Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od kilkunastu lat mieszkam w Szkocji. Od samego początku pobytu tutaj zaczęłam tyć aż doszłam do 116kg. Tu to chyba nawet powietrze tuczy. Chciałabym wreszcie schudnąć, żeby móc bardziej cieszyć się życiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18295
Komentarzy: 1034
Założony: 6 marca 2016
Ostatni wpis: 13 marca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Szkotka116

kobieta, 49 lat,

169 cm, 101.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2017 , Komentarze (5)

Cześć kobietki. Znowu zafundowałam sobie zastój. Sama do siebie nie mam już cierpliwości. Jem zgodnie z dietą przez 80% tygodnia, a później rujnuję cały wysiłek jedząc francuskie ciastka, paluszki lub/i białe pieczywo. Jestem na siebie wściekła. Przecież jestem inteligentna, wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie. No to dlaczego sobie to robię???!!!!(szloch)

Ale nie poddam się. Po każdym upadku będę zaczynała od nowa. Przecież wiem, że mogę. W końcu 14kg zrzuciłam.

Z pozytywnych rzeczy - mamy trzeci słoneczny dzień z rzędu. (slonce) I dobrze, bo chwasty by mi w końcu zarosły cały ogród. Sobotę spędziłyśmy na plewieniu i sadzeniu nowych kwiatów (jak zwykle odkąd kupiłyśmy ten dom nie mogłyśmy się powstrzymać i pojechałyśmy do centrum ogrodniczego). W pozostałe dni popołudniami Szczęście nadal walczy w ogrodzie, a ja gotuję i przygotowuję nas do pracy, staram się też z doskoku coś robić na zewnątrz, żeby złapać trochę słońca. 

Teraz ja chodzę rankami z psicą. W takie pogodne dni widoki zaraz za naszym osiedlem są przepiękne. Wyobraźcie sobie błękitne niebo z niewielkimi białymi obłokami, soczyście zieloną trawę, ciemną zieleń lasów w oddali i delikatne mgły snujące 

 miejscami tuż ponad ziemią. Ponieważ chodzę na te spacery o  06:00 rano, moja wioska jeszcze śpi i słychać tylko świergot ptaków. Sielanka.

Nadal chodzę do tymczasowej pracy, ale mam już stały kontrakt od innej firmy -  zaczynam 03/07 :). Warunki nieco gorsze niż w mojej starej pracy, ale lepsze od wszystkiego innego, co było dostępne. Zobaczymy, popracuję kilka miesięcy i zdecyduję czy chcę zostać, czy raczej poszukać czegoś innego. Wtedy też te poszukiwania będę mogła prowadzić z innej pozycji.

Lecę poczytać Wasze pamiętniki i się trochę zmotywować (nie robiłam tego od soboty). Miłego wieczorka. Magda (kwiatek)

9 czerwca 2017 , Komentarze (17)

Jak w tytule.....:D

Waga już tylko 300g wyższa od paskowej. Przewałkowałyśmy moje problemy z dietetyczką i powinno być lepiej na przyszłość. Teraz mam jej pisać cotygodniowe raporty mailem, więc to na pewno mnie dodatkowo zmobilizuje. I nie będę dodatkowo płacić za to udogodnienie :).

Od środy poszłam do pracy (na razie kontrakt czasowy) i zaraz po tej ofercie dostałam 4 (!!!!) zaproszenia na rozmowy do innych firm (od razu stała umowa, jeśli przejdę rekrutację). W jednej z nich przeszłam już pierwszy etap i jestem jedyną kandydatką zaproszoną na drugą rozmowę (balon).

A poniżej możecie zobaczyć zdjęcia bardzo miłego, choć niespodziewanego gościa, którego zobaczyłam ostatnio w naszym ogrodzie :D.

Miłego weekendu dziewczynki. Magda

2 czerwca 2017 , Komentarze (13)

Witam Was po długiej przerwie.

