Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kolejny rok i kolejna nadzieja. :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18226
Komentarzy: 285
Założony: 5 października 2013
Ostatni wpis: 2 czerwca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Olkeens

kobieta, 28 lat, Barbados

157 cm, 67.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Cel I - 60kg, cel II - 55kg, cel III - piękne i silne ciało

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lipca 2017 , Komentarze (18)

Cześć! :)

To już 5 tygodni na diecie Vitalii! :) Czas leci strasznie szybko... W tym tygodniu waga pokazała 0,5 kg mniej! Przez te 5 tygodni schudłam w sumie 2,2 kg. Dużo? Mało? No przyznam szczerze, że dla mnie to jest mało, ale... sam fakt, że jest mnie mniej o 2,2 kg, dodaje mi motywacji! :) Jeśli będę chudła w tym tempie, to za kolejne 5 tygodni będzie już 4,4 kg mniej, a przecież lepiej, żeby było mnie choć odrobinę mniej niż więcej. :) Strasznie się bałam tego pomiaru, ponieważ miałam wrażenie, że jestem jakaś opuchnięta i cięższa niż ostatnio, a tu taka niesodzianka. :) Fajnie, CIESZĘ SIĘ BARDZO. Czytam Wasze pamiętniki codziennie i to jak bardzo jesteście zdeterminowane jeszcze bardziej mnie motywuje. Macie za sobą tyle kilogramów, a ja jestem na początku tej drogi... Ale już coś osiągnęłam i wiem, że muszę być zdeterminowana tak jak Wy. :)

Trzymajcie za mnie kciuki, ja za Was trzymam bardzo mocno! Niech ta siła i chęć zmiany siebie zostanie z nami już na zawsze.

Znalezione obrazy dla zapytania motywacja

21 lipca 2017 , Komentarze (9)

Dzień dobry. :)

Tak jak napisałam wczoraj - dzisiaj wpis odnośnie diety Vitalii. U mnie to już 4 tydzień. Ile schudłam? Jakie wrażenia? Czy to mi się podoba?

A więc tak, od razu mówię, że za bardzo nie schudłam, ale...! Wagę początkową podałam 72kg, a gdy drugiego dnia weszłam na wagę okazało się, że to jednak 73,1 kg. :D Po pierwszym tygodniu moja waga spadła do 71,4 kg. :) Także, wow! :D Biorąc pod uwagę, że ważyłam 73,1 kg, to po pierwszym tygodniu waga super zleciała. :) Drugi tydzień diety... Co tu dużo mówić, zawaliłam to wszystko, miałam wyjazd, na którym zepsuł mi się telefon i nie miałam dostepu do internetu, a potem mój chłopak miał zaplanowaną operację i tak się tym wszystkim przejmowałam, że prawie nic nie jadłam... I ten tydzień był BARDZO ZŁY. Waga: 72,5 kg, czyli przytyłam 1,1kg. :O Po tym zdecydowałam, że tak być nie może i jak już zapłaciłam za to, żeby dostać tę dietę, to muszę to wykorzystać! Tydzień 3 bardzo ładnie jadłam i waga w dzień ważenia pokazała 71,5 kg, czyli schudłam cały kilogram! :) Tak mnie to zmotywowało, że już wtedy byłam pewna, że ten tydzień będzie tak samo owocny! :) No i co się okazało? :D W 4 tygodniu schudłam uwaga... 100 gram! :D Wow! Aż tyle? :D Oczywiście jest to czymś spowodowane. Jestem 3 dni przed okresem, także sam fakt, że mam 100 gram mniej na wadze, to i tak duże zaskoczenie. :) Zobaczymy, co będzie za tydzień. Do końca mojej diety zostało 39 dni, bo wykupiłam ją na 2 miesiące. No i wiem, że mój pierwszy miesiąc mogłam bardziej wykorzystać, dlatego nie chcę stracić tych pozostałych dni diety.

