Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całe życie z nadwagą. Czas to zmienić. Intagram.com
/mniejwiecej000

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3941
Komentarzy: 126
Założony: 11 listopada 2014
Ostatni wpis: 30 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MniejWiecej00

kobieta, 36 lat, Bydgoszcz

161 cm, 101.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 listopada 2014 , Komentarze (10)

Cześć dziewczynki, z powodu braku czasu wpisów nie było dużo, ale dziś nadrobię zaległości....

Dietkowo ocewniam siebie na 3+ a ruchowo na 4-.... 

Czyli wniosek jest jeden... do ideału jest daleko ale wciąż się staram. 

A teraz co jadłam jak mnie nie było:

bagietka wieloziarnista z wędzonym łososiem i pomidorkami

owsianka na mleku i kawa sałatka, którą jadłam w pracy (szpinak, pomidorki, ogórek, cebula, słoneczkim i dressing)

a to też któregoś dnia w pracy


pstrąg pieczony w piekarniku i surówka z czerwonej kapusty

spaghetti bolognese (mielone z indyka) z makaronem pełne ziarno Lubelli

przekąska...

śniadanie...

pierś duszona na patelni z warzywami


waga aktualna


jest spadek, ale nie jestem zadowolona... podjadam... coś tam zawsze skubnę czego nie powinnam, albo za dużo smakuję jak np robię obiad dla męża i piję za mało wody.... zdecydowanie za mało... dużo pedałuję na rowerze.... i biorę się w garść w przyszły poniedziałek chcę zobaczyc 100 kg...........

Wczoraj poćwiczyłam dodatkowo z ciężarkami i zrobiłam po 30 brzuszków i przysiadów.

a z ciekawości... kupiłam 3 ... słownie trzeci rower... a co mi tam, była okazja.

Fajny "góral", ale ja nie potrafię jeździć rowerem przy -3 st...

Wiosną będę pedałowała na powietrzu:)

Poproszę o kopa motywacyjnego

26 listopada 2014 , Komentarze (2)

Hejka kochane:)

wczoraj wpisu nie było, dziś będzie krótko. W tygodniu ja nie mam czasu, nie wiem jak to jest,że nie mam jeszcze dzieci... a już nie mogę dogonić własnego ogona. 

Dietkowo nie jest źle, ale szału nie ma ostatnio, ciągle coś skubię.... 

Dziś było

Śniadanie:

no własnie... zdjęcia nie zrobiłam i już nawet nie pamiętam....(robienie zdjęć  o 5 rano nie wchodzi w rachubę, latam jak kot z pęcherzem i nie mam czasu)

wiem...

 zjadłam pół bułki z szynka z indyka i pomidorem... w pracy zjadłam 1 bułkę z szynką i z ogórkiem i jogurt Jogobella.

w domu był obiadek ogórkowa... moja faza na kwaśne trwa

później zrobiłam sobie koktajl, w sumie zaraz po obiedzie... nie wiem czemu ale dla mnie zupa to nie obiad, i ja po prostu jestem głodna... 

(1/2 banana, szklanka mleka, łyżeczka miodu, łyżeczka masła orzechowego i 3 łyżeczki płatków owsianych)


a i jeszcze całkiem niedawno wciągnęłam pół wielkiego jabłka i banana.... gdzie wiem, że owoce po 17 wcale mi nie służą a moja dupa reaguje na nie jak na słodycze.... czyli rośnie...

w ogóle wczoraj w pracy zżarłam 2 cukierki... bo były imieninki koleżanek i nie poskromiłam swojego łakomstwa... 

ale przepedałowałam godzinkę na rowerku...


zwiększyłam obciążenie, i chyba dałam wczoraj czadu bo jak zasypiałam to ciągle czułam te zmęczone nogi i do dziś bolały mnie łydki...

... piję za mało wody... i wiem, że to też spowalnia moje odchudzanie...

.... kupiłam łososia wędzonego, już go skubałam po cichaczu... kolacji nie będzie- nie jestem głodna. 

Wpis bardzo chaotyczny ale naprawdę nie mam głowy i czasu... Trzymajcie za mnie kciuki dobra?

