Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

z irytacją za pan brat!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25359
Komentarzy: 594
Założony: 9 lutego 2015
Ostatni wpis: 2 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violettone

kobieta, 35 lat,

164 cm, 56.60 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Czwartek!

Jestem trochę panikara, ech. Dziś jadę na 14.30 do pracy i wiem,że parking będzie cały zawalony i nie mam pojęcia gdzie zaparkuje. W okół hotelu są same zakazy parkowania, więc kompletnie nie wiem gdzie zostawię swoje auto, nie wiem dlaczego ale już panikuje. Głupia. Trzymajcie kciuki, abym zaparkowała, bez żadnego mandatu i żadnych obić auta.

Noc była koszmarem, całą noc bolał mnie brzuch a rano zaplanowałam bieg! Nie udało mi się o 6 pobiegać..pospałam do 7, zjadłam śniadanie, trochę się ogarnęłam i o 9.30 poczułam, że mogę iść biegać :) Pyknęło tylko 5 km w 31 minut, ale grunt, że udało się pobiegać :)

Za tydzień do PL a moja waga uparcie stoi w miejscu. Biegam, jem zdrowo i się pilnuje a moja waga nic. Wredota :P No nic, najwidoczniej potrzebuje czasu :)

Na koniec wrzucam parę fotek jedzenia:

biała ryba z pikantnymi warzywami. Zawija się całość w paczuszki i piecze. Szybko,łatwo i pysznie :)

Niby ryż z brokuła z dodatkiem chilli, rodzynek, czosnku i cebuli. Mniam! Zdecydowanie mój hit, jako dodatek przygotowałam kurczaka w marynacie z musztardy :)

Wieprzowina z warzywami z sosem sojowym :)

Trzymajcie kciuki, miłego dnia!

8 czerwca 2015 , Komentarze (15)

Poniedziałek!

Początek tygodnia, więc nie ma co narzekać tylko korzystać z kolejnego tygodnia. Ja swój dzień zaczęłam od 6,5 km biegu o 6 rano :) Jest bardzo ok, bo zdążyłam przed burzą! Całą trasę czułam, że będzie padać. Było ciemno, szaro i chłodno! To ostatnie to najlepsze co mnie w dzisiejszym bieganiu spotkało, jak jest chłodniej biega się lepiej o!

Dziś o 12.30 do pracy. Bieganie zaliczone, więc człowiek bez wyrzutów sumienia może wykonywać swoje obowiązki :) Ten tydzień w pracy zapowiada się szalony, sporo ludzi, więc sporo pracy, to nic :) Damy radę!

W piątek wybraliśmy się spontanicznie do Bamberg. Jakieś nie całe 2h jazdy od nas. Miasto słynie z piwa! Znowu :P Nic nie poradzę, ale to wielka pasja mojego partnera, który do piwa podchodzi bardzo rygorystycznie, musi być dobre i dobrej jakości! (to bardzo dobrze!) W Bamberg jest ponad 10 browarów! Pilzno zdecydowanie się chowa :)

Wypiliśmy po dwa piwka, pozwiedzaliśmy i mogliśmy spokojnie wracać do domu. Pogoda się udała, więc takie spontaniczne wyprawy zawsze są mile widziane.

Specjalność Bamberg. Piwo dymione (wędzone). Smak specyficzne, ale dobre :)

Weizen Bier, piwo restauracyjne :) Mniam :)

Plany na ten tydzień też wcale nie są takie złe. W czwartek zamierzam pobiegać, w sobotę jedziemy do Monachium na Organic Music Festival a w niedzielę wieczorem kolejny bieg :) A wy jakie macie plany na ten tydzień?

Na koniec wrzucam coś do jedzenia :)

Łosoś z pesto koperkowo- pietruszkowym w szynce szwarcwaldzkiej + zielone szparagi z minimalnym dodatkiem chilli :)

Pikantny ryż z papryką, chilli, cebulą, czosnkiem i passatą pomidorową :) Dobre samo w sobie lub jako dodatek np. do kurczaka :)

Pozdrawiam!

