Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę wreszcie schudnąć!!!!! ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1346
Komentarzy: 20
Założony: 19 maja 2016
Ostatni wpis: 30 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Balonikowa

kobieta, 51 lat, Kielce

158 cm, 76.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2016 , Komentarze (4)

1. Waga 77,00

2. Posiłki:

I śniadanie – 3 gotowane frankfurterki, kromka chleba razowego, pomidor, kawa, woda mineralna

II śniadanie – jogurt z owocami

Obiad – schab duszony, ziemniaki, brukselka gotowana

Kolacja – zupa pieczarkowa z pęczakiem

-----------------------------------------------------

Ostatnie dni odeszłam trochę od diety, bo pozwoliłam sobie na słodycze w miniony, przedłużony weekend. I w sobotę, i w niedzielę zjadłam niewielki kawałek ciasta do kawy. Pozostałe posiłki były bez zmian, czyli zdrowe i w miarę dietetyczne. Ruchu miałam bardzo dużo; i ćwiczeń i spacerów. Pilnowałam się by dużo pić. Parzyłam sobie całe dzbanki owocowo ziołowych herbat, studziłam i piłam. Może dlatego waga, pomimo ciastek – poszła w dół?

27 maja 2016 , Komentarze (4)

27-05-2016

1. Waga - 77,8 kg

2. Posiłki:

I śniadanie – kilka plasterków cienkiej, podsuszanej kiełbasy, kilka plasterków sera cheddar, ogórek konserwowy, kilka sztuk suszonych owoców (daktyle, śliwki, jabłka, morele), kawa, schłodzona ziołowo-owocowa herbata

II śniadanie – jogurt lub twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem

obiad – schab duszony, buraki, ziemniaki, woda mineralna

kolacja – kromka chleba, sałatka z pomidorów i cebuli, herbata ziołowo-owocowa.

---------------------------------------------------

Kilka dni mnie nie było, nie notowałam postępów, gdyż wciągnęły mnie obowiązki domowe, zawodowe i towarzyskie. Waga na poziomie 77,8 unormowała się, także chyba mogę ją odnotować na pasku wagi.

Z dietą było różnie, w środę pozwoliłam sobie na dwa bezglutenowe piwa z żurawiną i kilka ciastek z okazji wizyty znajomych (w poniedziałek i w środę). Z jednej strony poszalałam, z drugiej obcinałam kalorie przy innych posiłkach.

Ruchu miałam nieco mniej, ze względu na miesiączkę, choć spacery były, nawet i dwa razy dziennie, jak się dało.

Okazało się, że miałam za wysoko siodełko w rowerku stacjonarnym. Moje krótkie nóżki muskały jedynie pedały, gdy te podczas obrotu znajdowały się na dole, zamiast się na nich solidnie opierać! Oczywiście siodełko było zawieszone na najniższym poziomie ... Problem został rozwiązany poprzez wywiercenie dodatkowej dziurki w metalowej rurce. Komfort jazdy od razu się poprawił.

Zaczęłam się zagłębiać w meandry własnej psychiki, nie po raz pierwszy zresztą, hehehe, tylko że tym razem w celu zbadania przyczyn swojej nadwagi. Bo tak w ogólnym rozrachunku nigdy nie jadłam za dużo, nie kupowałam fast-foodów, posiłki zawsze domowe, mało tłuste, ruch w normie, czyli wcale nie mam go mniej niż moi szczupli znajomi, a w porównaniu z niektórymi ruszam się "częściej i gęściej". ;)

Przez wiele lat wagę miałam w normie, skoczyła dopiero po urodzeniu dziecka. Zaczęła się zwiększać w momencie gdy przestałam karmić piersią i jednocześnie wylądowałam w szpitalu, gdzie dostawałam dożylnie sterydy. Od tego momentu ... coś się poprzestawiało w moim ciele i nie mogę dojść z nim do ładu. Kilka lat po tym zdarzeniu byłam u lekarza z powodu anginy i wysokiej gorączki. Starsza pani doktor, przyjrzała mi się uważnie i ... zwróciła uwagę na mój nadmiar kilogramów. Powiedziała: "To nie jest normalna nadwaga, pani wygląda ... jak napompowana!". Przepisała mi lekarstwa i poprosiła, bym przyszła do niej po wyleczeniu anginy, to spróbujemy coś z tym zrobić. Anginę wyleczyłam, lecz do pani doktor nie poszłam, gdyż miałam na głowie pracę zawodową (etat), obowiązki domowe i dziecko chore na AZS. Nie miałam czasu na zajmowanie się sobą.