24 listopada 2014 , Komentarze (10)

Jutro wstaję o 4.15... koniec chorobowego, wracamy do rzeczywistości... Bardzo się cieszę nawet z tego powodu, rozleniwiłam się podczas tego tygodnia.

Niestety jeszcze ucho trochę mnie boli, ale mam nadzieję, że to minie.

Śniadanie

Bruschetta na chlebku tesciowej

później był jakiś serek, ale nawet nie pamiętam, a o fotce zapomniałam.... chyba wiejski...

obiadek zupa krem z kalafiora z grzankami z chlebka teściowej....

a na kolację koktajl banan+mleko+masło orzechowe+1łyżka platków owsianych

W międzyczasie była jeszcze buła z serkiem chrzanowym Łaciate+szynka z indyka...i dojadłam surówkę z wczoraj (marchewka +jabłko) też fotki brak...

i przepedałowane 60 minutek :)

byłam też na długim spacerze... ale zapomniałam włączyć endomondo...

kupiłam dziś też fajne "termiczne" leginsy w Biedrze.... będą dobre na spacerki w chłodne dni:)

ale mało warzyw dziś.... jutro nadrobię...., będzie sałatka w pracy :)

a jak Wam idzie?? :)

23 listopada 2014 , Komentarze (8)

Dziś jestem zadowolona z siebie.... Mam dobry humor, poleniuchowałam dziś i byłam tu i tam... i pojeździłam na rowerku.... i było smacznie :)

śniadanie:

dostałam znowu chlebek od teściowej,jest pysznyyyyyy

były kanapeczki...

później zjadłam banana, ale byliśmy poza domem i zdjęcia nie ma........

kolejno obiad- pieczona noga kurczaka bez skóry, z duszonymi pieczarkami i surówką jabłko-marchewka

następnie wciągnęłam serek wiejski z miodem... w ramach podwieczorku?....

a na kolację moja ulubiona sałatka ze szpinakiem

i przejechane dziś......

może być tak codziennie.....:)

a teraz pytanie poza konkursem, czy Wam też nie wyświetlają sie aktualne wpisy w pamiętnikach znajomych???

22 listopada 2014 , Komentarze (10)

Cześć dziewczyny.,. oj moja silna wola jest wystawiana na ciężkie próby... wczoraj nie dodałam wpisu bo mieliśmy wieczór filmowy i nie miałam kiedy;) 

spowiadam się, że wczoraj jadłam TATAR.... no nie mogłam się oprzeć, uwielbiam tatar, kocham miłością świętą. To jestem jeszcze w stanie sobie wybaczyć.

Nie mogę zaś wybaczyć sobie dzisiejszych orzechowych mini wafelków!!! no nie mogłam się opanować.... stały koło mnie.... i tak pachniały... gdybyście czuły zapach tej czekolady, obezwładniający. 

Zmanipulowało to mój móżg:D

Tak jak je zjadłam, tak od razu wsiadłam na mój rowerek i pedałowałam 50 minut... dupsko mnie bolało(bo mam niewygodne siodełko) ale nadal nie żałowałam tego, że pochłonęłam te puuuuuuuste kalorie. Czy to jest normalne ? Nie:D Zaraz za takie myślenie będę pedałowała drugą godzinę ku pamięci i na zapas;)


Śniadanie nr I

owsianka

śniadanie nr 2 

obiad 2 miseczki zupy ogórkowej

kolacja- sałata


po obiedzie była jeszcze pomarańcza.....

Podsumowując nie ma ludzi idealnych:)

Jestem trochę zła na siebie, że tak szybko uległam, nie myślałam.... ale nie chcę tego przeżywać bo nie o to chodzi. 

Oby takich "wpadek" było jaknajmniej:)


20 listopada 2014 , Komentarze (11)

Dziś troszkę zaszalałam... ale nie sądzę abym zjadła za dużo. Same oceńcie...

