Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepoukładana, zawzięta, emocjonalna, wrażliwa, ambitna, zagubiona, uparta... pełna sprzeczności.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64312
Komentarzy: 652
Założony: 9 grudnia 2015
Ostatni wpis: 29 czerwca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
createmyself

kobieta, 35 lat,

175 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2018 , Komentarze (8)

Jestem znerwicowana...i nie wiem jak sobie zacząć z tym radzić. Strasznie stresuję się pracą (choć mam pełną świadomość, że tam nie dzieje się NIC takiego co mogłoby wywoływać we mnie takie uczucia!) i zdrowiem- czuję się ostatnio BARDZO ŹLE-bóle głowy, skoki ciśnienia i straszne osłabienie itd. Ze zdrowiem działam ale powoli, może jutro uda mi się zrobić TSH bo już nie wiem co mnie może aż tak osłabiać....

Wagowo-bez zmian raz mniej raz więcej parę gram. Nie mogę ruszyć od miesięcy! Mam straszny ból zada jak patrzę na swoje zdjęcia z przed roku...-10 kg... u mnie to na prawdę robi sporą różnicę. No ale tu się nie poddam, na prawdę będę walczyć o każdy kg. Hula-Hop już wyciągnięty i pierwszy trening zaliczony... W weekend jedziemy na lato kwiatów do Otmuchowa-zamówiliśmy sobie nocleg w jakimś Pałacu w pobliżu :P i jeśli pogoda pozwoli nad jezioro Nyskie-będzie aktywność. Pod koniec miesiąca czeka mnie jeszcze fryzjer-może efekt pozwoli mi nabrać trochę pewności siebie i wyjazd na Słowację na weekend ze znajomymi-faceci będą łazić po górach a babki zrobią sobie jakiś spokojniejsze wyjście (koleżanka ma półrocznego synka a ja w obecnym stanie zdrowia się nie nadaję...).

No nic, plan na dziś przeżyć pracę, plan na jutro przeżyć pracę, zrobić badania i odprężyć się wieczorem w pałacu...

30 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Coraz mniej czasu więc i wpisy coraz rzadsze... ale jestem, melduję się i zdaję szybką relację.

Głowa:

dalej boli, czasem mniej, czasem bardziej-dotarłam do lekarza, dostałam skierowanie do neurologa i jakieś tabletki na migrenę...mm brać i obserwować czy jest lepiej, przyczyn może być wiele: stres, jaskra, ciśnienie-nie ma co wróżyć z fusów trzeba zdiagnozować...

Dieta:

wróciłam do mięsa, ale na pewno będę się starała wybierać zdrowsze i chudsze mięsko (no ok... czasami wpadnie boczek bo bez boczku się nie da:P). Ostatnio postawiłam na szynkę z indyka i parówki 90% mięsa (no cóż lubię i już). Z resztą ok. Dalej trzymam się tego, że chipsy raz na miesiąc a słodycze tylko w weekendy-wczoraj skusiłam się na lody. Dziś chcę zaplanować jedzonko do pracy na przyszły tydzień bo ileż można jeść same kanapki. Czasem wpadnie sałatka ale zwykle z tym samym-nuda.

Aktywność:

Ostatnio dużo poruszam się na piechotę i właściwie... tyle z tej aktywności- marnie ale  nie zmienia to faktu, że jest jej więcej.

Pielęgnacja:

Trochę trzeba nadrobić jeśli chodzi o balsamy, masaże. Ostatnio kupiłam nową bazę z Semilaca 5w1 i w końcu ładnie trzymają mi się hybrydy. Do tego dorobiłam się w końcu pięknej czerwieni na pazurach-zawsze mi się podobały czerwone paznokcie, więc mam i ja :).


Plany na weekend:

Raczej nic konkretnego, porządki, odpoczynek-jutro przyjeżdża rodzina. Za to za tydzień  wybieramy się z mężem jak co roku na Lato Kwiatów do Otmuchowa :) Już nie mogę się doczekać-jest motywacja, by wytrwać cały tydzień w pracy :)

20 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Dzisiejszy upał totalnie mnie pozamiatał. Miałam dużo chodzenia- z jednej siedziby pracy do drugiej i do domu Mamci bo tu jestem do piątku. Wróciłam do domu mokra i teraz leżę ledwo żywa. Muszę jeszcze jakoś przetrwać jutro (9h) i piątek (7h) i znów będzie chwila, żeby dychnąć, wyspać się, zrelaksować ;). Praca dalej mnie stresuje ale cóż... muszę się nauczyć, wdrożyć i jakoś to będzie...a jak już poczuję się pewnie skończy się zastępstwo...znając życie :)

***

Głowa dalej pobolewa choć z przerwami nawet pół-całodniowymi. Niestety jeśli dalej tak będzie chyba bez lekarza się nie obędzie. 

