Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany! Wiem że tym razem dam radę:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26409
Komentarzy: 528
Założony: 7 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MentalnaBlondynka

kobieta, 32 lat,

167 cm, 69.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: I cel: 70 kg - OSIĄGNIĘTY, II cel: 60 kg, III cel: 54 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2013 , Komentarze (1)

Wróciłam do gry!
Ćwicze już bez problemu, żadnego wypluwania płuc, wycierania nosa i tym podobnych atrakcji.

Dzisiaj dzien na uczelni czyli były kanapki i ogólnie menu ubogie troszkę. Jutro nadrobię bo na śniadanko jak zawsze kaszka jaglana, na obiad makaron z tunczykiem i soczewicą w sosie pomidorowym z natką pietruszki mniaaaaam jak mi sie marzy taka pietruszka A na kolacje znowu soczewica ale w postaci leciutkiej chudziutkiej zupki. Także pomidorki i soczewica jutro będą królować na moim talerzu.

W sobotę dostanę okres, w poniedziałek idę po wyniki cytologii i mam wielką nadzieję ze rano na wadzę ujrzę piękna 6 :)

Dzisiejszy trening to: Jillian Michaels - Banish Fat Boost Metabolism

Niestety  nie zmęczyłam się. Idzie on w odstawkę, takie skakanie to fajna zabawa ale za mało intensywna żeby to nazwać ćwiczeniami.

Jutro w planach orbitrek - godzina. A w sobotę wypróbuję No more trouble zones. Mam nadzieję ze bardziej mi się spodoba.

No i akcja Listopad miesiącem dla brzucha:
* 8 min ABS
* Mel B 10 min Trening Brzucha

13 listopada 2013 , Komentarze (6)

Dobry wieczór!
Ale za mną chodziła szarlotka, po prostu biegała i piszczała, więc dziś na śniadanie była 'szarlotka'. Na spodzie kasza jaglana przykryta łyżką musu jabłkowego posypanego cynamonem i imbirem, potem znowu kasza i znowu mus z przyprawami a na wierzch płatki owsiane z orzechami wloskimi przypieczone na patelni z miodem. Do mikrofali minutka i śniadanko gotowe Melduję że ochota na szarlotkę zaspokojona.

Teraz moje jesienno- zimowe śniadania to tak jak zawsze kasza jaglana, mus jabłkowy banan ale teraz dodatkowo dosypuje dużo cynamonu i imbiru potem podgrzewam w mikrofali co by zjeść na ciepło, a poza tym przyprawy po to by rozgrzać organizm

Dzisiaj niestety bez ćwiczeń strasznie męczy mnie kaszel jeszcze, ale już jest i tak o niebo lepiej niż wczoraj czy przed weekendem.

Wrzucam zdjęcie mojego otłuszczonego (na razie) brzucha w pozycji leżącej i stojącej. Jednak jest postęp porównałam ze zdjęciem kiedy miałam 74kg i teraz :) Widać że coś tam ruszyło. I dobrze niech się rusza bo ja mam ochotę zakończyć ten rok ze stabilną 6 z przodu i prawidłową wagą czyli minimum 67kg





Na początku grudnia jedziemy do rodziców mojego chłopaka, ciekawe co teściowa powie bo ona zawsze najwięcej miała do powiedzenia w kwestii grubasów. Sama chyba zapomniała jak ważyła 30 kg więcej, a teraz schudła i niby to jej daje prawo poniżać ludzi z nadwagą... Że tak powiem żal.

