Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany...

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3434
Komentarzy: 57
Założony: 18 marca 2015
Ostatni wpis: 8 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Paflin

kobieta, 40 lat, Bydgoszcz

175 cm, 71.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 marca 2015 , Skomentuj

Długo nie pisałam... ale żyję :) Wyleczyłam przeziębienie. Radość nie trwała długo... Wczoraj trafiłam do szpitala z podejrzeniem ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego. Na wyjściu okazało się jednak, że to naciągnięty mięsień w pachwinie :D Trochę skrajne przypadłości, dlatego mnie to bawi. Wolę bolącą pachwinę, niż operacje :) 

Kontuzji nabawiłam się... uwaga... SPRZĄTAJĄC! :D Jestem na prawdę w kiepskiej formie. Pociesza mnie tylko fakt, że to nie były zwykłe porządki. Styrałam się jak koń po westernie :D Robimy dla małej pokoik. Na początku była w tym pokoju nasza sypialnia z wielkim łóżkiem, które w swym wnętrzu skrywało trzydrzwiową szafę. Łóżko wyszło - zawartość została - powstał magazyn :D Żeby można było część rzeczy przenieść trzeba było posprzątać schowek... i to właśnie mnie przerosło... fizycznie :D Ból już mija, ale przez kilka najbliższych dni muszę się oszczędzać. Mój trening biegowy znowu odłożony... na zaś :( 

Zaczynam się zastanawiać, czy to nie ja jakoś przyciągam te sytuacje... podświadomie próbuję się nie odchudzać i znajduję wymówki? Hmm... motywację to ja mam ostatnio raczej średnią :( 

Przy okazji tej całej akcji z pokojem, znalazłam sporo ubrań... za małych a fajnych. To trochę mnie zdołowało... Jeny... nie wiem czy też  tak macie, ale ja często rozmyślam jak to by było być taką fajną, szczupłą, zadowoloną ze swojego ciała kobitką. To głupie... Pewnie myślicie: TO WEŹ PO PROSTU SCHUDNIJ KOBIETO! Czemu to nie jest takie proste? Czemu nie potrafię odmówić sobie słodyczy? Dlaczego zawsze znajduje wymówki? Może ze mnie jest po prostu cienki baton ;( Cóż...niektóre chudną, a inne tylko o tym mówią... 

Wystarczy tego marudzenia... może jutro będzie lepszy dzień.

23 marca 2015 , Komentarze (3)

No cóż... a miało być tak pięknie... trening zaplanowany... odżywianie przemyślane... a tu klops - przeziębiłam się :( Połamało mnie dziś na całego... przeleżałam pół dnia w łóżku. Ale za to czasu na przemyślenia było w nadmiarze :D Tak sobie myślałam, że zrobię sobie taką 'tabliczkę motywacyjną'. Jakieś jedno zdanie powieszone w widocznym miejscu, które pomoże mi w chwilach zwątpienia. To może wydawać się głupie... pewnie takie jest... ale mi już raz pomogło. Zachowałam nawet sobie tą kartkę na pamiątkę :) No co... jestem emocjonalną osobą i dobrze mi z tym :D

Dam sobie kilka dni na wykurowanie i odpuszczę bieganie po lesie... skupie się na diecie i zadbaniu o siebie. Jestem czasami przerażona jak patrze w lustro. Poważnie... momentami straszę. Nigdy nie byłam typem kobiety, która spędza kilka godzin w łazience i nie wychodzi z domu jak jej torebka do butów nie pasuje... ale starałam się. Nawet nie wiem kiedy odpuściłam... zaniedbałam się. Nie będę Wam opisywać szczegółów, bo wydaje mi się to trochę obleśne. Powiem krótko: jest źle. Zrobiłam sobie kilka zdjęć, wydrukowałam na większej kartce i opisałam (ze strzałkami) co powinnam... i co jestem w stanie sama zmienić w moim ciele. Bez szaleństw... tylko podstawowe czynności mniej lub bardziej codzienne. To był trochę dla mnie zimny prysznic. Pomyślałam: Dziewczyno masz 31 lat do cholery... możesz być jeszcze fajną babką... masz predyspozycje, ale w ogóle o siebie nie dbasz... WSTYD! 

Jeny... dużo pracy przede mną, ale przynajmniej wiem, że tego chcę :) Tylu kobietom... żonom... matkom się udało... I MI SIĘ UDA.

21 marca 2015 , Komentarze (5)

Wczorajszego dnia to nie będę Wam opisywać zbyt wylewnie. Chodziłam wkurzona i styrana cały dzień. Moja córa drugi tydzień jest bez przyjaciela smoczka i jest ciężko... przestała spać w dzień, a w nocy pada tylko z wycieńczenia. Łóżeczko parzy... przerabiamy też akcje nocnik... to temat rzeka... nie będę Was zanudzać. Reasumując: dzieciaki to czysta karta! WSZYSTKIEGO trzeba je nauczyć! To jest przerażające momentami (tylko mamy wiedzą  o czym mówię). Nawet na wpis do pamiętnika nie było sił ani chęci.

