kocham gotowanie, dobre jedzenie, lubie swoją pracę, mimo że dojeżdżam do niej godzine, przez co mam mniej czasu wieczorami dla rodziny, jestem zadowolona ze swojego życia, czuję się kochana, lubiana i przede wszystkim akceptowana, dzięki czemu akceptuję sama siebie :)
urodziny teścia :) pilnowalam się, maly kawałek sernika (był bez spodu, więc sie skusiłam), dwie lampki wina czerwonego i schab z salatką- grzecznie i nie za późno, dzięki czemu dziś na wadze nie było więcej :)
jedzeniowo- baaardzo grzecznie dzisiaj, zrobiłam soje na gęsto z pomidorami i mięskiem, pycha!nawet kotu smakowalo, bo go przyłapałam z pyszczyskiem w garnku :)
dzis musze wybrac inny zestaw cwiczen, bo mnie łydki bolą, więc nogi porozciągam a poćwicze intensywniej inne partie ciała :)
jestem zła! kupiłam nowe baterie do wagi, żeby ją w końcu uruchomić i co? i plus 3!
a do tego L4-na szczęście tylko dziś- zapalenie krtani i głos straciłam :(
muszę chyba zrobić sobie kilkudniową diete dukana, żeby organizm znowu pobudzić do walki, zrzuce ze dwa- trzy kilogramy i wrócę na normalną dietkę vitaliową.
mam dość...co za tydzień1 dzis wszystko sie psuje w pracy! sieć, telefony, wszystko wszystko...a że pracujemy na helpdesku- to sa nasze niezbędne narzędzia!
padl mi mój slodki czerwony samochodzik...odmówił posłuszeństwa na środku skrzyzowania w godzinach szczytu a nadgorliwy niebieski gówniarz chciał mi mandat za to wlepić!
ale bylam dzielna, zadzwoniłam po pomoc, zabrali niuńka, warsztat go przyjął, policjanta spacyfikowalam, ruch odblokowalam, wróciłam do rodziców i uwaga...NICZEGO SŁODKIEGO NIE ZJADŁAM!
byłam u rodziców, nie jadłam niczego niedozwolonego, spotkałam się z koleżanką- grzecznie zjadłam tylko bruschette z pomidorami i czosnkiem. zero słodyczy, zero alkoholu :)
nie było ćwiczeń, ale jeden dzień w tygodniu trzeba dać odpocząć mięśnią (niby tak mówią)
dziś zjadłam gnocchi- wiem, kaloryczne, ale jadłam je same z jogurtem,więc nie było najgorzej :)
z ćwiczeniami chyba przesadziłam...ręce mi się trzęsą od tych ciężarów, a dupa boli od podskoków na stepie, ale czuję się dobrze. czas na prysznic i spanko- jutro pierwszy dzień pracy po dwoch tygodniach urlopu...ech........