Jakoś nie mogłam się pozbierać na tyle, żeby tu pisać. Brak pracy dał mi porządnie popalić pod względem emocjonalnym i nie wpłynął dobrze na moją dietę. Jestem 2 kg na plusie, co i tak nie jest złym wynikiem, bo były dni, kiedy dosłownie się obżerałam. No nic, biorę się za siebie (znowu) i wracam na dobre tory.

Z pozytywnych wiadomości: byłam w Polsce i porobiłam wszystkie badania, a w przyszłym tygodniu mam konsultację z dietetyczką; skończyłam moje zaplanowane remonty i zarówno biblioteczka i jadalnia podobają mi się (wrzucę zdjęcia niedługo), no i mam pracę od przyszłego tygodnia (na razie za niższą pensję niż poprzednia i na okres próbny, ale da mi to możliwość spokojnego szukania czegoś lepszego bez widma problemów finansowych w najbliższej przyszłości).

To na razie tyle w telegraficznym skrócie. Lecę teraz poczytać Wasze pamiętniki i pocieszyć się Waszymi sukcesami. :)

Miłego dnia. Magda(kwiatek)

25 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

niestety nie wagowo. Waga stoi, bo nie trzymam diety. Nie przeginam z ilością jedzenia, ale nie pilnuję, co i kiedy jem i za mało piję. Muszę się poprawić! :?

Za to biblioteczka wymalowana (krem z delikatną zielenią) i właśnie jestem w trakcie jej wykańczania (obrazki, poduchy, karnisz, itp). Poszło bardzo sprawnie - 3 dni i po bólu.

Weekend też minął aktywnie - tym razem w ogrodzie. Ponieważ było to pierwsze plewienie od jesieni (przez remont sypialni złapałyśmy opóźnienie) to doprowadzenie wszystkiego do porządku było prawdziwym wyzwaniem. Na szczęście wbrew prognozom pogoda dopisała. Wyprodukowałyśmy 6 dużych worów chwastów i trawska, które pozarastało nam rabatki, plus 4 wiązki gałęzi :). No, ale teraz od razu przyjemniej się patrzy na ten nasz ogórek (kwiatek).

Odkąd straciłam pracę nie potrafię spokojnie usiedzieć, cały czas coś wymyślam. Myślę, że po prostu staram się nie myśleć, że to już 5 tygodni i nic... Przy okazji muszę stwierdzić, że agencje rekrutacyjne doprowadzają mnie do szału. Już kilka razy zdarzyło się, że zadzwonili pytając, czy jestem zainteresowana daną pracą, mieli później wysłać maila / ponowić kontakt i echo.... To jest kompletne lekceważenie drugiego człowieka. Mogę zrozumieć, że wysłali moje cv klientowi i nic nie wyszło, ale byłoby miło, gdyby mnie o tym poinformowali. Uff, będzie lepiej, na pewno...

Miłego wieczorka. Magda

21 kwietnia 2017 , Komentarze (11)

Witam Was weekendowo.

Pamiętacie mój jesienny i wiosenny wpis o wkopywaniu cebulek w zagajniczku zaraz za naszym ogrodzeniem? No to poniżej macie rezultat - żonkile już nieco poprzekwitały, ale za to pokazały się tulipany i szafirki.(kwiatek) Taki widok mamy z okna naszej sypialni i na każdym razem, jak schodzimy ze schodów :D(na wprost schodów mamy olbrzymie okno). U podnóża pagórka, na którym kwitną te kwiaty płynie strumyk - mamy zamiar zasiać wzdłuż niego niezapominajki..... już się nie mogę doczekać.....