Ostatnio się zachwyciła że mi buzia schudła i nawet nic przy mnie nie gadała o grubych ludziach więc może teraz zauwazy na całym ciele zmiany i zamilknie na wieki bo sprawia mi wielką przykrość  swoim zachowaniem 

Jutro musze kupić soczewice, tuńczyka, jaglankę i kozi ser bo trochę zapasy się kurczą

Mama dzisiaj powiedziała że jest zadziwiona tym jaką mam silną wolę, że tyle czasu a ja się nie łamie nie podżeram. Fajnie że zauwazyła A z tatą rywalizujemy kto więcej schudnie. On ma dużo ciężej bo niestety praktycznie cały czas siedzi - taka praca. Ale i tak mu ładnie idzie i zawsze jak przyjeżdża to widzę że jest go mniej, zaczeliśmy w podobnym czasie i udało mu się już 15 kg więc super wynik jak na kogoś kto pracuje nocami i ciągle musi siedzieć.

Czuję już święta, a Wy?


A najbardziej się boje iść do warzywniaka jutro bo tam mają te małe mikołaje nadziewane masą marcepanową nie wiem czy bede potrafiła się oprzeć bo je uwielbiam!

12 listopada 2013 , Komentarze (7)

Dzisiaj mam zły dzień.
Nawet nie chce mi się żalić bo to bez sensu. Mam ochotę zniknąć, rozpłynąć się, wyparować do atmosfery a stamtąd w kosmos by pożarła mnie wielka czarna dziura.
Oby jutro było lepiej.

Jesli chodzi o zalecenia lekarza złamałam je. Ups... Ćwiczyłam. Wczoraj na orbitreku dziś z Jillian. Bardzo się zmęczyłam, ale już mi się tak nudziłooo.

Na wadze wczoraj 70,5 kg. Wczoraj dopiero do mnie dotarło że całkiem niemały kawał roboty odwaliłam. Prawie 10 kg. WOW. Zaczełam się też trochę bać - jak będę wyglądać gdy schudnę więcej, czy brzuch mi w końcu zmaleje itp. Pierwszy raz w życiu czuję że dokonałam czegoś wielkiego! Możecie się śmiać, ale schudnięcie to było moje marzenie które wydawało mi się ze już na zawsze pozostanie w kategorii: NIEOSIĄGALNE. Niby ćwiczyłam, niby jadłam mniej, niby nie jadłam cukru, fast foodów itd. ale waga stawała na 76 jak zaklęta a ja po 2-3 tygodniach się poddawałam bo i po co się męczyć skoro nie ma efektów. Tym razem jest inaczej. Może to sprawka tego ze mam duzo większą wiedzę, może tego ze naprawde chce schudnąć?

Brzuch nadal wielki Szczerze mówiąc zawsze myślałam że jak schudnę 10kg to brzuch będzie mniejszy. A  w ogole teraz widzę się jako większego grubasa niż 10kg temu Kiedyś myślałam ok jestem gruba ale nie jest aż tak źle, wypierałam ze swojej głowy że jest tragicznie, a teraz dopuszczam te myśli, widze to.

Wczoraj na kolację była roladka z wędzonego łososia. Jak dobrze że zaczełam się odchudzać bo nigdy bym nie odkryła takich rarytasów. Odkąd jestem na tej mojej diecie moje talerze to istna eksplozja smaków, barw, struktur, połączeń o których nie chciałam słyszeć gdy zajadałam się kotletami w panierce. Teraz nie mam wyjścia musze wymyslać zamienniki dla kanapek, tradycyjnych polskich tłustych obiadków i jestem oczarowana. Buszuje w Internecie, ksiązkach, gazetkach w poszukiwaniu coraz to nowszych przepisów.

Idę poczytać co tam u Was bo przez weekend prawie w ogole w Internecie nie siedziałam i mam braki :)


8 listopada 2013 , Komentarze (6)

Rozłożyło mnie na maksa.
Byłam wczoraj u lekarza, jakiś wirus paskudny, ale lekarz zalecił leżenie w łóżku  i odpoczywanie jeśli chcę w środę zdrowa wybrać się na uczelnie (sic!). No to leżę a serce mi krwawi Tak to już jest że coś sobie zaplanujemy, a życie ma na nas inny pomysł. Ogólnie mimo leków czuję się coraz to gorzej. Nie wiem o co chodzi ale dziś zaczełam tracić głos a ból wręcz rozrywa moje gardło. Dobrze że gorączka zbita.

