Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W lustrze widzę starszego człowieka z brzuchem, a przecież czuję się młodo. Muszę coś z tym zrobić, odzyskać kilka lat.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2338
Komentarzy: 21
Założony: 24 lutego 2014
Ostatni wpis: 11 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
velve

mężczyzna, 56 lat,

178 cm, 93.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2014 , Komentarze (5)

Po podróży bez końca, dotarłem wreszcie do Singapuru. Pierwszy dzień to prawdziwa mordęga, przylecieliśmy o 7 rano i marzyliśmy o spaniu, ale rozsądek podpowiadał, aby się nie kłaść. Cały dzień nic nie jadłem, wieczorem wypad do pobliskiej knajpy. Obiecywałem sobie przez cały tydzień jeść azjatyckie, lekkostrawne specjały, ale ciężko się dogadać w 7 osób :<. Trafiliśmy do.... restauracji specjalizującej się w kuchni europejskiej.
Koleżanka zamówiła sałatkę z kurczakiem. Tym razem dostała dużą misę z ogromną ilością sałaty, chyba całą piersią kurczaka, bekon, ser pleśniowy, pomidorki oraz dużą ilością cebuli. Całość musiała ważyć chyba z 60 dkg.

 Miałem zamiar wziąć to samo, ale nie wyglądało zbyt dobrze, skończyło się na wołowym burgerze. Do burgera był kiszony ogórek, ale w smaku dużo gorszy niż jego polska odmiana. Frytki ze słodkich ziemniaków dopełniły całości. No wiem, to nawet nie stało, obok dania dietetycznego, ale byłem bardzo głodny.


W menu był też polski akcent:


Następna ciekawostka, piwo ma różne ceny, w zależności od tego, o jakiej godzinie je zamawiamy. Najtańsze jest po południu, wieczorem kosztuje nawet 2 razy więcej.


Wstałem o 3 nad ranem, jest jeszcze ciemno, ale nie mogę już się zmusić do snu. Idę na siłownię, na szczęścia działa 24h/7, spróbuję spalić do końca tego burgera. I jeszcze mocne postanowienie, żadnego europejskiego żarcia do końca tygodnia!

14 marca 2014 , Komentarze (4)

Wyjazd zaczyna się już dzisiaj. Samolot wylatuje o bezbożnej godzinie, więc zjechaliśmy się wieczorem do hotelu przy lotnisku, aby jutro nie wstawać o 3.00. O dziwo dzisiaj dałem radę, zamówiłem tylko sałatkę z łososiem. Te mikroskopijne kawałeczki mięska to właśnie łosoś, do tego sałata, 3 dkg mikroskopijnych grzanek i z 3 dkg sera plus 3 mikropomidorki, całość okraszona małą łyżeczką majonezu z ziołami. Całość pewnie z 150 kalorii :D.  Gdyby nie 2 kieliszki wina, to można powiedzieć, że zjadłem mniej niż miałem dzisiaj na diecie z Vitalii. Niech żyją hotele przy lotniskowe!

14 marca 2014 , Komentarze (2)

W tym tygodniu 0,6 kg. Nie jest to dużo, ale cieszę się i z tego. Najważniejsze, że co tydzień jest mnie trochę mniej. Najbliższe dni będą jednak tragiczne. Watpię, abym do następnego ważenia chociaż utrzymał wagę. Powód - wyjazd służbowy i to bardzo długi aż 7 dni. Na targach jest zawsze tak samo. Szybkie śniadania, potem cały dzień nic i wreszcie wieczorna imprezka - jedzenie do oporu i dużo alkoholu. Na stronach hotelu widziałem, że mają siłownię, spróbuję chociaż codziennie rano pobiegać i poćwiczyć, dobrze robi na kaca i może nie wrócę do domu z 100 kg na liczniku.

7 marca 2014 , Skomentuj

Bałem się, że w tym tygodniu nie będzie żadnego postępu. Jeszcze wczoraj rano waga wskazywała więcej kilogramów niż tydzień temu. Na szczęście wczorajsza chwila ruchu zrobiła swoje.
W ten weekend spróbuję być abstynentem, choć jest to piekielnie trudne. Mam dziesiątki usprawiedliwień, dlaczego powinienem wieczorem otworzyć butelkę whisky lub przynajmniej wina.

4 marca 2014 , Skomentuj

Też tak macie? Aby zrzucić 20-30 dkg dziennie, trzeba naprawdę ostrej pracy nad sobą. Żadnego podjadania, trzymanie się ścisłe diety, trochę ruchu itd. Jednak wystarczy tylko jeden wieczór, aby z powodzeniem przybrać nawet 1 kg! To bardzo irytujące!
Minęły już 3 dni, a ja ciągle nie mogę zrzucić swojej sobotniej chwili słabości.

2 marca 2014 , Skomentuj

Pierwszy weekend przetrwałem bez strat. Niestety obecny nie będzie należał do udanych. W sobotę nieźle zabalowałem. Myślałem, że uda mi się pić tylko wino bez podjadania. Niestety to mrzonki. Po wypiciu kilku lampek wina, hamulce siadają i człowiek sam nie wie, kiedy tyle zjadł. Od dzisiaj ostro się biorę za dietę, ale czy do najbliższego ważenia nadrobię sobotnie obżarstwo?   

24 lutego 2014 , Skomentuj

Dzisiaj poniedziałek, udało się! Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie imprezowałem w weekend. Był moment, że już, już miałem miałem sięgnąć po szklaneczkę whisky  ( tylko jedną oczywiście, tak dla smaku pod olimpiadę w tv ) ale się opanowałem. Jest nadzieja!