Moje wrażenia po tych 4 tygodniach... Dieta, którą proponuje Vitalia, to dla mnie dieta, która jest TANIA, łatwa i naprawdę daje efekty! Jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona z posiłków. Od razu napiszę, że dużą część posiłków wymieniam, ale nie dlatego, że mi nie smakuje, tylko dlatego, że nie mam ochoty np na mięso, czy na jakiś inny produkt, który mam w diecie. No i chyba najważniejsze. Moja dieta, to 1600 kalorii, ale do moich potraw dodaję więcej warzyw. :) I wiem, że to zmienia w jakiś sposób kaloryczność, ale jeśli widzę, że w tym daniu będzie jeszcze pasować papryka i pomidor, to dodaję paprykę i pomidora. Kiedy w przepisie mam 90 gram kaszy czy ryżu, to jem 100 gram. I naprawdę jestem bardzo, bardzo zadowolona. Posiłki są różne, pyszne, tanie... Jestem najedzona, a często nie jestem w stanie zjeść całej porcji posiłku. Czego chcieć więcej od diety? :D Mam wrażenie, że ja wcale nie jestem na diecie, naprawdę! :)

Moja aktywność fizyczna przez ten miesiąc nie była jakaś super. Codziennie jeżdzę sobie na rowerze, ale nie jakieś długie dystanse. Chodzę na spacery z psem, takie po 40 minut. No i kupiłam sobie orbitrek! :) Mam go już prawie tydzień, ale ćwiczyłam tylko raz, dzisiaj mam zaplanoway taki mini trening. :) Aktywność poprawię, także myślę, że efekty będą jeszcze lepsze. :)

Dieta Vitalii spełnia w 200% moje oczekiwania. Mam do zrzucenia ponad 20kg i wiem, że będę przedłużać abonament. :) Chyba, że nagle mi odbije i stwierdze, że wcale nie jestem taka gruba, haha. :D Trzymajcie za mnie kciuki!!! :)

Znalezione obrazy dla zapytania motywacja

20 lipca 2017 , Komentarze (6)

Cześć kochane! :) Dawno tutaj nie pisałam, ale jestem codziennie! :) Czytam Wasze pamiętniki i bardzo podziwiam Wasze zaangażowanie i chęć zmiany siebie. W końcu u mnie też się to pojawiło, ale o tym będzie następny wpis. Mam nadzieję, że jutro się pojawi (taki mam plan).

A odnoście tytułu... Czy jest na sali lekarz? :D A tak na poważnie, to czy któraś z Was byłaby w stanie podpowiedzieć mi jak można wzmocnić swój kręgosłup? Bo o polepszeniu jego stanu chyba nie ma mowy... Chodziłam po operacji na rehabilitacje 4 razy po 2 tygodnie. Efekty? ŻADNE. Jak bolało, tak boli a od kilku dni to jakaś masakra. :O Wszyscy mówią o ćwiczeniach - zgadzam się z tym w 100%!!! Ale cholera, niech ktoś mi podpowie jakie te ćwiczenia? Bo wszystkie, które dotychczas wykonywałam nie dają żadnego rezultatu. I wiem, wiem... Potrzeba czasu. Ale 8 tygodniu, to chyba już jakiś czas, żeby zobaczyć jakikolwiek efekt? Zresztą ostatnią rehabilitację miałam chyba w marcu i od tamtej pory starałam się robić przynajmniej 3 razy w tygodniu ćwiczenia, które zaleciła rehabilitantka. No niestety, to nic nie daje. Dlatego proszę Was o radę (kolejny raz), znacie jakieś sposoby? Wiecie, trochę głupio, że mając 21 lat nie mogę pracować fizycznie, nie mogę mieć pracy siedządzej ani stojącej. A nawet ze zmywaniem jest problem, nie mówiąc o odkurzaniu. Także jesli macie jakąś wiedzę na ten temat lub jakieś doświadczenia, to podzielcie się nimi ze mną. :) 

Pozdrawiam Was serdecznie! :) A już niebawem wpis o mojej diecie z Vitalią, to już 4 tydzień! :)

23 czerwca 2017 , Komentarze (14)

Tak, zrobiłam to! Wykupiłam dietę Vitalii. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień.

Ostatni czas upłynął mi na diecie do 2000 kcal. No i nie schudłam, waga pokazała więcej (może przez @?), a ja się kompletnie załamałam - chyba już 5 raz w tym roku. Ale to moje "załamanie" wyglądało tym razem inaczej niż poprzednie. Popłakałam (o matko, jak jakieś dziecko! Ryczałam jak bóbr!), poużalałam się nad sobą, porozmawiałam z chłopakiem (on cały czas mówi, że "PRZECIEŻ NIE JESTEŚ TAKA GRUBA" - chce mnie pocieszyć, kochany) i w ten sam dzień zamówiłam dietę. Nie poddałam się, a zaczęłam działać na nowo. No i mam moją dietę, 1600 kalorii, 4 posiłki dziennie. Dzień pierwszy zdecydowanie na +! Jedzonko pyszne, nie jestem głodna no i jakoś tak mi lżej na duchu. Ważenie będę miała w każdy piątek, więc za tydzień się okaże, czy ta dieta mi pomoże. Jejku, ile ja już diet stosowałam, ile ćwiczeń, ile było tego wszystkiego... Teraz jestem pozytywnie nastawiona, ale jeśli nie schudnę chociaż 200 gram, to już wiem, że będzie BARDZO cięzko. Ale nie myślę o tym. Czas pokaże. :)

