Przede wszystkim życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku . Oby i dla Was i dla mnie był on lepszy od poprzedniego.
Wracam jako córa marnotrawna. Ważę 108,4kg (a było i więcej przez ostatnie tygodnie). Ostatni raz taką wagę miałam w lipcu 2016, więc straciłam na nic ostatnie półtora roku. No cóż, czas się obudzić i zabrać znowu za siebie.
Nie było mnie jakiś czas, ponieważ pękłam i popłynęłam strasznie. Może pamiętacie, że na początku zeszłego roku straciłam pracę (redukcje w firmie). Nowa jest całkiem fajna, ale godziny pracy i odległość do codziennych dojazdów dobijają mnie. Plus, w listopadzie miałam wypadek w drodze do niej. Mnie, ani nikomu innemu nic się nie stało, ale 2-letnie autko poszło do kasacji. Musiałam na chybcika wynajmować zastępcze z wypożyczalni (koszty straszne) i szukać nowego auta. I jeszcze cały czas robić dobrą minę do złej gry, bo Mama i Szczęście były już wystarczająco przerażone samym wypadkiem, a w mojej rodzinie to ja jestem tą opoką dla wszystkich. W pewnym momencie przerosło mnie to wszystko. Po prostu żarłam - w pracy dokupowałam batoniki, w domu wieczorami i w weekendy zapychałam się paluszkami, lodami i opiekanym chlebem. I cały czas czułam pustkę w brzuchu, nawet, jak było mi już niedobrze z przejedzenia. Chyba miałam jeden, olbrzymi kompuls. Oczywiście próbowałam wziąć się za siebie, ale siły mi wystarczało na dzień lub dwa, a później odrabiałam to z nawiązką.
Ale koniec z tym. Wdrażam plan naprawczy. Dzisiaj zakupy, a od jutra powrót rozsądnej Magdy. Nie wiem, czy to mądre, ale potrzebuję szybkiego wyniku, żeby się zmotywować. Zrobię przez 2 tygodnie dietę norweską opisaną przez jedną z Was. Mam nadzieję, że nie rozwali mi ona metabolizmu, a po czymś takim stara dieta od dietetyczki wyda się szczytem rozpusty . Poza tym, zaczynam poszukiwania nowej pracy. Nie ważne, czy znajdę ją za miesiąc, czy za dwa lata. Ważne, żeby spełniała moje kryteria (charakter pracy, odległość od domu, płaca).
Z dobrych wiadomości. Mamcia schudła 8 kg - teraz jest w PL i mam nadzieję, że nie przytyłam. Mamy zarezerwowany domek w Kornwalii na maja. Jeszcze nigdy tam nie byłam, i już nie mogę się doczekać. Przy okazji spotkamy się chyba z młodszą siostrą mojej babci, której nie widziałam od ponad 30 lat. Mieszka gdzieś w tamtych rejonach, a ja nawet o tym nie wiedziałam. No i nasze włoskie wakacje. Loty i apartamenty na wrzesień zarezerwowane - spędzimy 5 nocy w Amalfi, 3 w Ravello i 2 na Capri. Będziemy zwiedzać, zwiedzać i zwiedzać. Już odliczamy dni.
A dzisiaj jadę do fryzjera nieco się odchwaścić i pokolorować. Trochę się boję, bo wczoraj dostałam @, a słyszałam, że wtedy się nie farbuje włosów. No, ale wizytę miałam zarezerwowaną z wyprzedzeniem, a przy PCOS nigdy nie wiem, kiedy @ zawita.
Miłego dzionka kobietki. Magda