Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mamą dwójki wspaniałych pociech. Do tej pory całą swoją uwagę poświęcałam dzieciom, obowiązkom domowym oraz karierze zawodowej. W tym wszystkim zapomniałam o sobie. Patrząc w lustro widzę zmęczoną, niezadowoloną ze swojego wyglądu kobietę. Postanowiłam to zmienić raz na zawsze. Pierwsze kroki podjęłam jeszcze przed świętami. Wyedukowałam się, rozplanowałam sobie ćwiczenia i do boju!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16767
Komentarzy: 539
Założony: 2 stycznia 2015
Ostatni wpis: 12 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Emilia2510

kobieta, 36 lat, Łódź

165 cm, 108.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 października 2016 , Komentarze (16)

Tak..... Znów..... To samo.... Poległam na każdej linii......... Tłumaczę się oczywiście kumulacją negatywnych zdarzeń i nie wiem na ile to to a na ile moja słaba silna wola..........

Półtora tygodnia temu, dowiedziałam się, że firma z którą pracuję, rozwiązuje nasz dział i co za tym idzie, tracę stabilność finansową. 4 dni później, mój młodszy brat wracając z pracy spowodował wypadek...... Szpital, policja itd...... Moja córka ma coraz większe problemy. A raczej to ja mam z nią coraz większe problemy. Jest bardzo podatna na wszelkie sugestie a jednocześnie chce dominować. Mała aferzystka....... Nie podołałam...... Zaczęłam znów palić po ponad tygodniu, jeść i nie ćwiczę. Źle mi z tym bardzo ale z drugiej strony ciężko mi wrócić. 

24 września 2016, Skomentuj
krokomierz,1673,14,100,2181,1104,1474712066
Dodaj komentarz

24 września 2016 , Komentarze (21)

Od rana próbuję powoli nadrobić zaległości w czytaniu Waszych pamiętników. Choroba odpuszcza, czuję się już lepiej i przede wszystkim mam już siłę żyć :) Jedyne co pozostało to katar i straszny ( taki gruźlicowy, odrywający się ) kaszel. Mam nadzieję, że też szybko sobie pójdzie.

W związku z chorobą i strasznym osłabieniem organizmu, nie ćwiczyłam w tym tygodniu ani razu. Dzisiaj będę nadrabiać zaległości w domu, bo też nic nie zrobiłam przez cały tydzień i niedługo się przykleimy do podłóg. Muszę wysprzątać wszystkie zakamarki, pomyć okna itd, gdyż w piątek przychodzą goście do mojego już sześciolatka :) Pierwszą imprezę mamy w środę, dla kolegów ale to w Figloraju. I tym oto sposobem, porządki będą chyba moim jedynym treningiem w dniu dzisiejszym. Ahhhh, zapomniałabym, muszę jeszcze jechać do babci na cmentarz. Miała urodziny w tym tyg, a ja przez uziemienie nie byłam......

Dietetycznie........? Ani dobrze ani źle. Nie obrzeram się ale też nie trzymam restrykcyjnej diety. Tak jak wspominałam w poprzednim wpisie, podjadam zamiast fajek. Uczę się to kontrolować ale jeszcze nie idzie tak jak bym chciała. Tragedii chyba nie ma, bo nie przytyłam przez ten tydzień. To jest dla mnie jakiś sukces, bo bałam się, że wrócę do początkowej wagi....

Fajki...................? Rzucanie rozpoczęłam w niedzielę. Od niedzieli do środy do godziny 16:00 wypaliłam paczkę papierosów (normalnie szła paczka dziennie ). Od środy od 16:00 aż do teraz nie zapaliłam ani jednego papierosa i nie zamierzam tego robić. Bywa ciężko. Mam takie chwile, że myślę sobie "tylko jednego dla relaksu :) " ale nie. Wiem, że jak zapalę jednego to wszystkie te dni pójdą na marne.  Tak więc trzymam się i w sumie to dumna z siebie jestem :)

Marzę sobie o poniedziałku i moim ukochanym TO. Brakowało mi tych zajęć przez cały tydzień i miałam takie wyrzuty sumienia, że nie mogę na nich być. Czekam na poniedziałek jak mało kto :)

Życzę Wam Laseczki, spokojnego weekendu i chociaż odrobiny słoneczka za oknem :)

20 września 2016 , Komentarze (34)

Nie dość, że rzucam palenie, co jest cholernie trudne, to jeszcze dopadło mnie jakieś mega przeziębienie! Jestem osłabiona, z nosa leciu ciurkiem i duszę się cały czas. Wrrrrr...

