Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Poczuć się lepiej w swoim ciele! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37946
Komentarzy: 677
Założony: 21 września 2015
Ostatni wpis: 7 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_czarodziejka

kobieta, 35 lat, Gdańsk

168 cm, 86.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2016 , Komentarze (12)

Cześć Vitalijki :)

Coś nie mam ostatnio weny na dodawania codziennego wpisu :P 

Dopadł mnie @ i ogólnie czuję się rozbita. Nie ćwiczyłam, za bardzo bolał mnie brzuch. Do tego nie umiem oprzeć się w te upały lodom :<

Dziś spędziłam ponad 6 godzin w pociągu (oczywiście było opóźnienie) - duchota straszna, w takiej zamkniętej puszce idzie się udusić. Pod oknem jak zawsze siedziała starsza pani, której przeszkadzało otwarte okno, bo przecież może ją przewiać. Przesiąść się też nie chciała. Standard, zawsze tak trafiam :PP

Na miejsce dojechałam tak wykończona, że do tej pory zbieram siły. Energii nie dodał mi @ - który zawitał na samą podróż, jak zwykle by uprzyjemnić drogę :p


Wczoraj się lekko zdołowałam. Na zaproszeniach na ślub podaliśmy, że prosimy o potwierdzenie przybycia naszych gości na wesele. Część oczywiście albo zapomniała, albo nie doczytała. Będziemy jeszcze dzwonić i dopytywać, choć to za jakiś miesiąc zrobimy.

A niestety wczoraj kilkoro gości nam się wycofało. Zabawne, bo u wszystkich dziwnym trafem akurat w tym samym terminie co nasz ślub żeni się kuzyn. No co za bieg okoliczności!!!

Zrobiło mi się naprawdę przykro. Wiem, że dla niektórych odległość stanowi problem, pewnie dla niektórych kasa... Ale też zaprosiliśmy naprawdę bliskie nam osoby - te, na których obecności w tak ważny dla nas dzień wyjątkowo nam zależy. Odmówiła mi np. przyjaciółka ze studiów. Może od roku się nie widziałyśmy, ale też zależy mi na kontakcie z nią, często do siebie dzwoniłyśmy, zapraszałam ją do siebie, a ona mnie do siebie. Jeszcze rok temu byłyśmy sobie bardzo bliskie. I szczerze - nie spodziewałam się.

Zrobiło mi się bardzo przykro.

I wiecie co? Chyba bym wolała, żeby goście byli ze mną szczerzy - wolałabym usłyszeć, że np. dla kogoś taka odległość to ogromny problem - kurde, wiem jak to jest! Zrozumiem to! Ale jak w ciągu 5 minut od 3 par pod rząd słyszę, że no przepraszamy, ale okazało się, że kuzyn ma akurat tego dnia wesele... To czuję tylko zażenowanie.

Tak się wczoraj zagotowałam, że nie byłam w stanie nic im odpowiedzieć. Może i niegrzecznie, ale w tamtej chwili chyba bym była w stanie jedynie ironicznie stwierdzić, że to taki dziwny zbieg okoliczności, że tylu kuzynów w Polsce się akurat wtedy chajta.


Zaczynam panikować i się denerwować, że w ogóle bez sensu to wesele organizujemy. Miało być 70 kilka osób, a wyjdzie na to, że dotrze mi 30 osób najbliższej rodziny. Umowa w lokalu podpisana, szczegóły miały być tylko dograne. Jak reszta gości i znajomych nas tak samo wystawi, to dopiero się wkopiemy. Nie dość, że stracimy kasę na "puste" miejsca dla gości to jeszcze stracimy bliskich znajomych - bo zaczynam to odczuwać jako policzek. 

Wiedziałam, że wykruszy się trochę osób, zakładałam, że tak z 10%. Ale nie więcej... A tu szykuje się, że w najgorszym scenariuszu nie dotrze 50%. 

