Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdjęcia nie kłamią. Starzenie się to jedno, ale pasienie się niczym owieczka na wybiegu to drugie. Idę po zdrowie i wygląd. Startowałam z 93 kg/165 cm wzrostu, Jestem przy 78 kg a do 60 jeszcze tylko 18 :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11346
Komentarzy: 71
Założony: 17 marca 2016
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Janadiecie2016

kobieta, 47 lat, Bielsko-Biała

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Jak ja nie cierpię narzekania. Wczoraj wieczorem wykończona po pracy i akcjach sprzątania i gotowania domowego - poszłam na wypad spacerowo/biegowo/ćwiczebny do naszego parku. Było tam mnóstwo ludzi, którzy postanowili inaczej spożytkować czas niż TV i chipsy :). Ćwiczyłam sobie na "sprzęcie dostępnym dla wszystkich" i tyle się wysłauchałam narzekań, pomstowania na innych, że mam dość. Zapomniałam mojej MP4 z domu i to był błąd. Powiem Wam, że uszy mi więdły. Opowiadacze wcale nie mieli poważnych problemów, a z byle pierdoły robili taki zamęt w swoim życiu, że aż mi ich było żal. Dobrze, że po wypadku i chorobie męża nie poszłam tam poćwiczyć, bo  bym się załamała swoją sytuacją, a tak proszę bardzo - tadammmm, to ja szalona cztedziestka, która nie chce być zgorzkniałą pięćdziesiątką. Wiecie co, warto chcieć :).

76,0 - nie ściemniaj, a przybywaj na wagę! I tak to zrobisz, po co się opierasz :D.

31 marca 2016 , Komentarze (5)

Dzisiaj nareszcie chorobowy przełom. Nie jest ekstra, ale po wczorajszym wziewnym leku od laryngologa na oskrzela jest zdecyzowanie lepiej. To już 6 tydzień, więc przydałoby się wyzdrowieć. Nawet ochota mnie wzięła na zrobienie porządków domowych szafowych, jak tylko przyjdę po pracy. Za oknem wiosna, trzeba przepędzić zimowe rzeczy z szafy ;). Za to od wczoraj Małż chory i jak to z facetem - boli gardło, ma chrypę a prawie umiera...

Od ok. 2 tygodni piję herbatę białą i powiem Wam, z nią można zrezygnować z kawy. Faktycznie daje koopa. Uwielbiam białą liptonkę z granatem. Mniam...

Waga nadal wskazuje 76,8 kg. Jest zatem szansa na spadeczek zaraz po @. Wczoraj już mnie łapska swędziały i 2x zamachnęłam się do szafki z czekoladą. Na szczęście kostka gorzkiej czekolady ukoiła tęsknotę i na tym się skończyło :P.

30 marca 2016 , Komentarze (5)

I po świętach... Tyle oczekiwania, przygotowań i załatwień i jak zwykle szybko mija to, co dobre. Na wadze 77,0 przeskakujące na 76,8. Jest  dobra tendencja, udało mi się powstrzymać i jedynym niezaplanowanym posiłkiem było poświęcone jajko na świąteczne śniadanie :). Rodzice co prawda się tyle nagadali, że zamiast tu wspomóc człowieka, to mnie tylko tym gadaniem wkurzali. Jestem tuż przed @, spuchłam na maxa, nogami wlokę, ale to u mnie normalne. Grunt, że święta były tradycyjne, piękne i kolorowe. Lubię takie święta. Powiem Wam, że coraz częściej stajemy się nowocześni i zapominamy o pielęgnowaniu tradycji. A szkoda...

Kolejny mój ustalony cel to 10.04 mieć równe 76 kg. Jestem zachłanna i chcę zobaczyć 75 z ogonem :D a co!

25 marca 2016 , Komentarze (1)

Dalej 77,0 kg, jest dobrze :D.

