Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pewnego dnia obudziłam się w ciele, którego nienawidzę. Więc dążę do jego zmiany, do zmiany wagi, sposobu życia, do zmiany swojego wyglądu i do lepszego samopoczucia. Tylko tyle i AŻ tyle. Chcę się lepiej poczuć sama ze sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13200
Komentarzy: 181
Założony: 17 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 10 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Antonetta1989

kobieta, 35 lat, Rzeszów

168 cm, 90.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 września 2013 , Komentarze (6)

Dziewczyny, pochłonął mnie świat realny tak mocno, że nie mam na nic czasu. A z dietką jest super jak widać w opisie :)
Dziś na wadze wyskoczyło 90.9 :) Piękny wynik i cieszę się, że znalazłam dietę, która mi odpowiada w 100% i nie wymaga ogromnego wysiłku z mojej strony :D 

Pozdrawiam i życzę wam wytrwałości :)

20 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Nie mam czasu na systematyczne notki, z jednej strony to mi się nawet nie chce. A z drugiej wpadłam w "romans roku" :)
Więc się zachwycam swoją wagą lecącą ciągle w dół i tym, że KTOŚ docenia moje starania i mnie motywuje każdego jednego dnia do działania :) 
Więc totalnie się nie poddaje, moja nieobecność tutaj nie oznacza że nic z sobą nie robię. 
Codziennie jestem na spacerach, codziennie moje "jedzenie" kończy się o 18 i trwam w tym już od ponad miesiąca :)

Od ostatniego wpisu poleciało kolejne 1.5 kg w dół :)

Także dziewczyny nie poddawajcie się i trwajcie przy swoim! :) 

12 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Dziewczyny, odchudzam się od kwietnia. Dziś mamy już sierpień a ja za sobą już mam 16 kilo w dół. Jest we mnie i w moim ciele duża zmiana choć dążę do jeszcze większych. 
Teraz to i tak dobrze się czuję bo znalazłam w końcu coś czego mogę się trzymać i właśnie tego się trzymam. Dieta idzie mi bosko,że tak to opiszę. Postanowiłam sobie do 18 jeść ostatni posiłek i jak na razie od początku diety miałam tylko 1 małą wpadkę, 3 winogrona po 20 i przestałam je jeść jak sobie przypomniałam, że dawno moja pora karmienia minęła ;) Takie chwilowe zaćmienie umysłu :)
Jeśli mam ochotę zjeść loda - idę i jem loda ale muszę zrobić to w moim przekroju czasowym. I tyle - codziennie jest ok 300 gr mniej. Tydzień czyli 7 dni *300 to wychodzi ok 2100 gr na tydzień i tyle mniej więcej gubię. 
Ważny jest też ruch, po 18 30 wychodzę z domu na długie spacery. Czasem jest to tylko 5 km czasem tak jak wczoraj 12.66 km :) I nic więcej nie robię. 
To jest dla mnie optymalny sposób odchudzania. Chudnę tak jak mi się to podoba i w ogóle mi się to podoba. To nie jest dla mnie czas wyrzeczeń jakichś wielkich tylko czas zmian jedzenia i postrzegania go. 

Ale przeszłam niesamowicie długą drogę do tego. Początkowo tak jak większość z was przestraszyłam się katabolizmu czy spalania mięśni, że nie wspomnę o zwolnionym metabolizmie. Nic z tego nie ma miejsca jeśli do odchudzania podejdzie się z rozsądkiem, no bo pomyślmy czy żeby schudnąć trzeba więcej jeść? Tyle samo kalorii Tobie mogą dostarczyć 3 pełnowartościowe posiłki jak np 5 czy 6, gdzie nie rzadko nie mamy czasu tego spalić. Bo kurczaka zjedzonego na obiad organizm może spalać nawet do 10 godzin! A mu tu dodajemy jeszcze podwieczorek i kolację. Ale powiem wam z drugiej strony tak - każdy ma swój rozum i wg niego się kieruje. 

Ja przy takim stylu jedzenia już dawno przestałam być głodna. Po 2 tygodniach to już sobie nie wyobrażałam jeść inaczej. Weszło mi to w nawyk i na razie efekty widzę :) 

Obiecałam wam zdjęcia. Obiecuję teraz się zmobilizować i to zrobić, tyle że teraz naprawdę mam mało czasu na wszystko :)

Pozdrawiam was dziewczyny i trzymajcie się swoich wytyczonych celów! :) 

8 sierpnia 2013 , Skomentuj

Dziewczyny! 
Totalnie nie mam na nic czasu. TOTALNIE. 
Więc ta dieta If to dla mnie zbawienie :D 
Bo widzicie moi drodzy: Antonetka się wkręciła z romans i cały swój wolny czas spędza na kwitnięciu :D 

Po pierwszym tygodniu waga już schodzi wolniej, średnio 300 gr na dzień. Dla mnie to wystarczy totalnie. Jest takie gorąco, że nawet nie mam ochoty jeść więc zamiast o 18 to ja ostatni posiłek często mam wcześniej. 