5 czerwca 2015 , Komentarze (9)

Hej :)

Dostałam bzika na punkcie kolejek górskich! Dzień po Bayern Parku, przeszperałam całe Niemcy, szukając kolejnych wrażeń w okolicach. I udało się! 180 km od nas znajduje się Freizetpark Geiselwind. Czwartek wszyscy mieliśmy wolne, ubłagałam słodkimi oczami partnera i wczoraj wybraliśmy się po kolejne atrakcje i emocje :D 

I jak było? CUDOWNIEEEEEEEEEEEEEEEE. Bilet trochę droższy niż w Bayern Parku, cena za cały dzień 27,50 by Babylon Toolbar"> euro. Nie jest tak źle. Najlepszy jest fakt, że na te najbardziej szalone zjazdy kolejki były tak małe, że na dwie najbardziej ciekawe wybraliśmy się aż 3 razy! :)

Boomerang. Super kolejka, najpierw jedzie się całą trasę do przodu a na końcu podjeżdża się pod górkę i cały powrót jedzie się od tyłu <3 super wrażenia i super uczucia! Fajnie jest dobrze pokrzyczeć :)

T-Rex Tower. Też całkiem niezłe. Najlepszy jest początek jak ni stąd ni zowąd wbija się w górę. Szał. Tutaj za drugim razem miałam już ręce do góry przez cały czas trwania naszej rundki :) Polecam!

Mimo szalonych wypraw kolejkowych, jest aktywność biegowa. Dziś o 6 też wstałam rano i byłam biegać. 6 km w 32 minuty, może nie jest to wynik sprinterski, ale ja się zmęczyłam :D a teraz mam sporooo energi :)

Dziś ma być u nas ponad 30 stopni, mam wolne więc planujemy wypad na plażę :) Biorę ze sobą książkę i mam zamiar trochę się zrelaksować, jutro już do pracy. Obecnie czytam "Ostatnie rozdanie" Wiesława Myśliwskiego. 

Na razie jestem zadowolona, czyta się bardzo dobrze. Autor potrafi pisać, oj pięknie pisze.

Było coś dla ciała i było coś dla duszy. A teraz coś dla ciała i duszy, czyli jedzenie :D

Dziś na śniadanie placki z tuńczykiem i kukurydzą. Pyszności :)

Na obiad planuję rybę (znowu), ale coś ostatnio mam ochotę na ryby! Dziś w planach łosoś pieczony z pesto koperkowo- pietruszkowym + zielone szparagi, bo szparagi mają krótki sezon, więc trzeba korzystać!

Najnowszy nabytek z H&M :) Wygodny, na kolejkach się sprawdzał :)

Nawet o 6 rano jak biegam robi się coraz cieplej, zastanawiam się czy nie biegać w samym staniku sportowych, ale nie wiem czy nie będę straszyć ludzi z rana :) Jak uważacie? Wiem, że trening siłowy też wita gości, wszystko w swoim czasie :)

pozdrawiam słonecznie i gorąco :)

Miłego piątku :)

1 czerwca 2015 , Komentarze (8)

Hej!

No i jednak się udało, wczoraj pojechaliśmy do Bayern Parku na małe szaleństwo. I jak było? GENIALNIE! Człowiek ma teraz ochotę na więcej, na szybsze kolejki i na bardziej zwariowane trasy :)

Na miejscu byliśmy po 11. Ludzi byłooo sporo, dużo rodzin, bo w sumie sporo atrakcji było dla tych młodszych, park ze zwierzętami i wyprawy łódką i pontonami . Bilet kosztował 18,90 euro na cały dzień, czyli płacisz raz i zjeżdżasz tyle razy ile dasz radę :D oczywiście, kolejki do każdej atrakcji były, ale czekało się ok.15minut na każdą :) Polecam!

Człowiek tak się wyszalał, że chce więcej :) Dostałam kopa energii i dziś rano o 5.30 przebiegłam 7km :) Waga stoi w miejscu, ale jest ok.

Następny cel Europa Park :D i kolejka, która rozpędza się w 2 sekundy do 100 km/h <333 Każdemu polecam takiego kopniaka adrenaliny, na prawdę jest to niesamowite! 

