Z wagi 84,2 kg po miesiącu zrobiło się uwaga...
79,3 kg !!!
Znajomi (7)
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 7098 |
Komentarzy: | 204 |
Założony: | 4 października 2016 |
Ostatni wpis: | 23 lipca 2018 |
kobieta, 26 lat, Kraków
167 cm, 85.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Wczoraj się ważyłam, ale jakoś nie mam głowy do pisania pamiętnika. z wagi 85 kg stało się 84,2 kg, czyli coś tam ze mnie ubyło ;D Cały czas pluję sobie w brodę, że tak zawaliłam. A było już tak pięknie..
Bieganie i wkurzający starszy pan
Byłam po 7 pobiegać na obrzeżach lasu. Mijałam starszego pana, który gdy zobaczył jak biegnę (już ledwo, bo nie mam kondycji) zaczął biec kawałek za mną, szczekał jak pies, mówił że mnie pogoni i zaczął się śmiać... Spodziewałam się, że może mnie pogonić pies, ale nie jakiś dziadek...
Tak to jest jak się zapomni hasła i e-maila. Po prostu cudownie ;D
Okey, co mnie tu sprowadza? Efekt jojo, czyli porażka w ciul. Po niecałym roku zrobiło się x kg więcej. Zaczynałam z wagą 77,3kg spadłam do 62,5 a jestem na... ugh. Przez to, że przestałam się pilnować i moi znajomi to żarłoczne bestie i mnie ciągnęli po makach, a ja nie umiałam powiedzieć ''nie'' to mam na liczniku 85 kg równe, dzisiaj rano wyważone.Także brawo ja. Zaczynam od nowa. Byłam mega głupia, ale trudno. Ubrania za małe w kartonach wyniosłam do piwnicy i niech czekają na lepsze czasy. Także zaczynam z wami jeszcze raz.
Wracam po długiej przerwie z osiągniętym celem! Z
77 kg na 62,5!!!
Hej, hej Może ktoś o mnie jeszcze pamięta, może nie (pewnie nie ) ale chciałabym się pochwalić osiągnięciem mojego celu!!! Osiągnęłam go już miesiąc temu i waga się chwieje pomiędzy 62 a 63 kg, dlatego wpisałam tu taką połowę . Moją wagą początkową było 77 kg.
Chciałam dalej prowadzić pamiętnik, ale raz miałam mały kryzys, a potem zapomniałam hasła i tak to wyszło .
Schudłam przede wszystkim na zasadzie "mniej żreć", a naprawdę z ręką na sercu mówię wam, że w mojej diecie było wszystko, ale z umiarem. Zazwyczaj jadłam 5 posiłków dziennie. 4 zdrowe, a na obiad to co było. Jak zachciało mi się chipsów to kupowałam małą paczuszkę moich ukochanych laysów paprykowych i zjadałam np na podwieczorek i nikt z tego afery nie robił, bo waga sobie leciała, raz wolniej, a raz szybciej .
A że jestem leniem śmierdzącym, to ćwiczyłam tylko czasami, ale skóra mi wesoło nie dynda więc jest dobrze, ale nawilżałam ją różnymi mazidłami. Osobiście stosowałam balsam najzwyklejszy nawilżający, a nie jakieś anty cellulit .
Komu zalazłam za skórę?
Otóż tak: mojej "przyjaciółce" która była szczupła, a narzekała że mogłoby być zawsze lepiej. A teraz to ja chodzę z głową do góry, dumna, nie narzekam i wgl (ps. nic nie mówiłam o diecie niemal nikomu, tak wyszło po prostu... czary mary hokus pokus ) oraz mojej mamy koleżance która sama wpierd... że aż się uszy trzęsą, waży ponad 100, mówi że to przez leki (tere fere, a 4 bułki na śniadanie to co?) i zawsze komentowała mój wygląd, oczywiście negatywnie.
Wkleiłabym jakieś zdjęcia, czy coś, zastanowię się nad tym .
Jakby ktoś miał jakieś pytanka, czy potrzebował pomocy, to jestem chętna, aby wspierać innych . Nie chcę teraz robić z siebie guru odchudzania, ale myślę, że powinnyśmy się wspierać i wymieniać doświadczeniami.
Bo słuchajcie - każdy może schudnąć, tylko trzeba chcieć!!!
Mogę wam zrobić notkę niezwykle zabawnych poglądów z czasów, kiedy byłam grubaskiem .
