Zbieram się do tego wpisu jak sójka za morze, z racji tego że przynudzam ostatnio, no bo o czym tu pisać jak dzień do dnia u mnie ostatnio podobny. Ciągle się krzątam po ogrodzie jak jedno wyplewię to drugie zarasta i tak na zmianę plus regularne koszenie trawnika, podlewanie na bieżąco kwiatów itp.
Z innych tematów....dieta jako tako, trzymam się w rydzach choć mogło by być lepiej bo doskonale to nie jest. @ dość długo trwała no i wkradały się zachcianki. Na dniach zaopatrzę się w 30kg truskawek (ilość standard z roku na rok i zawsze już zimą kończą się całe truskawkowe zapasy) od znajomego, który ma ich plantacje, za cenę niską, bo 4zł/kg. Normalnie po sklepach wcale tanie nie są. I będzie się działo ruszę pełną parą z przetworami truskawkowymi.
Pogoda upalna, ale chwilami straszy burzowymi chmurami i w zasadzie ciągle mam kable po odłączane z prądu, więc tym bardziej nie po drodze mi do neta.
Bardzo mocno przypiekłam plecy, ramiona, dekolt, buźkę i nogi, ogólnie lekko przesadziłam aż do stopnia pojawienia się drobnych pęcherzy.
Jutro skończę koszenie w sadzie, bo dziś tylko wokół domu zjeździłam kosiarką i będę się brać za produkcję piernikowych serc w ilości 170sztuk na specjalne zamówienie ślubne.
W sobotę jesteśmy zaproszeni na grilla do brata połączonego z tortem urodzinowym jego synka. A za miesiąc na dużą imprezkę festynową właśnie przez nich organizowaną
Dobrej Nocy Kobitki