Jeśli chodzi o jedzonko to przepisowo. Posiłek co 3 godzinki, dziś na kolację była sałatka z pora. Bardzo smaczna.
A jutro na śniadanie placuszki z jabłkami, bananami i dżemem brzoskwiniowym własnej produkcji smażone bez tłuszczu. Mam taką ochote na coś słodkiego, więc mniejszym złem jest zjeść takie placuszki z rana myśle.
Na obiad kurczaczek ziemniaczki i surówka z marchewki, pomarańczy i winogron.

Jestem na bardzo dobrej drodze by w poniedziałek zobaczyć 70,coś kg świetna wiadomość i bardzo mnie to motywuje bo po kolejnym tygodniu może ukażę się już upragniona 6 :)


6 listopada 2013 , Komentarze (4)

Dzień dobry wieczór! Niestety nie miałam Internetu i nie mogłam ani pisać ani niestety Was czytać nad czym strasznie ubolewam bo dajecie mi duzo sił, troche na uczelni na nudnych wykladach złamałam swoją zasadę i ostro was podczytywałam, dzisiaj nawet chciałam dodać wpis ale go zeżarła głodomorra no a teraz M. wspaniały mój pożyczył mi mobliny więc melduję że sie nie poddałam!

Idzie mi dobrze, waga spada! Tfu tfu zeby nie zapeszać. W poniedziałek zaktualizuję pasek :)
Niestety złapało mnie coś paskudnego gardło mnie tak boli że masakra, gorączka do tego mam ważne zajęcia więc musze na nie chodzić. Przez tą chorobę kolana odmówiły mi posłuszeństwa nie jestem w stanie chodzić po schodach. Dlatego też wtorek i środa bez ćwiczeń, ale biore leki i czuję sie coraz lepiej wiec jutro juz lecę pełną parą

Dietę trzymam bardzo bardzo sumiennie. Jem co 3 godziny i nie podjadam między posiłkami i chyba się wyjaśnia sprawa zastoju październikowego, gdyz tak sobie pomyslalam ze caly czas czulam jakis niedosyt miedzy posilkami i podjadałam jabłka i orzechy. No i tak 4 jabłka dziennie a to gruszka a to coś tam troche za duzo tych owoców licząc ze były też w posiłkach Dobrze ze ostatnio wprowadziłam dzienniczek gdzie wszystko notuje bo trudno to bylo wychwycić niby jeden orzech ale przez cały dzien uzbierało sie ich trochę.

Przepraszam za to że marudziłam jak sie okazało to mój bląd  że waga nie spadała

Poza tym wróciłam do aerobów starych sprawdzonych no i efekty też są wydaje mi się że takie ćwiczenia ogólnorozwojowe są ok ale nie mogą być dla mnie podstawą, w moim przypadku sprawdzają sie jako dopełnienie :)

Mam kolezankę - znajomą ktora ma otyłość no i postanowiła sie odchudzać i odkąd tak postanowiła to codziennie na fejsie dodaje milion wpisów ze zjadła to albo tamto, albo że wlasnie cwiczyla co i ile minut. Masakra powiem wam ze ja bym sie wstydziła pisać na fejsbuku że byłam w kiblu ale mam zaparcia oj oj dietka mi nie służy. Zero intymności na własne życzenie

Jak się cieszę że wziełam się w garść!
5kg do świąt to minimum a najlepiej by bylo gdyby 7 mi spadło, daj Boże! :)

3 listopada 2013 , Komentarze (8)

Miałam zrobić zdjęcie na koniec Shreda, ale cos mnie dziś podkusiło zrobiłam i dupa. Do tego jeszcze pokręciłam przy wadze i pokazała 72kg czyli zero postepów wręcz 0,5kg na plusie po październiku. No super. Sfrustrowałam się nieziemsko. Ale juz przetrawiłam swój ból :P
No nic, sam Shred to widocznie było za mało dla mojego cielska wielkiego. Za to poprawiła mi się kondycja i jestem silniejsza to też wymierne korzyści.

