Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dobiegam 50tki i nie czuję tego wieku Abrahama....Raczej potrzebę nadania memu ciału formy i wyglądu zgodnego z moim wewnętrznym "młodym" ja :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31781
Komentarzy: 910
Założony: 13 maja 2016
Ostatni wpis: 21 października 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Oracus

kobieta, 57 lat, Gliwice

163 cm, 58.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 kwietnia 2017 , Komentarze (5)

Tuż przed Wielkanocą.....Koszyczek prawie gotowy, serniczek zrobiony, babeczki upieczone, jeszcze tylko mazurek....i może pascha.... Ale wpadam na chwilkę życzyć Wam waszystkim wesołych, zdrowych, pogodnych i rodzinnych świąt, zatrzymajmy się na chwilę w tej pogoni za...rozejrzyjmy się dookoła z wdzięcznością za to co mamy...przecież jest tego tak wiele (slonce) 

Wszystkiego dobrego kochani :) (pa)

14 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Całe 2 tygodnie po WO.... super :D dzisiaj na wadze spadek....pewnie wcześniej zatrzymany wucet dawał takie skoki....

Podsumowanie : po WO i po 2 tygodniach wyjściach spadek wagi łącznie 8,9kg. W obwodach tez bardzo widoczny....Celulit zminimalizowany, zwisy, bryczesy i boczki znacznie wchłonięte (to zasługa masaży). Samopoczucie bardzo dobre, badania po świętach... Z rzeczy mniej przyjemnych: brak @....a tam wiele miało się "uleczyć" wiec nie wiem.... Lekarz niezbędny...:(

Idą święta, ale nie gonie się z wielkimi przygotowaniami zwłaszcza tymi jedzeniowymi bo cała rodzina przestawiona na tryb zdrowego żywienia....choć oczywiście co nieco podjadają słodkiego, to na prawdę bardzo niewielki wycinek ich wcześniejszych możliwości, dlatego tez idąc na kompromis pomiedzy tradycją a zdrowym odżywianiem zrobię odchudzone potrawy w niewielkich ilościach....jeszcze szperam w necie co....może jakieś podpowiedzi ? (mysli)

A zatem życzę Wam i sobie wspaniałego i spokojnego Wielkiego Piątku (pa)

13 kwietnia 2017 , Komentarze (13)

Pogoda "pod psem..." :( Waga ze mną walczy....0,7 w górę , wc słabo-brak ...No to cóż...zabezpieczyłam jej zapędy kupując spodnie w rozmiarze 36 tzw normalizujące jako taki wzorzec miar i wag :) 

Jako spowiedź powiem, że mój mąż widząc moje przed wczorajsze zapędy lodowe .....kupił wczoraj specjalnie dla mnie moje ulubione lody czekoladowe :D nie ma to jak wspierająca miłość .....No to ja wyznać chciałam, że zjadłam z 400g .....:x waga je sobie policzyła..... Także nie "z powietrza" idzie w górę :( ale ogólnie wszystkiego wczoraj było z 1300 kcal wiec nie tak dużo.... Nie jestem w stanie nie jeść wszystkiego co jadłam wcześniej, nie chce przesadzać z restrykcyjnymi ograniczeniami i wdrażać normalne jedzenie z ograniczeniem nabiału i glutenu.....

No dobra ....to by było na tyle....to i tak wszystko wina pogody, bo jakby świeciło słoneczko to by się miało więcej energii a mniej depresyjnego nastroju łóżkowo-kolderkowo-książkowego z ochotą na podjadanie o! 

Życzę Wam miłego  czwartku (pa)

12 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

To już taka nowa świecka tradycja coby na Wielkanoc było zimno...

Mam nadzieję, że chociaż śnieg nie spadnie....(szloch):<....

Wczoraj po pracy jakoś znowu za bardzo pojadłam...nic specjalnego ...ale...

