Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepoukładana, zawzięta, emocjonalna, wrażliwa, ambitna, zagubiona, uparta... pełna sprzeczności.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64312
Komentarzy: 652
Założony: 9 grudnia 2015
Ostatni wpis: 29 czerwca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
createmyself

kobieta, 35 lat,

175 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 listopada 2018 , Komentarze (8)

Kolejne dni mijają a ja trwam w swoich małych postanowieniach-co mnie mega cieszy! Oczywiście zdarzają się różne odstępstwa jak np. pizza wczoraj. Ale jak zawsze wspominałam nie zamierzam z niczego rezygnować a jedynie ograniczać częstotliwość, zmniejszać porcje i wybierać tzw. "mniejsze zło" -czyli lepszą jakość. Inaczej pewnie długo bym nie wytrzymała. Ostatnio udaje mi się przemycać więcej warzyw i owoców w posiłkach, znów więcej gotuję sama i "wymyśliłam" też dwie nowe sałatki, które okazały się strzałem w 10! I staram się każdego dnia zrobić choć kilka ćwiczeń-coś ponad to co zrobiłabym normalnie. I tylko wytrwałości mi trzeba bo mam przeczucie, że teraz się uda.

***

Z innych inności... za tydzień czeka mnie fryzjer... no cóż czasem trzeba... a za dwa tygodnie idziemy na KSW. W grudniu powinny przyjść jeszcze bilety na skoki w Zakopcu, więc plany "rozrywkowe" na najbliższą przyszłość są. W pracy raz lepiej, raz gorzej ale już teraz wiem, że będzie mi przykro kiedy dziewczyna, którą zastępuję wróci;p (nie będzie możliwości zostać-chyba, że zwolni się miejsce w wydziale i wygram konkurs-małe szanse, że się zwolni miejsce).

***

Trzymajcie się!

12 listopada 2018 , Komentarze (2)

Melduję się choć nie bardzo mam się czym chwalić... tzn. niby realizuję swój plan ale póki co brak jakichkolwiek efektów. Od dwóch tygodni zapisuję wszystko co zjadam i o ile po tygodniu był nieznaczny spadek tak w tym tygodniu dostałam okres, wzrósł apetyt, waga w górę i zaczynamy od nowa... (Tak -silna wola do poprawki!).

Ale nie poddaje się, wiem, że mam problemy z tarczycą i że to wszystko będzie mnie kosztowało więcej energii i wysiłku niż kiedykolwiek. Wracając do zapisywania posiłków i aktywności. Widzę, że motywuje mnie to, żeby choć kilka dodatkowych minut dziennie poświęcić na jakiś ruch, coś ponadto co zrobiłabym normalnie. Widzę też, że mając "długą" listę zjedzonych rzeczy staram się ograniczać podjadanie. Myślę, że jeszcze trochę i wyeliminuję część niepotrzebnie pochłanianych kcal :) Wczoraj np. zrezygnowałam z wina na wieczór i zamiast 10 ciastek zjadłam 2. 

***

Co już wdrażam?

-staram się ograniczać ukochany ser żółty-wybieram lżejszą mozzarellę, dodaję mniejsze ilości do kanapek;

-ograniczam pieczywo: staram się robić więcej sałatek, bardziej planować posiłki;

-zwracam większą uwagę na zawartość cukrów w produktach (np. w nieszczęsnym ketchupie-którego dużo nie używam ale jednak się zdarza);

-staram się poruszać trochę nawet jak nie mam kompletnie siły: hula-hop, schody;

 Nad czym muszę popracować?

-nad zmniejszeniem porcji, zmniejszeniem il. węgli

-nad dłuższymi formami aktywności-nad silną wolą

-nad wdrożeniem większej il. warzyw

Dziś wykorzystując dzień wolny i to, że mężu załatwia swoje sprawy wzięłam się od rana za szykowanie sałatki na jutro do pracy. Mama natchnęła mnie sałatką z batatów i teraz robię swoją wersję z roszponką (chciałam rukolę ale nie było w sklepie:(), fetą i pomidorkami. Oczywiście bataty w moim wykonaniu to bataty na ostro. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie. Powoli wraca mi chyba serce do gotowania-a to znaczy, że będzie mniej syfu w menu!

Z innych inności-oddałam auto do konserwacji a mężu ma delegację także najbliższy tydzień upłynie mi pod znakiem chodzenia na piechotę do pracy=2x25min marszu dziennie. 

Z minusów-czuję się na granicy przeziębienia, trzymajcie kciuki, żebym się z tego wykaraskała i nie odkładała swoich planów ( zwłaszcza tych związanych z aktywnością) na potem! 

Kiss!