Zmotywowałam się zeby w listopadzie zawalczyć z całych sił by w końcu przekroczyć ten próg magicznej 7. Nigdy mi się to nie udało jeszcze ;/  Ale jak się uda to będzie już z górki.

Czuje presje bo chciałabym wejść w tą 6 w końcu ;/ To nie są zawody ale odbijanie się od tej granicy jak gumowa piłka od szyby jest wręcz irytujące.

No nic działamy. Założyłam sobie że w listopadzie chciałabym stracić minimum 3 kg.

Zrobiłam dziś godzinkę orbitreka potem od razu zaczełam kolejny dzień z Jillian i 8 min ABS nie spociłam się prawie wcale. Chociaż tępo na orbim sobie narzuciłam porządne. Czyżbym aż tak miała kondycję dobrą? Ale ćwiczenia bardzo mnie uspakajają, kiedyś sprawiały mi dużo bólu psychicznego i fizycznego to było stałe pokonywanie siebie teraz jest to najlepszy sposób relaksu.

Od wiosny zaczynam biegać. Mam permanentne zapalenie zatok i na pewno swiadomie nie będę się dobijać bieganiem w niskich temperaturach, dlatego czekam do wiosny a zanim to nastapi jeszcze poćwicze na orbitreku a w przyszły miesiąc będzie miesiącem treningów HIIT. Ale o tym szerzej w grudniu.

Mam nadzieję ze wam idzie lepiej niż mi. Dzisiaj zrobiłam pomiary centymetrem bo jesli waga nie spadnie to może chociaż one mnie pociesza na koniec miesiąca :P

30 DAY SHRED:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

LISTOPAD MIESIĄCEM DLA BRZUCHA:
8 min ABS:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

* 60 min ORBITREK

2 listopada 2013 , Komentarze (6)

Kolejny dzień listopada za nami. Jeszcze jest wiele czasu by do Nowego Roku coś zmienić, wejść w 2014 o kilka kilogramów lżejszym.

Brzuszek dostał dzisiaj swoją dawkę ćwiczeń. Postanowiłam dołączyć kremowanie i masaże.
Uczyłam się kręcić hula hop. W prawą stronę zaczyna mi wychodzić, a lewa leży i kwiczy. Myślę jednak że 15 minut dziennie ćwiczen i do końca listopada będę juz śmigać
Chcę od razu nauczyć sie kręcić w dwie strony.

Jeśli chodzi o jedzenie troszkę gorzej. Zjadłam dziś więcej niż zwykle.

Przez kolejne 4 tygodnie zamierzam dać z siebie wszystko, skupić się na ćwiczeniach, trzymać odżywianie na zdrowym poziomie by wraz z koncem listopada cieszyć się postępami.

Niech ta waga spada, pomału ale niech spada. To nie są wyścigi to są zmiany w trybie zycia które zostaną na zawsze, więc nie ma sensu ograniczać jedzenia, wymyślać zakazy które na dłuższą metę nie mają racji bytu czy katować się ćwiczeniami aż do porzygu. Nie! Trzeba znaleźć granicę, zrównoważyć wszystko by czerpać przyjemność z życia, a nie czuć frustrację. Amen.