Dzisiaj (z dużym opóźnieniem) wreszcie zabrałyśmy się za porządki w ogrodzie. Dlaczego to właśnie chwasty zawsze najszybciej rosną? :< Jak na razie udało mi się oczyścić jedną rabatkę, a na jutro zapowiadają deszcz. Mamy też kilka roślin, które kupiłyśmy w centrach ogrodniczych. Boję się je wsadzić do gruntu, bo cały czas mamy jeszcze przymrozki w nocy, a w zeszłym roku nauczyłam się boleśnie, jak bardzo zabójcze bywają one dla takich "centrowych" roślinek. No więc czekam cierpliwie :).

Waga powoli spada - głównie dzięki środowej migrenie. Odkąd wzięłam się na serio za dietę mam je bardzo rzadko, ale nadal się zdarzają co kilka miesięcy. U mnie do potwornego bólu głowy dołączone są też problemy żołądkowe i wymioty. I tak naprawdę dopóki nie pozbędę się zawartości żołądka, to ból głowy nie przejdzie. Rezultat - 1kg w 6 godzin....

Ze względu na fakt, że teraz siedzę w domu przejęłam wyprowadzanie naszej Zołzicy (Azy) - wcześniej to Szczęście się poświęcało (ja wychodziłam tylko kiedy była ładna pogoda). Muszę powiedzieć, że szczególnie te poranne spacery wpływają na mnie bardzo relaksująco. Na spalanie kalorii to pewnie one za bardzo nie wpływają (idziemy bardzo powoli, bo moja sunia musie obwąchać każdy krzaczek i trawkę), ale zdecydowanie wpływają one dobrze na mój nastrój. A poniżej obrazek z takiej eskapady :D. Widzicie tego malucha, który stoi na swojej matce? On co chwilę na nią wskakiwał i zeskakiwał i taką miał zabawę. :D

Odnośnie pozytywnego nastawienia - dzięki komentarzowi Mikelki odkryłam bloga simplife.pl i bardzo mi się spodobał. Zauważyłam, że kilka rzeczy sama już wprowadziłam intuicyjnie w moje życie, ale nad kilkoma innymi muszę jeszcze popracować. Zamierzam jak najlepiejwykorzystać to moje przymusowe wolne :)

Życzę Wam miłego wieczorka. Magda (alkohol)(pa)

19 kwietnia 2017 , Komentarze (10)

Dziękuję za wszystkie komentarze pod moim ostatnim wpisem. Bardzo mi pomogło "wygadanie" się tutaj. Nadal staram się sobie wszystko poukładać i nadal szukam pracy. Na stanowiska szeregowe mnie nie chcą, bo mam za wysokie kwalifikacje, a dobrych ofert na stanowiska kierownicze nie ma tak dużo. Na szczęście dostałam całkiem dobrą odprawę, więc mogę spędzić trochę czasu na poszukiwaniach.

Za to cały wolny czas poświęciłam na wykończenie naszej sypialni. Udało mi się rzutem na taśmę przed samymi Świętami. Wyszło całkiem ciekawie, no i mam teraz własną garderobę :). Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia przed (po lewej) i po (po prawej) sypialni i przylegającego do niej prysznica.

Wszystko zrobiłyśmy same. Jedynie z hydrauliką i elektryką pomógł nam kolega. I kto powiedział, że remonty to męskie zajęcie?:D

Wagowo mogłoby być lepiej. Było już 102,8kg, ale popłynęłam w Święta i teraz muszę zrzucić 2kg nadwyżki. Jestem już tak blisko tych dwóch cyferek, a jednocześnie tak daleko.....Teoretycznie powinnam teraz mieć mnóstwo czasu na przygotowywanie wszystkich posiłków i jedzenie ich o właściwych porach, ale dziwnym trafem o wiele lepiej potrafiłam się zorganizować, kiedy pracowałam....

Zyczę Wam miłego dnia i lece nadrobić zaległości w Waszych pamiętnikach. Magda(kwiatek)

23 marca 2017 , Komentarze (22)

Waga oficjalna 103,2kg (-0,7kg).

I to tyle dobrych wiadomości.