2 listopada 2018 , Komentarze (5)

Tak jak sobie założyłam od poniedziałku spisuję wszystko co jem i każdą aktywność. Przez pierwszy tydzień chcę zobaczyć ile tak na prawdę jem, choć samo takie zapisywanie już motywuje mnie, żeby nie "dobijać" listy podjadaniem. Póki co nie wygląda to imponująco ale chyba nie ma też tragedii. Ładnie wytrzymałam bez słodyczy i zmniejszyłam ciut porcje obiadowe, następnym etapem będzie stosowanie zamienników-wiecie coś na zasadzie jogurt zamiast śmietany, mozzarella zamiast tłustego seria itd. Dziś muszę podbić jakoś aktywność bo średnio wygląda na przestrzeni tygodnia ale mam już na nią plan!

*** 

Dziś wzięłam wolne, więc pierwszy raz od czerwca mam więcej niż 2 dni wolnego pod rząd. Niestety już widzę, że raczej nie bardzo uda mi się odpocząć-jest masa rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim należy mi się też małe, domowe SPA. Jakoś ostatnio nie sprawia mi przyjemności wiele rzeczy, które na co dzień lubię/lubiłam robić. Mam nadzieję, że to chwilowa jesienna deprecha i prędzej czy później wróci wszystko do normy.

***

W sumie nie będę już przynudzać... jestem, żyję i realizuję swój plan po cichu.

See you soon!

26 października 2018 , Komentarze (4)

Dziś szybki wpis bo za kilka minut wychodzę do pracy. Ostatni weekend "rozpusty" bo od poniedziałku biorę się ostro za siebie-jeśli nie schudnę (bo z tym mam ogromny problem-tarczyca szaleje:/ i nawet jak jest zdrowo i fit to efektów brak) to przynajmniej oczyszczę organizm i zbuduję odporność-taki plan. Dlaczego od pn a nie dziś? Bo od poniedziałku będzie dokładnie 3 msc do moich 30stych urodzin.Tak symbolicznie. W weekend przemyślę swoje menu, poprzeglądam przepisy-wpadło mi już kilka fajnych pomysłów na sałatki do pracy przy okazji ostatnich poszukiwań smaku, więc powinno być łatwiej. Na pewno chcę jeść więcej jogurtów (naturalnych) i więcej ryżu-lubię a nie pamiętam, kiedy ostatnio gościł na moim talerzu. Chcę włączyć regularne ćwiczenia-ale coś przyjemnego i lekkiego, żeby się od razu nie zniechęcić. W weekend rozpiszę sobie wszystko, porobię tabelki dla motywacji i od poniedziałku startuję! Muszę też zadbać o swoje finanse bo ostatnio trochę poszalałam a czekają mnie spore wydatki + zbliżające się święta.

Buziaki!

13 października 2018 , Komentarze (3)

Witam się po kolejnym przeziębieniu, które rozbiło moje starania... bo i ćwiczyć nie było siły i sensownie gotować. Długo się broniłam ale i mnie dopadło-na szczęście już wracam do żywych z nowymi i planami...ach który to już raz. Powoli dojrzewam do tego, żeby porobić jednak jakieś dodatkowe badania bo ta nieumiejętność zrzucenia kilku kg zaczyna mnie mocno zastanawiać. No ale potrzebowałabym na to chyba jakiś urlop bo dostałam namiary na lekarzy spoza mojego miasta... aaa no i byłam na TK głowy-na szczęście wyszło ok, więc szukam przyczyn bólu głowy dalej...

***

Dziewczyna, którą zastępuję w pracy powiedziała ostatnio, że jeszcze nie wraca także kilka miesięcy spokoju przede mną. Co prawda stresuję się czasami ale praca jest w sumie dość przyjemna i co najważniejsze siedzę w pokoju z dwoma chłopakami, którzy są bardzo pomocni i tak po ludzku fajni.

***

Zastanawiam się nad posiłkami do pracy-planuję dziś zakupy a nudzi mnie monotonia. Chyba wprowadzę więcej sałatek (tuńczyk, sałata, pomidory-albo coś z mozarellą/fetą) bo nudzą mnie kanapki... Przypomniało mi się, że swego czasu bazowałam na diecie south beach i byłam zadowolona ale dziś przeczytałam dla przypomnienia zasady i I faza byłaby dla mnie nie do przejścia... Moja motywacja kuleje mimo, że to mi samej źle ze sobą...

Na pewno muszę popracować nad odpornością i oczyszczeniem a energia powinna sama powrócić.

2 września 2018 , Komentarze (12)

Vitaliovo:

No i mamy wrzesień... i tak jak w krążących po sieci demotywatorach sezon na "schudnę do Sylwestra" uważam, za otwarty!

