Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 118030
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2016 , Komentarze (55)

Cześć Kochani, ja dziś w dobrym humorku(slonce), gdyż zaliczyłam spadek o całe 400 gr :-))) Cieszę się ogromnie, bo w końcu coś się u mnie ruszyło, a myślałam, że już nic nie drgnie, a jednak:D:);)(puchar) To oznacza, że nie wolno się poddawać, nie wolno wątpić, nie wolno przestawać nawet jak się ma gorszy dzień lub tydzień... Ja wszak zeszły tydzień dietkowo i ćwiczeniowo miałaś średni, ale w sumie jestem mniejsza o 12,5 kg (!!!!) od października 2015r. Wiem, wiem ciągnie się to moje odchudzanie jak flaki z olejem, ale ja mimo to się ogromnie cieszę:-) W końcu jestem żywym przykładem że można jeść i chudnąć:-))) Może do końca roku osiągnę swoje upragnione 69 kg;-))) Bardzo bym chciała:-))) 

Poza tym Lena zaczęła jeść(puchar), przyjęła dziś ostatnią kroplówkę, i dostaliśmy antybiotyk do domu:-) Mamy nadzieję, że się zupełnie z tego wyliże;-))) A już jest taka nasza, taka słodka:-)))(pies)


Dzień miałam w miarę spokojny, bo bardzo dennej nocy. Młody był wczoraj w nocy straszny:-((( Okropnie często się budził, i bardzo głośno krzyczał. Zawsze często się budzi, ale wczoraj bardzo rozpaczliwie krzyczał, i ledwo co mogłam go uspokoić. Przypisuję to szczepionce, którą miał 7mego marca, pielęgniarka powiedziała, że do dwóch tygodni może być różnie. Niom i jest(martwy)(zimno) W każdym razie dziś rano mąż przejął Bąbla, zajął się, dla starszego też uszykował śniadanie i tym sposobem do 9:40 mogłam się "wyleżeć" :-))) Było bosko:-))):D(swiety)(dziewczyna)

Potem robiłam obiad, porządki, Jaśkowałam, zaliczyliśmy centrum handlowe (troszkę sportu), i w domu dalej kieracik, pranko, gotowanko, karmionko, w końcu po 20tej mogłam wskoczyć na rower (31 minut - dobre i to) , zrobiłam też ćwiczenia na kręgosłup, poczytałam na rowerku Wasze pamiętniki:-) i teraz piszę:-)))


A ...zapomniałabym, polecam film "Wstrząs" z Willem Smithem w roli głównej. Obejrzałam wczoraj, wywarł na mnie niesamowite wrażenie. A Will Smith zagrał tak, że dech mi zaparło, jak nie on:-))) Najlepsze, że historia jest "świeża" na faktach i wstrząsnęła Ameryką. Opowiada o niesamowitym lekarzu, jego odkryciu, hipokryzji Amerykanów, hołdowaniu mamonie i o głównym wielkim bohaterze, z wielkim sercem, wielką wiedzą i wiarą:-) Bardzo polecam, gdybyście chcieli coś wartościowego obejrzeć:-)))


A jadłam dziś tak:

owsianka na wodzie, z miodem, kakaem, bakaliami, pycha:-))) (50 gram płatków owsianych mieszam z łyżką kakao, zalewam wrzątkiem, jak wypiją wodę mieszam, dodaję łyżkę miodu, a na koniec bakalie - pyszne, zdrowe, bardzo energetyczne:-))) zaraża dobrym nastrojem:-)))

na drugie mój baton i jabłko:-)

Prosty obiad:-) ziemniaki bez niczego, moje ukochane buraczki przyprawione z dodatkiem oleju, i jaja:-)

na podwieczorek tak jak wczoraj miałam 3 kostki ciemnej czekolady:-)

i obfitą kolację:-)

dwie razowe z szynką i sałatka z pomidorków z szalotką i łyżeczką majonezu:-)

Po ćwiczeniach zjadłam dwa jabłuszka kwaśne, kocham je:-) 

Także Kochani, nie poddajemy się, walczymy(ninja)(ninja)(ninja), robimy swoje i czekamy na efekty:-)))

 buziaki serdeczne

Ania(kwiatek)

11 marca 2016 , Komentarze (36)