Nie pisałam ostatnio, bo był to dla mnie ciężki tydzień. W piątek o 08:00 rano (zaczynam o 08:00, a reszta biura o 09:00) do pracy przyszli wszyscy trzej dyrektorowie i poproszono mnie na rozmowę. Poinformowano mnie, że w obecnej sytuacji firmy zamierzają zlikwidować moje stanowisko pracy. Wręczono mi dokumenty związane z wypowiedzeniem umowy i rozliczeniem odprawy, zaległego urlopu itp i poproszono mnie o opuszczenie biura. I to mnie najbardziej zabolało. W sumie powinnam się cieszyć, że zapłacą mi za 3 miesiące pracy, a nie będę musiała do niej chodzić, ale to bardziej mnie zabolało niż ucieszyło. To tak, jakby cała moja praca z ostatnich 5 lat była kompletnie bezwartościowa. Muszę się tu wygadać, bo nie mam gdzie. Przy Szczęściu robię dobrą minę do złej gry, ale w głowie mam burzę myśli. Nie rozumiem tego. Byłam jedyną osobą zajmująca się logistyką w naszej firmie. Dziewczyna, która zastępowała mnie podczas urlopów robiła tylko 2 rzeczy, które musiały być zrobione, a reszta czekała na mój powrót. Nikt mnie nie pytał, jak i co robię, nikt mnie nie poprosił, żebym przekazała moje obowiązki innej osobie lub żebym kogoś przeszkoliła (np. na czas mojej nieobecności itp). Czyli albo ja przez te lata robiłam kompletnie bezwartościową pracę albo oni strzelili potężną głupotę. A ja wiem bardzo dobrze, że zaraz po przyjściu do firmy zredukowałam ich koszty magazynowania o 30.000 EUR na miesiąc! I cały czas utrzymywałam je na takim niskim poziomie. Nie rozmumiem tego. Nie miałam z nimi żadnych zatargów ani żadnych skarg. Cały czas to magluję i mnie to męczy, bo nigdy wcześniej nie miałam z taką sytuacją do czynienia.....

W każdym razie jeszcze w piątek wieczorem przejrzałam oferty pracy i wysłałam aplikacje, gdzie tylko mogłam. Zarejestrowałam się na wszystkich stronach dla poszukujących pracy i czekam. Jak na razie miałam 2 telefony z agencji rekrutacyjnych i maila bezpośrednio od pracodawcy. Trzymajcie za mnie kciuki, bo będę teraz potrzebowała bardzo dużo szczęścia, żeby znaleźć w miarę szybko coś konkretnego (jeśli nie będę miała żadnej konkretnej oferty w ciągu miesiąca zamierzam podjąć jakąś pracę tymczasową i dalej szukać).

3 pozytywy:

Koleżanki z pracy były kompletnie zaskoczone i zdegustowane obrotem sytuacji i sposobem, w jaki zostałam zwolniona. Dostałam od nich dużo wyrazów wsparcia i zamierzamy się wkrótce spotkać na pożegnalnego drinka.

Nie "zajadłam" stresu. Co prawda plan dietetyczny mi się kompletnie rozjechał, ale nadal jem zdrowe rzeczy i nie dotknęłam ani kawałeczka czekolady lub loda (wcześniej w podobnej sytuacji takie rzeczy wymiatałabym w ilościach hurtowych).

Mam bardzo dużo wsparcia ze strony Szczęścia. Zazwyczaj jest osobą, która najpierw plecie, co jej ślina na język przyniesie, a dopiero później myśli. Tym razem stanęła na wysokości zadania. Wręcz "cacka się" ze mną. Cały czas powtarza, że damy sobie radę, a w sumie to taka zmiana może nam jeszcze wyjść na dobre. Oby tak było....... 