No tak, ale później dostałam takiej "chcicy" na lody, że zajrzałam do zamrażarki, gdzie mój mąż (popularny pożeracz lodów) zachomikował co nieco..... podobno naj naj naj mniej kaloryczne ciasteczkowo-śmietankowo-malinowe (bleeee, ja kocham tylko czekoladowe...i waniliowe najlepiej razem lub moje naj caffe latte...), które w 100g miały 100kcal (mysli), nie rozkminiałam tego za bardzo (moja chcica nie dała mi ani potwierdzić ani zaprzeczyć temu małokalorycznemu faktowi-nie skalałam się zatem czytaniem składu i tabelek kalorii....) i nawaliłam pół opakowania do miski....(impreza) I tak jadłam powoli, jadłam, jadłam...nie powalało....no to zjadłam pół (tj 1/4 opakowania 1l) i oddałam mężowi....(pot)

A potem...a potem...przyszły wyrzuty sumienia....zaczęły podgryzać mnie od środka i gadać z moim wewnętrznym głosem....: teraz będziesz gruuuuba.....jutro znowu kilo więcej....zobaczysz....zaraz znowu będzie 60, potem 65 i zanim się obejrzysz 75!!!!" Huuuuu, aaaaaaa, makabra!!!!

No to co , no to myślę tak....to czas około @-wy...to z wagą różnie bywa , ale bilans musi być ujemny....wpakowałam więc swoje jeszcze nie tak bardzo tłuste ciało w dresy i pognałam na siłownię.... Mistrz (puchar), brawo dla mnie, bo zazwyczaj finał w takim "złym" scenariuszu byłby taki , że otworzyłabym butelkę wytrawnego wina i pokazała swojemu wewnętrznemu głosowi mój wewnętrzny środkowy palec.....:x

Dzisiaj na wadze 58 czyli tyle samo co wczoraj :D. Do pracy wzięłam jednak więcej jedzenia, kaszę jaglaną i warzywa i owoce, coby nie było powtórki z rozrywki....(kujon)

Także tak...to trzymajcie się cieplutko wraz ze mną w tej ciężkiej bitwie o siebie (piękne/ych i zdrowe/ych ), miłej środy (pa)

P.S. Dzisiaj masażyk juupii !!!

11 kwietnia 2017 , Komentarze (14)

Pogoda się zepsuła...jak ostatnio wszystko u mnie....waga też 0,5 w górę i za co ja się pytam? A żesz ty wstrętna szklana małpo....chyba zacznę się mierzyć zamiast ważyć bo to bez sensu tylko deprymuje, w przeciągu kilku zaledwie dni (no może 7) 2 kg.....no bez przesady....

Tak....,no to wracając do limitu pecha...wczoraj (jak dopisałam) zepsuł mi się blender....

Także może już na prawdę starczy....hop hop, ktoś tym nadzoruje, czy coś ? To już zrozumiałam , było za dobrze , starczy, będę bardziej wdzięczna i bardziej pokorna...tak, już...?

Życzę Wam miłego i spokojnego wtorku (pa)

10 kwietnia 2017 , Komentarze (18)

Niedziela była piękna i zapowiadała się uroczo ....ale....W sobotę moja córka zgubiła smycz pieseła w lesie, w niedzielę poszłyśmy szukać ...ale ani widu ani słychu...(smycz markowa...szkoda...), Tia...to nie koniec, wczoraj córce złamały się okulary , ta część zakładana za ucho....a ja stłukłam na siłowni szybkę od iphone .....No żesz kurczę....po prostu szlag mnie trafi...Ten miesiąc jest tak słaby finansowo i zaraz to wesele i inne sprawy a tu....grrrrrrrrrrrrr. 

Nieszczęścia chodzą parami, ale mam nadzieję, że wyczerpałam limit ... A... jeszcze waga ...od kilku dni poszybowała 2 kg w górę, co mnie zbytnio nie zdziwiło w obecnej sytuacji i nie żebym "zgrzeszyła" jakimś pocieszaczem czy czymś, i nic to, że 2 razy na siłowni byłam, nieważne fatum po prostu.

Także tak.... Nowy tydzień nowe rozdanie ...musi być lepiej :|

Życzę Wam cudownego tygodnia i samych dobrych zdarzeń (sobie też...) (pa)

Edit:

P.S. Dzisiaj zepsuł mi się blender kielichowy.....chciałam sobie zblendowac "lody" bananowe....(szloch) no nie ! 

8 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

No i nastała sooooboota! Ostatnia przed świetami, także przydałoby się do porządku domek ogarnąć ....zapowiada się wiec pracowicie :PP

W planach może siłownia (chyba, że zbyt się zmacham w domu) no i mam zamiar trochę wyżyć się kulinarnie i przygotować cos dobrego do jedzonka :D. Wczoraj dość leniwie i dużo jedzonka brak wc to waga 0,6 w górę , ale nie teraz to później pójdzie w dół ;)

A zapomniałam napisać, że nie pada i nawet słoneczko się przebija także zapowiada się pogodowe nieźle :D.