Cześć Najmilsi,dziś piątunio i myślę,że większość z nas się cieszy:-))) Ja dziś miałam wolny dzień,mało co zdziałałam,ale i taki dzień jest potrzebny;-) Aktywność średnia,ale pogoda nie zachęcała +6 stopni i deszcz  z wiatrem... Więc byliśmy w domku. Oczywiście Decybelarz zrobił tysiąc kilometrów,bawił się w alpinistę,próbował sztuczek kaskaderskich z kanapy,czyli dzień jak co dzień:-)

Nasza LenkaPsinka zdrowieje,zaczyna jeść:-)))) oczywiście dużo śpi i staramy się by dzieci nie zakłócały jej spokoju:-) Ale idzie ku dobremu,oczywiście nie jedząc prawie tydzień schudła strasznie,ale to jamnik- nadrobi wkrótce:-)))

Aktywność średnia: tylko 40 minut na rowerku, ale dobre i to:-) 200 kcl spalone:-) Biorąc pod uwagę mój kręgosłup jest OK.

Dieta tak na 98% :-)

A jadłam tak:

chleb razowy z miodem i orzechami:-)

kawa z chudym mlekiem, grusia i kawałek ciasta z batatem:-)

na obiad makaron razowy z małą cukinią, dużą marchewką, 1 łyżeczką koncentratu pom., 1 małym pomidorem śliwkowym, i plastrem grubym mozzarelli pokrojonej w kostce, wszystko uduszone na 1 łyżce oleju

na podwieczorek 3 kostki tej mojej ulubionej gorzkiej czekolady (jestem od niej uzależniona, zwłaszcza jak mam @ (swiety))

Znalezione obrazy dla zapytania czekolada gorzka wedel kostki

plus

na kolację 2 razowe z tuńczykiem:-)))

Także jem raczej zdrowo, piję dużo wody plus herbatę Pu Erh , i jakoś leci.

Jutro ważenie ale że ten tydzień był kiepski to cudów się nie spodziewam...

całuję serdecznie wszystkich, miłej sobótki:-) 

Ania(kwiatek)


10 marca 2016 , Komentarze (46)

Cześć Najmilsi:-) Mam nadzieję, że dietkujecie, że macie się dobrze:-) U mnie sajgon jak zawsze ostatnio:-) Tak już chyba powoli będzie, że na nic czasu... Dziś również sprawy domowe, Jaśkowanie, a po 17tej rehabilitacja, i odbiór Lenki z kroplówki. Psinka ma się lepiej, ale dalej jest problem z jedzeniem. Dajemy jej mięsko z indyka (Gerbera) takie bez przypraw, mielone przez strzykawkę;-) Progres jest taki, że dziś już zaczęła samodzielnie chodzić:-) Będą u Veta widziałam zdjęcia z operacji- powiem Wam, że masakra... Nawet lekarz był "pod wrażeniem" wnętrzności, w ogóle świetni lekarze, z pasją, z poświęceniem, masa ludzi, masa zwierząt w lecznicy. Fajną widziałam sytuację jak wychodziłam, wszedł pan z pieskiem na rekach (średnio wielki), Vet do Pana "dzień dobry", a piesek od razu "wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr" ;-) 

Dieta jest jakby nie wiem sama na którym planie:-) Ale nie zarzucam, tylko mniej rowerkuję :-( Dziś z aktywności tylko godzinny spacer z Jasiem, oglądaliśmy budowę S8 (krajobraz księżycowy to mało powiedziane...idą jak burza, po  lesie lej został...). Poza tym byłam na rehabilitacji, ćwiczenia, prądy,kable i masaż:-) Cieszę że to mam, prowadzi mnie młoda Pani rehabilitanka, bardzo fajna babka, też młoda mama:-)też z PCO, też walcząca z kilogramami:-) Tematów do rozmów mamy sporo:-) 

Poza tym mam od dziś @, także wszystko na raz;-)

Także u mnie w miarę OKI:-) ;):):)

A jadłam tak:

przekąska z rossmanna, 35 gram, 140 kcl :-(

Znalezione obrazy dla zapytania baton rossmann bleib gesund

dwie małe razowe, z musztardą i szynką:-)

Na spadek nawet po cichu nie liczę, bo przecież @ zrobi swoje, ale co nas nie zabije to nas wzmocni:-))) Właśnie rehabilitantkę zachęcam do Vitalii:-) I ogólnie gdzie mogę propaguję zdrowe jedzenie i mówię, że jest taki fajny portal, gdzie sa super ludzie, i gdzie można schudnąć:-))) buziaki

pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, buziaki i uściski!

