Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Roztylam się, co roku przybywalo niezauwazalnych 1-2kg, ale w tym pobiłam record- 7kg po leczeniu hormonalnym ( tak sobie tłumaczę...) Muszę sie za siebie zabrac, chcę być zgrabna, piękna, atrakcyjna I znowu zwinna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4144
Komentarzy: 64
Założony: 25 lutego 2014
Ostatni wpis: 10 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdalena39

kobieta, 49 lat, Montreal

170 cm, 93.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę żyć piękniej, jeszcze bardziej kochać życie i kochac swoje ciało i być z niego zadowolona. I dumna, ze zrobiłam TO, co wydawało mi się niemożliwe. CHCĘ i DZIałam. Wiemy, ze chcieć tylko- nie wystarczy!Waga awansowała do roli sprzymierzeńca!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2014 , Skomentuj

Tydzień na diecie i 1.5 kg mniej. Niby ok, ale dzis jestem bez energii.

Staram sie pzrestrzegac diete, ale nie mam sily, nie mam sily cwiczyc. Musze znalezc dobry filmy i moze to mnie zacheci, zeby zabrac laptopa do ekliptyka i podzialac.

Kupilam synowi smaczny kartonik lodow truflowo-truskawkowych i strasznie mnie korci, by tez je zjesc. Moglam ich w sklepie nie smakować, jak częstowali, to bym nie kupiła. Mały błąd kosztuje pożniej sporo walki! Chyba poproszę syna, by je szybko zjadł i basta.

28 lutego 2014 , Skomentuj

Rano weszlam na wage, waga drgnela! W sumie pokazala 94kg, zachecilam sie! Ucieszylam! Z tej radosci zrobilam dla siebie i chlopakow sok z sokowirowki z marchwi, jablek i selera. Czasem robie, ale kosztuje to sporo pracy, obierania , a rano o czas trudno...ale dalam rade. Poszukam zamiennika w diecie. Postaram sie te soki robic czesciej, chlopakom tez potrzebne sa witaminy. Tym bardziej, ze u nas dzi -20, zima nie chce opuscic Kanady. Prakuje mam tu tyko niedzwiedzi polarnych. Chociaz jest tak bialo, ze pewnie wcale bym ich nie zauwazyla...smile.

Kto narzeka na polska zime...coz- nie zna zim kanadyjskich! Ale niebawem wiosna, zgubie kilka kilogramow i wiosenna energia wkrocze w nowa ere szczuplego czowieka; Pewnie to juz bedzie letnia era...ale co tam, dzialamy.

Rozpracowuje diete, ucze sie szukac zamiennikow. Musze pilnowac 2.5-3h przerwy miedzy posilkami, ciezko mi z tym, z reguly skubalam cos ciagle nieliczac zadnego czasu. Po sniadani nastawilam timer na 2.5h(potrzebuje malej kontroli...)Kanapka z dzemen faktycznie daje sytosc rano. Pomarancze zamienilam na cwierc pomelo.

Pierwszy trening Vitalii za mna. Wybralam latwy poziom i taki byl. Zamiast biegania w miejscu, biegalam po domu porzadkujac po drodze rzeczy,2x po schodach gora-dol i 8 minut minelo szybko...generalnie nie lubie biegow, zdecydowanie preferuje ekliptyk. Ale podoba mi sie rozplanowanie czasowe treningu, motywuje i szybko mija czas. Ławeczki i sztang nie mialam, byla podloga i ksiazki, ktore mialy na oko ok 1kg...potrzeba matką wynalazku.

Potem wlączyłam trening Pilates I, zeby zobaczyc, ale zaczęłam ćwiczyć , super fajny.

Zeby nie pic czarnej herbaty, za ktora nie przepadam- stworzylam mieszankę- szczypta suszonych lisci mięty, szczypla zielonej herbaty i suszonych lisci werbeny + 1płaska łyzeczka cukru ze stewii zamiast standard cukru. Aspartamu nie znoszę, stewia bardziej przypomina smak cukru i nie ma kalorii.

28 lutego 2014 , Komentarze (1)

Dzien bezplciowy. Mialam duzo na glowie, organizacja urodzin dla syna , bieganie po tusz, drugowanie i wysylanie zaproszen i moje biezace rzeczy. Nie cwiczylam i watpie,ze zdaze, juz po 20... Nareszcie dostalam diete...ale jak ja otworzylam, bylam zawiedziona. Chleb, kanapki 2 razy dziennie...i te punkty..nie lapie jeszcze tego.

Kiepsko szuka sie zamiennikow i jest ich niewiele. Musze wydrukowac sobie liste wielu produktow i ich IG, bedzie prosciej.

Pilowalam sie dzisiaj, ale zamiast wody wypilam za duzo herbat i kawe.


26 lutego 2014 , Skomentuj

Wczoraj wieczorem nie skusiłam sie na serek , czerwone winko I krakersa, zwykle tak celebrowalismy wieczor. TV albo kominek I miła pogawędka z męzem. Zostałam przy pogawędce. Powiedzialam mu o tym programie, I ze wole odmowic sobie tego sera o 22-23, bo nawet jak cały dzien walcze I cwicze, to nocny posilek rujnuje moj caly wysiłek. Ucieszył się. A ja rano byłam z siebie dumna I czułam sie lżej. Obym dzis tez sie pohamowala.

