Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4342
Komentarzy: 41
Założony: 15 czerwca 2013
Ostatni wpis: 29 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lizzyx

kobieta, 29 lat, X

180 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Nie pisałam kilka dni, ale byłam trochę zabiegana. We wtorek koncert - było świetnie. Właściwie nie potrafię tego opisać słowami. Jeśli ktoś sądzi, że muzyka bez wokalu to dno to powinien posłuchać jak śpiewa gitara.

Zamieszczę wam filmik z koncertu, a co mi tam :D
Poszczęściło mi się i stałam zaraz przy barierce!







A tak poza tym to powiem wam, że nienawidzę Londynu. W jakim normalnym mieście stoi się w korku o pierwszej w nocy? ;/

W środę miałam NA PRAWDĘ dużo zadane, spędziłam kilka godzin przy wypracowanicah, a wczoraj byłam na wycieczce szkolnej i wróciłam późno. 

A dzisiaj siedzę, piszę i chcę się pochawić, że zostałam prefektem w szkole :D. Dzisiaj było oficjalne rozdanie czerwonych krawatów. Bardzo się cieszę :D.

No i dieta.. W sumie idzie mi dobrze. Przez kilka ostatnich dni nie miałam czasu myśleć o jedzeniu. Mogę powiedzieć, że idzie mi dobrze.

Dodam jeszcze, że popadam już w obłęd. Normalnie dopada mnie depresja. Nie wytrzymam już dłużej. Ciągle pada, od dobrego miesiąca. Od tego nawału deszczu po prostu wariuję. Ile można?



17 czerwca 2013 , Komentarze (2)

W sumie to i tak wiedziałam, że tak będzie. Nie mam jakoś tematów na ten dzisiejszy wpis. Postanowiłam napisać tylko, że jakoś się trzymam i że kolejny dzień bez słodyczy zaliczony. Co do ćwiczeń to pomęczyłam się godzinkę na siłowni i to by było na tyle.. :)
Jutro nie napiszę, bo jadę na koncert, ale powinnam dodać wpis w środę:).




16 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Może nie powinnam chwalić dnia przed zachodem słońca, ale czuję, że już nic się dzisiaj nie zmieni :D. Udało mi sie, wytrwałam. I chociaż to pierwszy dzień to już czuję, że jestem o jeden krok bliżej. Nie przebąblowałam całego dnia żrąc i siedząc przed komputerem tylko zrobiłam coś dla siebie - coś pożytecznego. Trzymałam się ustalonego jedłospisu (chociaż kolacja jeszcze przede mna), poćwiczyłam trochę. Co do ćwiczeń to nie jest to dużo, bo 30 minut spaceru i 15 minut cardio z Mel B, ale lepsze to niż nic. Muszę przyznać, że waga na prawdę przeszkadza w ćwiczeniach. Chciałabym zacząć biegać, ale ważę za dużo. Niestety będę musiała trochę sobie poczekać. Mam zamiar jeszcze dzisiaj kupić stanik sportowy. Jeśli ktoś w ogóle czyta moje wypociny i miał styczność ze stanikiem sportowym Panache to byłabym wdzięczna za wszelkie opinie. 

PS: Dzień 1 bez słodyczy - zaliczony

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)

śniadanie: 2 jajka, kromka chlebra razowego z szynką
II śniadanie: ananas
obiad: grillowana pierś z kurczaka z razowym makaronem i warzywami
podwieczorek: zmiksowane truskawki
kolacja: jogurt naturalny z muesli

Mam zamiar pisać codzennie bo wiem, że to pomaga. Ale niestety wiem też, że po pewnym czasie znudzi mi się vitalia. Tak jest zawsze. Zawsze jak przestawałam udzielać się na vitalii to było trudno trzymać dietę i odpuszczałam. Teraz będzie inaczej :).
 
Stawiam sobie wyzwanie - od dzisiaj do przyszłej niedzieli BEZ SŁODYCZY.
Dzisiaj wieczorem jeszcze napiszę jak mi poszło. Tym razem nie będę oszukiwała samej siebie. Kto chce się dołączyć to zapraszam, razem raźniej :).




15 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Przez ostatnie dwa lata ciągle jestem na diecie. A przynajmniej oszukuję sama siebie, ze na niej jestem. Niby chcę schudnąć, trzymam się planu, ale trwa to najwyżej 2 tygodnie. Jeszcze dwa lata temu wszystko szło tak dobrze, miałam za sobą 9kg, ale znowu się zapuściłam. Byłam głupia, próbowałam tych wszystkich diet 'cud' i efekty można podziwiać teraz. Dodam, że jeszcze rok temu ważyłam 90 kg. Już wtedy byłam załamana swoim wyglądem. A teraz? Tyle bym dała, żeby wrócić do tamtej wagi. Doceniamy dopiero to, co stracimy. Wtedy nie sądziłam, że może być jeszcze gorzej. Jednak się myliłam.

Tak dotarłam do wagi 111 kg. To za dużo. W sumie chodzi mi o mój wygląd, ale przede wszystkim muszę schudnąć dla własnego zdrowia. 

Nie będzie łatwo, ale nie mam nic do stracenia, jedynie do zyskania. Jedynym plusem jest to, ze już nie tyję. Czas zrzucić wszystko, czego za dużo.

Uda mi się.