O mnie

Jestem na emeryturze czyli wolna. Miałam wiele zainteresowań, byłam inżynierem, szefem, matką i niezłą żoną. Interesowały mnie psychologia, muzyka lekka i klasyczna, malarstwo, architektura, przyroda, historia, geografia, polityka, wędrówki po górach, taniec, świątynie, fotografika...Wieloma z tych przyjemności z powodu tuszy mogę zajmować się już tylko symbolicznie, np. tańcem , wędrówkami. Obecnie mam wielką ochotę na dalsze 20 lat dla siebie i wnuków. Potrzebna mi tylko kondycja do korzystania z życia mądrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24735
Komentarzy: 4890
Założony: 20 maja 2014
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nakonieczny

kobieta, 72 lat, Gdańsk

165 cm, 104.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do jesieni 107kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 stycznia 2015 , Komentarze (13)

Już za 2 miesiące wiosna. Jako zwierzę polityczne i prywatna pasjonatka interesu Polski, mojej Ojczyzny i miejsca do życia mojej rodziny, dzieci, wnuków przez ostatnie tygodnie zajmowałam się obserwacją boju o ostatnie klejnoty rodowe będące jeszcze własnością naszą. Nie trzeba mieć dużej wyobraźni, a ja mam dość sporą aby wiedzieć, że my Polacy nie mamy ropy, gazu, nie mamy elektrowni jądrowych, nie mamy też specjalnych stałych jednorodnych wiatrów czy przypływów oceanów, słońce nie świeci u nas 365 dni a ośnieżone ogniwa słoneczne raczej wymagają obmiatania niż dadzą energię. Wiem też, że przezorny zawsze ubezpieczony, znane jest mi pojęcie dywersyfikacji dostaw energii i wiem też, że przy zakręceniu kurka z gazem uwikłanej w wojnę Rosji czy zawirowań z państwami OPEC a na to poważnie się zanosi przez paru idiotów, którym wolność słowa pomieszała się z wolnością do chamstwa możemy wrócić do czegoś co już u siebie mamy, co znamy, w czym mamy wykształconych ludzi i jest w naszej ziemi. Kto tego nie rozumie jest naiwnym jak dziecko. Przy miliardach ludzi na ziemi z Chin, Indii, Brazylii, Rosji,którzy nie ograniczają emisji CO2, akurat my mamy bardziej dbać o pana Gora z USA i jego wiatrowy biznes niż o nas samych....A kwestia lasów, pod którymi są łupki i gaz łupkowy, mamy ich się pozbyć tj. jedną czwartą część naszego kraju aby zabezpieczyć roszczenia do nas za zbombardowane i spalone kamienice....przecież nie przez nas....

Możecie więc mnie zrozumieć, że obserwując modne od lat obrady podobno polskiego sejmu pod osłoną nocy nad ustawami, które biją w obywateli jak wiek emerytalny, kradzież OFE, prywatyzacja lasów czy wysadzanie nieodwracalnie kopalń, bardziej zajęta byłam zdobywaniem wiedzy o tym co dzieje się w mieście, w którym przemieszkiwałam 40 lat i gdzie przyszło żyć moim dzieciom, niż zainteresowana byłam moją wagą.

Na szczęście istnieje już telewizja Republika, niezależna.pl, wPolityce.pl  i internet, że już nie tak łatwo ukrywać wszystkie swoje niegodziwości i zdrady interesów społeczeństwa za parę paciorków od sąsiadów, stołeczki i poklepywanie po ramieniu...

Korzystając z chwilowego zawieszenia broni tych, którzy swój interes upatrują jednak w Polsce a nie na emigracji czy w Brukseli skorzystałam z pięknej wycieczki szlakami kościołów organizowanej przez przewodnika z Instytutu Kultury. Ten cykl wpisuje się w mój plan 65 kościołów na moje 65 lat. Kilka dni temu skończyłam 63 lat i to pewnie taki urodzinowy prezent od nich.

Było wspaniale, fotorelacja wkrótce....

22 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Byłyśmy wczoraj w Dniu Babci na wspaniałej wycieczce. Opis później.