Weszłam wczoraj na wagę i niestety stoi jak zaczarowana, wkurza mnie to i mega DEMOTYWUJE bo ostatnio na prawdę się starałam a tu ZNOWU nic...choć mam wrażenie, że brzuch nie jest AŻ TAK wystający... No nic na pewno nie rzucę się na jedzenie i będę robić dalej swoje...choć wczoraj miałam chwile zwątpienia...

Zauważyłam, że łatwiej mi się zmobilizować do ćwiczeń kiedy mężu jest w delegacji, więc dziś pewnie ćwiczeń nie będzie ale na pewno będzie spacer... zastanawiamy się nie czy nie podjechać do Opola albo gdzieś w tamtym kierunku poszwendać się trochę.

Zakupowo:

Uzupełniłam ostatnio swoją kosmetyczkę o balsam 4D z Eveline, 2 szampony do włosów blond (raz w życiu jestem blondynką to mogę poszaleć) i kolejny lakier hybrydowy - powinnam dziś zrobić paznokcie ale nie chce mi się jak diabli. Obawiam się, że niebawem będę musiała zainwestować trochę jesienną garderobę...kurtkę, buty, jakieś sweterki... jak żyć? skąd brać? 

Menu:

śn: twarożek z ziołami, 2 "suche" tosty, kawa

ob: planuję papryki nadziewane ryżem, cebulką i mięsem z indyka

prz: ?

kol:?

30 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

No i jestem po kolejnej przerwie. Powoli wprowadzam swoje założenia w życie. Zaczęłam od rzucenia anty- robię detox: poobserwuję swoją wagę, ciało, zobaczę czy ustąpią bóle piersi... Po drugie w tym tygodniu udało mi się 3 razy iść i wracać z pracy na piechotę-czyli dodatkowa godzinka ruchu dziennie. Udało się też poćwiczyć w domu-dziś również mam zamiar. Po trzecie nie podjadam pomiędzy posiłkami i nie popłynęłam ze słodyczami w zeszły weekend (dalej jem słodycze tylko w weekend). Co na to waga? Nie wiem bo od poniedziałku jestem u Mamy a tu wysiadła mi bateria w wadze. Szczerze nie wydaje mi się, żeby coś ruszyło ale i tak czuję, że jestem na dobrej drodze i w końcu ruszy!

W pracy jakoś leci raz lepiej, raz gorzej na szczęście jutro już pt-7h i do domu. Weekend zawsze cieszy choć poprzednią sobotę mam wyciętą z życiorysu. Pisałam Wam o moich bólach głowy już wcześniej ale w sobotę przeżyłam najgorszy ból głowy jaki dotąd miałam. Pech chciał, że praktycznie cały dzień byłam sama w domu bo mąż dopiero wracał z delegacji z drugiego końca PL. Nie miałam siły na nic, jak wstawałam było mi niedobrze, każdy ruch głową sprawiał okropny ból i dopiero na następny dzień odpuściło. TK pod koniec września... 

Mam nadzieję, że jeszcze poczuję się dobrze bo czasami mam wrażenie, że się rozpadam...

No nic byle do przodu!

16 sierpnia 2018 , Komentarze (11)

Nie było mnie wieki... ale waga jak zaklęta wciąż stoi...a czasem wzrasta mimo starań-choć był moment, że zwątpienie wzięło górę i już nawet starań nie było... ale jak już pisałam kilkakrotnie nie poddam się! Wprowadziłam/chcę wprowadzić kolejne zmiany w moim ambitnym planie. 

Przede wszystkim:

-więcej się ruszam, kiedy mąż jest w delegacji a ja zostaje u mamy staram się nie brać auta tylko maszeruje 30 minut na piechotę do pracy

-walczę z podjadaniem, nie sięgam po "drugi obiad" w ramach przekąski

-nie piję już słodkich napojów, woda to jednak jest to!

Mam zamiar:

-ograniczyć słodycze kupne na rzecz własnych ciast (oczywiście słodycze dalej tylko w weekendy)

-jeszcze więcej się ruszać (jakieś dodatkowe ćwiczenia, spacer)

-rzucić tabletki anty-czuję od miesięcy, że mi nie służą na wielu polach i chyba czas na detoks...

Co jeszcze u mnie... zaliczyłam swoje mini postanowienie przedtrzydziestkowe a mianowicie zaliczyłam Trzy Korony (no ok za dziecka już byłam;p ale miał być jakiś szczyt). Nie nadaję się do chodzenia po górach, mam problemy z oddychaniem, ciśnieniem ale udało się! Wiem, że dla niektórych takie Trzy Korony to mały pikuś ale dla mnie to był wyczyn;p

Byłam w końcu u neurologa z tymi moimi bólami głowy-z badań nic nie wyszło więc dostałam skierowanie na TK-o terminach nie wspominam, choć to może być też sprawka ciśnienia...

