Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Tu Bezimienna66, ta, która w 2010 r. zaczęła swoją przygodę z odchudzaniem, kiedy to w 1. klasie technikum odbył się bilans: ważenie i mierzenie. Gdy dowiedziałam się, że moja waga wtedy wynosiła 98,8 kg - załamałam się. Z płaczem wróciłam do domu. Pokazałam mamie moje wyniki... Przeraziła się. Postanowiła mi pomóc i od tamtej pory przygotowywała mi posiłki. Z czasem sama zaczęłam sobie komponować posiłki. Zawzięłam się w sobie. Zasady zdrowego odżywiania i duuużo ruchu - to był mój plan działania. Takim sposobem schudłam w rok ok. 20 kg. W 2012 r. w sierpniu moja waga osiągnęła minimum, tj: 71,5 kg. Wtedy byłam chora na anginę, tak straszną, że byłam w szpitalu - stąd taka moja niska waga. Nie mogłam nic przełknąć. Po tej chorobie miałam straszny apetyt. Nie poddawałam się jednak. Niestety moja waga już nie spadała. Jednak cały czas do stycznia 2014 r. ćwiczyłam. Szczególnie ważne było dla mnie bieganie. 10 miesięcy regularnego biegania było dla mnie bardzo dużym sukcesem i dawało mi mega radość. NIESTETY w 2014 r. poznałam mojego pierwszego faceta, oczywiście zaczęły się spotkania weekendowe, więc treningi poszły w zapomnienie. Niestety. Wróciła pizza, czekolady, słodycze, wszystko co zakazane. Z każdym kolejnym partnerem było coraz gorzej. Do tego choruję na ZESPÓŁ NOCNEGO JEDZENIA. Jest to okropna rzecz, bo żrę po nocy... Brzuch mam jak w 9. mies. ciąży. Plus dużym obciążeniem dla mnie są studia zaoczne, bo zawsze zawalam w weekend i tak w kółko. I tak oto dobrnęłam do 2017 r. Codziennie powtarzam sobie: OD JUTRA! Ale to moje OD JUTRA osiągnęło "piękne" jojo do wagi 100 kg. Jest mi wstyd. Usunęłam moje pierwotne konto, czyli Bezimienna66 - ktoś już je przejął, bo chciałam do niego wrócić. Zatem mam takie. Potem założyłam KmwTw. Jednak tamto konto to same porażki. Było może kilka dni dobrej pracy, reszta to ciągi porażek. Wracam do tego co było. Chcę być zdrowa i piękna. Chcę wyglądać cudownie, żeby mój mężczyzna się mnie nie wstydził. Żeby mógł mnie nosić na rękach. Kropka. __
____________________
Ogarnęłam
się po porodzie. W ciąży przytyłam ok. 40 kg (102 -> ok 140 kg w dniu porodu) 3 miesiące po cesarce wróciłam do biegania. schudłam do sierpnia 7 kg, przez sierpień wróciło 6 -.- Od 1 września trzymam się i od tamtej pory schudłam już 50 kg, uzyskałam masę ciała w normie! Teraz dążę do efektów wizualnych, najbardziej boję się utrzymania masy ciała, żeby tylko nie powtórzyć tamtego błędu (jojo!)... Dzięki temu, że skończyłam studia i jestem dietetykiem dużo mi to pomogło.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19642
Komentarzy: 1094
Założony: 10 stycznia 2017
Ostatni wpis: 18 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bezimienna661

kobieta, 30 lat, Lublin

169 cm, 70.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2018 , Komentarze (10)

Hej.

Byliśmy wczoraj na USG.