Na więcej nie mam głowy :) Wybaczcie, wpadnę tutaj jak będę miała się czym pochwalić :) 

29 lipca 2013 , Komentarze (9)

Cześć dziewczyny, ochłonęłam trochę po wczorajszych emocjach. Były ogromne, naprawdę, wyobraziłam sobie, że za 2 tygodnie mogłabym mieć kolejne 6 kilo w dół. No ale będę się cieszyć z każdego spadku mojej wagi. 
Dzisiaj w ramach tej wielkiej radochy poszłam i kupiłam sobie w lumpeksie 2 pary spodni, jedne takie szarawo-czarnawe :D a drugie zielonkawe. BOSKIE SĄ. 
Weszłam w polską rozmiarówkę 44 ;) Oczywiście one są rozciągane a nie taki typowy jeans, Ale i tak mnie cieszy spadek z rozmiaru 48 ;) I jak widać po liczbach te spodnie, które teraz mam to są na mnie po prostu za duże. Pas nie daje rady bo obleśnie to wygląda jak mi takie spodnie zwisają z tyłka, no i przypominają mi o tym, że byłam 13 kilo cięższa i opuchnięta. 

Każdy sposób na motywację jest teraz dobry, szczególnie, że taki szmat drogi mam już za sobą i te 13 kilo w dół. Marzę o sobie w 80 kg, później 75 i jak będę ok wyglądać to na tym poprzestanę. Odkąd pamiętam - a to jest ok 10 lat - jestem gruba. Ale pamiętam też, że wchodziłam w rozmiar 38. Chciałabym do niego wrócić - ale nie za wszelką cenę. Wiem, że za rok w kwietniu mogłabym taki wynik osiągnąć i będę do niego dążyć. Co do jest rok? To jest nic. Szczególnie, że przez ostatnie 10 lat nie wyglądałam bosko. 

Marzę również o tym by swojemu byłemu pokazać, że stracił mnie przez swoją własną głupotę, że mówiąc mi, że ktoś inny jest lepszy ode mnie tylko dlatego, że lepiej wygląda to mu pokażę, że nie tylko lepiej wyglądam ale i jestem mądrzejsza. Bo wartości osobiste zostaną we mnie takie same... Rozczarowujące były takie słowa po 5 latach związku... 

Nie psując sobie humoru, jak spodnie upiorę to wam pokażę zdjęcia jeansów za dużych i tych, które kupiłam teraz ;) Będą mi się opinać na brzuchu ale chodzi o to, że trzymają się mnie same w sobie i stykną do następnych 10 kilo mniej :) I dałam za nie razem 29 złotych a wyglądają jak nowe! Więc mam w planach kupić jeszcze jedne i styknie :) 

Jestem podekscytowana, mój były wraca z anglii w połowie października - mam zamiar do tego czasu wyglądać lepiej! Trzymajcie kciuki! 

28 lipca 2013 , Komentarze (9)

Witajcie, tak jak obiecałam dzisiaj napiszę wam podsumowanie ubiegłego tygodnia. 

Z wagi 99.7 zeszłam do 96.5 czyli całe 3.2 kg. Jestem w szoku, wychodzi że dziennie gubiłam ok 460 gramów. Cieszy mnie taki ogromny spadek, i ludzie! Odeszłam od tej przeklętej 100 na wadze. Widząc takie efekty to nawet nie w głowie mi podjadanie po określonej godzinie. Absolutnie! Bo WARTO zdecydowanie przejść na taką dietkę, która daje mi ogromne efekty i szybciej zejdę do tej wagi, którą chcę mieć. 

I powiem wam jeszcze coś - można na niej zjeść chipsy zamiast innego pełnowartościowego posiłku, można zjeść czekoladę jeśli będziesz ćwiczyć. 
Ja z tego zrezygnowałam, ale np nie zrezygnowałam z smażonych pierogów ruskich, które wprost uwielbiam - a wcześniej były za mocno kaloryczne, bo nie dość, że smażone, to jeszcze ziemniaki a na koniec jogurt grecki jako zwieńczenie całości. Teraz nie mam obaw o to, jem to na co mam ochotę w rozsądnej ilości. 

Bo ile jestem w stanie zjeść przez 6 godzin mojego okienka? MAŁO. Jem o 12, później lekki posiłek koło 15 i przed 18 ostatni - główny, syty posiłek. 

W między czasie mnóstwo wody, dziennie ok 3 - 3.5 litra. Samą wodę piję bo nie mam ochoty na herbatę czy kawę. 

Jeszcze ok 2 tygodnie i będę mieć 90 kilo na wadze... Teraz mi się marzy tak strasznie mocno mocno mocno. 

No i zrobię oczywiście podsumowanie kiedy zgubię pełne 15 kilo. Zdjęciowe ;) Czyli coś co Vitalijki lubią najbardziej! 

Pozdrawiam i pamiętajcie! Nie poddawajcie się! Warto znaleźć dla siebie taką dietę, która będzie dla was odpowiednia - dla mnie ta jest bliska ideału. 

25 lipca 2013 , Komentarze (2)

Dietka śpiewająco, przed 12 nic, po 18 też nic. Przynajmniej do tej pory. 
Wczoraj tak samo. 

