Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12123
Komentarzy: 32
Założony: 14 lipca 2014
Ostatni wpis: 7 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sniezka1002

kobieta, 42 lat, Szczecin

176 cm, 94.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: NOWA JA

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2017 , Komentarze (6)

kurcze co się dzieje? z czym nie mogę się ogarnąć, co źle planuję. Niby mi się zdaje że wszystko jest pod kontrolą a tu mnie wciąż przybywa i przybywa. No nic trzeba jeszcze raz wszystko na spokojnie przeanalizować, gdzieś popełniam błędy i to musi być ich sporo skoro zamiast tracić to rosnę(...)

3 kwietnia 2017 , Skomentuj

No cóź jak się spodziewałam marzec nie przyniósł rezultatów w postaci kg. Ale jedno co się udało to skończyć lwią część remontu, pokój ćwiczeń uwolniony - teraz tylko wytrwać.

19 marca 2017 , Skomentuj

Uff, udało się kuchnia ogarnięta, pokój "ćwiczeniowy" odkopany można zacząć działać :) Nie myślałam że, aż tyle radości sprawi mi świadomość, że na powrót mogę zacząć ćwiczenia - oby tylko nie skończyło się na możliwości :).  Dziś już jeden trening wykonany, nie będę ukrywać, że ciężko jest na powrót "zmuszać" ciało do ćwiczeń, na szczęście widzę, że nie wróciłam do poziomu "0". Już widzę, że podsumowanie marca nie będzie jakoś odbiegać od poprzedniego - ale co tam, byle coś drgnęło :)

5 marca 2017 , Komentarze (1)

Postanowiłam pisać sobie podsumowanka raz w miesiącu. Ponieważ na razie u mnie stagnacja więc jednym zdaniem mogę podsumować styczeń i luty :) - przeklęta waga jak stanęła tak stoi - ni jak nie chce drgnąć nawet o 100gram (no to mamy podsumowanie :D). 

Nie ma co narzekać mogło być gorzej jakby postanowiła pójść do góry. Ze zgliszczy powoli wyjawia się kuchnia więc pewnie za jakiś czas będę mogła bardziej się zorganizować - jedzenie na mieście ewidentnie nie służy wyzbywaniu się nadwagi.

Nawet nie piszę ile jeszcze do końca remontu - bo to już za długo trwa :) Jak zwykle nie chciało się brać urlopu tylko jakoś popołudniami - no ale kto będzie wiercił w ścianach, przycinał blaty po godzinie 21? No i umówienie się z hydraulikami na godzinę popołudniową to naprawdę jakiś istny koszmar. Ale powoli żółwim tempem jakoś już zaczyna być widać efekty :)

Mam nadzieję że w podsumowaniu marca będę miała już jakieś lepsze efekty niż styczeń+luty

23 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Jak to jest, ze tyle sie poswieca na walke z nadwaga, a w pewnym momencie traci sie kontrole i nie mzna wrocic na wlasciwe tory? 

Coz podejmuje nastepna probe moze tym razem sie uda.

Dlaczego chce schudnac?

1. Mam dosci juz wylewajacej sie masy tluszczu

2. Tesknych spojrzen na ubrania szyte tylko na szczuple osoby - mozliwe ze ja nie umiem szukac i dlatego wciaz widze tylko workowane stroje dla osob takich jak ja. Ani to w puszystych sie ubrac ani w sieciowkach.

Nie pisze ze bede szczesliwsza bo to jest tylko stan umyslu. Wiem na pewno ze nie bede wciaz musiala myslec o tych moich faldkach a przyprawiaja mnie o zawrot glowy :)

Nie pisze ze mam sie bardziej podobac mezowi, bo kocha mnie mimo mojego wygladu.

To tylko ja mam problem ze swoim wygladem. Musze sobie wydrukowac te powody i wiedziec po co to robie :)

Porazki sa ponoc po to zeby nas wzmacniac. A po co sa slodkie pokusy? :)

12 czerwca 2016 , Komentarze (3)

Cóż ramię jeszcze dokucza, ale powoli wracam do ćwiczeń. Na razie staram się jak najmniej obciążać ramię, ale od jutra zamierzam zabrać się za ZWOW Zuzki - ciekawe czy kontuzja się nie odnowi, bo jej ćwiczenia są dość intesywne.

Ale muszę coś zacząć robić - bo niespalona energia już mnie roznosi :)

3 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Kurcze co się dzieje - w ogóle brak mi chęci do czegokolwiek, nie chce mi się ćwiczyć, jeść regularnie ani pić odpowiednią ilość wody.

Nie mam już pomysłu jak się zmotywować do dalszej pracy nad sobą - nie chcę zatrzymać się na obecnym stanie - chcę iść dalej ale brak mi sił i motywacji.

7 listopada 2015 , Skomentuj

ech, lato się skończyło więc skończyły się wymówki, że za gorąco na ćwiczenia. Zaczynam kolejną walkę - mam nadzieję, że wystarczy mi sił, aczkolwiek ostatnio popołudniami jestem padnięda - mam ochotę tylko spać i nic więcej.

Muszę jakoś przezwyciężyć tą swoją markotność i walczyć - szkoda zaprzepaścić już taki postęp, jeszcze raz tyle kg i będzie świetny wynik. Ech kogo ja oszukuję - jest kiepsko, mam poważnego doła bo nie mam sił już dalej walczyć, z chęcią bym ostatnio nie tylko spała ale i ciągle coś jadła... Po prostu brak sił do dalszej motywacji, a wokół tyle pokus.

Ale jak to mawiają kto jak nie my - więc siły przybywaaaaaaajcie :) musi się udać!!!!!!!

3 października 2015 , Skomentuj

ech, zmiana pracy powoduje, że życie człowieka zmienia się niesamowicie i ciężej jest utrzymać niby już wyrobione nawyki. Czyżby to znaczyło, że tych nawyków wcale nie ma? Ciekawe ile tak na prawdę trwa wyrobienie nawyków - skoro tak ciężko jest połączyć zmianę pracy z czymś (odżywianie i gimnastyka) co robiłam już przed rok czasu regularnie? 

Cóż trzeba zacisnąć zęby i walczyć dalej. Tak mi się marzy żeby za dwa miesiące najpóźniej do końca roku zobaczyć 7 z przodu. Wówczas świat byłby jeszcze piękniejszy choć i tak już jest niesamowicie piękny :D

3 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Ech, kolejny tydzień z Vitalią i waga stoi z miejscu jak zaklęta, już łapie mnie zniechęcenie - cóż muszę widać powrócić do swoich zasad żywieniowych i sprawdzić czy waga się ruszy jak tak to trzeba ponownie zrezygnować z Vity, a miało być tak pięknie odpoczynek od planowania posiłków a wyszło tylko wyrzucenie kasy w błoto. Oj coś kiepski dzień i nastrój wisielczy.