O mnie

Jestem na emeryturze czyli wolna. Miałam wiele zainteresowań, byłam inżynierem, szefem, matką i niezłą żoną. Interesowały mnie psychologia, muzyka lekka i klasyczna, malarstwo, architektura, przyroda, historia, geografia, polityka, wędrówki po górach, taniec, świątynie, fotografika...Wieloma z tych przyjemności z powodu tuszy mogę zajmować się już tylko symbolicznie, np. tańcem , wędrówkami. Obecnie mam wielką ochotę na dalsze 20 lat dla siebie i wnuków. Potrzebna mi tylko kondycja do korzystania z życia mądrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24760
Komentarzy: 4890
Założony: 20 maja 2014
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nakonieczny

kobieta, 72 lat, Gdańsk

165 cm, 104.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do jesieni 107kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lutego 2015 , Komentarze (22)

Wystarczy lekko zboczyć z drogi a ścieżki poprowadzą Was w nieznane, Tak było i wczoraj. Bilet miesięczny pozwala mi, aby taksówkami komunikacji miejskiej zwiedzać wszystkie kąteczki miasta, ale dopiero nóżki kierują na nieodkryte dotąd lądy. Już nie raz obiecywałam sobie sprawdzić, co kryje się na ulicach i drogach, którymi autobusy nie jeżdżą. Lubię wchodzić w osiedla i na wzgórza, na schody, cmentarze, na tyły kościołów i innych budowli. Blisko mojego domu są forty. Ostatni raz byłam tam z mężem i małą jakieś 10 lat temu. Wczoraj nadarzyła się okazja, aby znowu tam zboczyć....Było warto, ścieżki odnowione, ta bezlistna pora roku odkrywa całkiem nowe horyzonty, panoramy miasta, stawy, wzgórza, budowle. Przypomniał mi się też spacer po Sopot w ten bezlistny czas. Wtedy odkryłam urodę wielu sopockich willi. W tym roku muszę to powtórzyć. Kocham kiedy budynek nie jest zbyt prosty w formie, kocham koronki, liście, polne kwiaty. Ikebana jest dla mnie kwintesencją piękna. Żeby ocenić elegancję, proporcje, grę świateł na fasadzie budynku trzeba go mieć nagiego, nie może być przykryty koronami drzew jak listkiem figowym....Wczoraj odkryłam architekturę ziemną, obronną, wojenną, historyczną... Zapraszam

CDN:D

19 lutego 2015 , Komentarze (6)

Wczoraj w Popielec bardzo dobrze wystartowałam. Przećwiczyłam u siebie co najmniej 5 cnót. Dzisiaj rozpoczynam Studia ostatniego etapu, dlatego zanosiłam zdjęcia do Indeksu. Muszę przyznać, że szkoła jest śliczna i wspaniale dostosowana do gustu dojrzałych istot. Od początku lutego jestem zdecydowanie aktywniejsza, zdarzają mi się dłuższe spacery, dieta jest wyraźnie skromniejsza i o mniejszej kaloryczności, dwa razy w tygodniu chodzę na gimnastykę, raz masaż a teraz i studia....Zrobiłam zdjęcia, dzień był piękny słoneczny, przyszłam piechotą ze szkoły i piechotą poszłam też wieczorem do kościoła....już zaczynam zbliżać się do 10 000 kroków

:D pooooooooowoli

Teraz Tata. A potem dam fotorelację

18 lutego 2015 , Komentarze (12)

1.Nie ma jednej odpowiedzi.

Ile osób tyle rozwiązań. Każdy ma swoje PO CO. Każdy znajduje swoje JAK.

Wspólne jest tylko poszukiwanie;)

2.Nie jest nawet tak ważny cel, jak ważne jest bycie na drodze.

Drogi żywota są kręte, to nie autostrady ani drogi szybkiego ruchu. Nie ma drogi na

skróty. Skróty prowadzą w maliny:D

3.Schodzenie z drogi i błądzenie jest naturą ludzką.

Zgrzeszysz, to nie maltretuj siebie tylko daj rozgrzeszenie, wybacz jak najszybciej i

staraj się nie grzeszyć więcej.:D

4.We wszystkim należy zachować umiar i powściągliwość.

Czy to w diecie, czy to w ruchu, czy skupianiu się na sobie.