Po prostu zaczyna ogarniać mnie bezsens i panika. Nie rozumiem ludzi - na ślub nie zaprasza się przecież obcych i dalekich znajomych, tylko przyjaciół.

 Tylko co to za przyjaciele, jeśli wszyscy się na nas wypną...?

30 maja 2016 , Komentarze (8)

Cześć Dziewczyny!!

Jestem, żyję, weekend miałam cały zalatany :)))

Goście przyjechali w czwartek po południu, cały dzień przed nimi sprzątałam i gotowałam. Piątek to był istny maraton - Park Oliwski, morze, Sopot i Gdynia. Sobota - 4,5 godziny chodzenia po Zoo Oliwskim a później Stare Miasto w Gdańsku. Także ruchu miałam co niemiara, w niedzielę musiała odpocząć i odespać, ponieważ siedzieliśmy z gośćmi ciągle do rana - graliśmy w gry, rozmawialiśmy, piliśmy piwko (no niestety wpadło :p).

Nawet nie myślałam, że będzie tak miło, sympatycznie, że tak bardzo się do nich zbliżę. Gościłam kuzyna z żoną - kuzyna znam od zawsze, ale jego żonę widywałam tylko raz do roku tak na parę godzin... Więc niby była okazja poznać, ale tylko tak powierzchownie - a okazała się być super osobą! Nadajemy na tych samych falach, czuję, że się mocno do siebie zbliżyłyśmy i będzie z tego głębsza znajomość :))))

Już się szykujemy na kolejne spotkanie :D


Jeśli chodzi o ćwiczenia - z tych tradycyjnych nic nie ruszyłam, ale za to miałam codziennie chodzenia od rana do wieczora, więc ruch jak najbardziej był i stawiam duży + ;)

Co do diety - tu wpadły lody i piwo. Poza tym jadałam w miarę regularnie, piłam sporo wody, były owoce i warzywa.

Zbliża mi się @ i nie mogę dziś się zmusić do ćwiczeń. Postanowiłam, że dzisiaj sobie odpuszczam, ale jutro wracam na właściwe tory ;) Trochę odpoczynku też musi być.


Pogoda w Gdańsku w weekend w miarę dopisała - ze 2 razy coś pokropiło, przychmurzyło się, ale ogólnie było słonecznie i ciepło (nie upalnie) - więc i miło się zwiedzało, człowiek się tak nie męczył jak podczas upałów. 

Za to dziś znów ciepło (żeby nie powiedzieć gorąco) i słonecznie (slonce) Na razie ogarniam mieszkanie po gościach, piorę pościele i coś tam pichcę na obiadek. W środę znów wyjeżdżam, tym razem sama, bez Narzeczonego, do rodziców - ciągle ruch, ciągle coś się dzieje!

Mam nadzieję, że u Was też akumulatorki tak fajnie naładowane po dłuższym weekendzie :)

Pozdrawiam! (kwiatek)

:p

25 maja 2016 , Komentarze (15)

Hej Vitalijki :)

Pogoda w Gdańsku wciąż dopisuje. Ale najmocniej trzymam kciuki za piątek i sobotę - oby moi goście mieli możliwość zobaczenia słonecznego Gdańska! A przyjeżdżają już jutro na wieczór :)))

Byłam ostatnio w bibliotece i znów się nawypożyczałam :DHumor od razu 100% w górę, bo jak mam nową dostawę książek to czuję się jakbym wygrała los na loterii :D Tyle dobra przede mną!

Wypożyczone:

Chyba mam akurat nastrój dość romantyczny, tak patrząc po tytułach ;) Ale nie zawsze, często biorę jakieś kryminały, horrory czy thrillery. Nie tym razem jednak :p


Menu:

  • otręby owsiane z owocami goji, cynamonem, mlekiem 2% i mlekiem gostyńskim zagęszczonym z błonnikiem,
  • jabłko,
  • kawa zielona,
  • szklanka wody z octem jabłkowym,
  • drożdże,
  • zupa grochowa z kawałkiem gotowanej kiełbasy,
  • truskawki (parę sztuk),
  • 2 kanapki z chlebem ciemnym, serem, salami, rzodkiewką i sałatą, z pomidorkami,
  • monte drink, 
  • woda (ok. 1l.)