***

Dietowo całkiem ok, wczoraj bez większych grzechów dziś w sumie też. Ruchu też dzisiaj miałam pod dostatkiem. Fajnie byłoby w końcu zobaczyć jakieś wyniki na szklanej... ale czuję, że tarczyca cały czas miesza bo jestem strasznie słaba a moje rozkojarzenie ostatnio sięga zenitu.

***

17 czerwca 2018 , Komentarze (6)

Tak jak pisałam w piątek planem na ten weekend było przede wszystkim nic nierobienie i to udało mi się zrealizować. Odpoczywam ile wlezie, relaksuję się, spię I chyba trochę lepiej z moją głową ODPUKAĆ bóle zelżały-ale i tak rozejrzę się za jakimś neurologiem chyba albo psychiatrą najlepiej:P. 

***

Ogarnęłam pielęgnację: paznokcie u stóp (lakier) i rąk (hybryda), balsamy, brwi i włosy. Powoli zaczynam przypominać człowieka-jest ok. Od rana też ogarniam zdrowe jedzonko. Chyba spróbuję jeszcze raz walkę z kg... ostatnio jak się za siebie wzięłam  przybyło mi kilka kg ponad wagę paskową, od kiedy jem "normalnie" utrzymuję wagę poniżej paska... próbuję powalczyć jeszcze inaczej i tym razem dla odmiany mniej drastycznie. Pobawię się w zamienniki-jogurt zamiast śmietany, pieczywo wieloziarniste zamiast białej pszennej buły, zrezygnuję/ograniczę ze zbędnych kalorycznych dodatków.

Cel I: do 15.09.2018 -70 kg

Cel II: do 15.10.2018-68 kg

Cel III: do 15.12.2018-64-65 kg.

Zasady pozostające bez zmian:

-chipsy raz w miesiącu

-słodycze w weekend (z wyjątkami na przyjęcia urodzinowe ale wtedy mniej w weekend)

***

15 czerwca 2018 , Komentarze (5)

Witam, melduję się, żyję (jeszcze) i dalej jestem gruba.

Nowa praca dalej mnie stresuje choć mam świadomość, że w każdej nowej pracy tak jest na początku...bardziej martwi mnie jednak ból głowy od 3 tygodni...chciałam iść dziś do lekarza ale okazało się, że przyjmuje do 15:30, więc chcąc nie chcąc się nie wyrobiłam. Nie przejdzie to wybiorę się do neurologa prywatnie i chyba czas odwiedzić endo bo czuję, że mi tarcza daje znów popalić.No to pomarudziłam (nie dość, że rzadko piszę to jeszcze zaczynam z grubej rury). 

***

W końcu piąteczek, więc wreszcie się wyśpię! 2 dni pod rząd! Mężuś właśnie pojechał do rodziny w góry-pomóc ciotce przy domu, ja zostałam ze względu na ból głowy-lubię tam jeździć ale nigdy nie mogę tam spać dlatego dla regeneracji postanowiłam zostać w domu (tu śpię jak na siebie rewelacyjnie), zrelaksować się, pooglądać mecz. Takie słodkie lenistwo, choć znając siebie poogarniam jutro wszystkie zaległe porządki i pielęgnację. Jeszcze nie raz będzie okazja wyskoczyć w góry;) W sumie nazbierało mi się: muszę ogarnąć pranie, włosy, paznokcie i czyste ubrania w garderobie.

***

Wytrzymałam 15 dni bez mięsa ale chyba niedługo zrezygnuję z tego eksperymentu, pociągnę to jeszcze kilka dni i jeśli nie poczuję jakiejś różnicy na plus to wracam do mięska. Nigdy nie byłam jakoś bardzo mięsożerna ale brakuje mi szynki do kanapki czy parówki raz na jakiś czas na śniadanie... (no ok najbardziej tęsknie za boczkiem;p). Eksperyment przypomniał mi za to falafele i po pierwszej średnioudanej próbie zrobiłam pyszne, które na pewno częściej będą gościć na stole ;) dobre, zdrowe i szybko się robią ;). Jutro w ramach czyszczenia lodówki chcę zrobić placuszki kukurydziane z pietruszką i może jakimś dipem :)


10 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Pierwszy tydzień za mną. Na razie wszystko dla mnie jeszcze nowe, dopiero uczę się programów itd. Dostałam już obowiązki dziewczyny, którą zastępuję ale jeszcze nie bardzo wiem jak je ruszyć. Na szczęście siedzę w pokoju z dwoma fajnymi chłopaczkami, którzy pomagają i tłumaczą. Siedzę jeszcze z jedną babeczką ale raczej nie bardzo się do siebie odzywamy... nie żeby jakaś nieżyczliwość, chyba taka osobowość.

