Jestem mężatką i mamą czteroletniego Piotrusia i dwuletniego Maciusia. Jestem osobą naprawdę szczęśliwą, wszystko o czym zamarzę to praktycznie udaje mi się osiągnąć oprócz zgubienia 10 kg nabranych przez ostatnie parę lat. Ja po prostu lubię jeść:dużo i często oczywiście na słodko.
a ja sportowo całkiem się rozleniwiłam. Cały tydzień mam rozwalony tzn. 2 tygodnie i trochę bo rodzice pojechali na wakacje, a to mama pilnuje mi zawsze dzieci. Zorganizowałam teściowa i opiekunkę, ale wiecie jak to jest co mama to mama - jej nie trzeba było żadnych instrukcji Najwazniejsze jest jednak to, że rodzice sobie odpoczną, wygrzeją kości i zobacza kawałek świata. Dzisiaj dostałam smsa - po 10 godz. lotu wylądowali w Indiach, gdzie slamsy Kairskie to podobno pikuś. Dobrze, że śpią w hotelu ...... Buźka dla wszystkich wytrwałych, dzisiaj znowu lecę na szkolenie. papapapa
W piatek mój mąż wyjechał na zaplanowane kawalerskie (do niedzieli) - wyjazd z pracy, a ja zostałam z chłopakami i z .... wichurą!!! Tak się bałam, że zapomniałam o steperku (a miałam go zadeptać!!!). Dzieci posnęły , światła nie było więc leżałam w łózku i przysłuchiwałam się czy przypadkiem urwie nam dach nad tarasem czy nie. Zasnęłam o 4 rano. Sobota minęła szybciutko, Maćka zabrała teściowa, Piotruś poszedł na urodzinki kolegi z moją siostra więc ja udzielałam się sportowo - wypoczynkowo. Kupiłam sobie nawet nr Super linii, który przeczytałam od deski do deski. Powiem wam że o dietkę już się nie muszę martwić, moja psychika jakoś się przestawiła i słodyczy juz nie potrzebuję, a jak zaczynam czegoś szukać to organizuję sobie jakąś robotę w domku, robię kawkę i po sprawie. W niedzielę mój mąż wrócił o 9 rano i naciagnął mnie na targi myśliwstwa do Zabrza - było super. Po powrocie jeszcze zaliczyłam imieninki u teściowej. Wyobraźcie sobie przygotowała specjalnie dla mnie mięso z indyka nadziewane szpinakiem i warzywa na parze. Kochana kobietka. Aż miałam wyrzuty sumienia, bo w domu to się za bardzo nie przejmuję, czy jem gotowane czy smażone. Myślę, że jutro odpuszczę warzenie bo po półtora roku zawitały u mnie ciężkie dni. Wskoczę na wagę za tydzień. Pozdrawiam was WIETRZNIE!!!!!!!!!!!!!
Na pewno będzie sportowo ale co dalej... mąż wyjechał na 3 dni i teraz albo będzie dietkowo albo dopadnę się do lodówki z tęsknoty. odezwe się w poniedziałek i zdam relację pa
siedzę w robocie i chce mi się iść do domku, troche posprzątac pogrzebać w ziemi - jest tak pięknie, niebieskie niebo i słoneczko razi mnie po oczach. Dzisiaj załozyła jeansy nienoszone ze 2 lata (powód ciąża) i zapięłam się na luzie. Z tej radości kupiłam nawet jakąś herbatkę odchudzajacą - zaparzyłam ja w pracy i ... wylałam. Ale ochydztwo, ciekawe czy ktoś katuje się takimi napojami. Wolę poćwiczyć. Mój steperek jest naj, naj.... cichutki, leciutki i daje czadu moim pośladkom, udom i łydkom. Trzymajcie się wiosennie. Buźka
Wczoraj wypucowałam wagę by dziasiaj mi nie sprawiła zawodu - wreszcie niewielki spadek ale jest ....................pojawiła się 6 z przodu. Teraz dążymy by wreszcie dotrzeć do połowy noworocznego postanowienia.
Ogarnął mnie szał zakupów, w piatek szalałam z siostrą po wrocławskich sklepach - z sukcesem. W sobotę był dzień odwiedzin, raz my wychodziliśmy potem nas odwiedzali, było całkiem sympatycznie. Poza tym były równiez prace na dworze, bo pogoda sprzyjająca. A w niedziele pojechaliśmy połazić z dziećmi po górkach. Super dzień, dzieciaki popadały wieczorem i ja wreszcie tak naprawdę mogłam sprawdzić mój nowy nabytek - stepperek. Powiem krótko firma kettler wiedziała co produkuje, dzisiaj bolą mnie posladki i uda po bokach (a może to przez łażenie po górach??!!) jestem bardzo zadowolona z zakupu i wcale nie szkoda mi kasy - bo mąż dziwnie na mnie patrzył jak zdałam mu relację co zamawiam. Chce mieć zgrabną żonkę (która urodziła mu dwójke dzieci) to niech wydaje. Pozdrawiam Was wiosennie.
mam nowe plany i postanowienia. Stepperek jest super kupiłam sobie model SEID czyli chodzenie na boki. Podobno bardziej pracują pośladki - zobaczymy. Na dzisiaj mam wielkie plany w pracy więc pozaglądam do Was jutro. Buzka
i kolejny mały spadek o 400g. Chyba sie nie doczekam tej 6 z przodu. Stepper nadal nie przyszedł. Dietka super, teraz zamiast bakalii jest marchewka ....
Musze Wam opisać co się u mnie działo... Więc w środę byłam na usuwaniu znamienia, w konsekwencji usunęłam 3 i teraz mam niewielkie strupki na twarzy - podobno po jakimś czasie ma nie być po nich śladu. Nie bolało , trwało 7 minut razem z konsultacją. Boże jak ludzie szybko zarabiaja fajna kasę!!!!! Potem ruszyłam na podbój Wrocławia. Kupiłam nowe jeansy , no i w planie był stepperek ale niestety takiego stepperka jak chciałam to nie było. W czwartek zamówiłam go sobie przez internet. Moze dzisiaj juz przyjdzie, zaczne cos wreszcie robić bo a6w doprowadza mnie do szału. A od piątku do niedzieli rano zostałam powalona przez ,,bardzo rzadkiego wirusa". Jak stanęłam na wadze w niedzielę i zobaczyłam 69,0 to aż mnie zatkało. Troszkę się odwodniłam. Juz dziasiaj rano waga wskoczyła na swoje miejsce. Sa jednak plusy. Przez chorobę miałam mozliwość poczytania, łyknęłam 600 str Harrego Pottera. Nie moge się doczekać kiedy będę mogła znowu do niej usiąść. pozdrawiam Miłego dnia Wam życzę i do jutrzejszego dnia sądnego - dnia spotkania z moją wagą!.papapapa
Po raz 1-y od stycznia moja waga się zbuntowała. Wskazała tylko 100g mniej!! Zapracowałam na to! Ostatni weekend obfitował faktycznie w pełne talerze, a do pracy by mnie nie kusiły słodycze to perzyniosłam rodzynki, orzechy, pestki dyni i takie tam. Oczywiście przegryzam je przez cały dzień. Widocznie to nie był dobry pomysł. Jutro lecę na zakupy i do Centrum Terapii Laserowej - uzuwam znamię na twarzy. Odezwę się więc w czwartek. pozdrawiam Was cieplutko.