W kwestii palenia sprawa wygląda następująco:

NIEDZIELA- wypaliłam pół paczki papierochów. Wspomagałam się tylko miętowymi gumami i miętowymi landrynkami ( podczas seansu w tv - marchewka ). Oj było ciężko. Miałam wrażenie, że jestem niebezpieczna dla otoczenia :)

PONIEDZIAŁEK - jakoś po 10:00 wybrałam się do apteki i zakupiłam Desmoxan. I tak. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że "coś" daje na pewno. Jest ciut łatwiej ( nie mylić z łatwo ) ale jak się śmiałam do koleżanki - niezły stuff!!! Strasznie dziwnie się czuję po tych tabsach. Jestem zamulona, senna, a jak już usnę to mam taaaakie sny, jakich jeszcze nigdy nie miałam :) Efekt? Wypaliłam 6 papierosów!

WTOREK - nadal Desmo i nadal dziwny stan ( może to być też wynik sotrego przeziębienia ). Na chwilę obecną 3 papierosy a do wieczora jeszcze dalekooooo. Zobaczymy ja pójdzie.

Zgodnie z ulotką, po jutrze ( czwartek ), nie wolno mi już zapalić. I to będzie ogromna próba. 

Z dietą gorzej. Ze względu na niepalenie, pakowałabym do paszczy wszystko co się pod rękę nawinie ( nie przeszkadza mi nawet ból gardła.....). Zobaczę jak się będę jutro czuła. Jeśli będzie lepiej to idę na zajęcia, bo w tym tyg jeszcze nie byłam. 

Zajrzę do Was wieczorkiem, bom ciekawa co u Was a każde podniesienie głowy to ogromny wysiłek....

Trzymajcie kciuki Laseczki.

Buziole :*

18 września 2016 , Komentarze (23)

Wieczorem, udało mi się wygospodarować chwilę czasu na małą aktywność :) Padło na rower miejski :) Czas może nie powalający ale musiałam się nacieszyć widokami :)

Niby wszędzie jeszcze zielono ale widać nadchodzącą jesień. Kolory liści już powoli się zmieniają......

I rybki można połowić :)

Dietetycznie ok :)

Wieczorem, mój młodszy brat zabrał mnie do kina :) "Randka na weselu" - taka typowa komedia do pośmiania. Przewidywalna, raczej nie ambitna ale nawet zabawna. Taki "odmóżdżacz" jak ja to mówię :)

___________________________________________________________________

Dzisiaj podejmuję wyzwanie - fajkom STOP!!!! 

Jak mi to wyjdzie? Nie mam pojęcia. Liczę się z tym, że będzie trudniej niż z dietą i ćwiczeniami ale jeśli nie spróbuję to nie będę wiedziała.

Przygotowałam się do tego odrobinę. Przeanalizowałam wczoraj w jakich sytuacjach sięgam po papierosa i jak go w takiej chwili zastąpić czymś innym.

I tak: KAWA - ona zawsze idzie w parze z papierosem. Wiadomo. Jeden nałóg ciągnie za sobą drugi. Stąd zakupiłam wczoraj Yerbe. W sumie nie piłam do tej pory i byłam jej ciekawa. Smakuje. 

Stres- zakupiłam gumy miętowe i miętowe landrynki, postaram się nimi ratować.

Oglądanie tv - mam marchewki :) 

Zobaczymy..........

__________________________________________________________________

Na 85kg, obiecałam sobie zrobić kurs wspinaczkowy. Wczoraj czytając pamiętnik jednej z Was, uświadomiłam sobie, że będzie trochę łatwiej jak ustalę sobie krótsze cele wraz z małymi nagrodami :)

Tak więc:

- 98,2 kg ( to niedługo mam nadzieję ). Vitalia mówi, że wtedy osiągnę pierwszy etap odchudzania :) Stąd ta waga jest pierwsza na mojej liście :) Z okazji 98,2 kg kupię sobie nowe spodnie. U mnie zawsze deficyt, bo szybko niszczę je w udach. 

Znalezione obrazy dla zapytania spodnie jeansowe

- 94,5 kg - nowy płaszczyk, bo mój ma już chyba ze 4 lata. Czas na nowości :) ( muszę się spieszyć, co by zdążyć przed zimą (smiech) )

Znalezione obrazy dla zapytania szary płaszczyk damski

- 91 kg - może by tak zrobić sobie hybrydy? Nie robiłam ich nigdy, a niestety w samodzielnym malowaniu mistrzem nie jestem (szloch) 

Znalezione obrazy dla zapytania miętowo szare hybrydy

- 87,5 kg - wypad na snowboard. Nie jeździłam nigdy ale bardzo chciałabym spróbować. Tę wagę muszę w takim razie osiągnąć pod koniec grudnia, maksymalnie w połowie stycznia ( wtedy zaczynają się u nas ferie zimowe )

Znalezione obrazy dla zapytania snowboard girl

- 85kg - kurs wspinaczkowy 

Znalezione obrazy dla zapytania wspinaczka

Dalsze cele, jak już osiągnę te :)

To się napisałam :) Udanej niedzieli Chudzinki moje :*

17 września 2016 , Komentarze (18)

Wczesny ranek, dzieci jeszcze śpią. Tak więc mam chwilę dla siebie..... Kawa mi pachnie, tylko słońca za oknem brak. I tak sobie myślę......