Jeśli chodzi o ćwiczenia Vitalii, to niestety nie przypadły mi do gustu. :( I raczej nie będę z nich korzystać. Myślę, że dalej będę ćwiczyć z Ewą Chodakowską - to też są dobre treningi. :) Myśle, że tak od 4 do 6 treningów tygodniowo dam radę zrobić, więc będzie GIT! :)

No i to na tyle. Jestem pełna nadziei, pozytywnego myślenia i wierzę, że tym razem się uda. 

Znalezione obrazy dla zapytania motywacja

                                                              <3

7 czerwca 2017 , Komentarze (23)

Oj, czasem taki kop jest najlepszym lekarstwem na całe zło! :) Dziękuję Wam dziewczyny za wszystkie rady, kopniaki i motywacje! Teraz już wróciłam do gry i wiem, że miałyście w tym spory udział. Jeszcze raz dziękuję!!! <3

Dieta, ćwiczenia, aktywność i dobre samopoczucie - ten tydzień wygląda u mnie tak. :) A o tamtym tygodniu trzeba zapomnieć! :P Ważne, że się nie poddaję! Dalej walczę o to, żeby dobrze się czuć sama ze sobą. :) Na wagę nie wchodzę dla swojego dobra. :D Ale w przyszłym tygodniu zobaczę co tam się u mnie w środku dzieje. :)

Znalezione obrazy dla zapytania dziękuję

Oczywiście tamten tydzień spędziłam na czytaniu w Internecie o dietach cud i innych głopotach dotyczących odchudzania i całkiem przypadkiem trafiłam na TEN WPIS. To co zostało w nim zawarte bardzo mnie zaintrygowało i pomyślałam, że dlaczego by nie spróbować? Na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże. :) Dla tych którym nie chce się czytać całego wpisu na BLOGU, napiszę w skrócie o co chodzi. :) We wpisie poruszony jest temat... kalorii. Autorka jest przekonana, że aby schudnąć należy jeść tyle kalorii ile potrzebuje nasz organizm i nie należy obcinać kalorii, a wszystkie diety 1200,1600 i nawet 1800 kcal są stanowczo zbyt ubogie dla naszego organizmu i powodują, że nasz organizm zaczyna tyć. Aby wyliczyć sobie ile potrzebujemy jeść kalorri, należy posłużyć się zwykłym kalkulatorem dostępnym w internecie. Wpisujemy tam swój wiek, wzrost i swoją idealną wagę. Liczba kalorii, która wyjdzie po obliczeniu pokazuje nam ile powinnyśmy jeść kalorii dziennie. :) Jestem bardzo ciekawa co z tego wyjdzie. Ja co prawda dopiero od dzisiaj zaczęłam jeść 2000 kalorii, ale za tydzień będę już wiedziała, czy jest to dobre rozwiązanie dla mojego organizmu. :) A Wy co o tym myślicie? W ogóle bardzo polecam ten blog, jest tam wiele bardzo ciekawych wpisów! :) Jest to blog skierowany do osób z zaburzeniami odżywiania, ale może też pomóc osobom, które takich zaburzeń nie mają.

Trzymajcie się!

31 maja 2017 , Komentarze (44)

Cholera jasna!