Poćwiczone:

  • Sukces z Chodakowską,
  • spacer ok 0,5 h.,
  • sprzątanie (też ruch :P) ok 1h.

I to tyle bo wciąż mi brak energii na konkretne ćwiczenie wieczorem, a nie chcę się zmuszać jak czuję, że nie jestem w formie.

;)

Pozdrawiam :)))

24 maja 2016 , Komentarze (5)

Hej :)))

Opadłam dziś trochę z sił :P Może to dlatego, że sprzątałam od 7 rano, a w międzyczasie jeszcze pojeździłam 1h na orbitreku, ugotowałam obiad, zrobiłam pranie, poprasowałam poprzednie pranie... No i klopsik, jaka zmęczona jestem teraz :p

Zjedzone/wypite dziś:

  • otręby owsiane z owocami goji, cynamonem i mlekiem 2%,
  • garść migdałów, trochę nerkowców,
  • kawa zielona,
  • szklanka wody z octem jabłkowym, 
  • jabłko, 
  • szklanka wody aloesowej z młodym jęczmieniem,
  • 2 kanapki z chleba ciemnego z szynką, serem, rzodkiewką i sałatą,
  • zupa grochowa z gotowaną kiełbasą,
  • drożdże,
  • Mullermilch bananowy,
  • woda  - ok. 1l.

Ciągnie mnie dziś do jedzenia i do słodkiego :( Nie wiem o co chodzi, ale mam dziś taki dzień, że ciągle czuję się głodna i tylko bym coś jadła i podgryzała. Może na wieczór wpadną jeszcze jakieś kanapki albo jakiś owoc - postaram się tym zagłuszyć chęć na słodkie, w końcu lepszy chleb niż czekolada :PP


Poćwiczone:

  • 1h orbitrek obciążenie 5,
  • 1,5 h jazdy na rowerze,
  • 1h prasowania,
  • sprzątanie (nie wiem ile czasu mi zeszło).

W planach miałam dziś tabatę i brzuszki jeszcze, ale nie mam już sił :( Prócz ciągotów do jedzenia mam do tego jakiś kryzys energetyczny - na myśl o dalszym ćwiczeniu mam ciarki :P No cóż, jutro nadrobię ;) A i tak dziś miałam już sporo ruchu.


A oto pięknie kwitnący Park Oliwski (zdjęcia z wczorajszego spaceru):

Miłego dnia :)

23 maja 2016 , Komentarze (10)

Cześć Dziewczyny :)))

Wreszcie mam chwilkę i energię, by dodać nowy wpis. Weekend był wprost zwariowany - sobota to było bieganie od 7 rano po mieście i załatwianie formalności, później wyjazd aż pod samą granicę polsko-rosyjsko-litewską, by spotkać się z wodzirejem :D Następnie spotkanie z dawno nie widzianą koleżanką i na koniec grill rodzinny. Padłam koło godziny 22 :PP 

Także podsumowując sobotę - sporo ruchu, ale zero tradycyjnych ćwiczeń. Dietowo tak sobie, jadłam nieregularnie bo nie miałam czasu jeść, wody nie pilnowałam, najadłam się za to na wieczór jak wreszcie miałam chwilkę by przysiąść na spokojnie.


Niedziela to przed południem regeneracja i opalanie (jestem czerwona jak buraczek (swinia) lub świnka - jak kto woli), a następnie 6 godzin w samochodzie. W weekend przejechaliśmy z Narzeczonym łącznie koło 1 000 km!!!

Z niezdrowych rzeczy wpadły mi 2 lody :p i nie żałuję, bo były pyszne. Poza tym jadłam dużo świeżych warzyw - rzodkiewek prosto z ogródka, szczypiorku, świeżych ziemniaczków i słodziutkich truskawek. Jestem zadowolona :)

W niedzielę rano zwlokłam ociężały tyłek i poszłam pobiegać na czczo, także wyszło mi w sumie 40 min. biegania (puchar) Ha! Sukces, bo nie chciało mi się okrutnie.