Na koniec dodaje fotkę z rollercoster'a :D Mina odpowiednia do sytuacji :)

PS. Moje udo wygląda całkiem nieźle :)

Pozdrawiam słonecznie i życzę miłego tygodnia :)

28 maja 2015 , Komentarze (15)

Witam w czwartek :)

Jeszcze dwa dni pracy i weekend :) Może w ten weekend uda nam się wyprawa do Bayern Parku :)

We wtorek wrzuciłam do swojego pamiętnika mały manifest, że w środę dzielnie rano wstaję i robię trening biegowy. I jak to mi wyszło.

Udało się! Zmobilizowałam się, wstałam i poszłam potruchtać. Może nie zrobiłam jakiejś sporej kilometrówki. Wstałam przed 6 rano, wypiłam szklankę wody z cytryną, przebrałam się i wybiegłam z domciu. Przebiegłam 6 km, ale nie planowałam wcale więcej, może to nie jest sporo, ale na poranny bieg jak najbardziej wystarczy :) Na tym mi właśnie zależało, aby spokojnie sobie pobiegać, pooddychać rześkim powietrzem i popatrzeć na mijające mnie samochody, które w pośpiechu kierują się do pracy lub do piekarni, gdzie pachnie świeżym pieczywem :)

Dziś spało mi się cudownie! Zamierzam teraz wprowadzić plan biegowy. Biegam 3-4 razy w tygodniu. Jak mam do pracy to będą to niezbyt długie biegi do 10 km max. W dzień wolny od 10 do 15 km. Trzymajcie kciuki, abym znowu czegoś nie zepsuła, bo wiem,że wszystko zależy ode mnie i mam zamiar się trzymać tego co postanowiłam. W końcu już tyle osiągnęłam,że końcówka powinna być tylko samą przyjemnością :)

PS. Na obiad wczoraj zrobiłam odchudzoną wersję Quiche Lorraine. Mniam! Nie zjadłam wszystkiego sama, tylko kawałek i sru do pracy :)

pozdrawiam dziś słonecznie! :)

26 maja 2015 , Komentarze (9)

W niedzielę twardo stwierdziłam, że we wtorek wstaję o 6 rano i idę biegać! Tydzień nie biegałam ani nic. Tylko w pracy sporo ruchu, no ale ja potrzebuje biegania! Jest wtorek i co... spałam sobie do 7.30... niedługo trzeba ruszać na zakupy, do dentysty a na końcu do pracy. Zawiodłam się na sobie na maksa. Potrzebuje jakiejś dyscypliny, sporo schudłam i nie chcę nic zaprzepaścić... tym bardziej, że nie biegam z przymusu. Hmmm co się ze mną k*rwa dzieję?!?!?!?! Niby chcę, ale coś mi nie wychodzi... tak być nie może. Piszę to tutaj, bo chcę kiedyś przeczytać swoją notkę, jakie to zło we mnie wstąpiło! :P Piszę to tutaj, bo publicznie deklaruje, że jutro nie ma lipy i muszę iść pobiegać. Niedługo lato, nie można sflaczeć, nie można się rozleniwić, jest lato, prawie finisz! Nie można nic nie robić, trzeba robić coś dla siebie. 

Od kiedy wpadłam w trans odchudzania i byłam w połowie drogi, byłam przekonana, że moja motywacja jest tak silna jak Pudzian. Ale jak człowiek już sporo osiągnął, trochę sobie odpuszcza i to jest złe. Totalny wstyd. Wyrzucam z siebie ten syf lenia i biorę się ostro do pracy. Nie chcę znowu być wielorybem.

Trzymajcie kciuki.

Deszczowo pozdrawiam :)

20 maja 2015 , Komentarze (10)

Witam!

A jednak pojechaliśmy do Pilzna! Z powodu pogody, bo w okolicach Bayern Park miało padać, więc stwierdziliśmy, że trzeba wybrać się na piwną wycieczkę do Pilzna po raz drugi. 

Uwielbiam Czechy. Może jestem trochę takim czechofilem jak Mariusz Szczygieł :) Oczywiście polecam reportaże Szczygła o Czechach, mistrzostwo!