No i na 98% będzie Szymonek :) Niestety nasze dziecko ma już 1900 g... Co oznacza, że jest trochę zbyt duży, bo powinno być 1600 g. Wiem, że to tylko pomiar z USG, no ale same rozumiecie. Czytałam, że jak się bierze DHA to dzieci rodzą się większe (ja biorę). Zastanawiam się czy skończyć to opakowanie i zmienić na inne witaminy czy przestać brać (mam jeszcze około 17 tabletek) i kupić inne. Chciałabym rodzić naturalnie, ale boję się, że jak będzie za duży to będzie ciężko, poza tym mogłaby być przeprowadzona cesarka, a ja nie chciałabym CC. Ale wiadomo, ja nic nie zaplanuję.

Ja jak się urodziłam ważyłam 3750 g, też nie taka mała.

Oczywiście zdjęcia USG mam tak niewyraźne, że masakra. Nie widać nic na nich. Dzidzia już leży główkowo (główką w dół). Czuję powoli takie jakby ciągnięcie na dole (brzuch, trochę uda).


Dzisiaj Mikołajki. Nie spodziewałam się żadnych prezentów, ale od mamy dostałam 100 zł, a od teściowej 50 zł, zdrapkę i czekoladowego mikołaja :p


Zapisałam się też do szkoły rodzenia. Chodzę też na ćwiczenia dla kobiet w ciąży. To znaczy byłam dopiero na jednych z położną, więc tu głównie było oddychanie do porodu. Mamy jeszcze zajęcia z fizjoterapeutą, ale te w następnym tygodniu. Tu podobno więcej rozciągania itp. Mieliśmy jakieś ćwiczenie, żeby przełożyć piłeczkę pod kolanem i tak na zmianę. Wiecie, że ciężko mi było się schylić? Brzuch mi już przeszkadza. 

Ostatnio mam jazdę na mandarynki. Uwielbiam.

Ciągle próbuję się zmusić do spacerów, ale wiecie co, mam takiego niechcieja! Dzisiaj wstałam o 8, a byłam tak cholernie zaspana, że ja nie mam pytań. W ogóle czuję się jak g..noo... Nie wiem czemu, prawie cały dzień nic nie robię (takiego obciążającego).

Zdjęłam też obrączkę i pierścionek zaręczynowy (szloch) Spuchłam strasznie. 


Myślę nad prezentem dla męża na gwiazdkę. Rodzicom dam na pewno zgrzewarkę próżniową z Lidla, bo oni to lubią i się im przyda (w Lidlu jest po 129 zł). 


Zaczęły mi rosnąć paznokcie. Dopiero mi się zregenerowały. A to wszystko dzięki najlepszej odżywce na świecie z Derma Future.



No nic, ja uciekam. Mam do zrobienia dwa projekty na zajęcia. Dwie diety: fenyloketonuria i galaktozemia. Powiem szczerze, że osoby chore na takie choroby muszą mieć bardzo ciężko w życiu. (szloch)

3 grudnia 2018 , Komentarze (16)

1. Mam taki charakter (przykład na diecie i ćwiczeniach), że nie lubię zaczynać od innego dnia niż poniedziałek. Standardowo niestety jest to typowe "zacznę od poniedziałku".

2. Gdy zaczęłam się odchudzać widząc 99,8 kg na bilansie w szkole zawzięłam się porządnie i zaczęłam już następnego dnia (i to nie był poniedziałek). Wtedy miałam w sobie taką moc, że nic mnie nie mogło zatrzymać. Z biegiem czasu zauważyłam, że miałam bardzo restrykcyjną dietę jak na mnie. Nawet jajecznicę smażyłam na wodzie... Stąd też jojo.

3. Moje początki z bieganiem to był Plan Pumy (30 sekund biegu, 4:30 sekund marszu x 6). Wtedy po 10 sekundach zipałam jak lokomotywa i ledwo złapałam oddech. Pokochałam to i biegałam regularnie nawet 3-4 razy w tygodniu. Najdłuższy dystans to było 8 kilometrów (bodajże 55 minut). Byłam wtedy w szczytowej formie! Ile ja bym dała, by do tego wrócić... Biegałam nawet w soboty od razu po pracy w polu, a później przez rok co tydzień jeździłam na balety. Miało się zdrowie. Nawet po kilku miesiącach nie biegania byłam w stanie przebiec ciągiem 30 minut (oczywiście wolniej). Ciekawa jestem jak będzie po ciąży.