Tym razem tak muszę zacząć wpis. Złość, frustracja, zrezygnowanie, smutek, agresja. Takie emocje są ze mną od poniedziałku. Ćwiczę, to jest jedyny plus. Z minusów: od poniedziałku jem wszystko, co nie ucieka na drzewo, nie widzę żadnych efektów, a właśnie zaczął się mój trzeci tydzień treningów. Mam ogromny, wzdęty brzuch. Chcę mi się płakać, jestem tykającą bombą. Dziewczyny, o co chodzi? Przez dwa tygodnie udało mi się zrzucić 1,2kg, a teraz wszystko już wróciło. Nawet nie wchodzę na wagę, bo wiem, że będzie mi bardzo źle. Zawsze rezygnuję podczas 3 tygodnia, zawsze... Pomóżcie mi w jakiś sposób, ochrzańcie może, niech ktoś da mi kopa w dupę? Nie wiem czy to pomoże, ale któraś z Was ma na pewno coś mądrego do napisania. Mnie już brakuje sił... Od stycznia biorę się za siebie i uwierzcie, że naprawdę bardzo się staram. Tylko jak to wygląda... Po dwóch tygodniach znikomych efektów nadchodzi tydzień 3... I wtedy coś we mnie pęka. Dzieje się coś złego. W pierwszych dwóch tłumaczę sobie, że potrzeba czasu, że nie od razu Rzym zbudowano, a to co się dzieje z moim ciałem to właśnie efekt diety i ćwiczeń. W 3 tygodniu kiedy efeków prawie nie ma, wszystko zaczyna się sypać. Ile razy już zaczynałam?! Ile razy nie było żadnej zmiany?! Robiłam badania, chodziłam do dietetyka, spacery, bieganie, jazda rowerem, teraz ćwiczenia w domu. LUDZIE! Ja już dłużej nie mogę. Daję z siebie wszystko i kiedy nie widzę NIC, to zaczynam chyba panikować, ja nawet nie wiem jak to nazwać! :( Odreagowuję ten stres na najbliższych i jestem coraz gorszą francą! To zaczyna być niebezpieczne, moje myśli skupiają się tylko na tym ile ważę i jak wyglądam i czasami naprawdę chcę zniknąć. Nie mam ochoty żyć. Czuję się jak GÓWNIARA i tak się zachowuję. Wmawiam sobie, że jestem silna, a tak naprawdę jestem słaba. NIE RADZĘ SOBIE Z TYM, ŻEBY ZRZUCIĆ 20KG. CZY TO NAPRAWDĘ JEST TAKIE TRUDNE?! Jestem tak wściekła, że najchętniej zaczęłabym pisać tutaj różne przekleństwa, ale powstrzymuję się, bo dopiero wtedy zrobiłabym z siebie pośmiewisko. Jest mi niedobrze. Ze złości walnęłabym w coś lub w kogoś. Jak Wy to robicie, że chudniecie? Proszę, powiedzcie mi... Każdy tylko pisze i mówi: JEDZ ZDROWO, DUŻO WARZYW I ZACZNIJ SIĘ RUSZAĆ. A Ola  co robi? Codzienne spacery z psem, codziennie rower, 5-6 razy w tygodniu ćwiczenia (od dwóch tygodniu), codziennie warzywa i owoce, ograniczam mięso i nabiał, ale jem jaja, nasiona chia, czasem pestki dyni. Przecież z moją nadwagą powinno się coś ruszyć już w pierwszym tygodniu!!! Wodę piję litrami, ograniczam cukier, w ogóle go już nie używam! Jedynie miód do lemoniady, ale łyżka na dwa litry... Już nawet nie wiem co mam napisać, bo przed chwilą byłam wściekła, a teraz już mam wszystko w dupie.


Chcę, żeby to wszystko już się skończyło.

22 maja 2017 , Komentarze (2)

Tak jak w opisie: w końcu się ruszyłam! :) 6/7 dni treningowych. Dodatkowo zrobiłam około 30km na rowerze. :)  Ćwiczę z Ewą Chodakowską, bo ją uwielbiam. :) Robię Skalpel II, krótki trening ale jestem po nim strasznie zmęczona, a pot leje się strumieniami! :) Jeszcze przekonało mnie do niego to, że potrafię zrobić ten program od początku do końca (już za pierwszym razem mi się udało mimo tego, że od operacji kręgosłupa minęło 7 miesięcy!!! :). Z innymi programami nie jest tak "łatwo". Zaplanowałam sobie, że co 3 tygodnie będę zmieniać program. Wydaje mi się, że te 3 tygodnie wystarczą na to, żeby w średnim stopniu opanować program i nauczyć się go. Pierwszy tydzień skalpela za mną, więc za dwa tygodnie w ruch idzie Metamorfoza 21! :) Później, jak już wszystkie programy, które mam będą w pewnym stopniu opanowane, to zacznę mieszać. :)

A co do mojej wagi... Nie spodziewałam się żadnego spadku po tym tygodniu, bo już zaczynam wątpić w to, że moja waga kiedykolwiek się zmieni. W tamtym tygodniu było 71,6, a dzisiaj 72. Cały czas staram się zapanować nad tym co jem, a słodycze wygrywają... Zapisywałam wszystko co jem przez ten tydzień i teraz to tutaj umieszczę:

PONIEDZIAŁEK
ś.: 2 kawałki chleba z paprykarzem warzywnym, o.: ziemniaki, pierś kurczaka, młoda kapusta, k.: deser chia z dżemem jabłkowo-bananowym, płatkami owsianymi i borówkami amerykańskimi

WTOREK
ś.: jajecznica z cebulą i szczypiorkiem, dwa kawałki chleba, pomidor, II ś.: deser chia z dżemem jabłkowo-bananowym, płatkami owsianymi i borówkami amerykańskimi, o.: grochówka, kawałęk chleba (grochówka z samych warzyw, jest przepyszna, może kiedyś dodam przepis), k.: mix sałat, pomidor, papryka, ogórki kiszone, tuńczyk w oleju + 2 gryzy pączka, 1/2 jogurtu czekoladowego, 3 ciastka HIT

ŚRODA
ś.: jajecznica z cebulą, dwa kawałki chleba, pomidor, o.: 1/2 torebki brązowego ryżu, potrawka z groszku i marchewki, p.: koktajl z truskawkami, nasionami chia, płatkami owsianymi i mlekiem kokosowym, k.: zapiekana jaglanka z jabłkiem i bananem

CZWARTEK

ś.: zapiekana jaglanka z jabłkiem i bananem, dwa kawałki chleba ze smalcem, ogórek małosolny, o.: TORT URODZINOWY, k.: nóżka kurczaka, młoda kapusta, 4 cukierki

PIĄTEK
koktajl z truskawkami, nasionami chia, płatkami owsianymi i mlekiem kokosowym, o.: 1/2 torebki brązowego ryżu, potrawka z groszku i marchewki, k.: mix sałat, pomidor, papryka, ogórki kiszone, tuńczyk w oleju, 3 łyżeczki jogurtu

SOBOTA
ś.: jajecznica z cebulą, dwa kawałki chleba, 6 cukierków, o.: 1/2 torebki brązowego ryżu, potrawka z groszku i marchewki, k.: WSZYSTKO, CO SIĘ NIE RUSZA; dwie kanapki ze smalcem i jakieś słodycze

NIEDZIELA
ś.-o.: kopytka, pierś kurczaka, młoda kapusta, p.: sok z marchwii i selera, k.: burger z wołowiną i warzywami, naleśnik z truskawkami i czekoladą

Wczoraj (niedziela) były FOOD TRACK'i w okolicy no i zjadłam te pyszności. Wiem, że jest dużo do poprawy, może w końcu uda mi się opanować chęć na słodycze...
Wszystko w jadłospisie robiłam sama (oprócz paprykarza i słodyczy), chleb zawsze żytni, jajecznica zawsze z dwóch jajek. Ilość wody w tych dniach 1,5-3 litry. Nie piję kawy, herbatę coraz rzadziej i bez cukru. Maj jest w naszej rodzinie miesiącem urodzinowym, także w tym miesiącu pewnie jeszcze raz będę robić tort i jeszcze raz go zjem... :P 

Wpis baaaardzo długi, ale jest on dla mnie. Dzisiaj zaczynam nowy tydzień, kolejne treningi przede mną i choć mam więcej na wadze, to nadal chcę to robić.

Boże, dziękuję za wszystko co mam.

15 maja 2017 , Komentarze (4)

Do tego czasu miałam schudnąć 15kg.
Czas minął, nie ma co rozpamiętywać. Teraz skupiam się na teraźniejszości. Za miesiąc mogę wyglądać zupełnie inaczej. Zrobię to. Jestem silna. :)

18 marca 2017 , Komentarze (7)

Tytuł oczywiście dla żartu, żaden ze mnie sportowiec! :D Ale dzisiaj się tak poczułam i już Wam piszę dlaczego. Wdrożyłam w życie plan treningowy i w tym tygodniu biegałam 3 razy, zgodnie z planem (tutaj macie link). Oczywiście pogoda nie sprzyja i jestem przeziębiona, a dzisiaj jeszcze rano padało, wiało, no aż psu nie chciało się wyjść na spacer. Już miałam odpuścić, tłumaczyłam sobie, że przecież zdrowie ważniejsze, nic się nie stanie jak dzisiaj nie będę biegać itp itd, ale jednak o 8 rano zdecydowałam, że pobiegnę i powiedziałam sobie, że jak nie teraz, to kiedy? No i biegłam w tę pogodę, z katarem i brakiem sił, ale biegłam i dałam radę! :D Po bieganiu poszłam jeszcze na siłownię, która jest na zewnątrz, deszcz padał a ja ćwiczyłam. Czułam się jak sportowiec, jak ktoś z zasadami, czułam, że mogę góry przenosić! I jestem z siebie naprawdę dumna. :) Teraz mam jeszcze większy zapał, haha. :D Oby tak dalej mi szło, a ten zapał nie okazał się słomianym, hahah. :D A przeziębienie niech szybko przechodzi, bo TRZEBA BIEGAĆ! :)