Ania(kwiatek)

10 marca 2016 , Komentarze (43)

Kochani, bardzo dziękuję za słowa otuchy  i wsparcia w sprawie Lenki:-) Na razie wszystko skupione jest wokół niej. Póki co mamy problem z jedzeniem, odmawia wszystkiemu:-((( Nie wróży to dobrze, normalnie jadła wszystko, pożerała wręcz:PP... a teraz nawet swoich przysmaków, nawet świeżego mięska, ani gotowanego, ani karmy żadne, nic...:( Mąż jej na siłę na noc odrobinę wcisnął,ale to tyle co na palcu... Byliśmy na kroplówce, juro również... Ale powoli już próbowała wstać:D Choć generalnie leżała cały dzień...Tak jak lubi:-)


Ja miałam dzień bardzo aktywny, wiadomo, dzieci, pies, dom, rehabilitacja, i właśnie oczy mi się już zamykają;-) Ale taki life,jeszcze pół godziny temu Antka wałkowałam z przyrody Park Ojcowski, Roztocze, zabytki Krakowa, tereny Częstochowy, Śląsk... rysie, bobry, skałki wapienne, żółwie błotne, w Polsce żyje 25 gatunków nietoperzy;-) Szkoła :-)))


Co do aktywności dziś to 35 minut (tylko) spacer z Jasiem na powietrzu, 1,5 godz rehabilitacji w tym masaż ;), i wieczorkiem wzięłam się na Mel B (trening całego ciała).

Dieta tak na 85%, troszkę skubnęłam dziś "dodatkowych kalorii",ale też i pominęłam podwieczorek, więc się zbilansowało. Ciężko się trzymać godzin, jak  ma się pod opieką bąbla jego godziny snu, karmienia, spacerowania itp. A teraz jeszcze piesek i rehabilitacja, i czasu za małoooooo za wszystko. Dziś Jasia na czas rehabilitacji zostawiłam z teściową, w sumie z dojazdami, była 2  godz z nim, i wiecie że "nie wiedziała że dziecku trzeba dać pić...". Ręce mi opadły, a Jaś mega zaryczany był... jak weszłam. Męża nie było, bo był z Lenką na kroplówce (też full czasu... bo powoli dają, mały piesek itp.). Ale nie wpadłam na to że mam mówić, że dziecku trzeba dać wody... Dla mnie pewne rzeczy są oczywiste. Jeśli dla psa stoi w misce, starszy się upomni, to chyba logiczne, że młodszy też odczuwa pragnienie... tylko nie powie, co najwyżej wyryczy... I taka "rozdarta" byłam po zabiegu, niby fajnie, niby lepiej, ale jak słyszysz i widzisz dziecko trzęsące się i nie do uspokojenia, to  masz ochotę komuś zrobić "kuku", i oczywiście nie masz na myśli dziecka;-) Jutro mam nadzieję, że mąż z nim zostanie, a pieska nakroplówkujemy wcześniej...


Moje odchudzanie ciut kuleje ostatnio, ja kuleję prawie dosłownie (kręgosłup), ale nie folguję sobie, czytam wasze pamiętniki, nie jedna osoba choruje,  a diety się trzyma:-))) Więc i ja chcę być bardziej fit  :-)

Jadłam dziś tak:

owsianka z kakaem, na wodzie, z łyżeczką miodu i orzechami, pycha:-)

mój baton, orzechy nerkowca, jabłko i herbata PuErh cytrynowa:-)

na obiad miałam 80 gram ciemnego makaronu, 2 pomidory z 2 szalotkami, duszone na 1 łyżce oleju, w smaku bardzo fajne (danie proste i tanie, a jakie przyjemne dla podniebienia:D)

podwieczorku brak 

kolacja bogatsza o podwieczorek;-) ser mozarella, papryka, kanapki z wędlinką drobiową na musztardzie :-)

