Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Jestem Monika, uczennica [jeszcze] liceum. Odchudzam się odkąd tylko pamiętam. Ciągle wierzę, że się uda ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 28652
Komentarzy: 1364
Założony: 10 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 27 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nastel

kobieta, 26 lat, Rzeszów

164 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2014 , Komentarze (3)

Idzie burza, dopiero co wróciłam od koleżanki, z którą robiłyśmy prezentację. jestem wyczerpana moimi bezcelowymi wędrówkami po miejscowych przystankach... Poszłam na rynek, po czym zamiast grzecznie poczekać, coś mi odbiło i polazłam na obwodnicę.. Karą za lekkomyślność było kolejne 20 minut czekania... Ciągle tylko na coś czekamy...  Ja czekam na jutrzejszą katorgę jaką bedą sprawdziany: WOS, angielski i niemiecki... Wszystkie trzy zaważa na mojej ocenie... Życzcie mi szczęścia, my dear. Teraz nie mam totalnie siły na wysiłek umysłowy, przebiorę się i zrobię sobie jakiś trening...  Żeby dzień uznać za prawie idealny musiałabym jeszcze dzisiaj przećwiczyć 90 minut... ( Takie mam założenia różne, względem wielu czynników)... No więc ja zabieram się za ten workout.. Ile dam radę zrobić, tyle zrobię, a potem czeka mnie nauka... Aż mnie coś skręca jak sobie o tym pomyślę.. Uf! :]

27 maja 2014 , Komentarze (9)

Z okazji 31. dnia diety...(rekordowej u mnie) umieszczam wpis sumujący miesiąc maj :)

 Szczerze? Liczyłam, że uda mi się osiągnąć takie wyniki ;) Kiedyś oceniłam się na +3, dzisiaj chcę sprawdzić, czy byłam dla siebie zbyt pobłażliwa, czy może nazbyt surowa... ;)

DZIEŃ 1: X ocena: 2

DZIEŃ 2: V ocena: 6

DZIEŃ 3: V ocena: 5

DZIEŃ 4:V ocena: 5

DZIEŃ 5:V ocena: 4

DZIEŃ 6:V ocena: 6

DZIEŃ 7:V ocena: 4

DZIEŃ 8:V ocena: 4

DZIEŃ 9:V ocena: 4

DZIEŃ 10:V ocena: 5

DZIEŃ 11:V ocena: 6

DZIEŃ 12:V ocena: 4

DZIEŃ 13:V ocena: 5

DZIEŃ 14:V ocena: 5

DZIEŃ 15: X ocena: 3

DZIEŃ 16:V ocena: 4

DZIEŃ 17:X ocena: 3

DZIEŃ 18:V ocena: 6!!

DZIEŃ 19:X ocena: 2

DZIEŃ 21:V ocena: 4

DZIEŃ 22:V ocena: 3

DZIEŃ 23:V ocena: 5

DZIEŃ 24:V ocena: 4

DZIEŃ 25:V ocena: 4

DZIEŃ 26:X ocena: 2

DZIEŃ 27:V ocena: 5

DZIEŃ 28:V ocena: 4

DZIEŃ 29:X ocena: 3

DZIEŃ 30:V ocena: 5

DZIEŃ 31:X ocena: 3- Komunia brata- 25 maja :D

PODSUMOWANIE:

DNI UDANE:24

KLĘSKI: 7 dni!!!   

Sukcesy: Praktycznie nie było wcale obżarstwa (!) ;), biegałam, zniknęły mi boczki, spadły centymetry

Porażki: przekraczanie limitów kalorycznych, niekiedy mała aktywność

ŚREDNIA "ocen": 3,93... Prawie 4 ;)

WARTO BYŁO?: TAK

Idzie czerwiec... Po tym podsumowaniu majowym muszę się mocną się spiąć, żeby lepiej wypaść w kolejnym miesiącu.. Życzę sobie i WAM powodzenia <333 :D


26 maja 2014 , Komentarze (6)

To ludzie zgotowali ludziom ten koszmar na ziemi... Przeczytaj jeśli masz mocne nerwy- moja interpretacja. 