4. Gdy zaczynam się odchudzać wszystko idzie dobrze, dopóki nie skuszę się na słodycze lub się nie obeżrę. Wtedy zaczynam jeść lawinowo i wpadam w cug. 

5. Znam wszystkie zasady zdrowego odżywiania, a mimo to nie potrafię się tego trzymać!

6. Jeżeli chcę osiągnąć sukces w odchudzaniu to muszę również ostro trenować. Bez tego niestety nie jestem w stanie zachować jędrnej skóry. Nie daję z siebie 100% jeśli nie ćwiczę. Poza tym jak mam plan schudnąć, ujędrnić się, zapuszczać włosy, paznokcie itp... to postanawiam sobie: codziennie peeling kawowy, balsam do ciała, oliwka na brzuch i paznokcie, naprzemienne kosmetyki na porost włosów, siemię, rumianek, skrzypokrzywa, witaminy... Jak tylko czegoś zapomniałam czy zaniechałam byłam na siebie zła i już uważałam, że mój plan trafił szlag! Jest to okropnie męczące.

7. Moje odchudzanie było sukcesem dopóki nie poznałam mojego pierwszego ex (porażka). Zaczęło się alko, odpuszczałam ćwiczenia na weekendy, bo jeździłam do niego, jedliśmy pizzę itp. Od tamtej pory, gdy tylko mam faceta wszystko szło źle, bo chciałam z nimi spędzać jak najwięcej czasu. Przez to odpuszczałam całkowicie dietę i jadłam wszystko w weekendy, a jak wracałam do domu na tygodniu wcale nie byłam lepsza. Może tylko ćwiczyłam coś niecoś. Gdy byłam sama potrafiłam się spiąć i pięknie chudnąć.

8. Przez mojego pierwszego ex zachorowałam na Zespół Jedzenia Nocnego. Było to tak, że pracował na targu i wstawał koło 2 w nocy. Że był młodszy o rok czy tam dwa lata (już nie pamiętam i nawet nie chcę) to był takim idiotą... (a może to ja byłam idiotką, że się na to zgadzałam), że mnie "szantażował", że jak nie pójdę mu zrobić śniadania (o 2 w nocy) to on nie idzie do pracy (jak nie idzie do pracy to będzie chlał, bo był alkoholikiem, później się dowiedziałam, że i w pracy pił). Przez około miesiąc czy dwa musiałam codziennie wstawać i robić mu śniadanie, bo mnie budził i mi pierdzielił nad uchem. Później jak go rzuciłam i wywaliłam z domu to zaczęłam sama się budzić koło 2-3 w nocy (ja tego nie pamiętam) i sobie robiłam jedzenie. A to szarlotka, a to czekolada, cokolwiek co było w domu. Skąd wiem? Rano koło łóżka/na łóżku leżały okruchy i opakowania. Raz przebiłam samą siebie. Smażyłam kotleta schabowego z ziemniakami i surówką. W sensie panierowałam kurczaka, obierałam ziemniaki... Czaicie? Przez sen. Rano znalazłam talerz na biurku. Oczywiście jak jadłam to potem szłam spać i o niczym nie pamiętałam. Mama powiedziała, że tata też tak miał.

9. Mam strasznego pecha do facetów. Po kolei: 

1. ćpun, kryminalista, zdradzał.

2. alkoholik, brudas, ćpun i dzieciuch.

3. kobieciarz.

4. ćpun, biedak, hazardzista (maszyny) i 31-latek mieszkający w 30 m 2 z mamą i bratem (nie to, że mi zależy na portfelu, ale... Ostatnio rozkminiłam fakty. Często dzwonił do niego Provident. Teraz już wiem po co - brał pożyczki i nie spłacał, dodatkowo to ja wydawałam na niego całą kasę).