Wczoraj za to udało mi się kupić bilety na skoki i być może już w styczniu po raz kolejny zawitam na skoczni dopingować naszych-żeby nie było, że jestem fanem sukcesu-skokami pasjonuję się od podstawówki :D

Dziś misz masz ale co się dziwić nie było mnie długo i o wszystkim się nie da. No nic uciekam i mam nadzieję do szybkiego napisania!

21 lipca 2018 , Komentarze (3)

Doczekałam się weekendu, więc jest i chwilka na wpis. Moja waga wariuje, raz podskakuje o 2 kg do góry potem spada.. ale nic poniżej paska... bujam się z tą wagą od lutego i powoli widzę, że nie osiągnę swoich celów... no a przynajmniej nie w tym czasie co chciałam... No ale cóż... nie poddam się i spróbuję ten kolejny milion pierwszy raz! Chyba czas porzucić tabletki anty bo widzę, że nie wpływają na mnie za dobrze-ciągle czuję, że zatrzymuje mi się woda, bolą piersi itd.

***

W pracy różnie, wszystkie formalności za mną: egzaminy, ślubowania itd. teraz można się skupić na pracowaniu, czasem jest nerwowo, czasem nie wiem jak coś zrobić ale chyba to kwestia czasu... mam nadzieję-już i tak coraz więcej wiem i potrafię.

***

Za chwilę lecę do fryzjera na farbowanie ale chciałabym też obciąć włosy...zobaczymy jeśli fryzjerka będzie miała czas to chyba się skuszę. Z jednej strony szkoda bo mam długie z drugiej męczy mnie ostatnio ich pielęgnacja i układanie...

***

W domu mamy malowanie dużego pokoju, musimy pomalować drugą warstwę i powinno być ok, od razu inaczej, wnętrze robi się dużo jaśniejsze i przytulniejsze-poprzedni właściciele mieli pomalowane na żółto-jakiś kiedyś się malowało na takie kolory teraz stawiamy na coś bardziej stonowanego. Kupiłam też wczoraj lampy do tego pokoju i już nie mogę się doczekać aż zawisną :D

***

14 lipca 2018 , Komentarze (4)

I w końcu chwila by siąść do Vit. Czuję się już trochę lepiej psychicznie ale wagowo znów ten sam schemat-im więcej się staram tym waga idzie w górę! Fakt faktem nie powinnam się może ważyć jak widzę, że mi się woda zatrzymuje ale już wymiękam z tym bujaniem się z coraz wyższą wagą... Trochę odpuściłam z tego wszystkiego znów...ale ostatecznie czuję się na tyle silna by powstać raz jeszcze-no w sumie co mi pozostaje :).

***

W pracy ciut do przodu, zdałam egzamin 10/10 (nawet będąc na zastępstwo trzeba), więc odpadł mi jeden stres. Mam nadzieję, że będzie powoli coraz lepiej. Nie wiem czemu tak straciłam wiarę w siebie i wydaje mi się, że z niczym sobie nie poradzę... zwykle potrafiłam wzbudzić w sobie jakąś dobrą energię a ostatnio z tym gorzej...

***

Z milszych spraw... w zeszłym tygodniu byliśmy na lecie kwiatów w Otmuchowie-już chyba 5 raz. Wybraliśmy się w piątek, przenocowaliśmy w Pałacu Frączków (fajny pałacowy klimat mimo, że jako hotel wymaga trochę odświeżenia) i poplażowaliśmy jeszcze trochę w Nysie. Wróciliśmy z całym samochodem kwiatów i wreszcie nasz ogród dostał trochę życia. Dorobiliśmy się dwóch rododendronów, róży, kilku kolorowych kwiatków i ziół- w końcu zrobiłam swój własny zielnik: są kamyczki, zioła-jest cudnie:)

***

Dziś planuję małe spa: włosy, stopy, brwi, maseczki itd. Wieczorem czeka mnie impreza na statku (kurde na prawdę mi się nie chce) a za tydzień fryzjer-uwierzycie, że nie lubię chodzić do fryzjera?... Za dwa tygodnie z kolei czeka nas wyjazd na Słowację na weekend i na tą wyprawę już bardziej się cieszę choć nie wszystkich z którymi jedziemy znam a ja się dobrze czuję we własnym gronie-jakiś dzik się ze mnie zrobił ostatnio.

Mężu ma teraz urlop i może uda nam się ogarnąć malowanie dużego pokoju, w sumie niewiele zrobiliśmy od przeprowadzki bo wszystko w domu było i zawsze znajdywały się pilniejsze wydatki ale chyba trzeba powoli ruszyć z tematem i zacząć przerabiać gniazdko pod siebie :)

Do napisania!