Życzę Wam słonecznej i bardzo miłej soboty (pa)

7 kwietnia 2017 , Komentarze (16)

Pada.... buuuuu piesełek nie chciał rano wyjść....uciekał do domu....ale że jest to malutka nic nieważąca kulka to wytargałam na trawę i musiała oddać naturze co jej ;) Sąsiadka nawet nad nią rozpaczała, że biedna, że zmoknie...a ja co nie mokłam...:<...dała radę. Oczywiście tu reklama propagandowa "wszystko zostało usunięte do woreczka" i tego bym sobie i innym bywalcom trawników życzyła!!! To wstyd nie sprzątać za swoim psem!!! Ech co rusz syf na trawie.....jakbym dorwała takich pańców to bym im wstyd na całą ulicę zrobiła :<

Tia...no to tak....ostatnio pisałam że robiłam porządki w szafie sporo ciuchów poleciało...sporo niestety poupychałam....Ale ale ....co założę teraz jakieś spodnie (częściej chodzę w sukienkach, spódnicach...) to mi z tyłka spadają...i tak się zastanawiam...czy skoro tak, to wyrzucić wszystkie (wierząc , że ten mój obecny rozmiar będzie trwał) i kupić z 2 pary nowych czy gdzieś przechować.....na czarną godzinę....??? Skłaniam się ku wyrzuceniu...ale trochę się boję.....(strach) cała ja....Miło by było nosić 36/38 zamiast 38/40...

No to się jeszcze pozastanawiam...teraz mam i będę mieć sporo wydatków, święta, wesele, potem wczasy (trza zbierać gotówkę...) a przecen za bardzo nie ma , największe są w lipcu, sierpniu .....tylko w czym ja ma chodzić...Sukienki oblecą , bo nie są jakoś szerokie czy coś, ale spodnie, a już dżinsy... masakra.... Rano jak wyszłam z psem to je w garści trzymałam...:PP

I tym optymistyczno/pesymistycznym akcentem pozdrawiam Was cieplutko ( bo pewnie marzniecie odrobinkę) i do napisania  (pa)

6 kwietnia 2017 , Komentarze (18)

No i się całkowicie pogoda zepsuła...i pada.....fuj....i zimno....bleeeeee.....

No to tak...pracować trzeba , tak więc nie marudzę :x

Wczoraj fryzjer zaliczony....naprawił mi moją włosową katastrofę....Pokazał jakie miałam plamy barw na włosach z tyłu po swoich "ręcznych robótkach"....(kujon) toż to szok...sama farbowałam to się z tyłu nie bardzo widziałam.... Zrobił mi kolor naturalnymi farbami (dużo droższe od chemicznych, ale nie niszczą włosów), starając się go wyrównać i podciął moje strzępy....Także jest super a w maju pójdę, aby jeszcze ściął i może sombre zrobił....bo wczoraj chciałam , ale aby wyrównać te plamy trzeba by było zastosować zbyt ciemny kolor.....także trochę nie mogłam się zdecydować....

Po tym wszystkim i w trakcie tego (masaże nadal trwają..jeszcze 6) czuję się trochę odnowiona , włosy mam , twarz mam (zrobione brwi), tłuszczu trochę zrzuciłam....jeszcze tylko kondycję nabrać i będzie suuuuper :D

Życząc Wam udanego czwartku (pamiętajcie jutro już (mysli)....piąteczek....:D) pozdrawiam bardzo (pa)

P.S. "Bogini" :x:x:x

Później się "wytnę"

5 kwietnia 2017 , Komentarze (7)

Środa, pogoda taka sobie...znaczy pochmurno, ale na razie nie leje.....Szału nie ma :|

Wczoraj w domu znowu trochę za bardzo rzuciłam się na jedzenie :x......no cóż taki jeden zbyt duży posiłek to tylko chwila przyjemności, a potem nieprzyjemne uczucie rozdętości i obrzydzenie do samej siebie.... Zaordynowałam sobie "karnego jeżyka" i ....poszłam na siłownię :PP, po siłowni było zdecydowanie lepiej...

Dzisiaj masaż i fryzjer....co to będzie, co to będzie.....się boję się oj oj oj....(strach), ale po 3 latach jedynie własnych działań na włosach przyda im się trochę fachowej ręki......

No to co ? No to nie smutajcie się pogodą tylko do realizacji celów marsz! Pozdrawiam bardzo (pa)