Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od kilkunastu lat mieszkam w Szkocji. Od samego początku pobytu tutaj zaczęłam tyć aż doszłam do 116kg. Tu to chyba nawet powietrze tuczy. Chciałabym wreszcie schudnąć, żeby móc bardziej cieszyć się życiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18211
Komentarzy: 1034
Założony: 6 marca 2016
Ostatni wpis: 13 marca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Szkotka116

kobieta, 49 lat,

169 cm, 101.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 maja 2018 , Komentarze (12)

Dzień dobry.:)

Piszę, żeby się poskarżyć, że szklana wogóle nie chce współpracować.

Od ostatniego wpisu nie zjadłam nic z kupnych słodyczy i nie wypiłam ani kropli alkoholu (zazwyczaj w piątek i w sobotę lubię się napić kieliszek lub dwa wina lub Jagermeistera). Zjadam też rozsądne porcje i nie podjadam między posiłkami. No i pięć razy pedałowałam na moim stacjonarnym. Czyli w porównaniu do ostatnich kilku miesięcy zastosowałam terapię szokową. A waga ani drgnie!!!:<

Tego się zupełnie nie spodziewałam. No nic, zaciskam zęby i walczę dalej.Może mi okres nachodzi? Przy PCOS nigdy nie znam dnia i godziny.

A propos, czy któraś z was może mi poddać jakiś zamiennik do pszennej bagietki, coś a la bruschetta na przykład, najlepiej bez mąki pszennej? Ostatnio naszym hitem w domu jest micha pomidorów pokrojonych w kostkę z dodatkiem czosnku, bazylii i oliwy. Znakomicie smakuje na bagietce opieczonej w piekarniku. Staram się unikać białego pieczywa, ale chlebek żytni, który jadam na codzień zupełnie do tego nie pasuje.

Pogoda nas rozpieszcza ostatnio. Temperatury nie są jakieś zawrotne, ale większość dni jest słoneczna. od razu chce się żyć!(slonce)

No i się pochwalę, że jutro mam wolne. Jedziemy na doroczny przegląd. Mamy fajne ubezpieczenie na życie - jeśli robimy przeglądy (cukier, cholesterol, BMI itp) i rejestrujemy aktywność fizyczną (Fitbit), to po roku dostajemy zwrot części składek. Plus za określone osiągnięcia mamy na przykład darmowe bilety do kina lub kawę w Starbucks. Zawsze to jakaś dodatkowa motywacja. Do tej pory takie przeglądy można było robić też w weekend, ale w tym roku dostępne terminy są tylko Pn-Pt. No i dzięki temu będę miała długi weekend.

Miłego dnia, kochane. Magda

10 maja 2018 , Komentarze (14)

Wreszcie zawitała wiosna do Szkocji, nawet całe trzy dni z rzędu świeciło słoneczko, i to w weekend (slonce):D. Zeszłotygodniowa delikatna zielona mgiełka młodych listków zamieniła się w orgię zieloności (i chwastów w moim ogrodzie :p).

Temperatura powyżej 10 stopni i nieco światła słonecznego wpłynęły pozytywnie i na mnie. Po raz n-ty biorę się za siebie. I to nie od przyszłego poniedziałku, ale od wczoraj :). Obiecuję sobie zero słodyczy i alkoholu do wyjazdu na urlop, mam też zamiar ćwiczyć na rowerku co najmniej co drugi dzień. A do urlopu jeszcze tylko dwa tygodnie. Miałyśmy małą nieprzyjemność, bo anulowano nam rezerwację domku, który miałyśmy wynajęty już od kilku miesięcy. Bałam się, że tak na ostatnią chwilę trudno będzie znaleźć coś dobrego, ale chyba nam to wyszło na dobre. Znalazłam apartament mniejszy, ale za to w lepszej lokalizacji (przy samym morzu) i tańszy od poprzedniego. Niedługo sprawdzimy, czy wybór był dobry.

A teraz uciekam do pracy. Miłego dnia. Magda

19 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Świeci słoneczko, niebo jest błękitne, a na spacer poszłam w rozpiętej kurtce :D. Wiosna, panie Dziejku!!!!(kwiatek)(slonce)

Będzie dobrze. Miłego dnia kobietki (pa)

18 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

Dzień dobry kobietki. Od dwóch tygodni Szkocja żyła falą ciepła, która miała nadejść dzisiaj (slonce). Hmmm, otworzyłam oczy z rana, a tu pada, a na spacer z psem poszłam w kurtce zimowej (tak, jak codziennie od listopada) :D. No chyba ktoś zapomniał powiedzieć pogodzie o oczekiwaniach meteorologów :PP. Jak na razie jedynymi znakami wiosny są pola żonkili, które są w Szkocji bardzo popularne, rosną wszędzie i co roku cieszą oczy soczystą żółcią.

No i tak się toczą te dni, bardzo podobne jeden do drugiego. Jedyny promyczek to, że Mama przyjeżdża w sobotę i zostanie z nami prawie dwa miesiące. No, a za pięć tygodni wyjazd na Kornwalię. Już się nie mogę doczekać.