Miłego wieczora. Magda

16 marca 2017 , Komentarze (12)

Jest 103.9kg i mam nadzieje, ze zamieni sie jak najszybciej w 102kg.
104 to ja lubilam 2 tygodnie temu, teraz juz nie chce ich :D.

Zbliza sie weekend i troche sie boje, ale dam z siebie wszystko. Zaczelam piec fit przekaski i ciastka (stewia zamiast cukru, olej kokosowy I maslo orzechowe zamiast innych tluszczy, maka razowa lub zmielone platki owsiane). Glownie dla Szczescia, zeby mi nie przynosila do domu kupnego badziewia (ona codziennie bierze do pracy po 2 ciasteczka owsiane) plus w weekend jakiest ciasta z worka itp. Zawarlysmy umowe, ze ona tego nie kupuje, a ja dbam o to, zeby miala swoja porcje slodkiego. Dziala to juz od 2 tygodni (z 1 wpadka w zeszly weekend). Ja tez na tym korzystam, bo jak czuje, ze cos mnie ciagnie to biore sobie takie domowe ciacho zrobione z platkow, orzechow, karobu i odrobiny stewi (wciaz ma pyszny smak gorzkiej czekolady) I pokusa odchodzi. Tak zrobilam 3 razy w tym tygodniu i zadzialalo.

No i jedna dziwna rzecz. Wczoraj pod koniec dnia nieco sie zdenerowalam. Nie bylo to nic szczegolnego, ale kilka malych rzeczy sie skumulowalo I czulam, ze jedna mala iskierka i wybuchne. Zazwyczaj pierwsza mysl w takim przypadku to czekolada, toffi, paluszki lub maly kieliszek mojego ulubionego likieru. A wczoraj nagle zachcialo mi sie koktajlu pomarnczowo-pietruszkowego, o ktorym pisalam wczesniej! No jak to? Przeciez ja nie lubie pietruszki!!! :p Musialam sie obejsc smakiem, bo natki w domu nie bylo, ale dzisiaj po pracy Szczescie ma zadanie specjalne - zakupic duzo natki i pomaranczy :). Nie wiem, czy to mozliwe, zebym sie tak szybko uwarunkowala (duzo szybciej niz psy Pawlova) ;)? Koktajle te zaczelam pic dopiero 2 tygodnie temu i pije je w niedziele kolo poludnia, kiedy jestem sama i zrelaksowana. W sumie niewazne. Wazne, ze pomoze mi to w gubieniu wagi.

Z wiesci pozajedzeniowych - dalej sie meczymy z nasza sypialnia. Wrzuce fotki, jak juz skonczymy. Mama ma juz wykupione biely do USA. Wylatuja 12/05, a wracaja 02/08, czyli nie bedziemy sie widzialy od 15/04 do 31/08 (szloch). No, ale czegoz to sie nie robi dla mlodszej siostry. Za to zamierzam nad soba pracowac, zeby widocznie schudnac do Jej powrotu.

Milego dnia I udanego weekend. Magda

13 marca 2017 , Komentarze (18)

Po moim ostatnim optymistycznym wpisie poplynelam.
Nie wiem, co mi sie podzialo, ale w drodze do domu nie moglam myslec o niczym innym niz o jedzeniu. Zjadlam obiad I dopchalam paluszkami (szloch). W piatek powtorka z rozrywki. W koncu opamietalam sie w sobote popoludniu. Nie wiem dlaczego to robie. Przeciez jestem inteligentna osoba. Wiem, ze takie akcje powoduja zaprzepaszczenie ilus tam tygodni pracy nad soba. W momencie, kiedy wpadam w taki ciag mozg mi sie wylacza. Nie mysle I nie czuje.... tyko jem..... Nienawidze tej slabosci!!! :< I wstydze sie za nia.

No nic, podnioslam sie z kolan, otrzepalam nogawki I w wracam pokornie na dobra droge.