Dziś wracam na dawne codzienne tory. Poćwiczone:

  • Ekstra Figura z Chodakowską,
  • orbitrek - interwały (5 interwałów 15s x 60s),
  • ćwiczenia na brzuch (ABS 8 minut),
  • ćwiczenia na boczki (7 minut)
  • spacer 1,5 h.

Menu:

  • otręby owsiane z owocami goji, cynamonem i mlekiem 2%,
  • kawa zielona,
  • drożdże,
  • truskawki z jogurtem naturalnym i stewią,
  • szklanka wody aloesowej z młodym jęczmieniem,
  • karkówka pieczona w piekarniku z gotowanymi ziemniaczkami, świeżym szczypiorkiem i rzodkiewkami,
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • bułka z szynką swojską, serem żółtym, rzodkiewką, szczypiorem,
  • gruszka.

Pogoda piękna, słoneczna, iście letnia! Kocham słońce! (slonce) Od razu jestem naładowana energią! 

Oby taka pogoda utrzymała się do niedzieli, bo od czwartku mam fajnych gości i chciałabym, by zaznali słonecznego i pięknego Gdańska (fala)


Od jakiegoś czasu u mnie ciągle coś się dzieje - albo ja rozbijam się po całej Polsce, albo sama przyjmuję gości u siebie :D Lubię ludzi, chcę utrzymać jak najwięcej kontaktów mimo tak dużych odległości od przyjaciół... Do tego ten ślub i tyle spraw ;) Ciekawe, kiedy wreszcie sobie z L. po prostu odpoczniemy. Tym bardziej, że już mamy zaplanowane kolejne weekendy na 5 wprzód :p Można zwariować. :PP


Ach! Bym zapomniała! Brat zdał prawko za I podejściem!! Ale jestem z niego dumna!!!! (puchar)(puchar)(puchar) To te moje kciuki, to one musiały tak zadziałać :p


Na koniec muszę jeszcze napisać o przepięknym miejscu, jakie poznaliśmy przez przypadek. To Użmauda - wieś na granicy Polski, Rosji i Litwy. Coś pięknego, po prostu mnie przytkało - drewniany gościniec na wzgórzu, wokół ogromne łąki z mnóstwem mleczy, a w tle błyszczące jezioro. Piękna przestrzeń, która wręcz mnie onieśmieliła, do tego spokój - wieś liczy raptem z 6 domów, dzikie zwierzęta i feria barw różnej roślinności. 

Jeżeli ktoś marzy o spokoju, odpoczynku, obcowaniu z naturą - jak najbardziej polecam!!!

A to moje zdjęcia z naszych samochodowych wojaży ;) (wybaczcie pomazaną szybę, ale zrobiliśmy tyle km, że trudno było utrzymać samochód ciągle w idealnej czystości ;) :

I śliczny zachód słońca. Nie wiem czy widać, ale chmury na prawo od słońca ułożyły się w pięknego, świetlistego aniołka:

Pozdrawiam :)

20 maja 2016 , Komentarze (4)

Cześć! :)

Jako, że dziś krótko po południu wyjeżdżam na wschód Polski, wpis dodaję już teraz.

Poćwiczone:

  • Sukces z Chodakowską (im częściej to ćwiczy tym bardziej lubię),
  • 7 min. ćwiczeń na boczki,
  • 4 min. ABS.

Menu:

  • otręby owsiane z owocami goji, mlekiem 2% i cynamonem,
  • drożdże,
  • kawa zielona,
  • truskawki z jogurtem greckim i stewią (mmmm... (alkohol)),
  • szklanka soku ananasowego z łyżką młodego jęczmienia,
  • barszcz biały z kawałkiem kiełbasy,
  • 2 kanapki z chlebem słonecznikowym, mięsem, sałatą i rzodkiewką (w planach),
  • chipsy buraczkowe (w planach).