5. mój były, do którego wróciłam - jedyny powód to było picie.

6. rzucił mnie, bo jestem gruba (jego koledzy znaleźli moją stronę o odchudzaniu na fejsie, gdzie była podana masa ciała).

Koniec końców zaczęłam się z powrotem spotykać z moim 5, z którym teraz jesteśmy małżeństwem i będziemy mieli dzidziusia :)

10. Czuję się pokrzywdzona. Wiecznie nie mamy kasy, wiecznie się uczę i nic z tego nie mam, wiecznie o coś się staram (kredyt na przykład) i nigdy nam się nie uda, uważam, że jestem niesprawiedliwie traktowana przez rodziców.


11. BONUS: Kiedyś miałam super życie. Mnóstwo koleżanek, beztroska, dużo czasu, dużo siły. Teraz nie mam się nawet z kim spotkać. Ogólnie nie byłam zbyt grzeczna. ]:> Wielu rzeczy żałuję i wiele rzeczy chciałabym zapomnieć. Marzę o tym by cofnąć czas i naprawić wszystkie błędy, które popełniłam. Nie tylko dietetyczne. Chciałabym też odzyskać moje stare konto, ale to jest niemożliwe.

30 listopada 2018 , Komentarze (6)

Heja! :)


Mam super humor, bo zaczęłam w końcu jeść "normalnie". W sensie jem co 3 godziny itp, itd. Cola, oranżada męża stoi obok, mimo to ja piję wodę. Wczoraj ukochany kupił sobie batoniki (podróba duplo, bardzo lubimy), oczywiście nie zjadłam. Nie czułam potrzeby. Powiedziałam tylko, żeby dał mi powąchać :p Powąchałam, czekoladowy zapach trafił prosto do żołądka (smiech) Kupiłam też ptysie, ale to nie dla mnie. Jak już to tam poczęstuję się w niedzielę. Mąż to okropnie na słodycze ma occhotę, codziennie je i zapija colą :| No cóż, ciężko przemówić, bo przecież też ciężko pracuje i też niekiedy na dworze. Ja się za to staram mu gotować tak jak powinnam.

Wczoraj jedynie w nocy wypiłam 2 łyki coli, bo znowu (przedwczoraj też) podczas snu zakrztusiłam się śliną, wtf... Przedwczoraj zagryzłam gumą rozpuszczalną, bo mi w gardle coś stało. Nie wiem o co kaman.


Zostałam nominowana do 10 faktów o mnie.

Niestety nie napiszę ich w ten weekend, bo mam studia, ale po niedzieli napiszę.

Trochę się stresuję tym kolokwium, bo mam na temat alergii, ale najbardziej mnie przerażają alergie krzyżowe, z którym nie mieliśmy wcale do czynienia. Jedynie kilka zdań i tabelek przedstawione. 


Lecę się uczyć, bo pół dnia zmarnowałam, bo byłam na zakupach, myłam włosy, nawet odkurzałam :p Także udanego weekendu, pojawiam się w poniedziałek :*


Planuję niedługo wstawić moje stare zdjęcia i całej mojej historii, o ile się to uda :)



MENU


Śniadanie 8:30

siemię

woda z cytryną

2 tosty z wędliną, awokado i ogórkiem + serek wiejski z pieprzem, papryką, szczypiorkiem i ogórkiem

inka z mlekiem

(ale okropne zdjęcie mi wyszło)


II śniadanie 11:30

pół pomelo

2 mandarynki

orzechy włoskie

kawa z mlekiem


Przekąska

kasza manna na mleku z marmoladą mirabelkową, wiórkami kokosowymi i słonecznikiem


Obiad

Placki ziemniaczane przekładane mięskiem z pieczarkami i polane sosem czosnkowym (taka zachcianka, dawno nie jadłam... wiem, że niezbyt dietetyczne).