Dzisiaj zrobiłam sobie pomiar tłuszczu, bo mam taką sprytną wagę. Startowałam z 44%, jest 36,1%. Marzę o jakimś 21-22%, będę wtedy w 7 niebie (jak bedzie 25%, to już będę w 5 niebie :) a to już bliżej niż dalej...).

Choroba mnie wykańcza. Od wczoraj jest znowu gorzej. Czwarty antybiotyk w ciągu 1,5 m-ca. Lekarz powiedział, że jak ten nie zadziała to szpital :(. Chwyciło mnie zapalenie oskrzeli i zatok. Jak by tego było mało, to zakażenie bakteryjne górnych dróg oddechowych również. Ech znów synuś jakieś dziadostwo ze szkoły przytaszczył.

Po tym 1,5 m-ca wyglądam,jak upiór. Jem i to zdrowo, ale tyle leków to w życiu nie brałam. Cera blada i jestem słaba jak diabli. Dzisiaj zrobiłam syrop z cebuli i imbiru. Od jutra będziemy go łyżkami brać do pszacz.

Mój 8 letni syn się dziś zapytał, czy może sobie muzyczkę puścić na kompie. Ale się zgarbiłam - zamiast dziecięcych jakiś to on wyskoczył z Dżem i Lady Pank, a potem sobie zapodał Adelkę. Cały tatuś ;).

24 marca 2016 , Komentarze (7)

Tadammm:PP. Jest calusieńkie 77 kg bez ogonka. Yes, yes, yes :D. Uda się w tym tygodniu zobaczyć szósteczkę tuż za siódemką. Powoli w dół i to najważniejsze. Nie warto być  grubym, normalnie same minusy. No może jeden plus - zmarszczek tak nie widać:))).

Nienawidziłam avocado do wczoraj. Od wczoraj je kocham. To wszystko za sprawą pasty, która z pieczywem chrupkim jest boska:

1 avokado (fioletowe) [musi być miekkie, albo poleżeć aż zmięknie 8)]

2 jajka

1/2 małej czerwonej cebuli

sól i pieprz do smaku

Avokado musi być tak miekkie, aby skórka się odwarswiała i można ją było palcami odłupać, jak skorupkę jajka. Jaja musza być ugotowane na twardo.

Obrane avokado bez pestki wrzucamy do miseczki, dodajemy obrane jajka i cebulę posiekaną w drobna kostkę. Wszystko gnieciemy tłuczkiem do ziemniaków a na końcu doprawiamy pieprzem i solą.

Idę pomachać nogami i rękami, trzeba żegnać tłuszczowego dziada codziennie!

21 marca 2016 , Komentarze (1)

Namachałam się dzisiaj kończynami i to jeszcze nie koniec. Trzeba coś z tym cielskiem robić... W czwarteczek mam zamiar ujrzeć 0,5 kg mniej. Nie ma co czasu tracić, tylko walczyć. Skoro siedzę w domu, to mam nadmiar czasu (nadmiar tłuszczu też mam :) ).

Wiecie, co jest najfajniesze w moim odchudzaniu? Nadciśnienie zniknęło, obrzęki nóg sobie poszły, dziwne kłócia wątroby odejjjszły, organizm nie zatrzymuje wody, nie gromadzi gazów a energia i optymizm przylazły same. I to wszystko z zaoszczędzona kasą, w końcu nie wydaję tyle na jedzenie i słodycze :D.

20 marca 2016 , Komentarze (3)

Przed chwilą andzia.28.05.  podsunęła mi świetny pomysł! Trzeba zacząć machać nogami i rękami w przemyślany sposób aby podreperować biuścik i talię. Fantastycznie!

Z racji choroby mojej i  dziecięcia wyśliliśmy z Małżem niedzielne popołudnie. Siadamy w trójkę i startujemy z układaniem 4000 puzli :). Na obiadek szybciutki kurczaczek z warzywami i kaszą, żeby czasu nie tracić. W przerwach pomacham nogami i rękami a co. Do południa muszę siąść nad angielskim i mózg poćwiczyć...