Tak zachowuje się DAMA. Patrz na Księżnę Walii.8)

5. Nic nie dzieje się bez przyczyny i nie jest tak, że jesteś czysta jak łza i nie ma tu Twojej

winy.

Stając w prawdzie, doskonale wiesz co możesz, jeżeli tylko zechcesz, zmienić w sobie:p

6. Jeżeli jest jak mówisz, że kochasz bliźniego jak siebie samego, to zacznij od siebie i

zacznij się wreszcie kochać!!!

To przesłanie na POST! Pokochajmy się znowu przez te 40 dni!

:D

18 lutego 2015 , Komentarze (14)

Żarty się skończyły.

Pytanie JAK musiało w końcu znaleźć w MTU odpowiedź:)

ale o tym za chwilę, obowiązki wzywają

10 lutego 2015 , Komentarze (28)

Jeżeli wiemy już PO CO, najważniejszym pytaniem staje się wtedy pytanie:  ale JAK?

Chciałaby dusza do raju, ale diabły za nogi trzymają:D

Każdy praktycznie chciałby być kochanym, młodym, zdrowym, zgrabnym, wytrzymałym, w miarę pięknym i szczupłym.... To dlaczego nie jest? Nie młody, to rozumiem? Nie można być przynajmniej zewnętrznie wiecznie młodym. Taka jest kolej losu, trzeba przechodzić przez bramę i dać miejsce naszym wnukom...Nie pięknym, też rozumiem. Jest piękno wewnętrzne i piękna brzydota też może być. Nie zdrowym, tego jest mnóstwo powodów, genetyka, środowisko, wypadki, złe dzieciństwo....Nie kochanym, to najmniejszy problem. Szczęście daje samo kochanie, można kochać siebie, dzieci, braci, siostry, ludzi, Polaków, świat, koty, Ojczyznę, Boga....Co to za miłość, jeżeli warunkiem jest szczupłe ciało?

Ale wytrwałym, zgrabnym, ruchliwym, szczupłym, wygimnastykowanym o to trzeba zabiegać, nad tym trzeba pracować, temu trzeba poświęcić trochę swojej uwagi, czasu, wysiłku....

I tutaj należy znaleźć odpowiedź na pytanie JAK?

Co robić, jak robić, jak się mobilizować, jak się pilnować, jak ćwiczyć, jak ruszać, jak jeść, jak odżywiać, jak organizować czas, jak dbać o siebie,jak  dbać  o swoje  poczucie szczęścia , jak znaleźć sens działania i zrealizowania marzenia....:D

8 lutego 2015 , Komentarze (18)

Dopóki człowiek kręci się w życiu jak osioł w kieracie i patrzy na ogon poprzednika i dopóki nie podniesie głowy ocenia swoją sytuację jako dobrą, normalną, oczywistą i nie możliwą do zmiany. Przecież ten przede mną robi to co ja i nie narzeka, trudno zresztą narzekać ogonem... Inaczej jest gdy człowiek nie spostrzega tego współtowarzysza, który idzie jak on w kieracie, żyje jak on i nie porównuje się do nikogo... Wolna myśl i ocena sytuacji bez kontekstu szuka odpowiedzi jak chce mi się żyć aby czuć się szczęśliwym bez robienia krzywdy innym uczestnikom życia.  Jeżeli zada sobie wtedy pytanie: czy jestem szczęśliwa, a jeżeli tak, to co mnie taką czyni, albo jeżeli czuję się nieszczęśliwa, to dlaczego; wtedy może dojść do ciekawych i zaskakujących wniosków....:D

Przecież, gdy odejdę z kieratu i przestanę wpatrywać się w ogon przodownika pójdę tylko swoją drogą.... Ta droga na pewno będzie tą, która skrzyżuje się z drogami tysięcy dróg innych wolnych jednostek ale nigdy nie będzie identyczną z kimś równie wolnym:D

Aktualnie droga moja skrzyżowała się z drogami kobiet, które chcą być szczęśliwe i swoje szczęście upatrują między innymi, bo nie tylko oczywiście, w utrzymaniu lub uzyskaniu piękniejszej, zdrowszej, wygodniejszej sylwetki i życia z satysfakcją, celem, planem i radością z sukcesu:D