Na froncie wagowym kompletna klapa. Tak, jak pewna (nie)popularna Vitalijka, deklaruję jedno, a robię drugie. Chociaż tyle, że ja nie jadam fast foodów :(. Moim Vaterloo są wieczory. Nie uwierzyłybyście, ile kalorii jestem w stanie pochłonąć w te dwie godziny pomiędzy przyjściem z pracy, a pójściem do łóźka. Zupełnie nie wiem, co się ze mną stało. Nie przypominam sobie takich problemów roku czy dwa lata temu. I nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Zarzucanie sobie braku konsekwencji i silnej woli tylko napędza to zamknięte koło. Potrzebuję porządnego kopniaka. Która chętna?

5 kwietnia 2018 , Komentarze (8)

Witam Was z rana :).

Słyszałam, że w Polsce temperatury ponad 20 stopni, a u nas opady śniegu i minus 6 stopni ostatniej nocy. Dzisiaj nadal przymrozek i słoneczko. Taki widok zachwyciłby mnie w zimie, ale teraz mam już dosyć. Ja chcę wiosny!!!!!(szloch)

Odświeżanie kuchni udało nam się zakończyć przed świętami i mam teraz super jasne halogeny w części stricte kuchennej i piękną wiosenną, limonkową ścianę w części jadalnej. Całe pomieszczenie od razu poweselało i zrobiło się bardziej przytulne. Warto było, chociaż czas remontu (odgrzewanie gotowych potraw) i świąt zaowocował u mnie skokiem wagi o 2kg. Mam nadzieję, że uda mi się je zrzucić do końca przyszłego tygodnia.

Cztery dni wolnego pozwoliły mi też nieco odpocząć psychicznie. Nie chodzi o samą pracę, ale o te nieszczęsne dojazdy. Zrobiła mi się jakaś schiza na tym punkcie. Nadal szukam czegoś bliżej domu, ale na razie nie ma na czym oka zawiesić. No nic, mam czas.....

Ogólnie pogoda w święta nie była ciekawa, ale w jeden dzień udało nam się trochę popracować w ogrodzie i rezultatem jest nowa rabatka (kwiatek). Wsadziłam do niej różne bulwy i teraz się nieco martwię, czy te przymrozki im nie zaszkodzą. Zobaczymy za kilka tygodni. A teraz zmykam do pracy.

Miłego dnia, kobietki (slonce)

23 marca 2018 , Komentarze (15)

Cześć kobietki.

Ten czas tak szybko ucieka, że nawet nie wiem, kiedy minęło te 2 tygodnie od ostatniego wpisu.W sumie z dietowego punktu widzenia nie ma o czym pisać , bo waga stoi w miejscu (przynajmniej nie rośnie :)). Cały problem z tymi wieczorami. Przez cały dzień trzymam się dobrze, a wieczorem siadam przed TV lub z książką i wsuwam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Jak tylko poprawi się pogoda, postaram się wprowadzić wieczorne spacery - więcej spalonych kalorii, a mniej tych spożytych.

Na razie w ramach rozrywki mamy nowy "remoncik". Tym razem na tapetę poszła kuchnia - zmieniamy oświetlenie i odświeżamy ściany i sufit. Postanowiłam poeksperymentować i jedną ze ścian pomalujemy w kolorze limonki. Zamierzam też dokupić dodatki w tym kolorze, chociaż z tym postaram się ograniczyć do minimum.

Nawet nie wiem kiedy dorobiłam się całej góry gratów. Kiedy mieszkałam w Polsce, miałam mieszkanko 38m2 i mieściłam w nim wszystko. W kuchni miałam całe 2 szafki :D. Teraz mamy dom 160m2 (sama kuchnia 25m2) i się w nim nie mieścimy. Do remontu musiałam opróżnić wszystkie szafki w kuchni i zagraciłam sobie trzy inne pomieszczenia. Niektórych z tych rzeczy nie używałam od 2 lub 3 lat. Problem w tym, że nie są one zepsute lub zniszczone, a ja nie potrafię wyrzucić dobrych rzeczy. Próbowałam je ogłaszać na gumtree, ale brak odzewu, chociaż ceny podałam naprawdę niskie. Może w lato wybiorę się na tzw car boot? To taki miejscowy pchli targ. Mam doświadczenia w zakupach w takich miejscach, ale nigdy nie sprzedawałam i mam lekkie obawy. No cóż, zobaczymy. Na razie dokupiłam dodatkową szafkę, żeby te swoje "skarby" pomieścić. Może wy macie jakieś pomysły na zagospodarowanie rzeczy, których już nie potrzebujecie?

Miłego wieczorka i weekendu. Magda

6 marca 2018 , Komentarze (10)

Dzień dobry.

Dzisiaj jest moja druga rocznica na Vitalii. Poprzednią mogłam świętować - schudłam wtedy prawie 13kg - ale tym razem powodów do świętowania nie ma - w ciągu ostatnich 12 miesięcy przytyłam 3kg. Z drugiej strony, czytając Wasze pamiętniki dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Zdecydowanie zmienił się sposób w jaki podchodzę do jedzenia, aktywności fizycznej, a także moje podejście do życia. Próbuję wielu nowinek, o których dowiaduję się z Waszych wpisów (wreszcie wyhodowałam swoje własne kiełki Kropelko). I nadal walczę. Dajecie mi wiarę, że jeśli się naprawdę chce, to można. I za to Wam dziękuję (kwiatek).