Pogoda w Pilznie nawet dopisała. Zwiedziliśmy Synagogę Żydowską, Katedrę w Pilznie, podziemia oraz obowiązkowe Muzeum Pilsnera :) Trochę piwa wypiłam.. przyznam się! 3 piwa poszły :) Przy okazji kupiliśmy sobie bilety na festiwal muzyczny niedaleko Pragi, który odbędzie się pod koniec lipca :) 

Załączam fotki:

Po szalonym wypadzie i kolejnym wolnym dniu od pracy postanowiłam polepić pierogi!

Farsz- szpinak i ser feta. Pyszności. Użyłam mąki pszennej, bo poza mną jadł jeszcze mój partner i jego brat, którzy poprosili mnie o tradycyjne ciasto na pierogi bez kombinowania :)

A dziś znowu do pracy. Weekend zapowiada mi się NIJAKI. W piątek- 14.30-23.00, Sobota 15.30-24.00, Niedziela 14.30-23.00. Katastrofa prawda? Poza tym, że ciągle pracuje na popołudnia i wracam późno, nie mogę narzekać na swoją pracę. Tak wiem, nie mam pracy na wysokim poziomie, nie mam swojego biznesu ani nie robią kariery. Jestem po studiach a pracuję w hotelu. Pracowałam w swoim zawodzie i czułam to samo co podczas studiów, że moje hobby zamieniło się w obowiązek. Byłam wiecznie zmęczona i po pracy nie robiłam NIC dla siebie. Wyprowadziłam się z Polski do Niemiec i znalazłam pracę w hotelu. Moim głównym obowiązkiem jest kontrolować jakość pokoi, czy niczego nigdzie nie brakuje, dodatkowo rozwiązuje problemy gości. Np. zagubiona ładowarka, prośba o poduszkę lub szlafrok. Po pracy nie myślę o pracy, mogę spełniać swoje marzenia, oddawać się pasjom a no i na finanse też nie narzekam. Nie wiem co będę robić za dwa lata, obecnie nie narzekam :) Nawet dni, w których robię do tak późna nie żałuję, bo pracy nie jest aż tak dużo i w między czasie mogę spokojnie sobie poczytać książkę :) Także zawsze jakiś plus, grunt to myśleć pozytywnie :)

Wczoraj wyklarował nam się plan wakacyjny!

Lipiec/Sierpień- Czechy. Festiwal muzyczny Let It Roll i kolejne zwiedzanie Pragi.

Sierpień- Belgia! Festiwal muzyczny Pukkelpop.

I może jeszcze jakieś Alpy (chciałabym Innsbruck i Primark!) lub Bayern Park ;)

Życzę miłego dnia!

8 maja 2015 , Komentarze (14)

Hej,

Dziś piątek, ja od 13.30 do 22.00 w pracy. No cóż ktoś musi pracować, aby ktoś mógł się lenić- taka sytuacja ;) Przynajmniej rower na razie stoi na strychu a ja mam więcej czasu dla siebie. 

W czwartek jest wolny dzień i zamierzamy go z partnerem jakoś "aktywnie wykorzystać" i mam dylemat! :D P. kazał mi wybierać.

Propozycja nr.1:

- wyjazd do jego ojca jakieś 100 km od nas, gdzie jest ładne spore jeziorko. wynająć rowery i trochę pojeździć razem.

- wyjazd do Czech do Pilzna, pozwiedzać browar itp. (w tym roku już byliśmy w Pilznie). Jakieś 2 godziny jazdy autem.

- wyjazd do Bayern Parku na kolejki górskie :D oczywiście jak pogoda dopisze. Też jakieś 100 km od naszego domku. 

Jeszcze opcja są Monachium albo Norymberga, aby pozwiedzać sobie miasta :) (w obydwu miastach już byliśmy, ale to z rok temu)

No i nie wiem.. co wybrać ;) Oczywiście jakoś najbardziej ciągnie mnie na kolejki górskie, aby trochę się wyszaleć i poczuć trochę adrenaliny :) A wy co byście wybrały?

PS. Kolejny nabytek do noszenia bibelotów :) kocham torebki :D

Pozdrawiam :)

5 maja 2015 , Komentarze (10)

Hej!

