Znajomi (12)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2558 |
Komentarzy: | 35 |
Założony: | 22 stycznia 2014 |
Ostatni wpis: | 10 lutego 2014 |
kobieta, 34 lat, Racibórz
159 cm, 54.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dzień 5 :) wizyta u dietetyczki, wyniki pomiarów
:)
Edit: Coś ześwirowało na vitalii więc dodaje wpis jeszcze raz J Dobrze że zawsze pisze w Wordzie, bo już kilka razy mi się kasowały całe wpisy.
I już po wizycie u dietetyczki. Ehh jestem taka szczęśliwa, a zarazem zła na siebie. Szczęśliwa jestem dlatego, że tego co wyszło z badań, nigdy bym się nie spodziewała
Jestem w szoku, że nie mam żadnej zbędnej tkanki tłuszczowej!!!! A z tego co wyszło, to nawet mam jej zbyt mało. Jak to jest możliwe jak ostatnimi czasy jadłam same śmieciowe żarcie, dużo słonych przekąsek i słodyczy????
Za to mój organizm przetrzymuje wodę. Mam jej zbędnej w organizmie prawie 5 KG.
I gdybym ją straciła to moja waga dawałaby 47 kg - jakoś nie mogę w to uwierzyć!!! :))))
Wiecie, z tą wodą to prawda, bo jak się ważyłam w poniedziałek na czczo to wyszło mi 54 kg, a dzisiaj waga pokazała 52.2. Prawie 2 kg w zaledwie 4 dni??? Ale przez ten tydzień piłam mega dużo wody z cytryną coś ok 3 l na dzień i dietetyczka kazała mi tak robić dalej:) ja kocham wodę z cytryną i daje jej bardzo dużo. Na dzień wypijałam sok z około 2 cytryn i bałam się że to może być za dużo jak na 24 h. Ale dietetyczka mnie uspokoiła i powiedziała że mogę pić tego soku ile chce, bo witamina C jest wydalana i na pewno nie dojdzie do hiperwitaminozy. Czyli kolejna dobra wiadomość dla mnie :)) a picie wody z cytryną ma wiele wiele zalet i nie jest mdła jak dla mnie :)
Pokazałam jej jeszcze swój zeszyt z notatkami, co jadłam od poniedziałku i kobitka była zachwycona :D powiedziała, że dawno nie widziała tak zbilansowanie ułożonego jadłospisu, przez osobę która dopiero zaczyna przygodę ze zdrowym odżywaniem :) dała mi kilka cennych wskazówek, które na pewno wykorzystam :) przede wszystkim kazała mi jeść więcej tłustych ryb na obiad, wołowinę (ale ja takiego mięsa nie jadam, tylko drób i ryby), orzechy i w ogóle więcej dobrych tłuszczy, a do kolacji jakieś pieczywko mogę wcinać oraz dobrze by było gdyby w mojej diecie 55-65% stanowiły węglowodany, 10-15% białka a 20-15% tłuszcze.(z tego co mi wyszło, w moim tygodniowym menu węglowodany stanowiły ok 40-45 %, białka ok 30% i tłuszcze też ok 30% - i dobrze się z tym czuje więc chyba przy tym zostanę). A dodatkowo nie mam masy mięśniowej, a chciałabym ją choć troszku zbudować, więc to białko mi się przyda. Jak myślicie???
Pani dietetyk poradziła mi jeszcze, że moje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne przy tej aktywności co mam, powinno oscylować tak od 1700 kcal do 2000 dziennie. Jak ja to wszystko zjem :)))).
Bardzo się cieszę że pokazałam jej te moje notatki, bo teraz wiem że to co robię jest dobre.
Zła jestem na siebie dlatego, że nie poszłam do specjalisty wcześniej. Tyle lat myślałam, że mam za dużo tkanki tłuszczowej i wymyślałam jakieś "diety cud". Wiadomo jak one się kończyły, samymi porażkami, złym samopoczuciem i brakiem wiary w siebie.
A teraz okazało się, że nie mam za dużo tkanki tłuszczowej a wody i tracenie kg to nie dla mnie. DLA MNIE JEST ZDROWE ODŻYWIANIE I PICIE DUŻEJ ILOŚCI WODY.
Dziewczyny nie róbcie tego błędu co ja.
Nie mówię, że macie teraz iść do dietetyczki i płacić kasę za układanie jadłospisów, jakieś suplementy itp. ( Chyba że same nie potraficie i wolicie by ktoś robił to za was:) )
Ale przynajmniej pójść i zrobić ten pomiar ciała, żeby wiedzieć na czym się stoi.
Ja za ten pomiar nie zapłaciłam nic. Byłam w Naturhouse ( akurat u nas w Raciborzu jest bardzo miła Pani Dietetyk, która na wstępie powiedziała mi że oni zajmują się osobami z nadwagą lub problemami z wagą, a na mnie gołym okiem widać, że to mnie nie dotyczy. Ale wzięła mnie do gabinetu, zmierzyła, zważyła i zrobiła ten pomiar na tkankę tłuszczowa w samej bieliźnie. Pogadałam sobie z nią trochę, odpowiedziała mi na moje pytania i sprawdziła zeszyt :)
Ale nie wyszłam stamtąd całkowicie z gołymi rękoma :) kupiłam sobie super 3 gazetki i dwie książeczki z przepisami.