Czyli, na początku każdego  takiego etapu, trzeba wiedzieć PO CO? I nie może to być powód jaki podają inni, to musi być tylko mój powód, bo tylko MÓJ może dać mi siłę, zapał, wytrwałość i satysfakcję z uzyskania tego czego się chcę spodziewać na końcu i nie będzie mnie nic frustrować po drodze, bo z nikim się nie porównuję, nie staję do wyścigu, ale żyję tak jak chcę,bez patrzenia w ogon kogokolwiek:D

Te zdjęcia z Sopot są z marca, prawie wiosny, słońce jest ostre ale na drzewach nie ma jeszcze żadnych pączków i to jest letnisko bez letników i w tym jest jego niezwykłość.O Sopocie odruchowo myślimy jak o tętniącym życiem, gwarem, tysiącami chodzących, siedzących, kupujących, jedzących, opalających się ludzi, pełnego bud, sklepików, towarów, półnagich ciał placu, ale poza sezonem to tylko dekoracje tego czego nie ma..... I to jest takie czarowne dla mnie;)

Jak dekoracje w teatrze, jak ten zwariowany dom:D

7 lutego 2015 , Komentarze (9)

Co znaczy żyć świadomie? 

Jako znany i ceniony filozof-amator, taki kieszonkowy Konfucjusz na domowy użytek, nie jeden raz rozważałam ten temat i zatrudniałam moje szare komóreczki, jak mawiał nieoceniony Poirot. Tych komórek pewnie mam w umiarkowanej ilości albo nie potrafię je wystarczająco zachęcić do pracy, bo zwykle po kilku minutach skupienia na temacie odfruwały w siną dal zajęte nie wiadomo czym i gdyby zapytać siebie, o czym myślałam, na pewno nie miałabym zielonego pojęcia. Kto medytuje, ja nie, to podobno wie, że trzeba myślom dać płynąć jak  białym obłokom i tylko je spokojnie obserwować jakby były ciałem obcym. Moje doświadczenie z ostatniego pół roku absolutnie potwierdziły tę technikę. Dopóki byłam świadoma, że jestem na trasie we właściwym kierunku moje obwody zmniejszały się, waga malała bez specjalnych katuszy czy wyrzeczeń. Kochałam moje pulchne ciałko, jak dziecko, pozwalałam mu na drobne szaleństwa, jakieś lody u Grycana, jakiś smalczyk czy kilo czereśni. Problem zaczął się, gdy moje dziecko zgubiłam z oczu zajęta innymi, nie specjalnie ważnymi, ale pasjonującymi mnie sprawami.....:D

Ono robiło, co chciało, nawet specjalnie nie wiem co, ale efekt jest widoczny jak w czeskim serialu: "Nikto nie ma doma".... 5,7 kg w plecy w 4 miesiące....:D

Od pięciu dni staram się obserwować urwisa i to już wystarczyło aby zszedł, średnia z tych dni, poniżej 1900 cal tj o 600 cal mniej niż potrzebuje moja masa na zwykłe procesy życiowe. 

Wracając więc spokojnie do Sopot, jak któraś z dziewczyn określiła, zdjęć z innej planety, pokażę Wam Sopot  Soute, bez ludzi i przysięgam, nie wymazywałam ich gumką....:D

CDN;)

6 lutego 2015 , Komentarze (20)

Od 4 dni powróciłam na łono Diety. Efekty na razie marne, ale i ślub z Dietą nie skonsumowany tak do końca. Postęp widać, bo kalorii już poniżej 2000 a nie powyżej 3000. Przeprosiłam się z kefirem, maślanką, jogurtem, sałatką owocową, pestkami z dyni, ziemniakami na parze. Rozwiodłam częściowo z pieczywem, masłem, smalcem i boczkiem. Zaczęłam podlewać się też większą ilością wody. Pamiętnik odwiedzam co dnia i  on mi przypomina, że jestem na jakieś drodze, na palec wrócił pierścionek Mamy i mruga do mnie z hasłem MŻ RP ( mniej żreć, ruch i praca) to lekarstwo na wszystkie narzekania, depresje, :Dsmutki i tym podobne fanaberie....Wróciły białe serki, pożegnałam grzanki z szynką i żółtym, do wspomnień przeszedł maskarpone z boczusiem i makaronem....WIOSNA!