A teraz tak z innej beczki. Dwa lata temu stwierdzono u mnie stan przedmigrenowy. Pewnego dnia obudziłam się z bólem głowy, ale w sumie nie wiem jak nazwać to, co wtedy czułam. W skrócie napiszę, że w życiu tyle razy nie wymiotowałam, a to co się działo z moim ciałem było straszne. Paraliż połowy ciała, wraz z językiem. Powykręcało mnie we wszystkie strony. Nie mogłam mówić, pisać, chodzić, krzyczałam tylko w bólu. Oczywiście szpital, milion badań i wszystkie ok. Zdarzyło mi się tak 3-4 razy w ciągu 3 miesięcy i do tej pory jest spokój. Kilka dni temu mama mojego chłopaka, która jest pielęgniarką, powiedziała mi, że neurolog, z którym pracuje robi jakieś badania na temat właśnie migreny i potrzebuje krew od osób, które migrene mają i od osób, które jej nie mają. Kiedy opowiedziała mu o tym co mi się działo od razu poprosił ją, żeby zapytała się mnie, czy mogę oddać swoją krew do badań i dzisiaj pojechałam do szpitala i ją oddałam. Moja krew pojechała sobie do Warszawy i będą robić jakieś przeróżne badania i mam nadzieję, że uda im się znaleźć jakiś wpólny czynnik. Może moja krew przysłuży się jakiemuś super odkryciu?! :D Kto wie, zobaczymy... :D A jeżeli już o krwi mowa, to w poniedziałek idę na badanie tarczycy, także zobaczymy co z tego wyjdzie! Lekarz stwierdził, że wystarczy mi zwykłe badanie TSH i dał skierowanie tylko na to, ale już zapłacę te 30zł i zrobię sobie FT3 i FT4. Tak dla świętego spokoju. :D


Życzę Wam miłej niedzieli i dużo siły na nowy, lepszy tydzień! :) <3

13 marca 2017 , Komentarze (6)

Cześć moi Kochani! :)

Moja przygoda z odchudzaniem co chwilę sie zaczyna, a jeszcze szybciej kończy i tak w kółko. No i właśnie kolejny raz zaczynam od nowa. :) Moja waga rośnie mimo diet i aktywności fizycznej i dlatego tak trudno jest mi zostać w postanowieniu. Jednak teraz nie będę już patrzeć na wagę i nawet jeśli znowu przytyję, to będę walczyć dalej i przyzwyczajać się do zdrowego stylu życia. Mój ostatni wpis dotyczył badań, które powinnam zrobić przed odchudzaniem i niektóre Vitalijki napisały, żebym poczekała, nie męczyła lekarzy i tak zrobiłam. Jednak poszłam się poradzić trenera personalnego i dietetyka (2in1) i ten po przeanalizowaniu wszystkiego powiedział, że jednak muszę te badania zrobić, ponieważ sam nie wiedział co ma mi powiedzieć i jak wytłumaczyć to, że moja waga nie spada, a nawet rośnie. Także jutro ide do lekarza i będę go MĘCZYĆ, ponieważ jak powiedział trener: nawet jeśli nic mi nie jest, to taka profilaktyka nikomu nie zaszkodzi, a badać się trzeba! :) Oczywiście mam nadzieję, że moje hormony pracują bardzo dobrze a już niedługo zobaczę chociaż minimalny spadek! :)

Co do aktywnoście fizycznej, to za zgodą lekarza włączyłam bieganie. :) Oprócz codziennych, długich spacerów teraz jeszcze biegam i jestem z tego powodu SZCZĘŚLIWA! :) A rower też czasami się zdarza, więc sam fakt, że mogę to robić dodaje mi szkrzydeł. <3 Dzisiaj dodałam nowy pomiar, ponieważ waga wzrosła aż o 1,2kg a kilka centymetrów też doszło tu i tam. Tak sobie pomyślałam, że teraz będę częściej tutaj pisać i może to jeszcze bardziej będzie mnie motywowało. Trzymam za Was kciuki i Wy również trzymajcie za mnie! :) Wiosnę czuć w powietrzu! <3