10 stycznia 2015 , Komentarze (31)

Dwa tygodnie temu obchodzilibyśmy z moim mężem 40-lecie małżeństwa. Cywilny ślub braliśmy przed świętami a kościelny, po...Praktycznie przez 2 tygodnie końca roku, wliczając wesele dla studentów, poprawiny, Święta, ślub kościelny, wesele dla rodziny, poprawiny, poprawiny  poprawin, Sylwestra, urodziny siostry męża i siostry Mamy z wielkim finałem na imieniny Babci Gieni, mojej ukochanej Mamy Mamy..... działo się działo....

Po wczorajszych wspominkach melodii maturalnych, zastanawiałam się jakie piosenki towarzyszyły nam w te szczęśliwe chwile końca 1974 i uzmysłowiłam sobie, że to był chyba szczytowy okres twórczości Agnieszki Osieckiej, Katarzyny Geartner, że śpiewali Dąbrowski, Zaucha, Sipińska, Frąckowiak, Rodowicz, Skaldowie, Czerwone Gitary, Klenczon, Krajewski, Umer....Nie wspominając o wspaniałym już dostępie do Radia Luksemberg, Trójki, magnetofonów szpulowych....Pamiętam "Muzykę łatwą lekką i przyjemną" Kydryńskiego a w niej polskie aranżacje zachodnich piosenek z San Remo i innych światowych przeboi.

Dzisiaj wszyscy mamy dostęp do setek tysięcy melodii, piosenek, oper, koncertów, klipów, dosłownie z całego świata, do wszystkich rodzajów muzyki, do setek  stacji telewizyjnych i  rozgłośni radiowych ale wtedy ta mniejsza ilość piosenek była językiem wspólnym, każdy znał treści piosenek i mówiąc słówko język kodowy uruchamiał skojarzenia....Dzisiaj mam uczucie, że jesteśmy samotnymi wyspami, jak kiedyś budowniczowie Wieży Babel, gdy Bóg im języki pomieszał...

Nie wiem, czy to nie jest finał tej nowej ludzkiej budowy, patrząc na współczesny świat chciwości, wyzysku, braku solidarności, na inny obraz nowoczesnej, bezwzględnej, ekonomicznej, elektronicznej  manipulacyjnej wojny, na brak wspólnego języka w kulturze multikulti, tak naprawdę nowej ideologii jak kiedyś minione już inne izmy, egoizmy, którego my starsi na  własnej skórze doświadczyłyśmy....

A wtedy śpiewałam na głos mojemu Mężowi

Na, na, na, na....

Lody wanilią pachną,
a w pustym porcie słychać rzeki szum,
kina są jak pałace,
gołębie płyną aż do nieba bram,
bolą mnie te niedziele,
gdy idę sama przez odświętny tłum,
idę i szukam kogoś,
kto tu wśród ludzi jest tak samo sam.

Szukam kogoś, kogoś na stałe,
na długą drogę w dal,
szukam kogoś na życie całe,
na wspólny śmiech i żal.
Niechby miał choć parę groszy
i w oczach ciepła dość,
i niechby nie był wśród ludzi najgorszy,
i niechby mnie kochał, kochał jak ja jego.
Ech, czy znajdę takiego, kogoś na stałe?

Komu rodzić mam weselne dzieci,
gdy nadejdzie czas?
Kto jest tak samo sam na świecie?
Kto jest tak samo sam?
Komu mam dać nadzieję,
a zabrać noce i świąteczne dni?
Przy kim się postarzeję
i przed kim nigdy mi nie będzie wstyd?

Szukam kogoś, kogoś na stałe,
na długą drogę w dal,
szukam kogoś na życie całe,
na wspólny śmiech i żal.
Niechby miał choć parę groszy
i w oczach ciepła dość,
i niechby nie był wśród ludzi najgorszy,
i niechby mnie kochał, kochał, jak ja jego.
Ech, czy znajdę takiego, kogoś własnego?
Czy znajdę takiego, kogoś na stałe? Ech...

Na, na, na....

jak Urszula Sipińska

9 stycznia 2015 , Komentarze (14)

:D

Hej, dzień się budzi w kolorze słońca
W otwartych oczach ludzi, w ulicach aż do końca
w pobladłych nagle gwiazdach hej! 