Mam bogatą wyobraźnię, więc myślałam, że trudno będzie mi na to patrzeć.. A jednak.. przeżyłam... Obyło się nawet bez łez, chociaż przez cały ten czas jakoś nie docierało do mnie to gdzie jestem... Masakra... Jeśli powinno się gdzieś używać tego słowa, to właśnie najczęściej tam... Za bramą "Arbeit macht frei..." . Przechodzisz przez nią i znajdujesz się jakby na jakimś osiedlu... Po obu Twoich stronach znajdują się równo poustawiane kamienice z oknami przypominającymi te w więzieniach... Idąc główną aleją za przewodnikiem wchodzisz do poszczególnych obiektów... W pierwszym z nich możesz zaobserwować m. in. całą ogromną gablotę ludzkich włosów, bucików itp. W innym budynku ukazują Ci się cele byłych więźniów obozów... Ich codzienność, umieranie, kary... Wszystko w jednym. Na koniec wraz z przewodnikiem wyruszasz na skwer, w którym mieściła się siedziba SS-manów... To koniec wędrówki po tym "osiedlu śmierci".. Wychodząc myślisz... nawet w najgorszych horrorach nie spotkałam się z czymś takim... A jednak... Pani zapowiada, że zaraz udamy się do autokaru i pojedziemy do Brzezinki.. Chwila przerwy, po czym wsiadasz do pojazdu i już po paru minutach stoisz przed ogromną bramą wjazdową w Brzezince. Zaraz tam wejdziesz... Jeszcze tylko krótkie wprowadzenie na temat owego miejsca... Zaczyna się ! Na ośrodku stoi SS-man.. Właśnie przyjechał kolejny kurs z więźniami... Z pociągu wysiadają ludzie... Słychać głośny szum silnika lokomotywy. Pasażerowie są wyniszczeni. Podróż trwała 10 dni...SS-man kończy palić papierosa po czym staje i wydaje rozkazy: "prawo, lewo, do łaźni... i ten szyderczy uśmiech na jego twarzy".Bezbronne dzieci idą z nadzieją, iż zostaną odświeżone... Nie boją się niczego, bo jest z nimi matka... Kobieta cicho popłakuje, ale dyskretnie.. tak aby dzieci niczego nie zauważyły... Ciemnym tunelem odbywają swoją ostatnią drogę do pustych zimnych komór... Czekanie...Zamiast wody czują okropny zapach... Nie da się jednak wyjść... Zrozpaczone krzyczą... coraz słabiej... aż wreszcie milkną... Pozostali porozdzielani po barakach otrzymują pasiaste koszule i numery... W tym jednym momencie przestaje się liczyć nawet płeć.. Jesteś tylko jednym z wielu. Stajnie niby dla zwierząt- tymczasem pełno w nich ludzi... Zasypiają.. jutro kolejny dzień apeli, ciężkiej pracy, odbywania kar za innych więźniów- brzezińska codzienność.

25 maja 2014 , Komentarze (7)

Dzień z pewnością wyjątkowy dla mojego brata... Za godzinę rozpoczyna się Msza św. a później jedziemy do restauracji...

 Oh... Widziałam ile moja mama tego żarcia nazamawiała.. A żeby tego było mało sama jeszcze coś piekła ;) Myślę, że przyjęcie się uda, ale co z moooją dietą ;)) Będę się kontrolować w tym co jem, OBY ;))  Potem może wrzucę jakieś zdjęcia z komunii i tych okularów, o których pisałam.. ;) 

Wczoraj już któryś dzień pod rząd nie było perfekcyjnie...  Stwierdziłam jednak, że tego tak nie zostawię... Wieczorem (około godziny 20/21.00) zaczęłam tańczyć Zumbęm wyszukiwać jak najcięższe ABS-y ii robić wszystko to (treningi) co sprawia mi przyjemność... W moim aktywnym "miksie" nie brakowało również brzuszków, pompek i wszelkiego rodzaju ćwiczeń rekreacyjnych typu mostki ;) mam do siebie żal jedynie o to, że do dzisiaj nie umiem zrobić szpagatu ;)) Nadrobi się ;) Wystarczy się spiąć, tydzień ćwiczeń rozciągających na nogi i... wszystko jest możliwe :)