A tak wygląda wschodzący Krokusik:-) Oznaka wiosny:-)))

Tak że tak to u mnie, nie wyrobiłam się z wpisem przed godz 24 ;-( Ale grunt że w ogóle się wyrobiłam :-)))

buziaki serdeczne, walczymy moi kochani, zbliżajmy się powoli do naszych ideałów:-)

miłego czwartku

buziaki:*<3:*

Ania(kwiatek)

8 marca 2016 , Komentarze (65)

Cześć Kochani, na wstępie SERDECZNE ŻYCZENIA DLA WSZYSTKICH PAŃ, niech nam kilogramy lecą tylko w tę właściwą stronę, a życie przebiega bez problemów:-))) Serdeczności:-)))(kwiatek)(kwiatek)(kwiatek)(alkohol)<3


 Mój dzień kobiet dziś był bardzo intensywny jeśli chodzi o grafik... Rano przyjechało Tesco, i full rzeczy do rozpakowania przy akompaniamencie Jasia. Potem trzeba było Lenę zawieźć bidulę na operację, potem ja do ortopedy, potem Antek na dodatkowe zajęcia, w międzyczasie robiłam obiad (namieliłam mięska na klopsiki w sosie pomidorowym; duży gar, jutro troszkę zamrożę, bo prawie z 2 kg mięsa; to nie zjemy szybko ), wieczorem miałam już pierwszą rehabilitację (aż 1,5 godz)... I potem jeszcze koło 20:30 po Lenkę...uuuuuuuuuuuuuuuuu... 

Z aktywności (ale generalnie to i tak przecież nie leżałam...) tylko 45 minut spacer na powietrzu, biegania za śmigającym Decybelarzem:-) i ćwiczenia z rehabilitantką plus świetny masaż;-))) Oj wszystko musi dotknąć, nie postoi nawet przez sekundę, chyba że ma jakiś cel w tym np. zjeść jakąś gałązkę...:-))) Z miłych rzeczy: wybił nam w ogródku pierwszy krokus, żółty:-) Jutro zrobię focię:-)

Co do Lenki, to miała aż 2 godzinną (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) operację, ma szew na całym podwoziu (!!!!!!!!!!!!!!!!), okazało się że to macica jej wpadła do przepukliny (myśleliśmy że jelito); Nasza starowinka chyba w ubiegły czwartek zeskoczyła z kanapy w salonie przez oparcie (na dźwięk lodówki) i musiała wtedy rozerwać tę przepukliną. Generalnie nie pozwalaliśmy jej nawet na kanapę wskakiwać, ale pupila ciężko upilnować, zwłaszcza tak upartego;-)))) Poza tym wycięli jej kilka sutków (tych z rakiem) ale nie wszystkie. Jest ryzyko uzłośliwienia się jak jej tego do końca nie usuną, ale na wszystko lekarze nie mieli czasu. I tak cud, że ona to przeżyła. Jest już  w domu, taka jeszcze całkiem biedna. Jutro i dla niej będę kurczaka gotować, bo musi dostać lekkostrawne jedzenie bardzo... Poza tym przez 3 dni będziemy jeździć na opatrunki, kroplówki, kontrole, potem dostanie jeszcze nowe leki... 

A wygląda obecnie tak:

       Śliczna prawda?;-))))

A ja jadłam tak:

owsianka kakaowa (pycha), 50 gram płatków owsianych, łyżka kakao, łyżeczka miodu, szklanka mleka  (ja płatki zalewam wrzątkiem, potem dodaję kakao, i ciepłe mleko:-)  )

na drugie ciacho owsiano-batatowe:-)

na obiad kasza owsiana (monotematyczna z tym owsem jestem, ale jem co mam gotowego) plus warzywa też z wczoraj;-)

na podwieczorek znowu ciacho (musiałam coś na szybko zjeść)

kolacja za to zdrowa, sałatka z sałaty lodowej z ogórkiem kiszonym, pomidorkiem, dużą ilością szalotki, papryką;-) polana  olejem lnianym (który mi nie smakuje... kupiłam nierafinowy, BIO, i smakuje mi tranem lub rybą.. :-(   )

plus jeden mały klopsik (wieprzowo-drobiowy, bez sosu, gotowany)