Z dietą, ćwiczeniami i wagą, jak na razie idzie do przodu - i oby tak było dalej. Jeszcze ze 2-3 tyg i treningi powinny mi wejść w nawyk ( tak przynajmniej zakładam ).

I tu, pojawia się kolejny pomysł. Na chwile obecną tylko pomysł ( lub aż, jak kto woli ). Palenie....... No jestem smokiem. Nie da się tego ukryć. Paczka dziennie lekką ręką. Kopcenie, ma wpływ na moje zadyszki, kondycję i masę innych dolegliwości. 

I tu pojawia się pytanie. Jak się od tego gówna uwolnić? Jak skończyć z paleniem? Głównym problemem  jest to, że ja lubię palić. Jakkolwiek głupio to brzmi, ja tę czynność lubię. Nie mniej jednak, chciałabym podjąć próbę walki z nałogiem. Tylko jak się za to zabrać? Czy macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Rady? Pomysły?

...................................................................................................................................

Po wczorajszym pięknym spadku, miałam tyle werwy, że wieczorem wybrałam się z moim Gnomami na basen :) Oj ile było szaleństwa :) Niby nie trening, niby nie zrobiłam 20stu basenów ale wymęczyłam się z nimi chyba bardziej niż na porannym TO :)

...................................................................................................................................

Sobota będzie intensywna. Sprzątanie, pranie itd. Może uda mi się wieczorem wpleść jakąś małą aktywność fizyczną :)

16 września 2016 , Komentarze (48)

Wyczekiwana, wypragniona i wypracowana "9" z przodu jeeeeest; -) Dziękuję Kochane, za te wszystkie kciuki które trzymalyście :* Dziś na obwodowy idę z większym uśmiechem niż normalnie :-) Dobrego dnia laseczki :-)

15 września 2016 , Komentarze (19)

Bardzo jestem ciekawa czy uda się zobaczyć ponownie 9 z przodu :)

W poniedziałek, byłam na pierwszym Treningu Obwodowym u mojej Ewy :) Oj dała mi wycisk, dała :) Ale taki pozytywny. Pot lał mi się wszędzie, włosy miałam mokre prawie jak po myciu :) Pomimo tego, że się bardzo upociłam, wszystkie ćwiczenia były na miarę moich możliwości. Na zajęciach było nas chyba 8. Trening obwodowy jest na polu koła a trener jest w środku. Przez to, widzi nas wszystkie, może na bieżąco poprawiać i motywować :)

Wczoraj natomiast, byłam na Indoor Walking - trening na bieżniach :) I jeśli myślałam, że obwodowy dał mi wycisk, to byłam w ogromnym błędzie ;) Okazało się, że może lać się ze mnie jeszcze bardziej hahahaha Było ciężko ale wszystko w granicach moich możliwości :) 

Rozważałam dzisiejszy trening ( tak nadprogramowo ) ale masa pracy w domu zwyciężyła. Obwodowy dopiero jutro :)

Tym optymistycznym akcentem, kończę swój monolog. Biorę się za doprowadzenie mojej chałpy do stanu używalności i czekam na jutrzejsze ważenie :)

11 września 2016 , Komentarze (8)

.... pomyślałam od rana.....

Po wczorajszej akcji, zrobiłam to co najlepiej udawało mi się do tej pory. Nawaliłam kopiec "żarła" na talerz i zasiadłam..... Wtedy dopiero widząc te " śmietnik " na talerzu, dotarło do mnie co ja robię. Po raz kolejny chciałam zajeść stres, rozczarowanie i smutek. Ale nie tym razem. Za dużo do tej pory zrobiłam, żeby jedną chwilą to zaprzepaścić.........

To mój mały sukces.

Dzisiaj wstałam wcześniej niż moje latorośle więc miałam chwilę dla siebie. Zaparzyłam kawkę ( delektuję się nią teraz bardzo, gdyż Ewa pozwoliła pić tylko jedną dziennie ) i zaczęłam myśleć. O swoim życiu, o swoich postanowieniach, małych celach, które regularnie sobie stawiam. 