A pro po wiosny, odnalazłam Sopot z marca.  Seria "Sopot i Ja", takie serie powstają, gdy miejsce jest opuszczone i tylko pojedyncze jednostki mają to szczęście oglądania bez fonii,  bez zakłóceń obrazu, bez jarmarcznego tłumu, gwaru, muzyki....

CDN:D

5 lutego 2015 , Komentarze (12)

Wczorajszy dzień po powrocie na łono Diety, poświęciłam na odrobienie zaległości w czytaniu i pisaniu. Ponieważ wspaniale dyscyplinującym elementem jest codzienny wpis do tego pamiętnika, który przypomina, że jestem na jakieś drodze, coś chcę, do czegoś zmierzam pozwalam sobie na dzisiejszy wpis taki dla siebie... Spacer z przewodnikiem z PTTK, bardzo zabawnym, rzutkim gawędziarzem, który odbyłam przed kilkoma dniami uzmysłowił mi, że chodząc uliczkami nowego, czy starego miasta Gdańska chodzę i widzę to co widział Heweliusz. To jest niesamowite, że przechodząc koło Starego Młyna, Starego Ratusza, wchodząc do Kościoła Św. Katarzyny, patrząc na ambonę czy prezbiterium widzę to co on....Tam był pochowany i tam znajduje się zamówiona i kupiona przez niego prawie 20 lat przed śmiercią płyta nagrobna. Kiedy wchodzę do kościoła św.Jana to kamienny ołtarz to jest ten sam, przy którym chrzcili Heweliusza, to ten sam kościół gdzie pochowali jego dziadków, rodziców i innych krewnych. Niesamowite jest to, że kamienica na rogu Długiej i Długiego Targu to kamienica jego stryja czy wuja, krewnego a dzisiaj jest tam Oddział PTTK....Trzy kamieniczki takie stare tuż obok kościoła św. Katarzyny to te w których bardzo często bywał u przyjaciół, jadał i pijał...Czy po naszych blokowiskach zostaną takie miejsca......? Tak się tylko zastanawiam.  Myślę, że pomysł z fotografowaniem naszych starych zabytków to tak jakby się dotykało cudu, że to jeszcze trwa, że to dotykało, widziało, podziwiało i kochało tysiące takich pyłków jak ja. To jest wręcz mistyczne przeżycie, a nie wiedziałam do dzisiaj, :)dlaczego mnie to tak do siebie ciągnie....

Tu pracował jako rajca

Tu go pochowano

Tu biesiadował i się bawił

Tu się urodził.

Tam go chrzczono.

Tu często bywał

A to tył znanego Dworu Artusa

Długi Targ

Wnętrze siedziby PTTK ze schodów, a na  górze  była wspaniała zbiorowa kawa.....i widok na Zieloną Bramę:D

3 lutego 2015 , Komentarze (28)

Od wczoraj w Święto Matki Boskiej Gromnicznej wróciłam na łono Diety!:D

Znowu zapisuję co, ile, jak i kiedy wrzucam na ruszta.. Sprzęt mam  zdecydowanie nowocześniejszy. Dawniej  wystarczał mi długopis i zeszyt formatu A4. Teraz idąc za duchem postępu wprowadziłam sobie do nowej mojej elektronicznej zabawki, smartfonem zwanej program Zdrowie z kalkulatorem kalorii pochłanianych i wydalanych. Koniec z zimową depresją, marazmem i kanapowaniem. Od listopada ja jak stary niedźwiedź udaję się do gawry na zimowy sen z tą tylko różnicą, że on na wiosnę wychodzi z pieleszy zdecydowanie chudszy, ja o 5 kg cięższa.:D Obudziłam się na szczęście jeszcze 7 tygodni przed wiosną, Czeka mnie wspaniały czas Wielkiego Postu. Powodów PO CO mam zmniejszyć wymiary jest aż nadto.Tylko dyscyplina dnia codziennego może wyprowadzić mnie na prostą, ku świetlanej przyszłości i powrót do coraz glębszych pytań PO CO! 

Codzienne wpisy do pamiętnika są  jednym  z elementów tej decyzji. Znowu zaczynam zaznaczać ilości wypitej  wody, ważyć składniki tłuszczu, węglowodanów, obżerać się warzywami i owocami....:D

Przede mną 9 miesięcy hulaszczego Życia!;)