Śniadanie I

serek wiejski

ale dodałam łyżeczkę miodu.... hmmm jak ja to uwielbiam....

na śniadanie nr II

bruschetta z pomidorami i pesto bazyliowym


na obiadek filet z kurczaka z mozzarellą i pomidorkami, buraczki i makaron razowy

później byliśmy na zakupach i pierwszy raz zatęskniłam za słodkościami....

jak chodziłam po Lidlu i wszędzie widziałam moje ulubione słodycze to troszkę było mi ciężko i skusiłam się na serek/twarożek 

uspokoiło to moje tęsknoty ;) 

a na kolację buła i ulubiona sałatka 

ale się objadłam tej kolacji mega... wsiadam na rowerek stacjonarny i troszkę popedałuję.....

co myślicie o moim menu ?? 

19 listopada 2014 , Komentarze (9)

I śniadanie

Bułeczka fitnes z wczorajszą pastą z tuńczyka, jajka, ogóreczka i szczypiorku

później wpadły mandarynki, dziś łącznie 7 sztuk

obiad

makaron razowy, sałatka ze szpinakiem, filet z kurczaka z nadzieniem z mozzarelli i pomidorków zapiekany w piekarniku- pysznościiiiiiiiiiiii

poźniej wypiłam szklankę maślanki, przypomniałam sobie jak bardzo ją uwielbiam:)

a na kolację bruschetta z pomidorkami, serem włoskim i pesto bazyliowym- mniami:)

w końcu dziś wypiłam więcej wody, jest sukces:)

19 listopada 2014 , Komentarze (10)

Cześć dziewczyny:) Właśnie piję kawę i mam chwilę by podzielić się z Wami moim dobrym humorem... Co prawda nie do końca było tak super od rana, bo wczoraj dostałam @ ... ale już się pozbierałam i jest fajnie. Moje ucho już też lepiej, niestety jeszcze boli, ale mniej przeciwbólowych i daję radę. 

Jestem już po I i II śniadaniu... zdjęcia wkleję wieczorem hurtowo;)

Na obiad planuję zrobić zapiekanego fileta z kurczaka z pomidorem i serem mozzarella:) 

Zapomniałam wczoraj Wam napisać, że byłam wczoraj na lodach z moim mężem. Nie pamiętam czy pisałam, ale w założeniach mojego odchudzania jest dozwolone 1x w tygodniu coś słodkiego i 1-2x w miesiącu fastfood... 

Początkowo nie miałam wczoraj w planach kusić się na słodycze... ale nie wiem czemuuuuuuuu weszłam na stronę McDonalds!!!! i... już ślinka mi tak ciekła, że musiałam. Pojechaliśmy do maca na lody. Wybrałam małego z polewą... i myślałam, że padnę z zachwytu a wcale tak nie było. Zawsze lubiłam lody z maca, ale ten był jakiś taki... Nie wiem, może to przez to, że w głowie miałam ciągle, że to tyyyyyle kalorii (choć lody wcale ich aż tak dużo bnie mają), czy po prostu były słabe... Wolałabym chyba zjeść lody od Sowy, które uwielbiamy, i które zawsze są boskie. 

Tak czy inaczej absolutnie wyrzutów sumienia nie mam:) Wcześniej jadłam naprawdę sporo słodyczy, więc to jest kropla w morzu. 

Najbardziej tęsknie za makaronami z sosami.... śmietanowo- serowymi, carbonara itp...

ale nie fiksuję z tęsknoty. 

1,5 roku temu ważyłam 93 kg... i strasznie się roztyłam "przez mojego męża"... wiecie jak to jest, wspólne wyjścia do kina, kolacyjki, lody, do kawusi po obiadku zawsze coś słodkiego, a że ja piekę ciasta i do tego (mało skromnie) całkiem dobrze mi to wychodzi, w dodatku kocham to robić.... to wiele nie trzeba mi było abym utyła jeszcze bardziej. 