Ja zostaje przy tym co teraz robię. Uwielbiam stawiać sobie wyzwania takie jak zrobienie całego Shreda, czy taki miesiąc dla brzucha. Nie lubię siebie oszukiwać, jestem osobą bardzo obowiązkową i mam straszne wyrzuty sumienia gdy zawiodę siebie. Jesli postanowiłam robić te 8 min to będę je robić choćby nie wiem co! Lubię być dumna z siebie, udowadniać sobie że potrafię, mogę! Poza tym nie wyobrażam sobie dnia bez ćwiczeń. W końcu mój organizm je pokochał. Nie oszukujmy się jeśli  20 lat przelezymy na kanapie i nie bedziemy zmuszać naszego organizmu do jakiegoś większego wysiłku to będzie on się buntował i ćwiczenia na poczatku nie będą sprawiać przyjemności. Śmieszy mnie troche jak ludzie piszą że nie czują endorfin po cwiczeniach ze to przereklamowane. Ja tez na poczatku jak zaczynałam czyli jakieś 4 lata temu nie czułam zadnej przyjemnosci. Bylo mi cięzko, musiałam walczyć z psychiką, z ciałem które nie miało siły. Dzisiaj dopiero rozkoszuje się w pełni treningiem. Już w trakcie czuję się cudownie bo mój organizm przestał się opierać a i moja głowa zmieniła nastawienie :)

30 DAY SHRED:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

LISTOPAD MIESIĄCEM DLA BRZUCHA:
8 min ABS:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

1 listopada 2013 , Komentarze (3)

Dobry wieczór!

Pierwszy dzień listopada i mega motywacja Chciałam ubrać płaszczyk na cmentarz ale niestety jest sporo za duży. Nie wiem jak to się stało. Serio, zawsze mnie opinał a teraz nie nadaje się do ubrania bo wygląda jak wór. I tak przeglądając szafę musiałam odłożyć kurteczkę taką dłuższą jesienną bo też za duża i to bardzo. Może uda mi się odsprzedać bo kupiłam ją w tamtym roku za niemałe pieniądze, a jak nie to oddam komuś za darmo. A niech stracę- tak tracić to ja mogę w sumie! Gorzej jakbym musiała oddać bo by zrobiła sie za mała brr...

Shred mi minął dzisiaj całkiem szybko, nie lubie zaczynać nowego zestawu bo już polubiłam tamten a nowego muszę dopiero się nauczyć. Jeszcze 9 dni i koniec przechodze na system mieszany.

Dzisiaj zrobiłam 45 minut na orbitreku miała byc godzina ale tak ten złom skrzypiał że mnie głowa bolała muszę jutro koniecznie go nasmarować jakimś smarem :D Poza tym 1 dzien 3 lvl 30 Day Shred i 8 min ABS.

Co do miesiąca dla brzucha to jako kardio chyba najodpowiedniejszy będzie orbitrek- godzinka? I dodatkowo 10 minut daje na najwyższe obciążenie i chodzę jak na steperze.

Zmierzyłam się dziś w udzie i w najszerszym miejscu jest 56 cm, a w łydce 35 cm. Wydaje mi się ze całkiem nieźle jak na moje kilogramy

Zakochałam się w kaszy jaglanej, gasi ona nawet moją tęsknotę za owsianką

30 DAY SHRED:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

LISTOPAD MIESIĄCEM DLA BRZUCHA:
8 min ABS:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30


31 października 2013 , Komentarze (2)

Tak! Skończyłam. W końcu bo przecież moje kolana są zmasakrowane po tym poziomie. Najgorszy jeśli chodzi o kolana, dużo przysiadów, wykroków. Oglądnełam 3 poziom zapowiada się okej.

No i muszę się pochwalić! W czerwcu kupiłam spodenki w lumpie z metką nówka sztuka. Dżinsowe kolor czerwony rozmiar L, wysoki stan. Bardzo chciałam mieć takie szorty z wysokim stanem więc wziełam w ciemno bo się spieszyłam w domu okazało się że sporo brakuje żeby się dopiąć. 5 cm może troszkę więcej. Wtedy sobie uświadomiłam jaka wielka jestem Dzisiaj z drżącymi rękoma wziełam je, założyłam i pasują! Zapiełam się bez problemów, żadnego wciągania brzucha itp. Wyglądam w nich sexy a co! Teraz dopiero pomyslałam ze mogłam zrobić zdjęcie ;D

Ten mój brzuchol nadal jest wielki ale jednak są postępy, spodenki to potwierdziły.