W rosnącym gwarze
W gwiazdach, hej dzień się budzi

Dzień już wstaje, zegary dzwonią
zbudzonym ludzkim myślom, zbudzonym ludzkim dłoniom
W rosnącym tłumie ludzi, hej! Dzień wstaje, dzień się budzi

W niebie, i w syren krzyku,
w gołębiach na chodniku,
w gorącym znów chlebie,
w marzenia które z nocy
przynoszą nam chłopcy, dziewczyny niosą nam tu
Dzień się budzi ze snu


Dzień się budzi w kolorze słońca
W otwartych oczach ludzi
W ulicach aż do końca
Jak swój pomiędzy swemi. Hej
Dzień budzi się na ziemi. Hej

Dzień się budzi, dzień już wstaje
Otwiera domy
Zabiera się do pracy jak stary nasz znajomy
Czy zdąży tak jak wczoraj hej
Ze wszystkim do wieczora hej

Dzień się budzi
W niebie i w syren krzyku
W gołębiach na chodniku
W gorącym znów chlebie
W marzeniach które w nocy
Przynoszą nam chłopcy
Dziewczyny niosą na dół
Dzień się budzi ze snu

Piosenka z czasów mojej matury i Festiwalu w Opolu w 1969r, gdy miałam 17 lat i przygotowywałam się do egzaminu na politechnikę w czerwcowym słońcu z radiem w tle...

Dzisiaj wyskoczyło mi to z pamięci.. Co też tam się człowiekowi w tej głowie kłębi...

Kto dzisiaj pamięta kompozycje Katarzyny Gartner ,( "a" umlaut z niemiecka), kilka lat temu tę piosenkę śpiewała Basia Trzetrzelewska i poszukałam  pierwotnej wykonawczyni. Była to Jolanta Borusiewicz. Kto dzisiaj to pamięta, a piosenka była z taką swojską nutą jak innego zespołu "No To Co". Kto pamięta ich "Nikifora"

Na wyblakłym papierze, malowane anioły
Święci pańscy w pokłonach, pochylają swe głowy
Długie wąski uliczki giną gdzieś w perspektywie
A na niebie jak z waty chmury płyną leniwie.

W dali góry, a na nich las zielony, majowy
Kościół z wieżą wysoką rozdzwoniły się dzwony.
Dzwony dzwonią i dzwonią, śpiew ich płynie daleko.
Cichnie w wąskich uliczkach i zamiera nad rzeką.

Na papierze anioły, śpią w przydrożnych kapliczkach.
Przy nich kwiaty i kwiatki w kolorowych doniczkach.
Słońce świeci wysoko, odpoczywa na piasku,
Kolorowe jak piłka na dziecięcym obrazku

albo "Najpiękniejsza jest moja Ojczyzna"

Najpiękniejsza jest moja ojczyzna,
Kiedy wiosną się budzi ze snu.
Śpiewem ptaków jej dzień się zaczyna
I zapachem jaśminu i bzu.

A przy drogach wysokie topole
Latem prawie sięgają do nieba,
Smutne wierzby splatają warkocze,
Słońce w chmurach jak lilia dojrzewa.

Kiedy lato przeminie gorące
I odlecą za morza bociany,
Złota jesień w liściastej sukience
Kolorowe maluje obrazy, maluje.

Zima białe sukienki zakłada,
Gwiazdy śniegu po dachu przynosi,
Gałęziami na wietrze się kłania,
Jakby chciała na spacer zaprosić.

Gdzie piękniejsze są lasy i góry,
Gdzie skowronek na polach tak śpiewa,
Gdzie na niebie tak śpieszne są chmury,
Gdzie pszenica tak złotem dojrzewa, dojrzewa.

Najpiękniejsza jest nasza ojczyzna,
Kiedy rankiem się budzi ze snu.
Śpiewem ptaków jej dzień się zaczyna
I zapachem jaśminu i bzu.