I jeszcze jedno: DZIĘKUJĘ WAM, ŻE WSPIERACIE MNIE W TYM WSZYSTKIM... WASZE KOMENTARZE NA PRAWDĘ BAARDZO DUŻO MI DAJĄ <333 DZIĘKUJĘ :*:*:*:*:*:***

24 maja 2014 , Komentarze (6)

Nie mam pojęcia o czym pisać. Z dietą idzie mi o tak o.. Na 3. Aktywność +3? Może jestem dla siebie zbyt surowa, ale nie powstrzymuję się zbytnio od np słodkości itp.  Mam dalej obawy, że wpadnę w te kompulsy.. Ludzie- moi znajomi uważają, że przesadzam, ale żaden z nich (bo to koledzy) przecież nie doświadczył tego.. Więc o czym tu wgl rozmawiać? A ja tak tego potrzebuję... Właśnie tej rozmowy z drugą osobą, która ani nie będzie mi fałszywie wmawiać, że jest wszystko ok, ani nie będzie mnie przesadnie krytykować, tylko zwyczajnie mnie pocieszy.. Wiem, wiem... To takie naiwne z mojej strony... Chyba za dużo żądam od ludzi.  :( 

Dzisiaj chyba zrobię sobie jakiś trening siłowy.. Mianowicie chcę wzmocnić moje ramiona i mięśnie brzucha w niewielkim stopniu dzięki pompkom... -naście serii po 7.. wiem, ze to niewiele, ale jak dla nowicjuszki wystarczy...

I btw jutro komunia brata.. Wczoraj na wieczór nie obyło się bez placka.. Cały dzień około 1700... Dzisiaj na chwile obecną mam jakieś 1000kcal... też zjadłam kawałek "masowego" placka. Zamierzam jeszcze doprawić to później lodem... Nie nie odpuszczę sobie, bo gorąco... ;)

Mama twierdzi, że schudłam...Myślę, że to prawda, ale waga ani drgnie.. 61kg...  Jak bardzo chciałabym już zejść poniżej 60tki. Byłabym szczęśliwa widząc na "liczniku" 59.. Przynajmniej teraz... kiedyś była to dla mnie KOOSMICZNA waga... Życie skarało... Muszę naprawić błędy z przeszłości... A tutaj zero wsparcia... "Przyjaciele" każą z tym skończyć, a jeśli już mnie dopingują to uważają, że to takie banalnie łatwe... Moi rodzice- cóż.. rzucą jakimś komplementem a następnego dnia znów jestem grubasem. Im wszystkim nie dogodzę..

Co ja bym dała za to, żeby ważyc 50kg.. Ba. Nawet to 54, od którego zaczynałam w tamtym roku... ;p


23 maja 2014 , Komentarze (2)

Całkiem niedawno stwierdziłam, że skoro sama nie mogę podejść do urny wyborczej, to choć może spróbuję przekonać innych...  Zaangażowałam się w akcję zbierania podpisów dla partii, którą popieram i przede wszystkim propaguję ODDANIE GŁOSU... 

Czuję się dziwnie pisząc o tym, ale zależy mi na mojej Ojczyźnie...  Żeby była ona zadbana musi być też ok rząd... Tym razem są to wybory do parlamentu europejskiego, ale nie jest dobre to co się dzieje.. Poparcie zyskują ludzie głoszący utopię, a Ci co przedstawiają realne zmiany są negowani... Żeby było jasne jestem za PRJG (Polska Razem Jarosława Gowina).. fajna partia.. ale ludzie jeszcze się do niej nie przekonali.. ja myślę, że warto dać im szansę..  (przepraszam, że zaśmiecam Vitalię polityką), ale ludzie- nie bójcie się głosować! Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za ten kraj! Każdy głos jest ważny...  Do tej pory 40% społeczeństwa zadeklarowało się, że zagłosuje, a w rzeczywistości będzie ich mniej :(  25 maja! Wejdź, zaznacz krzyżyk (lista nr 6 najlepiej !! :D) i wyjdź ;) To nie kosztuje wiele...