Przeżyłam 9 dni pracy pod rząd, przeżyłam ponad 2 tys km w samochodzie przez 4 dni, przeżyłam urlop w Polsce i przeżyłam 3 korki w ciągu 4 dni :D

Zaczynam dochodzić do siebie. Auto jeździ i ma się całkiem ok. Na razie mam zamiar wsiadać do auta częściej niż na rower jak będę jechać do pracy. Moje nogi liczą na trochę litości :)

Wczoraj wróciliśmy do Niemiec. Dziś i jutro mam jeszcze wolne więc zamierzam jeszcze trochę poleniuchować. Oczywiście bieg mam dziś za sobą, jedyne 5 km, ale coś dziwnego się ze mną dzieje. Ciągle łapie mnie mocna kolka po prawej stronie w okolicy żeber, jest tak mocna, że muszę się zatrzymywać. Nie wiem jak sobie z tym poradzić :/

A odnośnie biegania, będąc w Polsce zakupiłam sobie nowe butki Asics i po pierwszym biegu jestem bardzo zadowolona. Ale to był za krótki bieg, aby dokładnie ocenić tego buta. 

Jeszcze musimy sobie razem pobiegać :) 

Waga stoi w miejscu, ale czas się wziąć za siebie bo chcę w końcu zobaczyć te 55 kg! Siłownia ciągle w planach, ale brak czasu na realizację :/

Dziś mając dzień wolny poczytam sobie książkę, na obiad zrobiłam pyszne curry z kurczakiem i groszkiem.

polecam- pyszności :)

Majówka w PL była całkiem ok. Praktycznie cały czas w aucie :) Czasu było mało, ale wydaje mi się, że wykorzystaliśmy go w 100%. Przyznam się szczerze, że dłuższe wyjazdy do PL mnie irytują. Jeden korek jaki przeżyliśmy w Bydgoszczy był masakryczny! Godzina straty przez sygnalizację świetlną i to na drodze krajowej! Dla mnie to jakaś porażka.. Oczywiście w Niemczech też były na dwa korki... jeden jak jechaliśmy do PL, przez roboty drogowe i zwężenie do jednego pasa a drugi z powodu wypadku. Zawsze coś ;)

Na koniec jeszcze pochwalę się sobą :) Coraz częściej wybieram bardziej kobiece ciuchy i jestem zadowolona, kiedyś to tylko spodnie i bluzy. Hmm chyba pasuje mi taki zestaw? ;)

Nogi jak wały przeciwpowodziowe ;) (żarcik ^^)

Pozdrawiam :)

Jutro zamierzam znowu pobiegać! Czas się wziąć! 

28 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Hej.

Daję znać się żyję.6 dni przepracowanych dziś 7. Czyli jeszcze 3 dni i wolne!

Nogi zmęczone na maksa, ale dają radę. Muszą. Dziś rowerem nie jadę do pracy, mam dość. Serio, mam dość. Jadę pociągiem do jednego miasteczka, resztę 2 km pokonam piechotą. Z powrotem przyjedzie po mnie partner. Auto powinno być już dziś gotowe.

Poziom irytacji z powodu tego auta, sięga zenitu. Miał być gotowy w tamtym tygodniu, potem wczoraj a na końcu dziś na 9.00. Przychodzę do warsztatu a on jeszcze nie gotowy. Dziś ma być już ponoć być... ile można przypinać zderzak i zmieniać opony. Blacharkę już ponad tydzień temu zrobili i pomalowali... Ale prawda jest taka, że gdyby nie moja głupota i brak ogarnięcia całej sytuacji i i irytacji by nie było. Trzeba płacić za swoją głupotę i tyle. W sumie to do chwili obecnej nie mam zielonego pojęcia ile ten głupi incydent będzie mnie kosztować. Życie w niewiedzy czasami jednak jest trudne.

Odliczam już te dni i wyjazd do Polski. Chcę odpocząć trochę od pracy, bo 9 dni pod rząd roboty to sporo, nawet dla mnie- człowieka pracy ;) Dodatkowo deszczowa pogoda wcale nie daje powodów do radości...

Miłego dnia!