Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem typową introwertyczką. Czas lubię spędzać w domu, czytając książkę, poza tym marnuję czas przed komputerem, podjadając słodkie. Chciałabym nauczyć się zdrowo odżywiać, polubić ćwiczenia i zyskać lepsze samopoczucie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7134
Komentarzy: 50
Założony: 31 grudnia 2016
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niebieska_bombka

kobieta, 35 lat, Za Lasami

174 cm, 85.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2019 , Komentarze (1)

Zaglądam tu ponownie po dość długiej przerwie, bo nie mogę sobie poradzić z tym moim odchudzaniem. Zamiast chudnąć, to ciągle przybieram na wadze. Miałam zrywy, kiedy ćwiczyłam, a później znowu traciłam zapał i zalegałam na kanapie z serialem i górą słodyczy. Najnowsze wieści to 89,6 kg. Dużo za dużo. W żadnych ciuchach nie czuję się komfortowo, fizycznie też kiepsko, bo szybko się męczę i nie mam energii. Wiosna idzie, więc to dobry czas, aby popracować nad sobą. Na dobry start włączyłam dzisiaj pilates, aby trochę się rozruszać. Trening całkowicie dla początkujących, ale pokazał mi, jak w złej kondycji jest moje ciało. Długa droga przede mną, aby się naprawić. 

17 sierpnia 2018 , Komentarze (7)

Nie idzie mi, moje odchudzanie znowu szlag trafił. Ponownie uciekam w słodycze i zaległam na kanapie, a w efekcie przybieram kilogramów w zastraszającym tempie. Przytyć to umiem w mgnieniu oka, ale schudnąć to już kategoria zdolności nadprzyrodzonych. Ogólnie ostatnio jestem jakaś bez energii i nic mi się nie chce. 

6 sierpnia 2018 , Skomentuj

Nie jestem zadowolona z zeszłego tygodnia, bo nie wykonałam całego planu treningowego - zrobiłam tylko trzy treningi z planowych pięciu. Upał mnie jednak dobija i bardzo trudno mi się zabrać za ćwiczenia. W ogóle trudno mi się zabrać za cokolwiek, moim zajęciem jest oglądanie głupot na yt. Poza tym jadłam za dużo słodkiego, były urodziny i popłynęłam czekoladowym nurtem. Przeklęte uzależnienie! I waga znowu wzrosła, dzisiaj rano było 82,7 kg. Za każdym razem jak wchodzę na wagę, to jest więcej. Znowu tracę zapał do odchudzania, ale powtarzam sobie, że muszę działać, bo nie zmieszczę się w jesienne ciuchy. Przez ostatnie dwa miesiące przytyłam 5 kg i jak widać, tendencja jest ciągle zwyżkowa.

***

Żeby nie było, że tylko narzekam - to dwa weekendowe pozytywy. Byłam nad jeziorem, popływałam i w tym przypadku też marna kondycja, ale za to o wiele większa frajda. Ogólnie wypad udany. Druga weekendowa ciekawostka, to spotkanie z koleżanką, z którą nie widziałam się szmat czasu. Co prawda nagrzeszyłam w postaci szarlotki z lodami, ale fajnie się gadało i moje życie towarzyskie troszkę się pobudziło. Co do planów na ten tydzień, to chciałabym dalej realizować plan treningowy, chociaż strasznie mi się nie chcę, jednak muszę się zmotywować!

1 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

Lipiec był średnio udanym miesiącem. Miałam trochę stresów i wpadłam w kryzys na tle odchudzania. Znowu przytyłam na własne życzenie. Straciłam do wszystkiego energię i pocieszałam się górą słodkiego, co jak wiadomo jest błędnym kołem. Powiedzmy jednak, że od zeszłego tygodnia trochę mi przeszło, chociaż nie jest to jeszcze stan idealny. Trochę za mocno ciągnie mnie jeszcze do słodkiego, chociaż i tak już dużo ograniczyłam cukru. Do tych jasnych punktów na horyzoncie mogę zaliczyć to, że rozpoczęłam miesięczne wyzwanie Marty z CodziennieFit. Łatwo nie jest, bo jeszcze żadnego treningu nie udało mi się wykonać w całości, ale staram się nie poddawać. Pogoda mi jednak nie sprzyja, bo przez te upały bardzo źle się czuję. Może po części też z tego powodu nie mogę wykonać całego zestawu ćwiczeń, bo po prostu robi mi się słabo. Mam nadzieję, że sierpień okaże się bardziej satysfakcjonujący. 

***

Dzisiaj jak weszłam na wagę, to mnie szlag jasny trafił i dobry humor odszedł w siną dal, bo liczby poszły w górę. Zakładam jednak, że te 82 kg, to wypadek przy pracy, błąd w pomiarach i zła faza księżyca, bo w poniedziałek było przecież półtora kilograma mniej. Chyba odpuszczę sobie ważenie, bo tylko nerwicy się nabawię. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to zrobiłam trening Bez tupania. Całe szczęście, że taki był właśnie w planie, bo nie byłabym w stanie zrobić żadnego cardio (o czym przekonałam się w poniedziałek, kiedy to próbowałam wykonać trening odchudzający - niestety, zostałam pokonana).

