Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama, artystyczna dusza, wielbi powieści Kinga, rocka i jedzonko. To ostatnie wielbi za bardzo dlatego tu jest:)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17389
Komentarzy: 391
Założony: 2 stycznia 2014
Ostatni wpis: 30 czerwca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nina1985

kobieta, 39 lat,

171 cm, 68.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 września 2017 , Komentarze (2)

Dieta dziś poszła całkiem ok, ruch jakis też zaliczony wiec pod tym względem jest super. Przychodzi chęć na słodkie bo i okres sie zbliża więc trzeba się pilnować jak nie wiem. Jutro obiad u mamy, nie traktuje tego jako odstępstwo od diety, po prostu zjem mniej

i wsio.

Jezeli chodzi o prace to jestem dobrej myśli. Bylam już na jednej rozmowie w planach kolejne. 

Moje menu;

Muszę przyznać, ze czuje po portkach, że ubylo mi tu i tam. Bluzki tez robią sie luzniejsze także naprawdę zacieszam. Obiady przez ostatnie dwa dni  z lenistwa jem takie, jak mój 11 miesieczny bobas czyli pulpety indycze gotowane z kaszą/ziemniakami i marchewa/brokuł.Haha 

Zajebis@e lustro.

7 września 2017 , Komentarze (10)

Jakoŝ leci dieta, moze nie zawsze jest kolorowo ale jest spadek czyli nawet jak gapa nie kupi pumpernikla to na bialym chlebie też mozna schudnąć :-)

Poza dietą nieciekawie. Mały ząbkuje, lamentuje i się meczy -dzis ugryzł mnie w policzek, wracam z macierzynskiego do pracy a szefowa mówi, że pracy dla mnie nie ma, moze ewentualnie pół etatu. Pomijając już kwestie czy to zgodne z prawem pracy, zrobiła mnie w chu@a jak stąd do Białegostoku. Lepiej przyjąć nowego pracownika a starego z małym dzieckiem zostawić na lodzie.

Moje menu z kilku dni;

3 września 2017 , Komentarze (17)

Dziś mija 30 dzień diety. Ubyło 4,4 kg i łącznie tu i ówdzie -29 cm. Niby tylko 4,4 kg a tyle centymetrow się nazbierało. Jestem bardzo zadowolona, czuje się świetnie. Poprawila mi się cera, mam dużo energii i czuję sie dumna. Moja dieta nie jest idealna, brakuje w niej pewnie ryb i dobrego mięsa ale ta masa warzyw mi służy. Zauwazylam tez, że nie służy mi nabiaI. Poza tym wiem, ze jem dobrze i tego sie będę trzymać. Bede pozwalać sobie raz na kilka dni na coś niedozwolonego, żeby wytrzymac psychicznie. 

Wczorajszy wypad mega udany, dieta super tylko wypilam 3 radlery ale nic to. Nie utylam od tego bo dzis na wadze -0,2 kg. Takze do przodu. I tyle.

1 września 2017 , Komentarze (6)

Ło matko, jaki ten dzień męczący. Pobudka o 6:30 i heja. 3 spacery i jak zwykle urwanie kapelutka. Ale jutro matka ma wychodne a Malutki Czlowieczek zostanie ze swoją ukochaną babcią. Ciesze sie, tak rzadko wychodzimy. Jutro wieczorem nie bede liczyć kcal. 

Na obiad postna zupa z dyni. Szybko sie najadlam a za dwie godziny glodna :-( i coś ciagle skubalam. A to gruszka, a to sliwka. O, zapomnialam-zjadlam dwie rurki czekoladowe, pyszne były. Przecudowne.

Takie słoneczniki sobie dziś kupiłam

31 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Dieta w porzadku, chorowitki zdrowieją a ja nie mam czasu na nic. Maly Człowiek postanowił, ze do 11 miesiąca nauczy się chodzić a mnie doprowadzi do zawału. Staram sie nie łazić za nim jak pies, niech się mlody uczy samodzielności ale on sie kocha wspinać po firankach, piekarnikach i innych niedozwolonych stołkach. Więc ganiam za nim jak durna bo się chwieje i mi piruety odstawia...siłka za free, nie potrzeba mi dodatkowych skłonów, przysiadow.

Są takie dni, ze mogę góry przenosić, są takie, że bez kijka nie podchodź. Dzisiaj jest lepszy dzień. Dieta idzie super- weszlam na wagę i moge powiedzieć, że jest mega dobrze. Jestem zadowolona.

Na obiad bakłażany z farszem z fety, pietruchy i cZosnkiem

Na kolacje resztki;

30 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Urwanie...kapelusza z tymi facetami. Polowa  z nich juz wyzdrowiala, teraz zostały tylko licytacje pt.: Jakbyś sie TAK czula jak ja, to ciekawy jestem co byś zrobiła... Umarłam ze śmiechu...Ech, można by książkę napisać.

