Dawno mnie tutaj nie było... Miałam codziennie zamieszczac wpisy co w mojej diecie piszczy, ale wybaczcie, czasu nie miałam. Troszeczkę spraw musiałam ogarnąc, wiec już nawet sił brakowało na wpisy.
Może na początek zamieszczę przepis na moją zupę cebulowa, na życzenie jednej z koleżanek odchudzania warzywno - owocowego - pozdrawiam Cie
Składniki :
1 szt pietruszki
2 szt marchewki
1/4 selera
1/4 pora
3 ziarenka ziela angielskiego
1 liśc laurowy
5 ziarenek pieprzu
- to jest skład na moje wywary
5 cebul
WYKONANIE:
Gotujemy wywar.
W miedzy czasie obieramy cebule i kroimy w paski, następnie wrzucamy ja porcjami do rondelka podlewamy odrobina wody. Trzeba uważac, żeby cebula nie przywarła i się nie przypalila, dlatego co jakiś czas mieszamy i dolewamy po łyżce wazowej wywaru do cebuli. Gdy wyparuje , znowu dolewamy wywaru i tak ok 5 razy. Do momentu aż cebulka będzie miękka i słodkawa.
Wywar doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Następnie miksujemy wszystko.
Cebulę również miksujemy i łączymy z wywarem.
SMACZNEGO!!!
Dziś mam 11 dzień DOW.
Może zsumuję te wszystkie dni w jedno, będzie łatwiej.
Zacznę od menu:
Wiadomo, jabłka i grejpfruty, ostatnio dla odmiany wyciskam sok z grejpfrutów i piję. Jest Pyszny. Miałam fazy na warzywa, tzn. były dni, że kilka razy dziennie gotowałam sobie marchewkę i wcinałam. Lub też takie dni, że to samo robiłam ze szpinakiem. Przyznam szczerze, że brakuje mi dodatków np. masełka czy śmietanki do szpinaku. Z zup, to na podstawie wcześniej opisanego wywaru robiłam brokułowe i kalafiorowe. Surówki z pomidorków koktajlowych, ogórków, rzodkiewki, szczypiorku, koperku. Do picia wiadomo woda z dodatkiem cytryny oraz mięte. Dziś sobie zakupiłam zieloną i białą. Aha, robiłam frytki warzywne w piekarniku.... i .... dla mnie tragedia brr... Gdyby je tak zamarynowac w oliwie z przyprawami, to pewnie by to były frytki nawet zjadliwe, ale cóż, oliwy nie można. Kupiłam pierwszy raz w życiu rukolę, wszyscy się nią zachwycają, więc sobie myśle - na pewno to jest smaczne i pyszne !!! Będzie kolejny dodatek do warzyw. - Cóż, moje podniebienie jednak nie zaakceptowało tego smaku.
Ruch:
Z tym trochę gorzej. Niestety. Wsiadłam na mojego rumaka dnia 8 -ego. Dałam rade ledwo ujechac 30 min. Katastrofa. W dniu 9-tym miałam trochę spraw na miescie do załatwienia, wiec ruch to tylko przechodzenie z pociągu - do metra - do autobusu itd. Dzień 10-ty upłynął pod znakiem porządków wiosennych. 4 godziny intensywnego sprzątania, ale czytałam gdzieś, że jednak prace domowe nie są równoznaczne z cwiczeniami fizycznymi.(?!) A szkoda, bo pot to po plecach się lał a dziś mam coś w rodzaju zakwasów. Dziś 10min do sklepu i 10 min spowrotem (pod wiatr). I raczej nie przewiduje dziś żadnego ruchu.
Samopoczucie i zmiany fizyczne czyt. kryzysy ozdrowieńcze (?!) hmm... :
Ogólnie czuję się dobrze, sypiam bardzo dobrze, ale chyba za dobrze, bo mam trudności ze wstawaniem. W ciągu dnia są kryzysy takie, że zdaża się mi usnąc na siedząco. Np jechałam pociągiem i tak usnęłam i prawie bym spadła z siedzenia. Więc pytanie, czy coś się dzieje, czy to zmęczenie?! a może przesilenie wiosenne?! Skóra na twarzy miejscami zrobiła się sucha, ze aż sie łuszczy, a miejscami wyczuwalna jest taka kaszka podskórna - coś takiego miałam w okresie dojrzewania. + 2 pryszcze mi wyszły, ale już zniknęły. Palce u rąk mi zeszczuplały bo pierścionek ma luz i jak tak dalej pojdzie, będę musiała go przełożyc na inny palec. Paznokcie się nadal rozdwajają - przed dieta był z tym problem, ale jakby już mniej....hmmmm...może mnie się wydaje. Pojawił mi się łupież. Od dorastania nie miałam łupieżu... kurcze, młodnieje hehe.... i na koniec sprawy wydalania. Jakby to ując delikatnie. hmm.. moje wydalanie stało się prawie bezwonne. Za to zapach z ust nadal daje do życzenia. A niby mam wszystkie zdrowe zęby. Może coś z żołądkiem mam nie tak. No nie wiem, trzeba poczekac. Może sie coś zmieni. A samopoczucie..... są chwile, że mam totalnie dosyc tych warzyw, zjadłabym chleba, mięsko, placuszek jakiś domowy, pizze... (za pizzą to bym się wściekła, tak ją uwielbiam...mmmmm). Ale tak naprawdę mogłabym ciągnąc tą dietę z przyjemnością, gdyby mi pozwolono jeśc JAJKA!!!
No, to na tyle . A teraz będę dzieciakom robic naleśniki, nie wiem jak to zniosę