Dziś już trochę lepiej. Mała dała pospać do 8:30, ale wstałam z jakimś dziwnym bólem nóg... jakbym całą noc stała albo biegała, Wczoraj też mnie to męczyło... miałam nadzieję, że po nocy minie. No cóż... przeszło koło południa. 

Udało mi się dziś zwrócić uwagę na to ile jem i trochę zmniejszyć porcje. Mąż zrobił pyszne nachos, więc miałam trochę pod górkę :D Ale dumna z niego jestem, wszedł z własnej woli do kuchni... i jeszcze zrobił jakieś jedzonko ;) I najważniejsze: ROZPOCZĘŁAM TRENING BIEGOWY. Brzmi dumnie.... A tak poważnie... znalazłam sobie taki cykl 10-cio tygodniowy pt. jak zacząć biegać... spodobał mi się, więc realizuje :) Początkowe tygodnie to energiczne spacery, później marszobiegi i w końcu bieg ciągły. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Nigdy nie lubiłam biegać, a teraz wybrałam właśnie taką formę aktywności... hmmm... chyba się starzeję :D

A i jeszcze trochę pohaftowałam :D Wiem... wiem... mało współczesne hobby, ale ostatnio natknęłam się na obraz, który zaczęłam jakieś 2 lata temu.... Obiecałam sobie jakiś czas temu, że pokończę wszystko co zaczęłam, zanim zacznę nowe przedsięwzięcia czy projekty. Mam roboty przynajmniej na rok :D

19 marca 2015 , Komentarze (10)

Witam serdecznie wszystkich, którzy tu zajrzą i zapragną poczytać moje wypociny :)

Odchudzam się... a przynajmniej o tym gadam już pewnie kilka lat. Tak szczerze, to więcej o tym gadam, niż się odchudzam. Wnioskuję po tym, że efektów nie ma. Waga stoi, a jeśli drgnie, to w tę niekorzystną stronę... niestety. 

W życiu RAZ udało mi się schudnąć i tylko RAZ byłam na diecie. Tak dla formalności - to nie był ten sam RAZ :D Schudłam kiedyś 'niepostrzeżenie' mając lat około 22. Polubiłam aerobik i namiętnie na niego chodziłam, zaczęłam ładnie chudnąć i rzeźbić ciałko, pod koniec zauważyłam, że chudnę i postanowiłam kontynuować... jakiś czas oczywiście :) Co do diety... W ciąży miałam cukrzycę, tą z tych bardziej upierdliwych z litrami insuliny itp. Miałam małą motywację w brzuszku, więc chodziłam jak w zegarku... warzywka, zero słodyczy, dużo wody, odpowiednie godziny posiłków,  długie spacery itd. Przez całą ciążę przybrałam tylko 10kg, a dzidziuś urodził się zdrowy i śliczniutki, więc było warto.

Dziś... no cóż... 72kg na liczniku. No w sumie tragedii nie ma jeśli chodzi o wagę. BMI w normie. Nie wyglądam grubo... Problemem jest BRZUCH! Ludzie mi gratulują, ustępują miejsca, uśmiechają się dwuznacznie... od prawie 2 lat. MAM DOŚĆ! Z początku miałam wymówkę - po porodzie jeszcze brzuszek się nie 'wciągnął'. Później negowałam i tłumaczyłam to karmieniem. Teraz już się nie tłumaczę... uśmiech nr 5 i zmiana kierunku. A z takiej praktycznej strony... wiecie jak ciężko kupić ubrania, gdy ma się taki sam obwód klatki piersiowej i pasa? To jest, delikatnie mówiąc... UPIERDLIWE! Bioderka i uda też mi trochę przybrały. Sumarycznie - ciągle próbuję to ukryć... przed światem i coraz rzadziej mi się to udaje :(

Dlaczego teraz się za siebie biorę? Córa ma już prawie 2 lata i zaczyna mamę obserwować i naśladować. Przeraża mnie to. Chcę też, tak tylko dla siebie, dobrze poczuć się ze swoim ciałem. Paradować przed lustrem przed prysznicem... ubierać sexi bieliznę bez kompleksów... poczuć się kobietą, a nie tylko żoną i matką :) Mąż oczywiście to inna historia... skorzysta na pewno :D

A z konkretów... Planuję biegać, ćwiczyć w domku, zmienić nawyki żywieniowe (nie lubię diet) i zadbać o siebie. Rozplanowałam sobie już treningi, przemyślałam sobie co muszę ograniczyć (jeśli chodzi o jedzenie)... MAM PLAN :D Sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Jestem z natury raczej pesymistką więc wsparcie i trochę radości się bardzo przyda. Z czasem na pewno będzie łatwiej... mam nadzieję.

Dziś pomiary, kilka fotek... mam nadzieję, że ostatnich z wielkim nieciążowym brzuchem i do dzieła... aż mam ciarki :D To ostatni gwizdek...

Pozdrawiam.