Powiedziała mi, że te magazyny są bardzo fajne i wychodzą tak raz na 3 miesiące, czyli kolejny będzie w marcu czy jakoś tak. I żeby nie kupować takich magazynów jak "Szczupła linia" itp bo niewiele one mają w sobie wartościowych informacji. Jedyną gazetką którą mi poleciła to Women's Health i Shape :)
A w książeczkach są mega przepisy, którymi jak wypróbuje to na pewno się podzielę :)
Dzisiaj bardzo pracowity dzień mnie czeka \ :) wieczorem dodam jeszcze fotomenu i sprawdzę co u was :)
Udanego dnia :)
Dzień 3 :) fotomenu, fryzjer i fotki zakupów :)
Dzień 2 :) spóźnione pomiary, fotomenu i mój psiak
:)
Reaktywacja :) FOTO sylwetki i inne rzeczy :)
Nigdy nie byłam uważana za osobę grubą, ale jak to nastolatka - wiecznie mi coś nie pasowało. To tyłek za gruby, albo nogi nie takie. Nie pamiętam jednak, żebym stosowała jakieś drastyczne diety. Dopiero w technikum podjęłam próbę zrzucenia kilku kilogramów na diecie tzw. Odchudzanie Na Zawołanie a potem innej jej wersji Dieta Turbo. Pamiętam, że przez okres około miesiąca schudłam z 5 kilogramów co jak na mój wzrost było dosyć sporo. Co z tego jak efekt jo-jo był murowany. A wrócić do kontynuowania tej diety nie miałam sił i ochoty. Był taki okres w moim życiu, że ważyłam ponad 58 kg i czułam się bardzo źle ze sobą. Do tego doszły problemy kobiece, przez które musiałam brać tabletki hormonalne więc waga dosyć długo utrzymywała się na poziomie 58 kg. Szukanie nowym sposobów, "diet cud" - na tym się głównie skupiałam. Czasami było lepiej, czasami gorzej. Gubiło mnie to, że jak widziałam jakąś poprawę to zaraz miałam myślenie "ahh udało mi się, to mogę teraz sobie pozwolić". Tkwiłam w błędnym kole. Moją słabą stroną było również gubienie motywacji w działaniu oraz niechęć do aktywności fizycznej. Wierzę w to jednak, że ten etap mam już za sobą ;)
Wydaję mi się, że jakiś niecałe dwa miesiące temu poczułam, że chyba dojrzałam do tego, aby nie myśleć o diecie jako o czymś chwilowym, ale jak o zmianie moich nawyków żywieniowych, zmianie swojego życia na lepsze. Ważyłam wtedy 56 kg. Kupiłam sobie kilka ciekawych książek, mate, fajne ciuszki do ćwiczeń. Pierwszy miesiąc szedł mi super, spadłam do wagi 52,5 kg ale jak to u mnie bywa, brak motywacji - styczeń kompletnie zawalony - całkowicie bez ćwiczeń i racjonalnego odżywiania.
Koleżanka poradziła mi, żebym założyła tutaj konto. Powiedziała mi, że odnalazła tutaj motywację do działania i ja mam nadzieję że mi również się uda ;) Trochę się rozpisałam, ale od razu jakoś lżej na sercu ;)
A jak mi dzisiaj poszło:
9.00 - śniadanie - owsianka z siemieniem lnianym, morelami, pestkami dyni, sezamem, 1/2 jabłka i jogurtem
12.00 - II śniadanie - jabłko
15.00 - obiad - pełnoziarnisty makaron ze szpinakiem i serem feta
17.30 - podwieczorek - nic ;/
20.00 - kolacja - ryż zapiekany z jabłkami i jogurtem naturalnym
W tym sporo wody z cytryną, 1 kawka z mlekiem i dwie herbaty.
Dzisiaj dzień bez aktywności fizycznej, ale to dlatego ze długo na uczelni byłam po wpisy, potem na wolontariacie u dzieciaków i jeszcze u mojej malutkiej bratanicy. Mimo, że nie ćwiczyłam to i tak było dosyć aktywnie ;P a to chyba najważniejsze ;)
Jutro zamierzam sobie zrobić pomiar oraz się zważyć, abym miała co porównywać za miesiąc ;) myślałam też o zdjęciu, bo super by było kiedyś móc zrobić własną motywację "PRZED I PO" ;)
Udanego wieczorku ;)
Chyba każdy z nas na tym portalu dąży do wymarzonej sylwetki, tylko dlaczego jednym się to udaje, a innym nie?? Odpowiedź jest prosta. Jedni z nas są zdeterminowani, walczą i osiągają sukces, a inni mają plan, ale brak im determinacji i wytrwałości. Niestety, jestem w tej drugiej grupie. Postanowiłam jednak to zmienić i dołączyć do osób, które osiągają sukces ;))
Nie mam pojęcia czy ktokolwiek przeczyta to co tutaj będę pisała, ale mam zamiar prowadzić ten pamiętnik przede wszystkim dla siebie i zapisywać tutaj to co zjadłam, jaką aktywność miałam w ciągu dnia i w ogóle to co będę uważała, że powinnam napisać.
Jeżeli znajdą się osoby, które posłużą mi radą i wsparciem, to będę bardzo szczęśliwa. Oczywiście również odwdzięczę się tym samym, bo dobrze wiem jak ważne jest wsparcie i motywacja w osiągnięciu wyznaczonego celu.
Ja swoją przygodę zaczynam JUŻ TERAZ a nie OD JUTRA, tak wiec biorę się za planowanie mojego jutrzejszego jadłospisu i muszę ułożyć swój dzień tak, żeby znaleźć miejsce na troszkę ruchu. Zaczynam walkę o lepszą wersję samej siebie!!!
Uważam, że jest to dobry moment, ponieważ w dniu dzisiejszym miałam ostatni egzamin z zimowej sesji i będę miała w końcu więcej czasu dla siebie.
Mocno wierzę, że ten pamiętnik to będzie niezły motywator dla mnie i będzie w nim więcej sukcesów niż porażek ;))
I coś, co dodatkowo motywuje mnie do działania :D
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie"
H. Jackson Brown