Kilka lat mnie nie było to fakt. Udało mi się schudnąć do wagi 52 kg i zaczęłam sobie odpuszczać, do tego stopnia, że po świętach na wadze znów wyskoczyło ponad 64 kg. I powiedziałam dość! Od stycznia znów zaczęłam walkę o lepszą sylwetkę, starsza, może mądrzejsza, ale na pewno równie bardzo zmotywowana. Już prawie dwa miesiące za mną, a na wadze jak się ostatnio ważyłam to było lekko ponad 60 kg. więc optymalnie, bo dałam sobie czas do końca lutego schudnąć do 59,9 :D zobaczymy co z tego wyjdzie bardzo niedługo :) ale idzie ciężko, opornie, każdy gram mniej mnie to nieustanna walka z samą sobą, żeby nie podjadać słodyczy, które kiedyś codziennie gościły w mojej diecie, żeby zmuszać się do ćwiczeń. Ale mam motywację w postaci swoich starych wpisów, że się da no bo jeśli raz się udało, czemu by miało się nie udać drugi raz ;) Od jutra wpisy z moimi porażkami i sukcesami aż do upragnionej wagi w granicach 50-52 kg czas start :)