To pierwszy i ostatni wpis polityczny w moim pamiętniku !! :D Nie będzie więcej... Tylko.. musimy ponosić jakąś odpowiedzialność za czyny rządzących... bo większa na nas spada, jeśli nie robimy nic a do władzy wtedy dochodzą ludzie niekompetentni.

21 maja 2014 , Komentarze (9)

2 LO Rzeszów- mój pierwszorzędny wybór.. Nie, nie zastanawiałam się długo- wszystko spontanicznie... Po zaniesieniu podania poszłyśmy z przyjaciółką, nie wiadomo po co na kolorowy most... Pomimo iż bardzo bolały nas nogi... Ta cała bezsensowna wędrówka była rezultatem tego, że takie z nas cymbały somm, że się dogadać nie potrafiłyśmy.. Ja myślałam, że idziemy tam, bo są tam nasze znajome, z którymi N. gadała wcześniej przez telefon, a ona, że idziemy do 4 LO... W końcu połapałyśmy się, że zrobiłyśmy z 4 km bez potrzeby i... wróciłyśmy do Galerii Rzeszów ;) BYWA.  Tam właśnie byli już nasi znajomi i trochę pogadaliśmy... ale pięty bolą do teraaaz.. :)

Grunt, że spaliłam loda, którego wcześniej zjadłam ;)  

Poza tym wszystkim to się trochę przeraziłam, gdyż w całym mieście- wszystkie dziewczyny są chuude jak patyki- czułam się trochę źle, gdyż sama taka byłam jeszcze na tamtych wakacjach... ALE TO JUŻ BYŁO... Skarało dziecko... Następnym razem jak przyjdzie mi do głowy brać się za dietę przy wadze 52 to bijcie po łapach ;> AAA :D Taka waga teraz... marzenie :) 

No nic... ja kończę, bo zamierzam jeszcze zrobić 1,5h fitness blender.. Nie wiem czemu akurat too.. @ pomalutku przechodzi, a ja czuję się zobowiązana nadrobić te ćwiczeniowe braki.... A i mam wrażenie, że mam straszne boczki.. Ale były gorsze, więc... Teraz tylko się pilnować... Bo jednak mam jakieś takie choore zapędy, żeby się "ożreć" Oby to przeszło ;))

Dobra, ja już was nie zanudzam ;) Ps. Kupiłam sb takie booskie, kolorowe okulary.. pokażę Wam następnym razem :D :)

20 maja 2014 , Komentarze (7)

DO MOICH WAKACJI ZOSTAŁO 36 DNI!!!! <3 Tj. miesiąc i 6 dni !!! 

Ten czas jednak bardzo szybko ucieka... W całym tym roku szkolnym wiele się u mnie zmieniło... Zrezygnowałam ze szkoły muzycznej, zaczęłam działalność [prężną ;)] w KSM-ie, ale też wydarzyło się wiele złego... Doświadczyłam napadów głodu, komplusów trwających prawie bez ustanku pół roku... jednak to wszystko w jakiś sposób ukształtowało mi charakter.. Mówią, że co nas nie zabije to nas wzmocni.. Myślę, że to prawda... Wszystkie te moje przeżycia w jakiś sposób przyczyniły do zahartowania mojej osobowości.. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że jestem silna... Co prawda zdarzają się dalej akty niestabilności emocjonalnej, ale nie są one jakoś bardzo uwydatnione... Czuję, że mogę znieść więcej i to mnie cieszy... 

Dzisiaj jest 26 dzień mojej diety... 36 dni przede mną... Później wakacje... Nie będą łatwe... Co prawda chcę odpocząć od wysiłku umysłowego, ale fizycznych katorg nie zamierzam sobie odmawiać...;) Na chwilę obecną sobie daruję, bo @, więc wolę już nie eksperymentować ;))

19 maja 2014 , Komentarze (4)

Nie planowałam tego.. po prostu potrzebne mi były zdjęcia drogi z drugiego końca wsi...  Pominę już fakt, że nie znalazłam szukanego miejsca, więc tych najważniejszych fotek nie mam ;> Może kuzynka mi coś podeśle ;)