Wracają do prozy życia, u nas znowu sypie (szloch). Już mam dosyć tego białego puchu! Malowniczo to wygląda, ale nie wtedy, kiedy czeka człowieka godzinny dojazd do pracy. Ale nic to, jutro też będzie dzień i może wiosna wkrótce do nas zawita. A za 2,5 mam urlop :D.

Miłego dnia moje drogie. Magda

4 marca 2018 , Komentarze (6)

Witam Was weekendowo :).

Coś to moje zaklinanie wiosny poszło w złym kierunku. :D Ależ nas zasypało w zeszłym tygodniu. Moja wioska zostało odcięta od świata na 3 dni. Szczęście nie wróciło na noc w środę - musiała się zatrzymać u znajomych mieszkających niedaleko jej pracy. W czwartek próbowała wrócić i musiała zostawić samochód 3km od domu i resztę drogi przebyć na piechotę. A ja od środy do piątku nie mogłam wyjechać do swojej pracy. Co prawda miałam dostęp do firmowego maila, ale nie do programu magazynowego, więc żeby się trochę odgrzebać z zaległości pojechałam do pracy wczoraj, kiedy w końcu przejechał pług śnieżny.

Waga wzrosła o 1kg. Muszę włączyć aktywność fizyczną, bo ostatnio całkowicie się w tym obszarze zapuściłam. Postanowiłam też nieco zadbać o siebie w sferze kosmetycznej :). Jak już kiedyś nadmieniłam, jestem mistrzynią kupowania i nie używania różnych rzeczy. Odnosi się to też do maseczek, peelingów itp. Więc dzisiaj z Mamcią zrobiłyśmy sobie dzień spa. Był peeling, maseczka, płatki pod oczy i jeszcze mnie czeka manicure :). A teraz siedzimy sobie przy płonącym kominku.

A Wy jak spędzacie ten weekend?

Magda

27 lutego 2018 , Komentarze (4)

Ostatni tydzień zleciał mi nie wiadomo kiedy. Za to mogę napisać rozprawę na temat "Jak problemy transportowe w USA wpływają na dietę Polki mieszkającej w UK". A wpływają bardzo negatywnie!!! Jeszcze w piątek o 22:00 siedziałam na mailu firmowym korespondując z amerykańskim spedytorem. A w weekend popłynęłam. W niedzielę w nocy, w czasie snu aż mi się ulało. Po raz pierwszy w życiu miałam takie doświadczenie i było to wstrętne ;(.

Z pozytywów - po roku szlabanu pojechałam na zakupy ciuchowe (wcześniej obiecałam sobie, że zacznę kupować ciuchy, kiedy zejdę poniżej setki, ale okazało się to marzeniem ściętej głowy, a do pracy muszę w czymś chodzić). Udało mi się kupić aż 3 pary spodni, co przy mojej budowie jest nie lada osiągnięciem. Mam też 4 nowe bluzki i 2 bary butów :). No, to na dłuższy czas mam z głowy shopping. No i w sobotę wieczorem odebrałyśmy Mamcię z lotniska - jej też trochę brzuszek urósł w PL, więc obie bierzemy się za siebie. Nie dam się. Muszę tylko znaleźć jakiś sposób, żeby się wyciszyć i zapanować nad emocjami.

Choć pogoda nie nastraja optymistycznie. Weekend był piękny - mroźny, ale słoneczny - ale od dzisiaj pada śnieg i ma padać do końca tygodnia. A szkockie służby drogowe w ogóle sobie z tym nie radzą.

Miłego dnia, kochane. Magda

19 lutego 2018 , Komentarze (10)

Wzorem Małgosi znad Rozlewiska postanowiłam rozpocząć "zaklinanie wiosny". Poniżej efekt sobotnich zakupów:

Myślicie, że zadziała?:D

Odnośnie norweskiej - w piątek poległam - trzymałam się do 19:00, a później wchłonęłam 3 kromki chleba z żółtym serem.:( Cóż, co się stało, to się nie odstanie. W sumie, jak na moje możliwości, to całkiem nieźle. W sobotę pojechałyśmy na zakupy spożywcze i przy okazji wstąpiłyśmy do małej kawiarenki na kawkę. Było bardzo przyjemnie. Nie wiem dlaczego, ale kawa "na mieście" zawsze bardziej mi smakuje od domowej. Na obiad była rybka z ryżem (mało) i sałatką (dużo), a później wieczór filmowy. W niedzielę przygotowanie jedzenia do pracy na najbliższe dni (Szczęście pracuje w niedziele) i tak mi minął ten weekend, nawet nie wiadomo kiedy.

Dzisiaj trzymam się grzecznie. I chyba zaraz pójdę do łóżka, żeby już nic głupiego nie wymyślić.

Miłego wieczorka, kobietki :). Magda