28 lipca 2018 , Komentarze (2)

Taka upalna pogoda to była dla mnie zawsze idealna wymówka, żeby ćwiczenia przełożyć na kiedy indziej, które ostatecznie nigdy nie chciało nastąpić. Dzisiaj się zawzięłam i jednak odpaliłam kolejny trening Marty, tym razem w planie było Cardio + brzuch. Podobał mi się ten dobór ćwiczeń, chociaż nie byłam w stanie wykonać całego. Trzeci blok cardio musiałam przewinąć i przejść do brzucha, bo kondycja nawaliła. Ale z czasem na pewno wykonam ten zestaw w całości. Mimo wszystko jestem zadowolona, że przezwyciężyłam lenistwo i jednak chociaż trochę się poruszałam.

***

Podzielę się moim kolejnym zestawem śniadaniowym. Tym razem serniczek kokosowy z malinami. Lubię śniadania na słodko i jak mam rano nieco więcej czasu, to robię właśnie to danie.

24 lipca 2018 , Komentarze (4)

Po moim wczorajszym ćwiczeniowym starciu mam zakwasy, zwłaszcza pośladki dają się odczuć, mam mały problem z siadaniem. W zasadzie nic w tym dziwnego, że ciało protestuje po tak długim nicnierobieniu. Dotychczas moja aktywność była minimalna, więc zaserwowałam mały szok dla organizmu i zamiast leżenia na kanapie była próba wykonania całego treningu. Dzisiaj siłą rozpędu zaraz po powrocie z pracy (aby się przypadkiem nie rozmyślić) zrobiłam kolejny trening Marty. Tym razem w planie był zestaw o nazwie Dla początkujących bez kondycji. Ten tytuł to chyba tylko dla zachęty, bo dyszałam, łapiąc oddech i spływałam potem. Zwłaszcza drugi blok był trudny do wykonania i znowu pompek nie byłam w stanie zrobić, za słabe ręce. No dobra, ponad 80 kg robi swoje, ale pracuję nad tym.

***

Poniżej moja śniadaniowa owsianka z borówkami i płatkami migdałowymi. Lubię owsianki - szybko się je robi, są pożywne i zdrowe. To jeden z moich czołowych pomysłów na śniadanie. Niby za każdym razem są płatki owsiane, ale magia dodatków daje zupełnie inny smak. I lubię wykorzystywać sezonowe owoce.

23 lipca 2018 , Skomentuj

Postanowiłam, że rozpocznę poniedziałek z przytupem i odpaliłam ćwiczenia Marty z CodziennieFit. Trening jest dedykowany początkującym (Super Body Rzeźba) - żadne tam skaczące cardio, raczej ćwiczenia wzmacniające, ale po zakończeniu leżałam plackiem na podłodze, czekając aż mnie ktoś dobije. Już czuję jutrzejsze zakwasy. Kilka serii z zakrokami dało mi popalić, a pompki to już w ogóle mnie pokonały, ręce to ja ma baaardzo słabe. Czeka mnie ciężka przeprawa, aby to moje leniwe i sflaczałe ciało rozruszać i wzmocnić. Ale ja mam czas. No i znalazłam właśnie u Marty miesięczne wyzwanie treningowe, więc podejmę się go póki trafił mnie piorun motywacji i chęci do działania. Jak wiadomo, u mnie to jest raczej dość krótkotrwałe, ale warto spróbować. 

***

Teraz trochę powspominam weekend. Sobota to nic ciekawego, przebimbałam na kanapie i nic mądrego nie zrobiłam, znowu. Takie dni przeciekają mi przez palce i zlewają się w jeden (ale składam uroczystą obietnicę, że to zmienię dla własnego dobra). Niedziela zapowiadała się równie upojnie, ale na szczęście mama mnie wyciągnęła z domu na małą wycieczkę. Co prawda upał był niemiłosierny, ale byłam, zobaczyłam, lody zjadłam i dzień zyskał interesujący zwrot akcji w zakładanym nudnym scenariuszu. 

Zamek w Kórniku (22.07.2018)

Jezioro Kórnickie z fikuśną fontanną

20 lipca 2018 , Komentarze (5)

