Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6118
Komentarzy: 62
Założony: 2 września 2014
Ostatni wpis: 21 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Asluag

kobieta, 34 lat, kielce

160 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 września 2014 , Komentarze (1)

No i mnie dopadło. Dopadło mnie znużenie, zmęczenie i ogólne nic nie chcenie. Za to bym jadła i jadła, chociaż od samego rana mam brzuch jak balon, kg więcej na wadze i ogólnie czuję się jakbym zjadła jakiś wielki kamień, ale i tak bym jadła, jadła i jadła. Chociaż tyle, że wymyśliłam sobie surówkę i to jadłam ponad to co dziś powinnam, więc jakoś chyba wybrnęłam z sytuacji. Oj jak mi się nie chciało ćwiczyć, ale postanowiłam się zmotywować i jakimś cudem przemknęłam przez ćwiczenia, w sumie bezproblemowo, myślałam, że będzie gorzej, ale teraz znów się czuję taka ociężała jakbym ważyła z 1 000 kg.

Na dodatek spaliła mi się żarówka w pokoju i mam romantyczny nastrój, i lawendowy zapach ;) Chciałabym kupić sobie jaśminową świeczkę zapachową, ale wczoraj jak szukałam po sklepach to nie mogłam znaleźć, jedynie co to liliowa, ale wzięłam lawendę i już korzystam. Bo zapach jaśminu mi się spodobał po tym jak kupiłam sobie maskę do włosów o właśnie tym zapachu. Moje włosy po niej tak świeżo pachną ;) Dlatego szukam teraz wszystkiego co jaśminowe. 

Na wadze: 55,2 kg. - i postanowiłam ważyć się jednak co tydzień, a nie codziennie, ale pewnie w tym tygodniu się nie uda, ale małymi kroczkami będę odrzucać wagę w ogóle, bo postanowiłam też nie patrzyć na kilogramy tylko na mój własny wygląd w lustrze :)

14 września 2014 , Komentarze (5)

No ja to mam, wczoraj jak się ważyłam to ładne 54,4 widziałam, a dziś 55,8 ;o. Chyba mi się musiała woda zatrzymać w organizmie, nie widzę innego wyjścia ;p Ale to nie powód, żeby przestać ćwiczyć i jeść niezdrowo, wręcz przeciwnie, dziś ostry trening i super dieta. Muszę zjeść kurczaka, bo dawno nie jadłam, a leży taki w lodówce i prosi o zjedzenie :P

Postanowiłam rozwinąć swoje pasje, a mianowicie porysuję trochę. Kiedyś to bardzo lubiłam, ale jakoś przestałam. Wczoraj już kupiłam nawet ołówek i gumkę i blok rysunkowy. Na szczęście pełno teraz tego po sklepach, więc nie musiałam daleko chodzić ;) Pamiętam, że rysowanie mnie odprężało, a ostatnio łażę jakaś struta, więc może to pomoże. Jak coś wyjdzie z tego to się pochwalę, jak bohomazy to nie :P

Dzisiaj postanowiłam zrobić jakiś jeden skompletowany od początku do końca trening Ewy Chodakowskiej. Jestem do niej uprzedzona, nie lubię jej sposobu pokazywania się, ale wszyscy tak ją zachwalają, że poświęcę się :) Poza tym już trochę wydają mi się nudne te moje własne ćwiczenia, więc jednodniowa odmiana nie zaszkodzi ;)

A z panem K. postanowiłam olać sprawę i poczekać aż się samo zdeklaruje. :)

13 września 2014 , Komentarze (5)

Piszę do Was szybko z rana, gdyż, ostatnio pisałam, że mnie waga przeraziła wskazując więcej kg. niż powinno to wynikać z mojej diety ;) Otóż dziś już się wszystko na szczęście wyrównało i waga wskazuje 54,3 kg. ;) Więc nadal spinam poślady i idę w zaparte, to już tak niewiele do mojego paskowego celu ;)