Długa droga przede mną, ale cieszę się, bo wreszcie zobaczę rodzinkę, no i kota :D 

Jutro aktywny dzień - przed południem biegamy i załatwiamy na mieście różne rzeczy, po południu jedziemy dogadać się z Wodzirejem aż pod Suwałki, a wieczorem planuję spotkanie z koleżanką. Szczerze mówiąc wątpię, żebym jutro wyrobiła się z ćwiczeniami - chyba po prostu założę, że będzie to dzień regeneracji, za to w niedzielę zrobię zaległe ćwiczenia :D


Mój Brat zdaje dziś prawko - zdał już teorię i czeka na jazdę. Denerwuję się chyba prawie jak on, obyyyyy mu się udało!!!!! Od trzymania kciuków bolą mnie już ręce!

Ok, lecę pakować się i ogarniać, bo jak zwykle mam jeden wielki poślizg :D 

Trzymajcie się Dziewuszki, jak najmilszego weekendu wszystkim życzę!!!!!!! (alkohol)(slonce)(gwiazdy)(fala)(tecza)(kwiatek)

Ps. Wciąż jeszcze mam radochę z wczorajszego spotkania Paulliny Simons!!!

19 maja 2016 , Komentarze (2)

Hej :)))

Ale się cieszę!!! Jak rano wstałam, nie miałam pojęcia, że dzisiejszy dzień szykuje mi cudną niespodziankę! :D Leniwie przeglądałam sobie internet, kiedy raptem zamajaczyło mi coś krótko przed oczami w jednej linijce - "Simons i Gdańsk".

Jako, że od razu zapaliła mi się czerwona lampka, to wyszperałam - i zaskoczenie! - dziś odbyło się spotkanie autorskie z moją ukochaną autorką w Galerii Bałtyckiej, do której mam rzut beretem :D:D:D

No i mam, mam!! Mam zdjęcie i autograf w najnowszej książce (smiech) Nawet chwilkę sobie z nią pogadałam, baaaardzo miła, ciepła, pozytywna, uśmiechnięta kobietka! Ale mam radochę!!!


Co do spraw bardziej przyziemnych, dziś zjedzone:

  • otręby owsiane z owocami goji, mlekiem 2% i cynamonem,
  • jabłko,
  • kawa zielona,
  • szklanka soku pomarańczowego z młodym jęczmieniem,
  • barszcz biały z kawałkiem kiełbaski,
  • 3 kanapki z chlebem słonecznikowym z: sałatą i łososiem wędzonym i ze smarowidłem i sałatą,
  • drożdże,
  • woda (nie wiem ile).

Jako, że dziś dzionek regeneracji to nic nie poćwiczyłam.

Wciąż jeszcze przeżywam spotkanie mojej pisarki :PP Najlepsze, że żebym wiedziała, że dziś taka okazja się trafi, to bym chociaż włosy umyła, a tak stwierdziłam, że jutro wyjeżdżam to dopiero jutro odświeżę, będą ładniejsze na wycieczkę. No i mam to zdjęcie - ona piękna, włosy gęste, rozwichrzone, a ja jak zmokła kura, hihi :D Ale to nic i tak jest cudownie!


Jak się zestresowałam, to włączył mi się słowotok - podeszłam do niej i zasypałam ją słowami :D Nawijałam (oczywiście po polsku), a tłumaczka ledwo się wyrabiała :D Już nie wiem nawet co ja jej powiedziałam, chyba coś że kocham ją i jej twórczość, i że uwielbiam bohaterów (smiech) W każdym razie było bardzo pozytywnie ;)


Moja zdobycz:

Imię zamazałam, dla potrzeb anonimowości ;)

Mam, mam autograf! :D

18 maja 2016 , Komentarze (8)

Cześć Piękne (kwiatek)