Dieta idzie dobrze, także to najważniejsze. Niedługo pomiary i wtedy zobacze, czy rzeczywiscie jest dobrze. Tymczasem kupiłam sobie dwie czekolady. Jedną z okienkiem  a drugą bez. Wszystkie mają zero kcal. Takie o :

Mały czlowiek już próbował sie do nich dostać ale na szczescie w porę przechwyciłam łupy.

Mialam nie kupować ciuchów ale 25 zł to nie piniądz i mam świetną bluzeczkę do latania na spacery. A w sklepach już jesienne kurtki. Mi sie marzy plaszcz i dlugie kozaki.

Takie dwie salatki dziś jadłam;

1. W tle dynia czeka na natchnienie :-) i pięknie zdobi kuchnie.

Kolacja:

+wiadomo kawa, melisa, woda jablko...ćwiczeń zero. 

Na obiad zrobilam małżonkowi ziemniaki z sosem kurkowym  i choć kusilo mnie jak jasny pierun to nie ruszyłam. Kilka razy sprobowalam czy aby nie za mdłe :-) ale to się nie liczy, c'nie?

28 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

 Mam w domu dwóch chorych osobników, to nic, że jeden bedzie miał 38 lat w tymroku a drugi rok za kilkadziesiąt dni. Męczenie buły na tym samym poziomie, na tym samym poziomie zawodzenie i lamenty. to nic, ze dzieli ich tyle lat. Chorujacy facet jest chorujący facet. Jednego chce się utulic drugiego zdzielić przez łeb lub utopić...

Dieta zachowana choć kusi żeby zjeść niedozwolone. Zapijam melisą głód i smutki. Melisa jest cudowna. 

Wczorajsze sniadanie

Reszta ujdzie ale jest malo fotogeniczna.

26 sierpnia 2017 , Komentarze (13)

Nie był to zbyt szczęśliwy dzień, pod wzgledem diety jeszcze jak Cie mogę, reszta do wymiany. Modlę sie, żeby to był Pms a nie moj charakter.

Weszlam rano na wagę, nie wiem po co...ale jest kolejny spadek 0,7 kg. Takze bardzo miło.

Moje sniadanie, reszta zwykla. Leczo, ziemnior, bialy chleb na kolacje, owoce. Takie smutne menu. Pomyślałam, ze juyro bedzie lepiej ale nie bedzie bo obiad jutro u mamy...

Czasami jak czytam te teksty afirmacyjno- motywacyjne typu : masz te moc, dasz rade bla bla bla, nie bądź pipa, co, Ty nie dasz rady? to mi sie śmiać chce i myślę: jaaaaasne. Gów@o prawda. To dzisiaj jest taki dzień. 

25 sierpnia 2017 , Komentarze (7)

Za tydzień oficjalne mierzenie, ważenie ale teraz wagę omijam łukiem bo przy okresie to samo złoooooo. Dalej czuje sie jak big mama ale ale, to tylko okres, nie? No.

Miałam dzis z Malutkim Człowiekiem uciąć sobie rano małą drzemeczke a cieliśmy komara 3 godziny! Takze sniadanie jadlam o 11:15 i to bialy chleb z polędwicą. Dobry był. Po za tym nie bylo żadnych wpadek. Nawet był jeden spacer bo juz Malutki dzieciuszek poczuł sie lepiej i nie miał gorączki. Małżon znów jadł lody, bo sie dziad upiera, ze jeszcze lato (popyla w krotkich portkach i koszulce  a ja w kurtałce już bo mi zimno) to niech je. A jesień czuć w powietrzu i choćby skały srały lata nie zatrzyma. Kupilam jeszcze w rosmanie jedna maseczke i do ust takie okrągłe fiku-miku miętowe. Dzisiaj dzien piękności, będzie kapiel z pianą, maska na jape i co tam jeszcze wynajde...no.

Moje jedzenie, obiad i kolacja:

Jałowcowa tak mi pachniala, że musialm sobie ukroić troche.

24 sierpnia 2017 , Komentarze (13)

Jakoś straciłam dzis serce do diety. Mój dzieciuszek zachorzał, ja dostalam okres i wszystko mnie boli i irytuje. Mialam zjeść naleśniki de luxe z lenistwa ale w pore sie opamietalam choc nie było to takie łatwe. Łatwo za to wszystko przekreślić i sie nawpitalać jak małpa kitu. 

Moje menu: 

1. Kromka pumpernikla z hummusem, warzywami i bananem + kawa z mlekiem

2.1,5 kromki bialego chleba z hummusem

3. Nalesniki z hummusem i warzywami vel talerz obfitosci vel czym chata bogata

Tyle zostało;

 

I z tego co zostalo zrobilam salatke z łososiem z puszki:

Za malo dzis wody, za malo ruchu ale to i tak cud nad Wisłą, ze przy moim samopoczuciu cala dieta nie poszla w piz@u...

Czuje się dzis taka ciężka baba. No nic, trzeba isc spać. Jutro bedzie lepiej. Choc na macierzyńskim każdy dzień to piatek to jakoś sie cieszę, ze zaraz weekend.