Witam
Weekend powoli się kończy, a ja przychodzę tu z małym przemyśleniem.
Doszłam do wniosku, że nie osiągnę widocznych efektów dopóki nie wprowadzę dużej dawki ruchu. Niby nic odkrywczego, ale miałam nadzieję, że poprzez codzienne czynności, spacery , czasem rower jestem w stanie przy zdrowym odżywianiu zgubić kg. Niestety doszłam do wniosku, że nie. Nie chcę zmniejszać kaloryczności dziennej ponieważ ona jest właściwa dla mnie. Ten sposób żywienia ma zostać ze mną do końca życia więc nie wyobrażam sobie jeść do końca życia 1000 kcal.
Metabolizm działa na zasadzie prostej matematyki. Jem około 1700 kcal więc żeby schudnąć mój organizm musi spalić więcej... proste.
Proste w teorii ale wszystko rozbija się o aktywność fizyczną i to nie taka pitu pitu żeby się nie spocić. Trzeba sie spocić jak świnia (za przeproszeniem).
Robię eksperyment na sobie i od jutra wybieram godzinny program treningowy, który codziennie wykonuje od godziny 19-20, a w weekend od 11- 12 ( muszę mieć określoną godzine bo inaczej będę to przekładała).
Dziś przejrzę YT w poszukiwaniu czegoś dla siebie.
Może Wy macie jakieś ulubione programy treningowe, które trwają ok godziny ?
Co do jedzonka weekendowego to był grill więc zjadłam tą kiełbe, a dziś kilka placków ziemniaczanych ale tragedii nie ma
Jutro przed ćwiczeniami wykonam sobie sesje zdjęciową aby wiedzieć od czego startuje i być może kiedyś je tu umieszczę gdy uda mi się zgubić co nieco ;)
Pozdrawiam wszystkie walczące Pampuszki