Dzisiejsze menu:
- sniadanie: salatka z rukoli, pomidora, jaj I oliwek z chlebem zytnim I pasta z awokado
- przekaska: 2 mandarynki I migdaly
- lunch: salatka z rukoli, warzyw I komosy ryzowej
- obiad: kurczak fajita z makaronem ryzowym
- kolacja powinna byc zapiekana z kozim serem, ale pewnie nie dam rady.

Z wiadmosci pozytywnych: w sobote zainaugurowalysmy tegoroczny sezon ogrodniczy (kwiatek). Wkopalysmy resztki cebulek zonkili w zagajniku za naszym plotem (jeden worek wkopalysmy jeszcze na jesieni, ale drugiego juz nie zdazylysmy, wiec dokonczylysmy teraz). Skrécilysmy tez drewniana rame na grzadki owocowo warzywne tuz za naszym plotem, teraz trzeba je tylko porzadnie wyplewic I wysypac dobrej ziemi.. Ten teren nalezy do naszej wspolnoty I nikt tam nie chodzi, wiec postanowilysmy zagospodarowac kawalek przylegajacy do naszej posesji (czesc sasiadow tez tak zrobila I nikt nie ma z tym problemu). Juz sie nie moge doczekac maja, zeby zaczac wsadzac nowe roslinki. W zeszlym roku za bardzo sie pospieszylysmy z tym I pozniej zakoczyly nas nieprzyjemnie przymrozki. W tym roku postanowilysmy byc cierpliwsze, ale mimo to juz kupilysmy krzaczki owocowe :D. Trzymamy je naradzie w ganku.

Zycze Wam milego poczatku tygodnia. Magda

9 marca 2017 , Komentarze (6)

czyli stary, "dobry" zastoj (dzisiaj bylo oficjane wazenie).
No, ale nic - poczekamy. Jem zgodnie z rozpiska od dietetyczki, tylko caly czas nie moge zmiescic tych kolacji. Musze to z nia przedyskutowac, jak wroci z urlopu.

Moj jadlospis na dzis to:
Sniadanie: tunczyk z kiszonym ogorkiem, oliwkami, jajkiem i jogurtem greckim plus chleb zytni na zakwasie
Przekaska: mango i kefir 1.5%
Lunch: zupa krem z brokula z platkami migdalowymi
Obiad: cieciorka w sosie pomidorowo-kokosowym z curry
Kolacja: mus kakaowy z awokado na mleczku kokosowym (znajac zycie pewnie go nie zmieszcze, a brzmi tak smacznie)

Obserwacje po uplywie prawie 2 tygodni:
- nie mam spuchnietej twarzy rano (to byla moja zmora, co rano wygladalam jak po ciezkiem libacji alkoholowej)
- zazyczaj nie mam spuchnietych stop (luzy w butach;-))
- wogole nie ciagnie mnie do bialego pieczywa (mialam z tym problem wczesniej - buleczki w weekend itp)
- ograniczona ochota na slodkie (przetrwalam nastepujace pokusy w pracy - miche cukierkow i batonow, tort czekoladowy i domowe gofry przyniesione przez kolege - nawet nie czulam, ze sie specjalnie poswiecam). Zrobilam za to bezcukrowe fit muffiny bananowe i co drugi dzien sobie podjadam po jednej ;-)
- wiecej mi sie chce

Oby tak dalej. Tylko niech ta waga sie ruszy w dol, please! ;)

Z innych tematow - wiosna do nas wreszcie przyszla. (slonce)Od dwoch tygodni mamy krokusy i przebisniegi w ogrodku, ale teraz jeszcze zakwitly zonkile. (kwiatek)W niedziele przylecialy jaskolki, a w tym tygodniu na niebie widac olbrzymie klucze dzikich gesi. Wczoraj wracjac z pracy widzialysmy ich olbrzymie stado odpoczywajace na jednym z okolicznych pol.

I tym optymistycznym akcentem koncze. Milego dnia. Magda