Potem zmieniłam miejsce zamieszkania oraz lekarza rodzinnego i ten temat został całkowicie zamknięty. Rzadko chorowałam, przychodnię rejonową odwiedziłam może ze dwa razy w przeciągu ośmiu lat. Przy tym, żaden z lekarzy nie poruszył już tematu mojej nadwagi, zajmowali się tymi problemami, z powodu których pojawiłam się u nich. Ja również nie pytałam czy mogliby mi coś doradzić w związku z tym, że jestem gruba.

Jakiś czas temu koleżanka podrzuciła mi linka do strony GNM. Obejrzałam dwa filmiki, poprzeglądałam artykuły i zaczęłam się zastanawiać nad sensem tego co tam znalazłam. Nie chcę się tu za bardzo rozpisywać w tym temacie, więc postaram się jak najkrócej.

Wg założeń GNM każda choroba ma swój początek w biologicznym konflikcie, który polega na tym, że daną osobę spotkało coś nieoczekiwanego, nagłego, coś co zaburzyło jej poczucie bezpieczeństwa oraz stworzyło sytuację, którą mózg odczytał jako zagrożenie. Aby ułatwić człowiekowi poradzenie sobie z tym wydarzeniem i ułatwić mu rozwiązanie konfliktu, mózg uruchamia specjalny biologiczny program, stworzony specjalnie dla tej sytuacji.

Wg GNM za nadwagę odpowiada biologiczny program cewki zbiorczej nerki, który uruchamia się w momencie gdy pojawi się konflikt poczucia bycia opuszczonym, wyizolowanym, pozostawionym samemu sobie. Ten konflikt bywa też nazywany konfliktem egzystencjalnym, gdyż może być doświadczany jako obawa o własne życie lub o środki do przeżycia (w przypadku utraty oszczędności, pracy, źródła utrzymania czy partnera który nam pomaga).

Ponoć cewki zbiorcze nerki wyposażone są w jeden z najstarszych programów ratunkowych z czasów, kiedy nasi przodkowie żyli w wodzie. W momencie, gdy dany osobnik został wyrzucony na brzeg oceanu, stawał oko w oko z sytuacją zagrażającą jego życiu. Groziło mu wyschnięcie i wygłodzenie (utrata białka wraz z moczem). Dlatego uruchamiał się program zatrzymania wody w organizmie, który polegał na namnażaniu się komórek cewek zbiorczych nerki i blokowaniu filtrów wydalniczych. W tym przypadku zatrzymywana była też kreatynina, którą nerki przerabiały na białko by zapewnić organizmowi składniki odżywcze.

Dlatego mówi się, że ten program uruchamia się wtedy, gdy czujemy się jak ryba bez wody, wyrzuceni na brzeg, pozbawieni pomocy z którejkolwiek strony. Stopień zatrzymania wody uwarunkowany jest intensywnością konfliktu. Odczuwanie tego (oraz każdego innego) konfliktu jest subiektywne, to znaczy uwarunkowane społecznie, kulturowo, poza tym determinują je takie czynniki jak nasza wiedza, oczekiwania, wyznawane wartości, przekonania i wierzenia. W związku z tym nie każdy zachoruje, nie każdy przytyje.

Zaczynamy chudnąć, gdy konflikt zostanie rozwiązany lub gdy odkryjemy co jest jego wyzwalaczem. Czasem samo wykrycie i uświadomienie sobie wyzwalacza wystarczy by zacząć chudnąć, czasem jednak trzeba zlikwidować przyczynę konfliktu. Jeśli jednak nie da się usunąć źródła problemu (bo często tak bywa) to pozostaje nam jedynie próba obniżenia jego rangi we własnym umyśle.

Po przejrzeniu tych materiałów nasuwają mi się na myśl słowa: wrażliwość i nadwrażliwość. To one powodują, że silniej odczuwamy problemy, które pojawiają się w ciągu życia. Realnie możemy sobie radzić z nimi bardzo dobrze, możemy być dzielni i odważni. Jedynie nasze ciało będzie odbierać je jako bardzo silny stres i będzie próbować jakoś temu stresowi zaradzić.

Teorię GNM przytaczam tu jako ciekawostkę, odnalezioną w trakcie moich osobistych poszukiwań, dotyczących przyczyn nadwagi.

W związku z nią nasuwa się jeszcze jedno pytanie: czy w takim razie można darować sobie wszystkie diety i ćwiczenia fizyczne? No, bo skoro przyczyną jest konflikt na poziomie biologicznym ...