Dzięki za odzew pod moim poprzednim postem, gdzie pisałam, że mam problem z odchudzaniem/motywacją/nudą w życiu i ogólnym ogarnięciem własnej osoby. I wygląda na to, że nie jestem w tym osamotniona. Zastanawiam się jednak, jak temu zaradzić? Jaki jest złoty środek, aby zwalczyć gorszy czas i zapobiegać, aby taki kryzys się nigdy więcej nie powtórzył. Dlatego zwracam się do Was z zapytaniem, czy macie swoje sposoby by pozbyć się lenia, poradzić sobie ze spadkiem motywacji i wygrać z nadmiernym jedzeniem pod wpływem emocji czy nudy? Bo u mnie taki kryzys trwa już dość długo i końca nie widać. Poza tym żyję ze swoim leniem w toksycznej symbiozie i nie potrafię go wyrzucić za drzwi (choć próbowałam!). Odpowiedź niby sama się nasuwa: po prostu odkleić tyłek od kanapy i włączyć np. Chodakowską. Chociaż nie, zbyt ambitnie na początek. Padnę po dwóch minutach. No to pilates albo ćwiczenia dla bardzo początkujących albo seniorów, bo od czegoś trzeba zacząć. I miałam kilka takich podejść, ale jak to bywa w takich sytuacjach zapału starczyło mi na kilka dni, kondycji nie poprawiłam, bo mój leń znowu się zaktualizował i masz babo placek. Zresztą to u mnie też mały problem: słomiany zapał. Będę jeździć rowerem - super, rower lubię, ale po tygodniu się nie chce. No to nordic walking - bardzo fajny sport, ale zanim się przekonam, żeby wyjść z domu, ciemność nastaje, wilki wyją, więc idę spać. Beznadziejny przypadek, pacjent nie do wyleczenia. Dlatego postuluję o nagrodę, może być i nobel, dla tego, kto wymyśli lekarstwo na lenistwo. Chyba, że macie na to sposób, a ja ciągle żyję w nieświadomości i toczę tę nierówną walkę.

18 lipca 2018 , Komentarze (6)

Odchudzać się zaczynałam się tysiące razy. Od jutra, od poniedziałku, od nowego miesiąca nowa ja i teraz będzie inaczej. I przez jakiś czas szło mi całkiem nieźle, a potem znowu lipa. Czasami mam takie ataki, że nawpycham się żarcia do oporu, aż mi niedobrze. Następuje katharsis i znowu zaczynam walczyć z kilogramami do następnego załamania. I tak w kółko. No wysiadam. Są chwile, że jem z głową, zdrowo i smacznie, staram się ćwiczyć. A po jakimś czasie coś mi się poprzestawia i najchętniej nie wychodziłabym z domu i opychała się czekoladą. Rozdwojenie osobowości, czy jak? Teraz jestem na tym gorszym etapie. Dobiłam do wagi 81 kg i nie mogę się zmotywować do pracy nad sobą. Zastanawiam się, co jest powodem czegoś takiego. I wychodzi na to, że jem z nudów. Oprócz chodzenia do pracy, to w zasadzie nic więcej nie robię. Siedzę potem w domu i nic mi się nie chce. Tylko przeglądam internet albo czytam książki (no i czasem wychodzę do biblioteki). I tak dzień w dzień. Ma ktoś podobnie czy tylko ja nie mogę się ogarnąć? Powie ktoś wyjdź ze znajomymi. Nie jestem zbyt towarzyska, raczej bardzo introwertyczna, a moje koleżanki ze studiów mieszkają w innym mieście. A zresztą wstydzę się, że znowu się tak zapuściłam. Cały czas sobie powtarzam, że powinnam się wziąć za siebie dla zdrowia, bo zaraz wyląduję z jakąś cukrzycą albo wejście na drugie piętro będzie jak wyprawa na Mount Everest. Ale gada dziad do obrazu, a obraz ani razu. Jak grochem o ścianę. Dobra, pomarudziłam i tak tego nikt nie przeczyta, a mi lżej (przynajmniej duchowo). A jutro nowy dzień i będzie lepiej, prawda?

29 lipca 2017 , Komentarze (4)

Hej, hej! I jak Wam weekend mija? Ja zaczęłam sobotę dość energicznie, aby się nie rozleniwić na maksa. Byłam na kijach przez godzinę, bardzo spodobał mi się nordic walking, chyba w końcu znalazłam aktywność dla siebie. Chodzę już dwa tygodnie i co prawda efektów jeszcze żadnych nie ma, ale samopoczucie nieco lepsze. Mam nadzieję, że w końcu waga ruszy, albo centymetry zaczną spadać.

Właśnie obejrzałam te filmiki o fajterkach Chodakowskiej. Jestem pod wrażeniem tych przemian, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Aż nie do wiary, że poprzez ćwiczenia można aż tak się zmienić, nabyć pewności siebie, radości i wszystko zaczyna się układać. Robiłam kilka podejść do treningów Ewy, ale szybko odpuszczałam. Naprawdę podziwiam te kobiety za wytrwałość i dyscyplinę. Chyba wystartuję z Ewy sierpniowym wyzwaniem, warto ponownie spróbować.  

Tak poza tym jako, że jestem strasznie łakoma na słodkie, poszukiwałam jakiegoś przepisu na zdrowe i fit ciasto. Połączyłam kilka pomysłów i coś stworzyłam.  

Ugotowałam kaszę jaglaną w mleku kokosowym, dodałam dwie łyżki ksylitolu i zblendowałam na gładko - to posłużyło jako spód. A na górę dodałam zblendowany ser twarogowy półtłusty z malinami. Ten kulinarny eksperyment nawet jest jadalny. ;)

Planów na sobotę nie mam jakiś szczególnych, chyba wyciągnę leżak i poczytam. Książka i coś do picia będzie najlepszym planem. :P