Zjedzone kalorie: 2663 kcal (o zgrozo!)
Aktywność fizyczna: pływanie (45 min)
Poziom zmotywowania: kompletne dno ale i tak się tym nie przejmuję
Wstałam o 4 rano, posiedziałam trochę przy komputerze i poszłam na basen na 6. Hura! W końcu mało ludzi, w sumie byłam jedyną dziewczyną reszta to starsi panowie. Jaką oni mają kondycję! To się w głowie nie mieści. Pływają bez przerwy przez 45 minut, a pewny pan to w ogóle pływał strasznie szybko ale ani on mnie ani ja jego nie wyprzedziliśmy chociaż przyznaję musiałam się trochę natrudzić żeby tak było.
Jak tak można! Pytam się! Mój brat wcisnął mi dwa ciasteczka, a potem już sama pożarłam. Ale gdy pojechałam do chłopaka to oczywiście był dwudaniowy obiad (u mnie tak nigdy nie ma) a że była impreza to oczywiście każą Ci wszystkiego spróbować. Najgorsze jednak było o 21 ponieważ mojemu kochaniu zachciało się pizzy. No i już byłam zgubiona. Czemu nikt mnie nie wspiera tylko wszyscy kuszą :(
Mimo wszystko dawno tak dobrze nie było. Zero sprzeczki z chłopakiem, zero stresu, zero dogryzania. Jeden z najfajniejszych dni. Brakowało mi tego, po prostu siedzieć razem na kanapie i się przytulać oglądając coś w telewizji (osobiście nie oglądam telewizji, nie za bardzo mam czas a wiem, że to strasznie wciąga). Pojechaliśmy do sklepu do Auchana do Gliwic, zrobiliśmy mega zakupy (dwie butelki wody, kiwi, winogrona, krem do twarzy, tusz do rzęs, piwo, pepsi i paluszki z kraba), a potem oglądaliśmy film Labirynt przy tej nieszczęsnej pizzy. A co do filmu to mi się osobiście podoba. Byłam na nim z Andrzejem (moim chłopakiem) w kinie ale chcieliśmy go sobie przypomnieć bo jutro mamy iść do kina na drugą część.
Cóż za cudowny dzień, dawno tak dobrze się nie czułam, tak wyluzowana, spokojna, zrelaksowana. Strasznie potrzebowałam takiego dnia.