Otóż nie, nie można. Wg GNM, na to jak poradzimy sobie z danym konfliktem ma wpływ forma w jakiej znajduje się nasze ciało. Dlatego należy bezwzględnie dbać o nie, a to oznacza, że od zdrowej odżywczej diety oraz codziennej dawki ruchu ... nie uciekniemy.

22 maja 2016 , Komentarze (2)


22-05-2016

1. Waga 77,8

2. Posiłki

I śniadanie: jajecznica z dwóch jajek na cebuli i szynce, 1 kromka chleba mestemacher, pomidor, szklanka wody mineralnej, kawa

II śniadanie: rosół z kuskusem, woda mineralna

obiad: filet z indyka duszony w startej marchewce, cebuli i ziołach, puree z fasoli, sałata z czerwoną papryką, woda mineralna

kolacja: 1 kromka chleba mestemacher z masłem, pomidorem, sałatą i szczypiorkiem, woda mineralna

--------------------------------------------

Wczorajszego dnia spaliłam 518 kalorii podczas spaceru – trasa ze wzniesieniami terenu. Dziś z rana 200 brzuszków. W planach spacer, jak zwykle i rowerek treningowy (na razie na spokojnie, test wytrzymałości kolan).

Na razie jest zapał, jest chęć do pracy nad sobą. Zauważyłam, że dzięki regularnemu jedzeniu czterech posiłków dziennie, nie czuję głodu. Nie mam też ochoty na słodycze, nie ciągnie mnie do nich i mam nadzieję, że tak już zostanie. ;)

Podliczyłam mój wczorajszy jadłospis i zauważyłam, że odbiega on nieco od wzorcowych proporcji BTW, wg których węglowodanów ma być 55%, białek – 15%, tłuszczy - 30%. Z moich obliczeń wynikło, że powinnam zwiększyć liczbę węglowodanów i tłuszczy, zmniejszyć liczbę białek. Nie są to jakieś drastyczne różnice, ale jednak pojawiły się. Zastanawiam się czy wierzyć tego typu kalkulatorom z internetu? Po wpisaniu danych dotyczących wieku, wagi, wzrostu i aktywności fizycznej w jednym z kalkulatorów wyszło mi, że aby chudnąć w tempie 1 kg tygodniowo, powinnam jeść 1205,41 kcal dziennie, inny kalkulator, przy tych samych wartościach pokazał 1455,07 kcal.

Hmmm ... chyba na razie pozostanę przy intuicyjnym komponowaniu jadłospisu. ;)

21 maja 2016 , Skomentuj

1. Waga 77,8

2. Posiłki:

I śniadanie: 1 kromka chleba mestemacher (wieloziarnisty z siemieniem lnianym), pasta z fasoli, sałata, pomidor, sok pomarańczowy 100%, bez cukru, konserwantów, niepasteryzowany, kawa, pół szklanki wody mineralnej

II śniadanie: zupa jarzynowa krem, woda mineralna

obiad: filet indyka duszony w startej marchewce, cebuli i ziołach, 2 ziemniaki, surówka z sałaty, pomidora, ogórka kiszonego, rzodkiewki; woda mineralna

kolacja: 100 gram chudego sera białego z łyżką dżemu morelowego 100% słodzonego sokiem jabłkowym, woda mineralna

------------------------------------------------------

Dziś wstałam późno, tuż przed siódmą, zrobiłam 200 brzuszków, zjadłam śniadanie i wstawiłam warzywa na zupę. Teraz czas na kawę.

Ciężko mi się przestawić na cztery posiłki dziennie, mam wrażenie, że moje życie kręci się tylko wokół ... jedzenia i gotowania. Nieregularność była nieco łatwiejsza do przełknięcia. Skupiałam się tylko na przygotowaniu obiadu dla całej rodziny oraz na drugim śniadaniu dziecka do szkoły. Ja sama jadłam wtedy, kiedy przypominałam sobie o tym, żeby coś zjeść. Skutkowało to oczywiście napadami głodu i ... rzucaniem się na jedzenie raz na jakiś czas.

Przechodząc na zdrowe odżywianie, testowałam różne warianty rozkładu posiłków. Jadłam trzy razy dziennie, pięć razy dziennie, aż w końcu stwierdziłam, że najlepsza dla mnie opcja to cztery posiłki w ciągu dnia.

Przy pięciu posiłkach miałam wrażenie, że nic nie robię tylko jem, jem i jem ... Stale czułam się zapchana. Miałam problem z wciśnięciem w siebie choćby jednego małego jogurtu pomiędzy obiadem a kolacją i wciąż ... tyłam. Jedząc tylko śniadanie obiad i kolację, czułam się głodna ...