Także taki to miałam dzień, teraz często będę miała rehabilitację (na 10 dni dostałam), następny ortopeda za tydzień...O kręgosłup trzeba dbać, ale jest też rodzina, która "dbania" wymaga bardzo :-) I kółko się zamyka ;-))))

Jeszcze raz wszystkiego NAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

pozdrawiam

Ania(kwiatek)

7 marca 2016 , Komentarze (37)

Cześć Najmilsi!!! Bardzo dziękuję za słowa otuchy i wsparcia w zakresie choroby mojego pieska. Dziś pojawiła się nitka nadziei jutro Lenka idzie pod nóż... Zmieniliśmy lecznicę. Mam nadzieję że na lepszą. Zobaczymy jak zniesie narkozę, albo zrobią jej tylko przepuklinę i jelitko (o ile to ono tam wpadło, bo nie wiemy co...), albo zrobią też usunięcie sutków i jajników... Narkoza trwa tylko 30 minut, więc lekarze mają mało czasu... Piesek w sumie mały... Zobaczymy. Gwarancji nam nie dają. Z mężem na razie wstrzymamy się z nowym nabytkiem, zobaczymy jak wszystko zniesie Antoś, który się z Lenką chowa od urodzenia... 

Dziś poza sprawami pieska, który determinuje wszystkie sprawy obecne, byliśmy na szczepieniu z Jasiem- był dzielny i nie płakał, krzyknął i koniec, udało się jego uwagę rozproszyć:-)

Starałam się jakoś normalnie jeść, zrobiłam trzy duże prania (dużo zajęć odgania od czarnych myśli...), nawet wieczorkiem troszkę popedałowałam na rowerku (35min), także dietowo w miarę;-)

A jadłam tak:

pęczak (52 gramy), szklanka mleka chudego, 15 gram płatków migdałowych, cynamon - przepis z Vitalii, świetne:-)  byłam zaskoczona - smakuje jak babcina "zacierka na mleku" co niektórzy z nas chyba z dzieciństwa pamiętają "zacierki" czyli kluski (mąka i jajko) na mleku:-)

na II śniadanie było rozpustnie:-(

ciasto z batata:-)

jogurt z malinami:-)

obiadek zdrowy;-) kasza owsiana, kurczak 100gr, warzywa

niezdrowy batonik: 140 kcl :-(

drobna kolacyjka, naczosy z urodzin wczorajszych;-) nadziewane warzywami;-) pieczone;-) z sosem cebulkowym:-)

i jabłuszka:-)

Także dziś tylko rowerek 35 min,ale dobre i to:-)

A tu Lenka przy stole, jak czuła się jeszcze dobrze:-)

Już jest siwa;-( muszę poszukać fotek jak była melańka:-)

pozdrawiam wszystkich, dziękuję z serca za wsparcie!!!

całuski

Ania(kwiatek)

6 marca 2016 , Komentarze (60)

Cześć Kochani! Ja dziś krótko bardzo- wybaczcie. Co do pieska - jest źle (oprócz raka sutków, przepukliny, wypadniętego jelita, powiększonego serca), ma też cukrzycę i coś z wątrobą (to wyszło w badaniach krwi), lekarz może operować ale nadziei ani gwarancji nie daje...Atmosfera w domu... szkoda gadać...:( Ja ją sama osobiście wybrałam, "kulkę" na rękach do domu w kapelusiku swoim przywiozłam... to mój telefon i ładowarkę pierwszą pogryzła, to na nas czekając wskakiwała na stół w kuchni ( w poprzednim domu) i obszczekiwała przez okno pół ulicy...;) Poza tym nikt tak nie sikał na nasz widok z radości jak ona... A jak przywiozłam Antosia do domu po porodzie, to najpierw warknęła, a potem pierwsza była przy łóżeczku/wózku jak tylko zapłakał już zawsze... I nie wiem czemu nagle tyle plag na nią spadło...