Od czerwca nie jem mięsa, myślałam, że będzie gorzej ale daję radę. Największy problem jest z ...kanapkami. Jakoś brakuje mi tam tej szynki. Myślę, że 2 tygodnie wytrzymam z palcem w... nosie i chyba wydłużę ten okres do miesiąca tak w ramach eksperymentu. W piątek po pracy miałam chwilę kryzysową bo zdecydowałam się zjeść na mieście (na wagę) i wiele nie myśląc nałożyłam naleśnika z farszem meksykańskim. Przestraszyłam się, że będzie z mięsem (jak już kupiłam) na szczęście okazał się jarski i dalej mogę bez wpadek kontynuować swoje postanowienie.

Dziś w ramach obiadu chcę zrobić coś ala falafele. Ala-bo niestety nie mam wszystkich przypraw za to dodam coś od siebie. Kiedyś już próbowałam robić-wówczas namaczałam suchą ciecierzycę dziś eksperymentuję z tą ze słoika. Tamte wyszły mi trochę twarde dlatego liczę, że te wyjdą takie jak powinny :)

Dziś w planach jeszcze spacer i słodki relaks. Należy mi się po ciężkim tygodniu i bardzo aktywnej sobocie. Wczoraj poogarnialiśmy dom, pojechaliśmy na cmentarz a potem zaliczyliśmy jeszcze 3 spotkania ze znajomymi. Dziś nie zrobię już NIC. A w piątek byłam pierwszy raz na masażu-dostałam bon upominkowy do salonu piękności jeszcze przed ślubem i w końcu go wykorzystałam. Było cudnie, każdemu polecam.

Buź!

3 czerwca 2018 , Komentarze (4)

No i mamy czerwiec. U mnie w czerwcu dużo zmian. Zaczęłam pracę-na razie za mną pierwszy dzień szkoleń. Przede mną do pozałatwiania jeszcze trochę spraw organizacyjnych co mnie chyba najbardziej stresuje. Myślę, że za jakiś miesiąc będę już na większym luzie na razie jednak trochę dygam:P Niby normalna kolej rzeczy a jednak... ja niestety jestem ogólnie nerwusem i bardzo emocjonalną osobą co niejednokrotnie odbija się na moim zdrowiu :(.

Kolejna zmiana czerwcowa-obiecałam sobie, że nie tknę energetyków w tym miesiącu bo ostatnio dość często zdarzało mi się chwytać puszeczkę a jak wiadomo to sam SYF. Także 3 dni za mną. Z resztą miesiąca też powinnam dać radę.

Next: Mój mężu postanowił nie jeść mięsa przez miesiąc-tak w ramach eksperymentu a ja postanowiłam mu potowarzyszyć. Na początek spróbuję 2 tygodnie a potem zobaczymy. Nie jestem jakoś bardzo mięsożerna, lubię dania jarskie...największy problem mam jednak z kanapkami bo ze względu na cholesterol chciałam ograniczyć ser... we'll see będę kombinować. Dziś poszliśmy na wege burgera ze znajomymi wegetarianami i muszę przyznać, że nie dość, że był dobry to jeszcze syty :).

To teraz się pożalę... Niestety jak to ze mną bywa nie może być dobrze i od tygodnia cierpię na okropne bóle głowy i dziąsła. Początkowo nie wiedziałam czy to gardło czy dziąsło ale chyba 8 pcha się na świat nieproszona. Umieram... jeśli w ciągu 2 dni nie przejdzie muszę pomyśleć o dentyście...albo pogotowiu dentystycznym bo mój żołądek przestał tolerować ketonal...

See u!

28 maja 2018 , Komentarze (6)

Wraz z nastaniem poniedziałku ruszyłam do przodu ze swoimi "sprawami do załatwienia". Plan na dziś wykonany w 100% a nawet więcej. Udało mi się skończyć badania do pracy... miałam niezły rozstrzał między badaniami ale cóż... udało mi się nawet zanieść zaświadczenie do pracy. W piątek mam donieść jeszcze kwestionariusze i o 8:15 ruszam z całym dniem szkoleń :) a od poniedziałku poznam ludzi, z którymi spędzę w pracy najbliższy rok. A co potem to się zobaczy. Jutro natomiast muszę skoczyć do skarbówki oddać państwu podatek i na testy do UM a potem będę miała 2 dni wolnego. 