Tak, wiem że to dość dziwnie wygląda. Może problem był natury psychologicznej, a może faktycznie optymalne są dla mnie cztery posiłki dziennie i już. Ciało najlepiej czuje się przy takim właśnie układzie. Hmmm ... nie będę z nim dyskutować, niech ma jak chce. Postanowiłam delikatnie przestawić je na inne, bardziej korzystne dla zdrowia tory życiowe. Nauczyłam się już, że gwałtowniejsze zmiany wywołują bunt, bóle, ospałość, przyczyniają się do różnych kontuzji. Ok., więc teraz zrobimy to spokojnie, bez nacisku ... z miłością i delikatnością. Kiedyś musi ... się poddać. ;)

Dziś w planach medytacja, dokończenie obiadu, nawożenie kwiatów na balkonie, spacer i drugi odcinek "Wikingów". Cztery książki, wypożyczone dwa dni temu z biblioteki aż proszą się o przeczytanie. Czas zacząć jedną z nich ...

Z rowerkiem treningowym jeszcze się wstrzymam. Może jutro?

20 maja 2016 , Komentarze (3)

1. Waga 78.1

2. Posiłki:

I śniadanie: 2 kromki chleba z pastą z fasoli i pomidorem,

II śniadanie: zupa ze szpinaku z kuskusem,

obiad: pieczony łosoś, pół pomidora, kawałek papryki, ogórek kiszony,

kolacja: 100 gram białego sera (albo z bananem i łyżka płatków orkiszowych, albo ze szczypiorkiem i rzodkiewką, jeszcze nie zdecydowałam).

------------------------------

Ćwiczenia, które wdrożyłam jakieś dwa tygodnie temu - chwilowo zawieszone. Moje kolana nie wytrzymały jazdy na rowerku treningowym. Z tego powodu ograniczyłam ruch do spacerów. Wyciszam ... zbolałe mięśnie i stawy, ale jeszcze dzień, dwa i wrócę do aktywności treningowej, tylko ... nieco wolniejszej, spokojniejszej.

Dziś zakupy. Muszę pomyśleć nieco nad zaplanowaniem jadłospisu na przyszły tydzień. Wiadomo, nie będzie to szczegółowe menu z rozpiską posiłków na każdy dzień, gdyż nie potrafię być aż tak schematyczna i trzymać się skrupulatnie planu. Obmyślę chyba tylko jakąś ogólną linię żywieniową i zastanowię się nad tym, jakiego rodzaju produkty mogłabym zjeść w przyszłym tygodniu.

Swoje pomysły zweryfikuję w sklepie, być może rzuci mi się w oczy coś, o czym wcześniej nie pomyślałam? Rodzinę częściowo przerzucę na mój sposób żywienia, bo to co zdrowe jeszcze nikomu nie zaszkodziło ...

Chyba nie do końca wierzę w to, że uda mi się schudnąć, ale na szczęście nie mam w zwyczaju wymyślania negatywnych scenariuszy. Zakładam, że i mnie życie może zaskoczyć. Pozytywnie, znaczy się ... Już widzę w myślach własną, cudownie szczupłą talię! Co ciekawe, wraz ze mną chudnie bluzka, w której obecnie jestem. Cuda nad cudy, hahaha, ale pomarzyć można. :D

Na dworze, póki co, zimno. Nie chce się wychodzić z ciepłego pomieszczenia. Mimo to nauczyłam się spacerować przy niesprzyjającej pogodzie i sprawia mi to na swój sposób frajdę. Wiatr wieje, deszcz zacina ... a ja idę przed siebie. Z takich spacerów wracam z poczuciem, że jestem mocniejsza, silniejsza i bardziej odporna na wszelkie niewygody. I może faktycznie to się zmienia?

19 maja 2016 , Komentarze (7)

Czy można schudnąć i uzyskać ładną sylwetkę, mając 43 lata na karku, fatalną przemianę materii i ciało buntujące się przeciwko jakiejkolwiek aktywności fizycznej? Ciało, reagujące bólem, sennością i zawrotami głowy na każdą próbę zawrócenia go na prawidłowe życiowe tory?

Czy da się zobaczyć sens w tej nierównej walce?

Nie mam pojęcia.

Niemniej jednak ... próbujemy! Po raz kolejny!

Czas start ............................................................>

Dzień 19-05-2016, godz. 8.07

Waga: 78,4 kg (najwyższa w mojej historii wagowej)

Wzrost: 158 cm

Obwody

uda: 63

biodra: 103

pas: 96

klatka piersiowa: 110

Śniadanie: 2 kromki chleba z masłem, pomidorem i szczypiorkiem. Jogurt. Kawa. Szklanka wody mineralnej.