Mam problem z Panem K., o którym już w poprzednich wpisach pisałam. Właściwie to problem jest ze mną, z moją popapraną psychiką. Boję się odrzucenia jak nie wiem. Boję się, że pewnego pięknego dnia on przestanie się odzywać, da sobie spokój, zrozumie, że nie chce ze mną mieć nic wspólnego, a ja znów będę cierpiała. Na razie nic na to nie wskazuje, a wręcz odwrotnie, ale cały czas we mnie siedzi ta myśli i mnie po prostu zżera od środka, co nie jest przyjemne, zwłaszcza, że naprawdę jest fajnym chłopakiem. Boję się też zrobić jakiś większy krok, bo boję się zaangażowania, otwarcia przed nim, właśnie z tej głupiej obawy. Boję się też tego, że za bardzo przytłoczę go swoją osobą i on się wystraszy i zrezygnuje. Mam tyle obaw, a przecież znam się z nim bardzo krótko, za krótko, żeby oceniać, wiedzieć, rozumieć co się dzieje. Wydaje mi się, podkreślam, wydaje mi się, że np. jak piszemy ze sobą to on to trochę robi z przymusu, ale powiedział mi, że nie, że jest szczery i że jakby było coś nie tak to od razu mnie poinformuje. A najbardziej mnie wkurza, że odgaduje moje myśli, czego jeszcze wie i mam nadzieję, że się nie dowie. ;)

Z facetami to same problemy, nie ma ich źle, są jeszcze gorzej ;) A ja to chyba już jestem mistrzem w wymyślaniu sobie problemów.

11 września 2014 , Skomentuj

I musiał nastać ten dzień, kiedy waga pokazała mi aż jedno kilogramowy wzrost. To chyba znaczy, że czeka mnie większy zastój. Już tak miałam w okolicach 58 kg. To jest takie demotywujące jak stajesz na wadzę i każdego dnia pomimo tego, że ćwiczysz i utrzymujesz zdrowy tryb jedzeniowy waga wzrasta, maleje, nie zmienia się, wzrasta. Wiem, że nie powinnam się ważyć codziennie, ale jakoś tak mi weszło w nawyk, że tak robię. I z reguły nie żałuję, ale dziś jak zobaczyłam 55,9 to mi się tak jakoś zrobiło gorzej, ale wiem, że to tylko chwilowy wzrost, takie małe zawahanie przed kolejnym spektakularnym spadkiem. 

Ale wiecie co nie byłabym sobą, gdybym w tym nie zauważyła pozytywów. Zawsze jak się odchudzałam, to przy pierwszym efekcie przestawałam. Tak jakby wydawało mi się, że już jest super i powoli, albo całkiem szybko zapominałam, że cały czas się muszę kontrolować, co w rezultacie sprzyjało szybkim powrotem do starych nawyków oraz zanikiem w ćwiczeniach. Dlatego, dziś jak nie widzę efektów jestem taka mega na maksa zmotywowana do ćwiczeń, że zaraz poleci seria za serią wyczerpujących dywanówek i poompek :P

Krótko, ale treściwie, nie poddajemy się i dupki ściskamy :)

Aaa może jeszcze napiszę coś o panu K. Spotkałam się z nim już 3 razy. To chyba niezły wynik biorąc pod uwagę fakt, że nie minął nawet tydzień od pierwszego spotkania naszego. Jest naprawdę fajną osóbką, ale nie wiem nadal co z tego wyniknie. Może tylko znajomość, bo chyba już na takim etapie jesteśmy :)

10 września 2014 , Komentarze (1)

Cześć ;)

Dziś mnie czekam ciężki dzień. Najpierw o 14 mam drugi etap rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko doradcy klienta w jednym z banków, o pierwszym etapie pisałam w poprzednich wpisach, była to rozmowa telefoniczna, teraz idę do banku ;) Mam lekkiego stresa, bo teraz może wyjść brak mojego doświadczenia w sprzedaży produktów bankowych, ale mam nadzieje, że jakoś pójdzie, w końcu przecież wiedzą, że ja się na tym nie znam :P

A później mam spotkanie z panem K. Wyszło w sumie, że ja go zaprosiłam, ale co tam :P był bardzo na tak i powiedział, że nie chciał mnie tak szybko zapraszać nigdzie, bo myślał, że się nie zgodzę, bo za pierwszym razem jak mnie zapraszał to się nie zgodziłam. I to będzie miłe zakończenie dnia, nawet jeśli na rozmowie kwalifikacyjnej mi pójdzie źle. 