Pozdrawiam was i życzę wam, aby całe świąteczne żarełko poszło w cycki!
Dzisiaj tylko taka krótka notka. Nie odzywałam się dosyć długo, ponieważ miałam dużo spraw na głowie. Z diety nie zrezygnowałam, jednak zbyt szybki spadek wagi przez chorobę okazał się... zły? Przybyło mi 3 kg ze straconych 7 kg, ale na szczęście jestem dalej na minusie . Muszę się teraz bardziej pilnować.
Mam nadzieję, że wy też się nie poddajecie. Walczmy o marzenia!
-3,5 kg w niecałe dwa tygodnie przez chorobę.
Na początku października ważyłam 77,3 kg, teraz ważę 69,7 kg. Czy się cieszę? Nie wiem. Ostatnie kilogramy spadły u mnie przez chorobę. Nie chciało mi się jeść, byłam słaba i od wszystkiego chciało mi się.. ehm . Moim zdaniem tak szybko nie powinno się chudnąć, to nie był mój cel, moje założenie. Czuję się słabiej, nie mam siły na nic, brakuje mi energii. Postaram się znów jeść normalnie, lecz mam nadzieję, że kilogramów mi to nie doda, ale doda mi siły. Trzymajcie za mnie kciuki.
Witam was po raz drugi .
Jako, że nie potrafię się zmotywować do codziennych ćwiczeń, nie lubię ćwiczyć, nie sprawia mi to jakieś mega przyjemności, lecz z drugiej strony chciałabym nauczyć się tej systematyczności, zacząć od lekkich treningów i poprawić kondycję skóry (cellulit na udach ) to...
Robię sobie wyzwanie!
Codziennie przez 2 tygodnie (ty szaleńcu ) będę ćwiczyła minimum 30 minut dziennie.
Póki co jest to okres próbny, zobaczymy co z tego będzie i czy wypędzę mojego lenia za mnie . Nie wymagam od siebie więcej, bo wiem, że by to nie wypaliło, więc na początku takie 30 minut dziennie myślę, że jest okey .
Chudnąć jak widać chudnę bez systematycznych ćwiczeń, ale zobaczymy co to będzie jak w końcu zacznę . Swoje wyniki, obserwacje i inne takie będę podawać we wpisach może co kilka dni w jakieś fikuśnej tabelce.
Jeżeli ktoś też ma za postanowienie "zacząć ćwiczyć" to wiecie.. razem raźniej .
Miłego wieczorku wam życzę!
Dzień ważenia i kolejne zaskoczenie!
Nie liczyłam na jakiś szczególny spadek wagi w tym tygodniu. Szczególnie po frytkach, pierogach i braku jakieś wybitnej aktywności fizycznej. Ale jednak umiar wygrał i z wagi 75,2 kg zrobiło się 73,9 kg!
Teraz zjem śniadanie i lecę do szkoły... z uśmiechem i dumą . Miłego dnia!
Pokusy, nauka, fryzjer i inne duperele.
Właśnie wróciłam od fryzjerki pozbawiona 5 cm długości swoich włosów, jestem mega zadowolona . Jedyna fryzjerka, która ścina włosy tak jak chcę, a nie tak jak ona chce, a włosy są w bardzo dobrej kondycji, cudowne . Jestem jej stałą klientką od wielu lat, ale wcześniej na różne się trafiało.
Po wizycie w salonie poszłam do sklepu musząc kupić kilka rzeczy. Przyznaję się, że zachciało mi się czegoś, od czego byłam uzależniona - chipsów! Powstrzymałam na szczęście tą pokusę i szybko czmychnęłam z dala od tej alejki. No ale jednak pokusa na przekąskę została, kupiłam więc małą kiść winogrona, którego uwielbiam. Choć on też swoją kaloryczność ma, ale trochę nie zaszkodzi .
No i jest to kolejny dzień, kiedy mi się nie chce ćwiczyć. Po wczorajszym rowerku bolą mnie mięśnie brzucha i uda. Nie polecam wtedy kichać.. . Zobaczymy jak to będzie, może wieczorkiem sobie poćwiczę... .
Teraz siedzę tu z moim "zestawem małego naukowca " i kończąc wpis zabieram się za naukę. Trzymajcie za mnie kciuki, ciężki tydzień się zaczął .
Jutro mam też tak zwany "dzień ważenia". Nie spodziewam się cudów na kiju, ale mam nadzieję, że zobaczę wagę 74 kg z hakiem .
Miłego popołudnia wam życzę!