Rok 1970, moja 18-nastka i taniec przy takich tekstach:D

Co też człowiekowi tak od rana się w głowie....?:D

Ciąg dalszy urody Gdyni

8 stycznia 2015 , Komentarze (20)

Za nami już święto Trzech Króli. Wczoraj był mroźny wieczór i niebezpiecznie dla kości, poprószone chodniki. Dzisiaj zdecydowanie cieplej, ale i ciemniej, ulice mokre a śnieg na trawach stłamszony jakiś. W tym tygodniu rozpoczęłyśmy z moją super sąsiadką kontakty z salą gimnastyczną i wspaniałą Panią Iwonką. W poniedziałek rozciągałyśmy się na drabinkach i wiłyśmy na plecach jak jakieś foki czy morsy a wczoraj taśmy podnosiły nasze nogi i odwodziły nam uda, Dobrze dałam sobie w gaz nie leniąc się w ćwiczeniach i efekty już są....Waga wreszcie stanęła jak wryta a od miesięcy rosła, dosłownie jakby się wściekła i robiła mi na złość. Niedawno ją kupiłam i myślałam, że będzie dla mnie łaskawa jak ta stara, a ona postanowiła być uczciwa. Uczciwie pokazywała mój przyrost masy, tak że przymiar stawał się zbędnym. Ale dzisiaj trend się odwrócił i mam te 0,5kg mniej niż w zeszły piątek....:D

Dlatego pokażę Wam bardzo ciekawy Kościół z Gdyni, nowoczesny z koronką na dachu i ciekawym oświetleniem ołtarza.  Kościół  jest praktycznie po  drodze z dworca Gdynia Główna na Skwer Kościuszki, którą przechodzi większość zwiedzających miasto. Wystarczy zboczyć 100m...Zapraszam, szczególnie Moderno-Iwonkę z Gdyni...;)

5 stycznia 2015 , Komentarze (26)

Wczoraj w Gdańsku było wspaniałe słońce, w nocy księżyc jak porcelanowy talerz obudził mnie już o 5-tej. Zimy za oknem nie ma, ledwo, ledwo posiwiałe dachy osobówek a przy takiej pełni w srebne ośnieżone noce trudno mi było oderwać się zawsze od okna. Pamiętam cudowne, fantazyjne kwiaty na szybach, pewnie takie same jakie otaczały Kaja w zamku Królowej.

U nas latem paliło się w piecu kuchennym z fajerkami a zimą w kaflowych, gładkich, ciepłych piecach, w których Dziadek od mojej ukochanej Babci Gieni, Kazik nie żałował cegły szamotki i dbał o to aby cały piec był równo nagrzany przy minimalnej ilości węgla. Do moich obowiązków od czwartej klasy, gdy brat poszedł do szkoły a mama do pracy, należało wyniesienie popiołu z dolnego paleniska i żużlu z górnego, przyniesienie szczapek i pół wiadra węgla z piwnicy, rozpalenie ognia w kuchni i jednym pokoju. Po powrocie z pracy ojciec przynosił kolejne wiadro i przenosił powstały żar do ich pieca. Fantastycznie opanowałam tę sztukę i bardzo lubiłam patrzeć jak płomienie obejmują, od mojej skręconej gazety, najcieńsze szczapki, położone na grubszej poprzeczce a od nich czerwienieją  drobne kawałki węgla. Gdy poprzeczka przepaliła się, a rusztowanie zawaliło to był znak, że należy otworzyć haczykiem te pierwsze drzwiczki i dosypać pierwszą szufelkę węgla. Do dzisiaj nie mam  żadnego problemu z rozpalaniem ogniska i podtrzymywaniem jego blasku. Współczesne przepisy zakazują robienia ogniska w ogrodach, zostawiając bezdusznego grilla z węglem drzewnym kupionym na stacji benzynowej i kolejny element czarodziejskiego dzieciństwa zniknął, Wnuczka już nie zrozumie jak na iskrze z nieba mogłaby przybyć do niej Mary Poppins i naprawić otaczający ją świat i odlecieć na latawcu, gdy za oknem pojawi się drugi dziecięcy pokój...:D

Cztery lata temu, gdy byłam u rodziców z okazji ich 60-tej rocznicy ślubu zimą, zobaczyłam jak urokliwy może być Gdańsk i w tę porę roku, zakochałam się ostatecznie w tym mieście i podjęłam starania o zmianę mojej siedziby na resztę życia. Ostatnio pokazałam zimowy brzeg morza, dzisiaj pokażę brzeg Wetławy w śniegu a niedługo Sopot poza sezonem, :Dgdy liście drzew nie zasłaniają uroków jego architektury....