Zawsze byłam grubaską, cała moja rodzina jest rozmiaru XXL.... Najniższa waga, jaką pamiętam, którą odnotowałam to 85 kg. Och i jak ja się wtedy fantastycznie czułam. To dziwnie brzmi z pewnością dla kogoś kto ma normalną wagę, że jak można czuć się dobrze mając 20kg+... ale ja innej wagi nie pamiętam, taka była moja najniższa i wtedy czułam się dobrze- ale pamiętam, że chciałam ważyć jeszcze mniej. Niestety przestałam się zdrowo odzywiać i przytyłam jak zwykle. 

Teraz moja waga mnie ogranicza. Rzuciłam papierosy 6 miesięcy temu i chcę zawalczy ć i na tym polu. 

Mam bardzo duże wsparcie w moim mężu, który mnie motywuje, a przede wszystkim, akceptuje i to tez pomaga. Nawet podczas pewnych przekomarzań słownych wynegocjowałam nagrodę za pierwsze -10kg ;) dostanę +400 zł na jakiś mój zakup. Mój mąż już schował te 400zł do swojej tajnej skrytki w portfelu i pokazał mi, że to już na mnie czeka. To też mnie motywuje:)

To się rozpisałam... wracam do moich obowiązków... fotomenu będzie wieczorem. 

18 listopada 2014 , Komentarze (13)

Po tygodniu nastąpiło ważenie.... 102,6...- 1,6 kg w tydzień jestem zadowolona.

Dziś czuję się troszkę lepiej, nadal jem dużo przeciwbólowych, ale już byłam na krótkim spacerku, jest fajnie:)

Sniadanie :

bułeczka z kiełbaską, pomidorkiem i mozzarellą

Ii śniadanie kilka mandarynek

Obiadek

gołabek bez sosu, z warzywkami

a na kolację bułeczka z sałatką/pastą z tuńczyka z jajkiem, szczypiorkiem i ogóreczkiem

i w ciągu dnia ciągle podjadałam te mandarynki dzisiaj to chyba z 10 zjadłam .... ale pójdzie w cycki;)

edit: a i jeszcze foto - biorę udział w wyzwaniu 100km pieszo do końca roku:)

Endomondo nie chciał  mi sie odpalić i włączyłam pierwszy raz Vtracker.... korzystacie z tego? Nie wiem czy to dobrze mierzy odległość.....

17 listopada 2014 , Komentarze (8)

Witajcie kochane towarzyszki ;)

Niestety moje cierpienia się nie skończyły... antybiotyk jeszcze nie działa... byłam u laryngologa, dostałam dodatkowo 2 rodzaje kropli do uszu i... L4 do poniedziałku. 

Jestem zła bo naprawdę przeciwbólowe biorę już tak często, że lepiej o tym nawet nie myśleć... Ból jest momentami nie do zniesienia. Dziś obudził mnie o 5 rano to myślałam, że będę po ścianach chodzić. 

A jeszcze gdyby było tego mało to jestem głucha jak pień. Zatkało mi się to ucho już kompletnie (a nie wiem czy wspominałam, ale na drugie ucho nie słyszę juz 13 lat)....w związku z tym słyszę tylko jak ktoś do mnie krzyczy... a co zabawne to mam wrażenie jakbym słyszała wiecznie chodzącą pralkę :D

Nie mniej wciąż mam nadzieję, że w końcu to minie.

Przez to wszystko nie mam ochoty na nic. Nie chce mi się gotować, wymyślać a i do sklepu nawet pójść. Tak wiec menu ubogie...

Śniadanie serek wiejski

II śniadanie były 2 jajka sadzone.... mam fazę na jajka;) zapomniałam zrobić zdjęcia

Obiadek

wyciągnęłam z zamrażarki moje gotowane puplety z indyka, do tego kalafior i surówka

w miedzy czasie wpadły mandarynki... najpierw 3... a później kolejne 3 :) mega słodkie

a na kolację troszkę doszłam do siebie i była moja ulubiona buła wieloziarnista z serkiem chrzanowym Łaciate, kiełbaską i sałatka 


jeśli jutro pozwoli mi na to samopoczucie to pokombinuję z moim menu....

a już niedługo ważenie...

no nie chcę nić mówić, ale już tam podglądałam wagę i chyba jest nieźle.... ale komisyjne ważenie będzie po 7 dniach :)....... hejo:)