A ćwiczenia? Mogę do tego zaliczyć całodzienny maraton po galerii? Na nogach byłam od 9 30 aż do 18 30 więc powinno się liczyć :) 

Jestem padnięta, 
Jestem właścicielką 2 buzek
I cudownego szalika
Mam obolałe nogi 
I spać mi się chce jak diabli ;) 

Zatem dobrej nocki i do jutra! :) 

24 lipca 2013 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny! 
Dziś jest mój 13 dzień wyzwania, ćwiczyłam tylko 16 min ale na tej diecie jestem zmęczona więc po prostu ćwiczę tyle ile daję radę. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. 

W każdym razie IF mnie zachwyca swoją prostotą. Tak niewiele trzeba, żeby poczuć się lepiej z dietką i chudnąć. Naprawdę, czuję, że znalazłam idealne rozwiązanie dla siebie. Oczywiście z czasem będę skracać swoje okienko żywieniowe ale sądzę, że to nie będzie potrzebne. Właśnie jestem po śniadaniu i czuję się pełna, koło 15 zjem jakiś obiadek i koło 18 lekką kolację. I to będzie na tyle. Całość będzie może mieć 1300 kcal. Mało wiem - ale wiecej w siebie nie wcisnę. Choć postaram się, żeby obiad był kaloryczny. 

A wczoraj zjadłam batonika, który miał 200 kcal! Bo w tej dietce można, spalę takiego batoniczka szybciej niż jestem w stanie sobie to wyobrazić, ale z drugiej strony nie mam zamiaru schodzić na złą drogę ;) 

W każdym razie czuję się lekko zmęczona ale z drugiej strony jestem zachwycona i cieszę się, że udało mi się wytrzymać te 4 dni bez żadnych grzechów w fazie niejedzenia. 

Pozdrawiam! 

23 lipca 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj jak wskoczyłam na wagę to nie mogłam uwierzyć, że jest taki ubytek na niej w przeciągu 2 dni takiej diety! Ale o tym wam napiszę pod koniec tygodnia jak obiecałam wcześniej. Albo w poniedziałek - jeszcze nie wiem jak to wyjdzie. 

Co do samej diety - jest ciężka - ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. 
Najgorzej - o dziwo - jest mi rano, dlatego próbuję przespać ten czas do 12. Choć koło 10 i tak muszę wstać, żeby poćwiczyć trochę, choć nie jestem pewna czy na sam początek to jest dobry pomysł, dziś dałam radę tylko 10 min poćwiczyć - ale dobre i to. 

Motywuje mnie ten spadek wagi - tylko jak już powtarzam - ja mam z czego te kg gubić więc szybciej to u mnie będzie szło. I na pewno nie jest to woda - wodę zrzuciłam na samym początku odchudzania. 

No i zapychanie się wcale tak łatwo mi nie będzie szło ponieważ żołądek się kurczy z każdym dniem takiej dietki więc coraz mniej będę jeść i na pewno nie będzie to 2000 kcal dziennie. Wczoraj obliczyłam i byłam wstanie w siebie wcisnąć ok 1500 kcal. Bo jem zdrowo, pożywnie i tak, żebym czuła się pełna. 

No nic, więcej napiszę o tym najpewniej w poniedziałek :) 
Pozdrawiam i trzymajcie się! :) 

22 lipca 2013 , Komentarze (4)

Dużo czytałam na temat IF. 
I to jest chyba to co chcę wprowadzić w swoje życie. I zaczęłam, od wczoraj. 
Swoje "okienko" będę mieć od 12 do 18 bo tak mi najlepiej pasuje, wtedy jem co właściwie chcę, nie przekraczając 2000 kalorii. Wiadomo - nie wygłupiam się, nie jem słodyczy czy pizzy bo "wolno mi". Cały czas dietka tylko właśnie w tym "okienku".
Później faza "nie jem" która trwa 18 godzin. W tym czasie mogę pić herbatę bez cukru albo wodę. Dziś było ciężko mi dotrwać do tej 12 ale dałam radę. Zważę się za ok tydzień i powiem o efektach. 
Naprawdę pisanie mi, że spalą mi się mięśnie czy zwolni metabolizm to niczego nie da. Czytałam na ten temat dość by wiedzieć, że tak nie jest. Szczególnie doświadczeń ludzi, którzy są na takiej diecie i czują się świetnie a co najważniejsze - chudną! 
Oczywiście - każdemu będzie pasować co innego. Mi jak na razie taka dietka pasuje, szczególnie ten okres jedzenia i niejedzenia. Tego jestem w stanie się trzymać - szczególnie, że nigdy nie pasowało mi jedzenie co 2-3 godzinki. Wyliczanie kalorii, co mi wolno a co nie. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jak tęskniłam za serem żółtym! A teraz mi wolno praktycznie wszystko i od mojego zdrowego rozsądku będzie zależało co będę jeść a co nie. 
Więc Ci, którzy chcą wiedzieć co będzie dalej - niech trzymają za mnie kciuki! 
Pozdrawiam :) 

Ps. ćwiczyłam dziś - niedużo - bo moje mięśnie dalej są zmęczone.