Co do urodzin, to było bardzo miło, długo jechaliśmy tam i z powrotem(wróciliśmy około 21ej), do tego z duszą na ramieniu (piesek bez nas z teściową, nawiasem mówiąc teściowa też zdążyła się do niej przywiązać...), Jasiek jakoś tę podróż zniósł... Na miejscu cudownie się bawił, Antoś też, było dużo dzieci:-) Wpadły mi dziś niezdrowe rzeczy, ale trudno nie zjeść tortu na 1 urodzinach chrześniaka:-) Na prezent kupiłam ten sam jeździk co Jasiowi, do tego zestaw płyt CD z muzyką dla dzieci i książeczka:-)

Takie były babeczki,ale ich nie jadłam;-)

Może dobrze że mieliśmy odskocznię od domowego psiego dramatu, bo naprawdę trudno spojrzeć kochanej istocie w oczy wiedząc że cierpi... Jeju, jak ona kochała jeść... Kiedyś  Sylwestra spędziliśmy w lecznicy weterynaryjnej jak pożarła w całości koreczek razem z wykałaczką... :Dwariatka... potrafiła zjeść nawet surową cebulę...jak spadła mi podczas krojenia... uwielbiała liście białej kapusty... a jak kroiłam mięso z kurczaka to warowała pomiędzy moimi  nogami-zawsze...zresztą miała fazę że stała pod lodówką jak tylko ją otwieraliśmy...

Tona wspomnień...

Także Kochani dziś bez diety, nie to żebym jadła za trzech, ale nie robiłam zdjęć, a śniadanie i kolacja kanapkowe bez szału...

Jutro mam nadzieję, już się poprawić dietetycznie...

buziaki i miłego tygodnia

Ania(kwiatek)

5 marca 2016 , Komentarze (66)

Cześć Kochani! Mam nadzieję, że u Was lepiej niż u mnie. Mam zwyżkę 100 gr, co oznacza, że od dłuższego czasu nic mi nie ubyło:-((( I nawet tak czułam... Jestem takim typem, że musiałabym żyć powietrzem żeby chudnąć... Muszę od poniedziałku zmodyfikować dietę, nie wiem jeszcze jak, ale zrobię to, muszę ruszyć z kopyta, bo inaczej przepadnę z kretesem. Powinnam też ćwiczyć więcej, ale sami wiecie, że u mnie dzień bez aktywności to raczej rzadkość (dziś mam fajrant, ale nie bez powodu). Waga mnie dziś dobiła z rana, może to @ który się zbliża, i na pewno efekt nie dospanych nocy. Usłyszałam w TV, że naukowcy zbadali ludzi nie dosypiających, i wyszło,  że tacy ludzie są grubsi... Wytwarzają się jakieś hormony pobudzające apetyt i łaknienie, jestem tego świetnym przykładem:(. Po  porodzie bardzo szybko i dużo przytyłam, a bardzo mało spałam, wiadomo... Teraz ze spaniem też tylko troszkę lepiej, a będzie gorzej, jak wrócę do job... 

Niom ale nawet "stała" waga nie spowodowała, żebym miała jakoś gorzej jeść. Chciało mi się słodkiego to upiekłam brownie batatowe vitalijki *Aluna235*- kochana bardzo ci dziękuję:-))) świetny przepis, zmodyfikowałam go tylko o olej lniany zamiast kokosowego i dodałam odrobinkę oleju rumowego:-) wyszło boskie;-))))!!! Nie miałam mąki owsianej więc zmiksowałam w blenderze płatki owsiane, stąd te białe "łuski" widoczne, ale smak i tak obłędny;-)

Dietowo byłam w miarę grzeczna, pojadłam troszkę niesolonych orzeszków ziemnych... ale tak czasem bywa...

Z innych wieści, to bardzo smutna prawda, taka mianowicie że nasz piesek jest bardzo ciężko chory... Lenka ma 12,5 roku, przepuklinę w pachwinie w którą wpadło jej jelito, do tego zapalenie sutków (lekarz mówi że to niezłośliwy rak...) i bardzo bardzo bardzo powiększone serce (robili jej dziś RTG- serce jest prawie tak wielkie jak rozstaw klatki piersiowej, ogromne)...Pobrali jej krew i jutro będzie wiadomo czy zakwalifikuje się do operacji (ktorej serce może nie wytrzymać), i czy to ma sens... Piesek dziś od 5tej nad ranem wymiotował, już wczoraj nie kontrolowała siusiu i kupki, i generalnie dziś byliśmy skupieni na niej...  Jutro musimy wyjechać do mojego chrześniaka na 1 urodziny i z sunią zostanie teściowa, mam nadzieję, że jakoś się to ułoży... Aczkolwiek rozmawiałam przez telefon z moją bratową (dr nauk weterynaryjnych) i słabo to wszystko widzi...I taki smutek nas ogarnął, bo o ile Jaś nie ma jeszcze zbyt dużej świadomości posiadania psinki, o tyle Antoś się z nią wychował, jakby całe jego życie razem. On nawet z nią spał... I powiem Wam że serce mi chyba pęknie jak przyjdzie najgorsze...;(;(;( z  żalu za psinką, i z niemocy w stosunku do Antosia... A mąż dziś wspomniał już o nowym piesku... Żeby Antosiowi ulżyć, gdyby doszło do najgorszego... zobaczymy...