3 stycznia 2015 , Komentarze (9)

W oczekiwaniu na sł:Dńce, różne króliczkują się mi myśli....

A tak było kiedyś na plaży w Jelitkowie, nie ma żółtego piachu a idzie się nim jak po betonie:D

3 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Za oknem koszmarek typowo listopadowy, ta sama ponura scena, mokro, brzydko, depresyjnie.... Na szczęście dzień już się wydłuża,we wtorek Trzech Króli a potem już z górki. Postanowienia zrobione, morale podniesione, ruszamy w przód aż do zwycięstwa, a dla Iwonki tak ku pamięci jak to drzewiej bywało w tym czasie

1 stycznia 2015 , Komentarze (29)

Za oknem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknął biały czarowny świat i nowy rok przywitał mnie zieloną trawą z rozrzuconymi kłaczkami białej waty, czarnymi nagimi gałęziami moich lip, czystymi dachami z świeżo umytą czerwienią.

Dzisiejszy dzień dla tych bez kaca jest dniem rozmyślań o minionych Sylwestrach i o planach na ten rok.

Pamiętam Sylwester z 1989/1990 w moim domu, pełnym przyjaciół i gości, z którymi nie bawiliśmy się od stanu wojennego. W ten Sylwester postanowiliśmy z mężem jeszcze raz dać sobie szansę, w związku z nowymi okolicznościami, na powiększenie rodziny. W maju udało nam się i na Walentynki 1991r przyszła na świat nasza mała Czarodziejka Alicja.

Ten Sylwester związany jest ze sprzedażą starego i planowanym zakupem nowego, już teraz w Gdańsku mojego samodzielnego gniazdka... Jeżeli ojciec, da Bóg jeszcze trochę pożyje, może to się trochę przesunie w czasie, ale wcześniej czy później muszę myśleć które miejsce do mnie woła, zamieszkaj właśnie tu, tu jest Twoje miejsce na ziemi, tu jest Twój kąt...

Rok 2015 jest rokiem, w którym dwoje moich wnuków, syn jednego brata a wnuczka drugiego pokończą 10 lat. Trójka z nich w maju pójdzie do I Komunii. 

Marzenia często spełniają  się przez dzieci i wnuki. Jednym z  takich moich spełnionych marzeń była kąpiel właśnie w tej "Zatoczce Statku" w Grecji....

Planuję zwiedzić kościoły starówki i zobaczyć tegoroczne stajenki, a Wam pokażę te z ubiegłego roku z kościołów ciekawych,   bo z Św. Jana Centrum Kultury Chrześcijańskiej, gdzie w niedzielę jest msza dla ludzi kultury, a w inne dni kościół przekształca się w salę teatralną ze sceną. Kościół Św. Katarzyny odnawiany po nie tak dawnym pożarze dachu, gdzie jeszcze jest mnóstwo śladów tego kataklizmu i zupełnie  tradycyjną szopkę u Dominikanów w barokowym wnętrzu kościoła pod wezwaniem Św. Mikołaja. W tym  roku odwiedzę inne, jeżeli uda mi się zrobić zdjęcia pokażę;)

31 grudnia 2014 , Komentarze (21)

Wszystkiego co najlepsze, wielu szczęśliwych chwil, zwycięstw nad słabościami, radości życia, więcej uśmiechu niż smutku, mnóstwo dobroci, wsparcia, czułości i bliskości z innymi, zdrowia dla wszystkich członków rodziny, pełnego trzosu, podwyżek dochodów, radosnego i wspaniałego odpoczynku, udanych urlopów, słońca i pokoju w  duszy,w sercu, w kraju i na świecie. Niech ten rok, jeżeli może niech będzie lepszym, byle nie gorszy. Do zobaczenia w Nowym Roku!(alkohol)