Jeśli chodzi o moją codzienną walkę z sylwetką to w miarę jest ok. Ale wczoraj byłam na zakupach, bo chciałam sobie kupić czarne spodnie. Jak zobaczyłam moją dupę w przymierzalni z dobrym oświetleniem to aż się przeraziłam. Mam taki cellulit, że aż szkoda gadać, co może mi pomóc w walce z nim? Stosuję krem antycellulitowy, taki chyba z Perfecty, taki w czarnym opakowaniu, ale już mi się kończy, a wydaje mi się, że cellulit zamiast się zwiększać jeszcze bardziej się powiększył, a wygląda to tak brzydko i nieciekawie. Może macie jakieś sprawdzone sposoby na walkę z cellulitem? Dodam tylko, że piję dużo wody, smaruję się kremem, a tu nic ;(

Wczorajsze dostrzeżenie problemu cellulitowego sprawiło, że straciłam ochotę na ćwiczenia. Ale jakoś się zmusiłam i powalczyłam z wielką dupą i udami na dywanie. Chociaż nie czułam jakiejś satysfakcji, bałam się, że te ćwiczenia zrobione trochę na odwal się nic nie dadzą, ale doszłam do wniosku, że lepsze takie niż żadne;)

Dlatego dzisiaj stawiając na wagę nie oczekiwałam zbytnio rezultatów, modliłam się tylko by było w granicach 55 z czymś, a tu waga pokazała 54,8 kg., Mówię łał i cieszę się, dlatego dziś mam nowe pokłady energii na to, żeby ćwiczyć i ćwiczyć, i ćwiczyć ;)

8 września 2014 , Komentarze (5)

Minęło 8 tygodni odkąd postanowiłam ostatecznie zmierzyć się z moim problemem wyglądowym, żywieniowym i ćwiczeniowym. Także chyba czeka mnie takie małe podsumowanie na początek 9 tygodnia.

Jeśli chodziło o kwestie wyglądowe to:

- udało mi się zapuścić w końcu ładne dość długie paznokcie, które teraz mogę malować na różne wymyślne kolorki i wzorki, dzięki temu zyskałam pewność siebie i dumnie pokazuję swoje palce;)

- przestałam farbować i prostować włosy, prostuję jedynie grzywkę, co przyczyniło się jak na razie w małym stopniu do regeneracji moich bardzo spalonych i zniszczonych włosów,

- smaruję się różnymi balsamami, w tym na cellulit, ale jakoś nie widzię większej poprawy, ale dzielnie będę to robić dalej 

- mam lepszą cerę, tu głównie zawdzięczam to dobremu nawodnieniu mojego organizmu i lepszej diecie

- ogólnie się zmniejszyłam ;)

Jeśli chodzi o kwestie żywieniowe:

- nauczyłam się jeść 4-5 posiłków co 3-4 h,

- nauczyłam się jeść śniadania,

- stałam się ekspertem w eksperymentach kulinarnych,

- znacznie ograniczyłam słodycze,

- warzywa i owoce to niezastąpione elementy mojej diety,

- woda, woda i jeszcze raz woda, co tu dużo pisać woda jest najważniejsza,

- jedzenie traktuję jako przyjemność i przestałam myśleć co kiedy i w jaki sposób jem, w ogóle przestałam myśleć o jedzeniu, po prostu jak przychodzi wyznaczona pora to jem ;)

- mam więcej siły dzięki regularnym porom posiłku ( mniej więcej regularnym, nie popadam w skrajność) 

- czerwona, zielona,byle nie czarna herbata ;)

Jeśli chodzi o ćwiczenia to:

- staram się ćwiczyć regularnie,

- mieszam elementy zarówno cardio jak i ćwiczeń siłowych,

- staram się, by min. raz w tygodniu w moich zestawach ćwiczeń znalazły się takie na strategiczne części w moim ciele,

- ćwiczenia stały się dla mnie przyjemnością,

- zwiększam intensywność ćwiczeń szukając coraz to nowych wyzwań ;)

To wszystko zaowocowało tym, że w ciągu 8 tygodni zrzuciłam 7,3 kg. Nie będę oceniać, czy to dużo, czy mało, najważniejsze, że ważę teraz 55,3 kg.

Wymiary:

szyja: 32 cm, - 1 cm,

biceps: 27 cm, bez zmian,

piersi: 84 cm, - 6 cm,

talia:67 cm, -5 cm,

brzuch: 79, - 5 cm,

biodra:85, - 14 cm,

udo:53, - 6 cm,

łydka: 37, - 3 cm,

To właśnie efekty ;)

7 września 2014 , Skomentuj

Hej, hej, hej ;)