I tak uświadomiłam sobie, że za 8 miesięcy z kawałkiem, moja pierworodna idzie do I Komunii..... To ważne wydarzenie zarówno dla niej jak i dla mnie. Przygotowania już ruszyły. Zarówno te duchowe jak i te bardziej przyziemne. A ja? Ja chciałabym, żeby nie musiała się wstydzić mnie przed swoimi koleżankami i kolegami. Chciałabym w tym dniu, wyglądać ładnie u jej boku. To bardzo dobra motywacja, na którą nie wpadłam wcześniej :) Mam dokładnie 33 tygodnie do tego wielkiego dla nas dnia :) Trzeba działać :D

____________________________________________________________________

W przyszłym roku, chciałabym wybrać się ( w okresie, kiedy moje dzieci będą poza domem - czyli najprawdopodobniej wakacje, kolonie i te sprawy ) na samotną wyprawę w nasze piękne Tatry. Jednak aby móc zobaczyć to, na czym mi zależy, muszę mocno popracować nad swoją wydolnością. Wzmocnić nogi i ręce. Nie łapać zadyszki po 3 krokach pod górę. Stąd poza Treningami Obwodowymi, chcę dołożyć więcej niż 1 raz w tygodniu Indoor Walking i zacząć więcej chodzić. Plan pod tym względem, muszę dobrze rozplanować więc na chwilę obecną to dopiero pomysł. Nie ma jeszcze konkretów.

____________________________________________________________________

Podziwiałam zawsze, z lekką nutką zazdrości, osoby wspinające się :) Nie mówię tu od razu o Dolomitach. :) Nawet sztuczne ścianki wspinaczkowe :) Ja zawsze byłam " za ciężka" na taką zabawę i miałam za słabe ręce. Ale marzy mi się........... A czymże jest człowiek bez marzeń i realizowania ich? Dlaczego ja bym nie mogła? Pewnie że bym mogła :) Stąd też, w nagrodę, za osiągnięcie 85 kg na wadze, mam zamiar wykupić sobie kurs wspinaczkowy :) Toż to za 15 kilo z kawałkiem :) Do tego czasu choć trochę uda mi się wzmocnić ręce i nogi a i waga będzie mniejsza, to będzie mniej do dźwigania :) Taki system motywacyjny bardzo mi odpowiada heh. Kursik kręci mnie bardziej, niż nowa kiecka czy but :)

I tym optymistycznym akcentem, kończę mój dzisiejszy monolog do Was z wieeeeeelkim uśmiechem na ustach i piękną melodią :) Podsyłam: 

Yann Tiersen zawsze poprawia mój nastrój <3 

Całuję Was i poszukajcie sobie takich małych motywacji i nagród :) To na peano ułatwi sprawę ;) 

Spokojnej niedzieli :)

10 września 2016 , Komentarze (12)

Muszę się gdzieś wygadać, bo zaraz rozsadzi mnie od środka! Z rodziną faktycznie najlepiej wychodzi się tylko a zdjęciach.

Jest mi tak przykro, że aż się poryczałam jak małe dziecko.......

W tym roku, w okresie Bożego Ciała, byłam z moimi rodzicami, bratem i jego dziewczyną oraz z moimi dziećmi w górach. Rodzice sa starymi wyjadaczami ale dla nas to dopiero początek przygody. Załapaliśmy bakcyla :) I jeszcze na wyjeździe, planowaliśmy z moim bratem i jego dziewczyną, wypad w tym roku na Śnieżkę. Rozmowy ciągnęły się jeszcze długo po powrocie. Planowanie gdzie będziemy spać, gdzie jeszcze wejdziemy, jakie to koszta itd. W okolicy lipca, mój brat powiedział, że jednak nie podołają finansowo. Jakieś przejściowe większe wydatki. No cóż i tak się zdarza. Może innym razem. Było mi szkoda, bo bardzo napaliłam się na ten wyjazd ale wiadomo, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. 

Dzisiaj zadzwoniłam do mojej mamy, z jakąś błahostką. I po chwili rozmowy słyszę: " Wiesz, jutro jak coś to nas nie będzie bo jedziemy z A. i A. ( mój brat i jego dziewczyna ) na Śnieżkę....... " i tu nastąpiła cała opowieść o tym, o której wyjeżdżają itd. Rozłączyłam się w którymś momencie i wybuchłam płaczem. Nawet nikt nie zapytał, czy chcę, czy mam czas w ogóle nic.... Gdybym do niej nie zadzwoniła, to powinie dowiedziałabym się po ich powrocie.........

Ja wiem, że to nic wielkiego. Świat się nie zawalił, nikt nie zachorował ale jest mi tak cholernie przykro, łzy lecą same, nie mogę się uspokoić. Jak tak można?

Jeśli w całym tekście nie ma ładu i składu, to przepraszam ale emocje robią swoje.

Życzę Wam miłego  weekendu i oby NIKT ale to NIKT Wam go nie popsuł - tak jak mnie......