Ranek- miseczka musli z mlekiem- moze 400 kcal, moze wiecej, porcja była dosyc spora, ale mniejsza niz wczesniej. Chyba jutro wybiorę mniejszą miseczkę, naturalny limit pomoze mi sie ograniczyc.  Poszłam cwiczyc na ekliptyku, spaliłam 500kcal. Prysznic I do pracy.Czekam na diete, ma byc gotowa za 2 dni. Wybralam IG. Zobaczymy... Czytalam nieco o indeksie glikemicznym, chcę spróbować.

2 sniadanie: awokado z cytryna ( nie wzięłam majonezu, jak zawsze, byłoby smaczniejsze, oj...kusił mnie ten majonez! ale nie spojrzałam na niego) I szklanka herbaty na mleku. Wiem, ma duzo kalorii, ale zwyklej herbaty nie lubię. To zamiast kawy. Pije taka jedną dziennie, czasem dwie, jak nie piję kawy. Staram sie ograniczac kawę. Chyba powinnam z czasem przejsc na herbatki owocowe I ziołowe. Powoli. Zmiana trubu życia czy nawyków, to nie jeden dzień. Nie mogę od razu pozbawic moich wszystkich radości I zmienic sie o 180st. A moze powinnam???

26 lutego 2014 , Komentarze (1)

Jutro mam otrzymac diete, ale pilnuje sie. Wczoraj zakonczylam dzien z jakimis 1840 kcal z 2 treningami po 40 min na orbitreku. Niezle. RAno czulam sie lekko. Wieczorem nie bylo lampki czerwonego winka i serka camembert...byly baby karotki i herbatka rumiankowa. Mąż byl nieco zaskoczony, on dostal jeszzce dip z bakłażana i Tahini.

Ja dipu tym razem nie tknęłam. Dzień 2 zakonczony sukcesem.Mialam jedna wpadkę- zabralam się i ugryzłam banana z lunchu syna, ktory przyniosl ze szkoly i nie zjadl. Z przyzwyczajenia wzięłam go i chyba mialam zamiar zjesc, bo ugryzłam.Bezwiednie. Ale kęs utkął mi w ustach i jak dzwon w mojej glowie zagrzmiał0..."co Ty robisz???", co ja robię? bezwiednie chcialam coś zjesc. I wiele myśli jak to było wczesniej. Tak jestem przyzwyczajona do skubania, podjadania, smakowania i jedzenia tego, co wpadnie mi w ręce i wydaje się smaczne, czyli praktycznie wszystkiego. Ale pohamowałam się, złapałam się na gorącym uczynku! Dobrze, ze nie po fakcie.

Dzien 3 zaczełam woda z cytryna,  koktailem proteinowym i 45 min na orbitreku.


25 lutego 2014 , Skomentuj

Nie wiem, jak to wszystko działa, nie mam zbyt wiele czasu. Chcę jeszcze poćwiczyc na ekliptyku 30 min, zaczełam pare dni temu. Poczytam poźniej. Czy ktos mi przyśle dietę I plan ćwiczeń? Czy mam sie gdzies zalogować i poszukać, czy wybrac... mam w ogóle jakiś wybór?? Ktore diety są najskuteczniejsze? I tanie.

Wazę 95kg, przy wzroscie 170cm...moze znajdę kogoś, kto niedawno zaczął lub zaczyna przygodę gubienia wałeczków?

Chcę schudnąc:

1. dla męża- mam kochającego męża, nieco młodszego, szczupłego i przystojnego, i chcę, by był ze mnie dumny; on mnie zawsze potrafi zmotywować.

2.dla siebie- bym była dumna z siebie, nie chowala sie pod dresami i rozmiarami 46. To smutne, kiedy nie masz ochoty kupowac nic nowego, przymierzac spodni ( one są dla mnie najgorszą katuszą!!!) Chcę przyzwoicie  ( a może i lepiej) wyglądać w stroju kąpielowym i czuć się dobrze na plaży i basenie.

3. bym nadązała za synem i mogła z nim biegac; marzy mi się rodzinny jogging z mp3 w uszach, butelkami wody za pazuchą i uśmiechem na ustach...moze kiedyś sie uda.

4.znalazłoby się jeszcze kilka kochanych osób, które byłyby ze mnie dumne, gdybym zgubiła te kilkanaście kilogramów... do optimum potrzebuje zgubic 22 kg. Ale jak uda mi się 15, bedę szczesliwa!

5.powyzsze punkty należą do pozytywnych- modyw piąty raczej negatywny- bo nie chcę być repliką jednej z moich babć ( choc kochana była...) i taty siost; Babcia miala moze 160 cm wzrostu, moze miej, a wazyła 160kg, jak zmarła w wieku 60 lat;  Moje ciocie a jej córki to wielkie panie- nie pytałam o wagę, ale na oko 130-140kg, jedna moze nawet więcej). Z dziecinstwa pamiętam, jak ciocie nas odwiedzały, zawsze pozostawało jakies zarwane krzesło, raz nawet pękła noga w solidnym fotelu...uf i zawsze sie żaliły, ze chciałyby schudnąć , ale nigdy żadna nie schudła. Mój tato też ma wagę 120- 130 kg, brzuszysko, je dużo- a raczej zawsze połyka, bo je bardzo szybko. I stąd ten PUNKT- nie chcę pojść tę drogą, nie chcę być monstrum, pod którym lamią się krzesła, czuć żal i wstyd i zażenowanie. Czas cos z tym zrobic. Moze genetyka się myli? A moze nie? Ale jesli coś z tym zrobię, moze nie będzie dla mnie az taka okrutna?

6. Moze wydaje się ,ze mam poziom motywacji wysoki, taki powinien byc przy tak solidnych 5 puntach