Dziś się zważyłam i zmierzyłam (oficjalnie). Waga +0,3 kg, czyli 69,3, choć 2 dni temu było 68,8. Wywalę w końcu to dziadostwo przez okno :D

Centymetr przekazał mi milsze wieści: -1cm w bicepsie, -1 w biuście, -2 w talii i -1 w brzuszku. No, to to ja lubię (puchar) Centymetry spadają (łącznie -5), więc jest sukces :)))


Dzisiejszy trening:

  • interwały na orbitreku (5 interwałów - 15x60),
  • 400 brzuszków,
  • 160 ćwiczeń na boczki - plank boczny,
  • 300 skłonów na bok z obciążeniem 2kg na rękę,
  • 60 min. orbitreka obciążenie 5.

Jedzonko:

  • otręby owsiane ze śliwkami, jabłkiem, bananem i cynamonem, z mlekiem 2%,
  • drożdże,
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • jabłko,
  • 5 truskawek,
  • kawa zielona,
  • zupa fasolowo-kalafiorowa z gotowanym mięsem,
  • szklanka wody aloesowej z łyżką młodego jęczmienia,
  • 2 kanapki z chlebem słonecznikowym ze smarowidłem, sałatą i z dżemem truskawkowym na fruktozie,
  • woda, ok. 1,5 l.,
  • jogurt.

Wczoraj zrobiłam rundkę z moim L. po sklepach i zakupiliśmy garnitur ślubny oraz biustonosz pod suknię ślubną. Jak z garniturem nie było problemu - Mój jest wysoki, dobrze zbudowany, brunet, w garniturze wygląda tak, że oczy mi wychodzą na wierzch :D:D:D... Jakbym nie była zakochana, to zakochałabym się jeszcze raz <3:D

Tak z biustonoszem już tak fajnie nie miałam. Mierzyłam już różne wersje, według pani ze sklepu mam rozmiar 75FF - czyli duży cycek - no i fajnie, tylko, że suknia ma gorset i jest bez ramiączek, więc biustonosz musi mi podtrzymywać dobrze to i owo... 

Jak przymierzyłam I stanik w sklepie z bielizną ślubną to mi szczęka opadła - nie tylko odstawało mi od góry, nie dałoby się w tym skakać, ale jeszcze cena mnie dobiła - 256 zł. Wiem, że w sumie gorset sukni mi wszystko przytrzyma i ściśnie, no ale jednak stanik też powinien co nieco usztywniać, a zupełnie nie czułam się w tym modelu dobrze.

Wczoraj odwiedziłam więc Triumph i zakupiłam cielisty biustonosz o odpinanych ramiączkach i z silikonem, który przytrzymuje stanik. Kosztował "tylko" 169 zł, niby lepiej trzyma się na ciele, ale też mam wątpliwości. Mam wrażenie, że trochę spłaszcza mi piersi, no i dalej mocno sobie w tym nie poskaczę (choć na pewno lepiej niż w tym I :?). Obym po przymiarce z suknią była zadowolona! ;)


Obrazek wstawiam sobie tak na pocieszenie :p:PP


I jeszcze na koniec ponarzekam - ale mi się dziś nic nie chce! Masakra, jakiego mam lenia, jak ciężko jest mi się zabrać za cokolwiek! Brzuszki robiłam długo jak nigdy, zbierałam się leżąc na tej podłodze jakbym co najmniej miała maraton brzuszkarski pokonać... Naczynia leżą w zlewie i czekają na zlitowanie, nawet pod prysznic trudno mi się zwlec. Najchętniej bym tylko leżała (spi)

No ale cóż, trzeba walczyć (pot)

Miłego dzionka (kot)

17 maja 2016 , Komentarze (7)

Cześć i czołem! (cwaniak)

Zerknęłam dziś rano na "Pytanie na śniadanie" i akurat poruszali tam temat oleju rzepakowego. Ciekawostka - dietetyczka tam występująca powiedziała, że olej rzepakowy jest zdrowszy dla Polaków od oliwy. To olej rzepakowy ma w sobie więcej potrzebnych nam tłuszczy nienasyconych. Oliwa popularna jest w krajach śródziemnomorskich, gdzie ludzie zaspokajają swoje zapotrzebowanie na te tłuszcze jedząc dużo ryb - Polacy jednak jedzą ryby zdecydowanie rzadziej, więc dla nas lepszym rozwiązaniem jest wspomniany olej.