19 marca 2016 , Komentarze (2)

Przerwałam sobotni wir sprzątania na kawkę. Mniam, pyszna :). To jest jedyna z dwóch rzeczy, z których nie potrafię zrezygnować. Ta druga to wino czerwone. Co do kawy to nawet moja pani dietetyk machnęła ręką, bo stwierdziła, że tą jedną przyjemność mogę sobie zostawić. Wino ograniczyłam do 2 lampek tygodniowo.

Powiem Wam, że ten nasz organizm to jest niezła bestia. Przyzwyczaja się do jedzenia i człowiek nie może się pozbyć tego cholernego uzależnienia. Śniadania to mi sie nie chce jeść i się zmuszam, ale kolację to bym żarła bez przerwy... Wy pewnie tez tak macie. Generalnie zeszłam od tego tygodnia z 1300 na 1200 kcal. Niby tylko -100, ale odczuwam skutki i muszę się znów przyzwyczaić. Jestem od miesiąca chora i mój ruch padł na pysk. Chudnę powoli, ale chudnę. Czekam na chwilę, kiedy znów będę spacerować i truchtać. Trzeba się czymś pożytecznym zająć :P.

Oglądałam dzisiaj program o otyłości i ludziach ważących ponad 200 kg. Okropne... :(. Wszyscy z nich z depresją, jedzący nadal tłuste, przetworzone jedzenie. I niech ktoś mi powie, że jedzenie to nie jest straszny nałóg!

18 marca 2016 , Komentarze (1)

Wczoraj wieczorem stwierdziłam, że jestem dobrym przykładem na to, jak samemu można sobie za nic pokutę wymyślić. Ja, baba na diecie, zawsze twierdzę, że pozostali mają się zdrowo odżywiać, ale nie mogą w popłochu się chować z plackiem, lodami, czy wypasioną kolacją przede mną. Jeśli chcecie odpokutować polecam zrobienie placka drożdżowego z owocami i kruszonką i patrzeć jak mąż z dziecięciem zażera jeszcze letnie ciasto :). Skręca coś człowieka w środku w mig, jakby tasiemiec oplatał przełyk i mówił "zjedz placek, bo umrzesz". Oparłam się, bylo ciężko ale bestia ubita.

Dzisiaj powitałam trzy siódemeczki i nie będę płakać za konfiguracją 78 z różnymi ogonkami :))). Nigdy więcej 93, bo to juz był w ogóle hardcore przy 165 cm wzrostu. Zdecydowanie najlepiej wyglądałam i czułam się przy 58 kg :). Marzenie... ale do spełnienia.

Dobry dzień się zapowiada...

17 marca 2016 , Komentarze (4)

Jestem dowodem na to, że można mieć 39 lat i :

1. Zgromadzić 33 kg po ciąży (tak, po ciąży! Z ciąży nie zostało mi nic, byłam gibka, zdrowa i powabna...) i mierzyć kolejne worki w sklepach na siebie, bo ja tuż przed czterdziestką i nic mnie już w życiu nie czeka.

2. Mieć brak kondycji a wcześnieniej móc "przenosić" góry, skakać, łazić, ćwiczyć.

3. Wciskać sobie kit, że mnie się w końcu coś należy i otwierać kolejną paczkę chipsów.

4. Gadać bzdury, że praca, że ja matka, że dziecko, że mąż po chorobie, że obiad... i że brak czasu na siłownię :).

5. Pójść do dietetyka, wziąć się za siebie i z 93 kg zrobić się 78,3, a ma się zrobić 60.

W skrócie, to ja - kobieta, która odkryła, że nie jest za późno na wygląd, na zdrowie, na energię i na powrót do przeszłości :).

Pooglądam Was, poczytam i aż się 5 kg mniej na duszy samo robi, bo tyle tu fajnych kobiet i mężczyzn z osiągnięciami, że olala...