Także tak to u mnie. 

A jadłam tak:

owsianka z dodatkiem granoli:-)

na obiad kasza pęczak -owsiana ! :-) mieszanka duszonych warzyw (marchew, cukinia, papryka), 4 plastry polędwicy drobiowej

na podwieczorek kawałek Brownie z batata

i kolacyjka:-)

Także tak to u mnie dziś było... dieta w miarę, ćwiczenia dziś odłożone (kręgosłup plus pies= brak ćwiczeń)... Ale od poniedziałku powinnam się ogarnąć:-)

Miłej niedzieli i samych dobrych informacji:-)))

buziaki

Ania(kwiatek)

4 marca 2016 , Komentarze (64)

Cześć Najmilsi! Jak dzioneczek? U mnie cool:-))) Byłam u lekarza, mam leki przeciwbólowe i rozkurczowe (na kręgosłup), spotkanie z ortopedą we wtorek i jakoś muszę dotrwać na tym co otrzymałam dziś. Czeka mnie rehabilitacja, ale pewnie i rezonans (mam tylko Rtg) . Może fizycznie mogłoby być lepiej ale psychicznie czuję się świetnie:-)

Dieta tak na 90% utrzymana (wpadło pół kokosanki i 1 Rafaello), poćwiczyłam ładnie na rowerku (42 minuty, 220 kcl, w dość dobrym tempie, pot się lał), także wyprodukowały się endorfinki i jest fajnie:) Byłam też na zakupach krótkich, przyszły także drobiazgi, które wcześniej zamówiłam,i jest  OKI.

 A najważniejsze to to , że mogłam to 7mej rano dziś pospać:D:D:D (od 4tej), podładowało to mój akumulatorek:-) Jasiek oczywiście dalej jest Naręczny i Najgłośniejszy, nawet na rękach, ale ten typ tak ma. Zabawki go w ogóle nie interesują. Interesują go moje patelnie, garnki, deski do krojenia, łyżki, łopatki, chochle.... grunt żeby było czym głośno walnąć o podłogę :-))) Jest wesoło w każdym razie;)(kreci). Jutro cudownie, sobota, mąż w domu ( w planach rąbanie drewna przerwane przez śnieg) i Antoś w domu (szkoła dzieci męczy prawie tak jak kiedyś własna...:PP).

Jadłam dziś tak: kanapki z makrelką:-)

kanapka z powidłami śliwkowymi:-)

Z miłych rzeczy to kupiłam to: ( książka na poczet moich marcowych urodzin), dużo zdjęć i dużo przepisów, intryguje mnie tylko jak ona to robiła, że jadła i gotowała, a ważyła jakieś 45 kilo...

Moja witaminka D, którą biorę od dłuższego czasu (zamówiłam w necie, za 1/3 ceny apteki stacjonarnej...szok) i masło wygładzające do ciała (stosowałam w ciąży, po ciąży, i bardzo je lubię, pięknie pachnie kakaem, jest wydajne, w rozsądnej cenie (w necie) i bez parabenów, bez ftalanów, etc. Oraz krem do rąk z tej serii:-)))

I takie drobiazgi "Made in China" z napisem "Geneva";), taniusie ale urokliwe, za wskazaniem vitalijki Odrodzonej:-) (dzięki) Jaśko się już do nich dorwał i służyły jako gryzak;-) Ale tak na serio to tak z wiosną coś wesołego:-)

Także dzień spoko, jutro się ważę i w duchu modlę się o brak zwyżki, bo jakoś nie czuję żebym schudła...