Ja jeszcze przed ćwiczeniami, ale już po kolacji. I jak to na niedzielę w domu przystało mamie zachciało się robić ciasto. Postanowiłam, że jej pomogę i dzięki temu zamiast śmietany dodała jogurt naturalny, a ja zjadłam tylko taki jeden cienki kawałek jako podwieczorek więc jestem z siebie mega dumna i normalnie rozpiera mnie energia, więc pewnie jak skończę ten wpis to zabiorę się za ćwiczenia:) W planach jest na pewno tabata i coś na ramiona, bo ostatnio się w nich opuściłam a nie chcę mieć już skrzydełek. Może sobie nawet potańczę w rytm muzyki, bo jakoś ostatnio mam na to ochotę ;)

Dziś na wadze 55,6 kg. To tylko 100 gram więcej niż wczoraj. Waga się powoli normuje, więc może już nie wskoczy na 56 ;) Jutro będzie sądny dzień. A jak jutro będzie 55 z czymś to już tylko będę czekała na upragnione 54 z czymś ;) Potem niech skacze nawet i z tydzień. A za dwa tygodnie na urodziny to będę już taka laska wtedy to chcę ważyć to 54 i czekać na 53 ;) Z kaloriami dziś też w granicach, tak mi się wydaje, bo nie liczę ich za specjalnie, ale wydaje mi się, że nawet pomimo tego słodkiego i przepysznego ciasta było ok ;)

Pan K napisał, że chciałby się jeszcze ze mną spotkać, na co mu odpisałam, coś w stylu, żeby próbował mnie zapraszać to może się kiedyś zgodzę. Oczywiście, żeby słodyczy w tym wszystkim nie było za dużo to powiedział, że najlepsze są spontany. Nadal nie wiem co o tym myśleć, nie będę się niepotrzebnie nakręcać, bo po doświadczeniach wiem, że to głupota, ale miło jest pomyśleć, że się jeszcze nie wypadło z obiegu ;) Poza tym mam taka słabą pewność siebie, że nie wyobrażam sobie jak taki fajny i przystojny chłopak mógł zwrócić na mnie uwagę :) A także jakoś nie potrafię go rozgryźć, bo nie wiem co on sobie o mnie myśli ;)

Z rzeczy pozytywnych to jeszcze dzisiejszego dnia ciocia powiedziała, że bardzo schudłam od wakacji ;) , a mama jest na etapie wklepywania mi do głowy, że już jestem taka chuda, że mi kości widać, na co ja jej pokazuję moje sadełko na brzuchu ;) A sama waży mniej niż ja :D

6 września 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj wpis w samo południe, bo pewnie potem czasu nie będzie, a znów chciałam się pochwalić, że na wadze 55,5 kg., choć pewnie jutro będzie więcej, bo za szybko mi przeskoczyło do tych 55, zawsze się dłużej waha :). Oj pamiętam jak mi się długo wahało jak ważyłam 58 kg. i 57, a 56 to prawie na wadze nie widziałam ;) 

A dziś już bez żadnych niespodzianek, nie pominę żadnego posiłku i będę ćwiczyć. Wczoraj po raz pierwszy zrobiłam tabatę i się zmęczyłam;) Fajne cardio, przynajmniej mi szybko minęło i pewnie będę ją wplatać pomiędzy jakieś ćwiczenia kilka razy w tygodniu :) Kto ma sprawdzone ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud? Bo jakoś zauważyłam, że o ile zewnętrzna strona ładnie się odtłuszcza i jest jędrniejsza o tyle z wewnętrzną stroną mam nielada kłopot, bo chyba w ogóle się nie zmieniła. Robię takie w rozkroku wykroki do boku, ale to dopiero od niedawna, bo gdzieś w jakimś pamiętniku, czy na forum przyczaiłam, że komuś to pomaga. Ale może są jeszcze jakieś skuteczne ćwiczenia na tą partię ciała. 

Ogólnie samopoczucie zaliczam do dobrych, pan K sam się spytał, czy mnie nie przeraził, więc chyba ja go nie odstraszyłam jeszcze :P Może na następnym spotkaniu o ile będzie spróbuję to naprawić :D Ale nie, nie liczę na następne spotkanie, to by było zbyt piękne :D Uroczyście przyrzekam, że ucząc się na błędach nie będę nachalna, nie będę wydzwaniać, ani wypisywać milion smsów ( ha bo nie mam nr, ale to nieważne :P) będę cierpliwa i trochę tajemnicza, nie pokaże aż tak szybko czy mi zależy czy nie i zobaczymy co z tego wyjdzie ;) W sumie sama nie wiem jeszcze co o tym wszystkim myśleć ;)

Przyjechałam sobie dziś do domu. I pierwsze pytanie:

- Mamo schudłam?

- No jaka już jesteś chuda, z czego się odchudzasz - reakcja mojej mamy.