Dobrze, że zacznę pracować bo wydatków ostatnio miałam dużo a moje konto niestety nie jest studnią bez dna... fajnie, że będzie coś wpływać zamiast tylko ubywać. Choćby wczoraj poszalałam i kupiłam spodnie, sukienkę i bluzkę do pracy. Wydatek trochę bolał ale nawet mężu przyznał, że ciuchy do pracy mi się przydadzą... Ostatnio pracowałam w aptece a tam bardziej niż elegancja przydawała się wygoda...teraz muszę wyglądać :P.

Mężu mój po dwóch miesiącach spokoju pojechał w delegację a ja siedzę u mamy żeby pozałatwiać wszystko jak najszybciej. Jak dobrze pójdzie do domku wrócę jutro po południu. Przyzwyczaiłam się do tej przestrzeni i ciszy i już mi jej brakuje.

Vitaliowo:

-aktywnie, bardzo dużo chodzenia wszystko na piechotę

-bez słodyczy

-bez podjadania

25 maja 2018 , Komentarze (14)

Za tydzień mój pierwszy dzień w nowej pracy i  już powoli zaczyna mnie łapać stres. Wczoraj byłam na badaniach wstępnych ale niestety nie wszystko załatwiłam bo nie było jakiegoś lekarza i mam przyjść dopiero w poniedziałek na 9 i na 14... No cóż nie dane mi będzie się zbytnio poobijać w tym ostatnim tygodniu "luzu". Na moje nieszczęście przesunęli też testy i rozmowy w UM i jeśli zaliczę testy to nie wiem czy dam radę przyjść na rozmowy... no ale nie będę się zamartwiać na zapas bo mam do tego tendencje. Najpierw zdam testy a potem wpadnę w panikę (ewentualnie:P).

Ale wracając do badań...dostałam od pielęgniarki nr badania i mogłam sprawdzić sobie wyniki... wyszedł mi znacznie podwyższony cholesterol i trochę mnie to zmartwiło. Najprawdopodobniej mam to genetycznie, wcześniej tego nie kontrolowałam ale nie bardzo wiem co mam teraz zrobić... jakie zmiany wprowadzić w codziennym menu, jak ograniczyć szkodliwy cholesterol... jak odchudzić potrawy...na co zwrócić uwagę. Jednak muszę w końcu przysiąść i ułożyć jakieś sensowne menu a nie tylko sobie obiecuję. Myślę, że to dobry moment bo pracując będę musiała się w końcu jakoś zorganizować.

Z nowości-kupiłam auto! Troszkę będzie trzeba doinwestować ale myślę, że się polubimy. Muszę się tylko ostatecznie przekonać do jeżdżenia...bo mimo, że prawko mam już długo to raczej mało przejechanych km (poza epizodem w pracy kiedy to nie wysiadałam z auta...). I to nieszczęsne parkowanie:P. 

Z czysto  Vit spraw:

-waga ok.-1kg

-dużo spacerów/chodzenia na nogach/nawet jazda rowerem

-4 dni bez słodyczy

22 maja 2018 , Komentarze (5)

Ostatnio mało tu bywam ale to przez natłok rzeczy, którymi się zajmuję. Zgłosiłam się na nabór do UM i studiuję ustawy, do tego poszukuję auta albo załatwiam inne sprawy. W zeszły czwartek z kolei sprawdzałam się w roli modelki... kumpela jest fotografką, potrzebowała kogoś na sesję i mi zaproponowała udział. w sumie zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Miałam piękną fryzurę i super makijaż a teraz czekam na efekty pracy :). Muszę przyznać, że w ostatnim tygodniu poleciałam też ze słodyczami...no i nie było się po prostu czym chwalić ale od wczoraj mocne postanowienie poprawy i nie ruszam! Nawet kawy nie posłodziłam a zawsze słodzę i poza jedną małą chwilką wczoraj wieczorem nawet mnie nie ciągnie ;).

Przy okazji pojawiła się okazja pracy na zastępstwo (pisałam ostatnio) i tak... dostałam ją i zaczynam od czerwca! Bardzo długo siedzę w domu i przyda mi się coś sensownego do CV po nieszczęsnej aptece...no i zawsze to kilka groszy więcej w portfelu :D no...ale najpierw trzeba kilka wyjąć na auto... w końcu 30 km i brak połączenia autobusowego... ale auto wstępnie też mam upatrzone i jutro jedziemy z mężem oglądać :D.

Znając życie jak mąż będzie w delegacji będę czasem zostawała u mamy, żeby zaoszczędzić czas i paliwo :P Mimo wszystko nie wróciłabym z tej mojej wiochy do miasta :D. 

Eh, wiem dziś chaotycznie ale mam jeszcze masę rzeczy do zrobienia i nie bardzo wiem w co ręce włożyć :)