Może dla niektórych to żadna nowość, ale dla mnie spore zaskoczenie. Istnieje trend na zdrową oliwę z oliwek, a okazuje się, że taka "moda" nie zawsze jest najlepsza dla naszego zdrowia.

Taka mnie naszła myśl po tym programie... Istnieje tak dużo różnych teorii żywieniowych, często sprzecznych ze sobą, że można się za głowę złapać. Żeby człowiek chciał się stosować do wszystkich zaleceń różnych "naukowców" i dietetyków, to jedyne co można stracić to nerwy i pieniądze (zamiast kg!). Chyba jak zawsze sprawdza się więc metoda zdroworozsądkowa - jedzmy to, co nam służy, na co organizm dobrze reaguje, bez popadania w żadne skrajności. 8)


A więc co do jedzenia, moje menu dzisiejsze ;):

  • otręby owsiane z mlekiem 2%, ze śliwkami, jabłkiem, bananem i odrobiną borówek, z cynamonem,
  • 2 szklanki wody z octem jabłkowym,
  • drożdże,
  • jabłko, 
  • kawa zielona,
  • garść migdałów,
  • zupa fasolowo-kalafiorowa z gotowanym mięsem,
  • woda aloesowa z młodym jęczmieniem,
  • 2 kanapki z chlebem wieloziarnistym: ze smarowidłem, rzodkiewką, sałatą i z dżemem na fruktozie,
  • woda (ok. 1,5l.),
  • Mullermilch bananowy (bo miałam apetyt :p).

Dzisiejszy trening:

  • orbitrek 60 min., obciążenie 5,
  • tabata,
  • ćwiczenia na brzuch (20 min.),
  • ćwiczenia na boczki (7 min.),
  • spacer 1h.

Moja obrazkowa motywacja :D:

16 maja 2016 , Komentarze (8)

Cześć :)))

Właśnie zauważyłam, że dwa dni pod rząd policzyłam w tytule dzień 46. Nie chce mi się zmieniać, więc dziś przeskoczę po prostu na dzień 48. :D

Prawie 50 dni już! Kiedy ten czas tak ucieka, nie odczuwam tego!


Poćwiczone dziś:

  • Killer z Chodakowską,
  • Tabata,
  • 400 brzuszków,
  • 120 ćwiczeń na boczki
  • spacer 0,5h.

Spacer odbył się wprawdzie w deszczu, ale był mimo wszystko przyjemny ;) Też tak marzniecie? Zimna Zośka dała mi się w kość, codziennie mam problem z rozgrzaniem się - ćwiczenia to wręcz wybawienie :PP


Zjedzone/wypite:

  • otręby owsiane ze śliwką i jabłkiem, z cynamonem, z mlekiem 2% i mlekiem gostyńskim zagęszczonym z błonnikiem,
  • kawa zielona,
  • drożdże,
  • gruszka,
  • truskawki,
  • szynka wieprzowa smażona w gyrosie, sos tzatziki na jogurcie greckim z ogórkami i ryż brązowy,
  • 3 małe kanapki z chlebem wieloziarnistym - z sałatą, salami i rzodkiewką, z serem topionym "zioła wiejskie" i z dżemem truskawkowym na fruktozie,
  • 2 szklani wody z octem jabłkowym,
  • szklanka wody aloesowej z jęczmieniem zielonym,
  • jogurt (jeszcze w planach),
  • ok. 1,5 l. wody.

A więc ten tego... walczymy, by zwalczyć pasztet! Czy jakoś tak... :PP

Miłego (i cieplejszego) dzionka życzę (slonce)