Zmieniając temat... Mam do Was dziwne pytanie dziewczyny... Jak Wy podrywacie chłopaków, i czy w ogóle to robicie..? Moje przyjaciółki twierdzą, że aby zdobyć faceta trzeba być kokietką. To mi nie wychodzi...  trzeba także być tajemniczą, hahah tym bardziej.. Najkrócej udało mi się streścić swoje życie nieznajomemu chłopakowi w 30 sekund, albo i mniej.. Więc nie wchodzi w grę... I teraz pada pytanie stricte jak te z grup typu BekaZNastolatek: Czy to znaczy, że nie znajdę chłopaka?? Żartuję sobie.. :D Po prostu nic nie poradzę na mój charakter ;P Jestem zbyt otwarta ;]

Dzisiaj czuję się dobrze. W okolicach Rzeszowa jest po prostu boska pogoda. Chce się żyć... Tylko czasami chciałabym żyć dla kogoś konkretnego... Może mi to minie... Zawsze, zawsze (!) na tematy miłosne miałam nieco feministyczne poglądy.. A ostatnio? Po prostu chcę kogoś mieć. No i czemuu? Do tej pory było mi samej ze sobą dobrze... A teraz? Szczerze to mam wrażenie, że i tak nikogo nie znajdę, bo jestem po prostu inna... Inne mam upodobania, poglądy... Nigdy nie idę za grupą... Taka ze mnie indywidualistka.. Poznałam wielu chłopców, którzy odpowiadali by moim ideałom... problem w tym, że Ci interesują się bardziej... moją przyjaciółką... 

Jeden niedawno poznany chłopak np. słucha takiej samej muzyki, jest muzykiem tak jaak ja, dobrze się dogadujemy i mamy wspólne tematy... I jest tak samo zdrowo rąbnięty jak i ja... Ale(...) nic z tego... bo chyba woli Karolinę... No czy ja mam na czole napisane spie**alaj?? Nie jestem ani wredna, ani niic... Tylko głupia i naiwna i jak tak dalej pójdzie to chwycę się pierwszego lepszego i wgl zajdę w ciążę z nim, będę mieć przedwcześnie dzieciaki i nie skończę studiów.. oczywiście sobie żartuję- tak się nie stanie NIGDY.  W takich chwilach sprawdza się to do czego kiedyś doszłam: 

JESTEM DLA LUDZI TYLKO TYMCZASOWYM ZAJĘCIEM, POCIESZENIEM, PSYCHOLOGIEM... JESTEM Z NIMI WTEDY GDY CAŁY ŚWIAT MA ICH GDZIEŚ, ALBO GDY SĄ W KRYTYCZNEJ SYTUACJI.. ZWRACAJĄ SIĘ DO MNIE O POMOC, BO TYLKO TO UMIEM... POMAGAĆ... PRÓCZ MOICH RODZICÓW DLA NIKOGO NIE BĘDĘ CAŁYM ŚWIATEM, ANI NAWET CZĘŚCIĄ, BO TAKA MOJA DOLA: MAM BYĆ PRZY LUDZIACH WTEDY GDY TEGO POTRZEBUJĄ, GDY PRZESTANĄ? ZAPOMINAJĄ. :(

Jaa.. mam nadzieję, że się mylę i że to nie tak... Ale to się ostatnio po prostu sprawdza... 

18 maja 2014 , Komentarze (3)

BIEGAŁAM DZIŚ [przed chwilą] z kuzynką ;)) I kolega owej kuzynki stwierdził (nie powiedział tego bezpośrednio mi, lecz jej), że niby mam ładną dupę... hahah ;D Trochę dziwnie gustuje jeśli tak myśli- przynajmniej takie jest zdanie mojej mamy... Hyh... Ja tam nie uważam, że mój tyłek jest jakiś zły- fakt mógłby być sto razy lepszy i tylo... ale BYWAŁO GORZEJ, więc się cieszę!!! Z @ też poniekąd się cieszę... I na szczęście obeszło się dziś bez dywanówki.. jednak ćwiczenia na otwartej przestrzeni (jakikolwiek workout) daje znacznie więcej szczęścia i satysfakcji ;)) Tegooo mi trzeba było.. Bieganie to najważniejsza podstawa z podstaw... Powinnam zacząć uprawiać jogging rano ;)