- Przecież ja miałem się odchudzać, a nie Ty - reakcja mojego taty.

Czyli znaczy, że widać:P Dobrze, że mam takie wsparcie w rodzinie, oni zawsze mi prawdę powiedzą :P

5 września 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj muszę się pochwalić, że z samego rana moja waga mnie bardzo miło zaskoczyła i wskazała pięknie 55,6 kg. Aż byłam w szoku i zadowolenie przełożyło się na równie udany dzień:) Czyli wychodzi, że równe 7 kg za mną :)

Spotkałam się z panem K tak spontanicznie, bez jakiegoś wcześniejszego umawiania się. Pan K to kolega z internetów;) Bardzo miły i sympatyczny chłopak, który wyciągnął mnie na rower i tak sobie jeździliśmy i gadaliśmy prawie przez 3 h. Jak na osobę, którą w ogóle nie znam rozmawiało mi się z nim bardzo sympatycznie i bez większego skrępowania. W sumie to więcej gadał pan K, ale naprawdę nieraz ciężko było mi się wtrącić. Przynajmniej ja odebrałam to nasze spotkanie pozytywnie i byłam bardzo zaskoczona, że wyjdzie tak fajnie. Tylko ciekawe czy nasze wersje spotkania się zgadzają. Może się dowiem i trochę go podpytam, jeśli tylko będę miała szansę, jeśli się do mnie odezwie :) To nie była randka. To randka nawet miała nie być. Ale i tak mnie to jakoś pozytywnie naładowało. Pan K jest wielkim optymistą i potrafi zarażać tym optymizmem :) Pan K sobie zażartował, że wyglądam na 45 kg. ale potem strzelił dokładnie w tyle co mam ;)

I tak mnie naszło po tym naszym spotkaniu na takie rozmyślania. Bo ja mam baby face i nic z tym nie zrobię, jak się umaluję to będę mieć umalowaną baby face, oczywiście na to spotkanie się umalowałam ;) A jak facet wygląda na dzieciaka to wystarczy, że zapuści brodę i już od razu wygląda jakby miał z 5 lat więcej. Takim to dobrze ;)

No i przez to, że byłam na tych rowerach wypadł mi jeden posiłek i też mniej ćwiczyłam wieczorem, ale się tym nie przejmuję, bo przecież życie potrafi być takie miłe;)

4 września 2014 , Komentarze (5)

Rozmowa kwalifikacyjna przez telefon się odbyła. Pani rano punktualnie o 9 zadzwoniła i sobie porozmawiałyśmy prawie pół godziny. W sumie to się niczym nie różniła od takiej normalnej, jedynie co to to, że sobie na luzie siedziałam w piżamie i mogłam mieć przed sobą swoje notatki. Z pytań to zaczynając od tendencyjnych kończąc na typowo sprzedażowych jakoś się wyplątywałam jak umiałam ;) Jedyne co to może mnie zgubić brak jakiekolwiek doświadczenia w pracy w banku, bo niestety, ale na pewno przegram z osobą, która pracowała i wie co i jak, ale nie przejmuję się tym zbytnio. Dowiedziałam się, że jak coś to będą dzwonić do poniedziałku, a jak nie to się nie odezwą. Z samego rana zadzwonili do mnie z kolejną propozycją rozmowy, tym razem już w siedzibie firmy. Jest to firma zajmująca się jakimiś finansami, ale pójdę jutro to dokładniej zobaczę co i jak, a praca się w końcu znajdzie;)

Jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia to jest dobrze. Na wadze z samego rana pokazało się pięknie 56,5 kg. więc to na pewno lepiej niż wczorajsze ponad 57. Co jak co, ale te kg schodzą, bo jestem już 53 dzień na lepszej drodze życia i zgubiłam 6,1 kg. Jakoś opornie to wygląda, ale mnie cieszy, chociaż tyle ;) Ale jak już będzie 55 to będę taka szczęśliwa, bo już nawet nie pamiętam jak to 55 na wadze wygląda. Tak jakby jestem na półmetku ;)

Z ćwiczeń to dziś poszalałam z pośladkami, pół godzinnny trening na dupkę by się podniosła :) Dodałam dziś też ramiona, no i standardowo cardio i rozciąganie :) I muszę się przyznać, że jeszcze pojeździłam dziś trochę na rowerze, więc dzień zaliczam do udanych :) Zobaczymy, czy jutro rano mnie waga zaskoczy z rana pozytywnie czy negatywnie ;)