Witajcie, wczoraj zdezerterowałam o 1 w nocy. Obudziłam męża, powiedziałam, że mam dość tego bólu i chcę na pogotowie bo jeśli w ciągu godziny nic mi nie pomoże to pójdę i się rzucę pod auto. ;) to tak pół żartem pół serio. Po prostu miałam dość. Pojechaliśmy do przychodni, która ma nocny dyżur, od razu przyjęła mnie internistka, dała receptę na antybiotyk, ketonal i jeszcze coś przeciwbólowego. Pomogło, troszeczkę. w chwili obecnej jest to taki ból, z którym przeżyję do jutra, a jutro mam nadzieje, że znajde jakiegos laryngologa.
Przez to wszystko nie mam ochoty na gotowanie w kuchni.
Śniadanie I było dopiero o 11
Bułka zapiekana z jajkiem w piekarniku, pomidorek, surówka
II śniadanie około 14
owsianka z jabłkiem i cynamonem
potem wypiłam dr Witta mojego.... zawsze jak jestem "chora" to piję ten sok na tzw poprawę nastroju- działa :)
wpadło też kilka mandarynek i 1 pomarańcza
i obiadokolacja:
2 jajka sadzone, smażone na patelni bez tłuszczu i moja ulubiona sałatka ze szpinaku....
jeśli tylko lepiej się poczuję to zacznę urozmaicac moją kuchnię... zastanawiam się nad alternatywą dla kurczaka, nie przepadam za nim, wydaje mi się strasznie mdły, niezależnie jak go przyprawię... co mogłabym zamiast niego jeść?
lubie wołowinę i wieprzowinę ale to nie jest fit rozwiązanie.... może indyk?