Trzymajcie się ciepło,

miłej nocy i miłej sobotki

buziaki

Ania(kwiatek)

3 marca 2016 , Komentarze (41)

Cześć Kruszynki! Mam nadzieję, że humorki dopisują:-) Ja miałam średni na  jeża dzień, bez ekscesów, aczkolwiek ciąg dalszy operetki trwa. Decybelarz dawał czadu, zwłaszcza jak robiłam porządki półkowe (ciąg dalszy segregowania, sprzątania , układania, pomiędzy kuchnią, a spiżarnią) ale już bliżej niż dalej, i jestem z siebie zadowolona. Dziś też zrobiłam obiad dla moich kasza gryczana plus gulasz wieprzowy (pyszny wyszedł- dlaczego nie wiem, i kusiłłłłłł mnie]:>..). Jasiek oczywiście darł się gdyż wszystko chciał do rączek.  I w ogóle przy mnie jak rzepek;-))) Prawie w ogóle nie odejdzie do zabawek, do nowego jeździka (max 10 minut), generalnie zadeptuje mi kapcie, po czym wkładam go krzesełka i podaję różności szufladkowo-kuchenne by ręce miał zajęte...

Chwila grozy była dziś wieczorem tak koło 18tej gdy teściowa chciała "pomóc", i zaczęła karmić go (siedzącego w krzesełku) musem owocowym z saszetki "Kubusia"... Otóż dała mu do zabawy tę zieloną mini zakrętkę... Cudem mój mąż zauważył to w jego ustach i wyjął... To było jedne z najdłuższych kilku sekund w moim życiu. A teściowa, jak teściowa, niby wykształcona, niby mądry człowiek, ale do dzieci się nie nadaje, zresztą do wielu rzeczy... Ale to temat na bestseller ;-) Dzięki Bogu i mężowi, zakończyło się to dobrze. To nie pierwsza jej akcja, jak miał 4 miesiące dała mu kawał pomidora, i Jasiek się zaczął dławić, mój mąż to z niego "wytrząchnął"... 

Ale żeby nie było tak dramatycznie to mama mojej koleżanki podmywała pupę jej 3letniego synka chusteczkami  gospodarczymi do mycia łazienki:-) Mało nie padłam z wrażenia... A jak Renata zwróciła jej uwagę, to jej matka powiedziała: "przecież nic się nie stało"...:PP(smiech):D


Znalezione obrazy dla zapytania mus kubuś


Dietkowo dziś było spoko, rano troszkę czekolady wpadło więcej niż zwykle, ale byłam po nocy nieprzytomna i potrzebowałam "strzału w żyłę" - cukru oczywiście :-) Za to jak zjadłam mleko ze swoją granolą na śniadanie to skutecznie zabiło to mój apetyt na kilka godzin, aż byłam zaskoczona:-)

Jeśli chodzi o aktywność to dzień na nogach, a jakże by inaczej, kręgosłup boli mnie w "pupie" i w łopatkach... nadal... Jutro mam lekarza, i we wtorek też:-) Z ćwiczeń to 40 minut spaceru czyli częściowo pchania wózka po czystej  kostce, potem po błocie, a potem po lesie:-) I 36 minut wolnym tempem na rowerku, tylko 175 kcl, ale dobre i to:-) Muszę się za brzuszki wziąć, ale na razie kręgosłup nie pozwala. Trzeba pomyśleć o basenie... Ale to dopiero w przyszłym tygodniu. Do tego "grzeszna" niedziela przede mną, urodziny chrześniaka, 220 km w jedną stronę... Czas pokaże...


A jadłam tak:

koktajl mleko i banan :-) (dziś dużo chudego mleka było)

Sama muszę się pochwalić dziś za jedzenie:-))) Hahahah:-) Grzecznie było:-)))

Także Kochani walczymy, po troszku, byle by z jasną stroną mocy:-)))

A na miły sen taki oto obrazem znalazłam w necie:-) 

Miłej nocki i słodkich snów, niech nam się przyśnią nowe my, takie kościstego, wylaszczone, w super ciuchach i butach, z czerwonym pazurem i rozwianym piórem:-))))

buziaki!

Ania(kwiatek)