Postanowiłam że listopad będzie miesiącem dla brzucha. Zamierzam dodatkowo ćwiczyć brzuch codziennie i będzie to 8 minut abs, jesli bede mieć wolny dzień to wcisne jeszcze Mel B trening brzucha i dalej będę się uczyć kręcić hula hop.
Jest to mój największy problem. Muszę zacząć działać na maksa a nie tylko pisać jaki on ohydny i wielki.

Do Nowego Roku jeszcze dwa miesiące więc jest szansa że będę wyglądać lepiej :)

30 DAY SHRED:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

30 października 2013 , Komentarze (6)

Wczoraj mineło 3 miesiące. Całkiem o tym zapomniałam

Duzo sie zmieniło przez te 3 miesiące. Swobodnie noszę spodnie z czasów liceum w które z ledwością się dopinały, a dziś zjeżdżają mi z tyłka. Ubrania to jest moja miara po której najlepiej wiem gdzie spadło.

Ale to co mnie cieszy najbardziej to mysl że skoro wytrzymałam 3 miesiące to wytrzymam i kolejne 3 i więcej. Najgorsze są te pierwsze miesiące bo trzeba sobie wypracować własny nowy rytm dnia, życia. Trzeba przestawić kubki smakowe co też zadaniem prostym nie jest bo wszystko 'nowe' wydaje sie jałowe i bez smaku.

Trzeba nauczyć się patrzyć na jedzenie a szczegolnie ulubione ale niezdrowe produkty bez emocji, umieć sobie powiedzieć ze nie musze zjeść wszystkiego dzisiaj bo jedzenie nie zając nie ucieknie mi sprzed nosa!

Trzeba powolutku zdobywać lub odzyskiwać kondycję. Zmuszać się do ćwiczeń na samym początku bo przecież kanapa i TV tak nas czule wołają, a rozstania z towarzyszami życia są takie trudne.

Wydaje mi się że widzę efekty tak wiecie "na gole oko". Ze stanę przed lustrem i myślę "o tu mi spadło widzę to!".

Nie wiem ile ważę, pewnie gdzieś 70-71,5kg.

Nosz kurczę sylwetka zaczyna się kształtować gdzieś ten tłuszcz ucieka, powolutku bo powolutku ale jednak!

Ja sama nie do konca wierzyłam że mi się uda dojść do chociażby takiej wagi, ale przepędzałam te myśli i udało się.
Nawet kiedy 'grzeszyłam' to sie nie załamywałam tylko dalej szłam z podniesioną głową.

A najlepsze jest to że wiem ze w święta nie popłyne! Wiem to bo umiem spojrzeć na jedzenie trzeźwo! Wiem że jak zjem za dużo to poćwicze bo kondycję mam całkiem całkiem więc niestraszne mi bieganie na orbim czy wycisk z Jillian. I taki jest mój plan. Jeść ale między posiłkami ćwiczyć co by stracić trochę kalorii ;D:D
Ale co ja tu o świętach piszę skoro jeszcze listopad i prawie cały grudzien przed nami ;D

Jestem z siebie dumna chociaż pewnie niektórzy z was stwierdza ze co to są trzy miesiące. Dla mnie to jest moj maly prywatny sukces. Czuję się świetnie z nowym sposobem odzywiania, z regularnymi ćwiczeniami. Czuję się wolna, lekka, szczęsliwa, czuje że mogę wszystko, wiem że wszystko mi się uda, a nawet jesli nie to będę umiała wziąć to na zimno i iść dalej.

Jestem zwycięzcą!!!

30 DAY SHRED:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30