...

29 listopada 2018 , Komentarze (5)

Hej :)

Dzisiaj już się wzięłam porządnie na naukę (ale czas na wpis na vitkę musi być :p). 


Dostałam od gin kartę liczby ruchów. 

Wczorajsze menu świetnie, dzisiaj kontynuacja :) Robiłam zdjęcia, a zapomniałam zrobić zdjęcia kolacji... 

Menu wczorajsze: 

Śniadanie 8:30

siemię lniane 

woda z cytryną

tosty z jajcem w koszulce, awokado, wędliną i szczypiorkiem + ogórek, papryka, rzodkiewka + inka z mlekiem

II śniadanie 11:30

sok z grejpfruta i pomarańczy

gorzka czekolada

orzechy włoskie


Przekąska 14:00

życianka na mleku z rodzynkami, śliwkami suszonymi i żurawiną suszoną

Obiad 17:30

ziemniaki gotowane z masłem i koperkiem + mięso z ud kurczaka w marynacie (olej, pieprz, sól, przyprawa pikantna do kurczaka) + mizeria z cebulką i śmietaną.

herbata z miodem i cytryną

[zapomniałam zdjęcia]


GRZESZEK!!! -> 19:30 maleńki kawałeczek babki piaskowej cytrynowej, drażetki o smaku leśnym z Orbit


Menu dzisiejsze:


Śniadanie 8:30

siemię

woda z cytryną

omlet budyniowy z twarożkiem na słodko (z ksylitolem i śmietaną) oraz marmoladą mirabelkową

inka z mlekiem


II śniadanie 11:30

grejpfrut

kiwi

orzechy włoskie


Przekąska ...


Obiad...


Kolacja...



26 listopada 2018 , Komentarze (9)

Hej! Pokój jest niedokończony oczywiście. Pokazuję zdjęcia przed i po.




Ciężko jest zaaranżować tak mały pokój, by było sporo miejsca. Na szczęście udało nam się wygospodarować szafki i półki na rzeczy dla dziecka. Natomiast trzeba nam jeszcze:

- łóżeczko (będzie tam gdzie fotel koło łóżka)

- przewijak (będzie tam gdzie ten "stoliczek", koło łóżeczka)

- większa pościel + nowe poszewki

- lampka na biurko i/lub ledy przy szafkach

Zabawki by zmieściły się do szafy, bo mamy jeszcze jedną półkę wolną. Chociaż ja bym się tu za bardzo nie przyzwyczajała. Teściowa zaczyna coś gadać, dosłownie z dupy (jest na wsi, my leżymy i oglądamy film i dzwoni do męża i mówi, że nie budujcie się tylko szukajcie mieszkania w bloku, bo budowa jest droższa bla bla bla...), co my już zapomnieliśmy o tym całym kredycie... Tylko powiedzcie mi, jaki jest sens kupować mieszkanie 2-pokojowe na kredyt, w którym się nie pomieścimy, a na 3-pokojowe i więcej nas nie stać??? Jak już myśleć o przyszłości to kurcze tak poważnie. Marzy nam się domek parterowy... Wiem, że to koszt ogromny, ale kurcze no, ja nie wyobrażam sobie w tak małym mieszkaniu się gnieździć. Jak już by dali nam kredyt, to ten kredyt zapewne do śmierci, ciekawe kto by nam przyznał po spłacie tego kredytu kolejny na wybudowanie większego mieszkania czy cokolwiek... Nie wiem, może my mamy jakieś skrzywione patrzenie na to wszystko. Trudno, jakby chciała wrócić do Polski na stałe (bo tak mi się wydaje, że ona wcale nie chce mieszkać z mężem we Francji tylko być tu (tajemnica)) to by nie wracała na tak długi czas tutaj. Ale to by było nawet lepiej. Byśmy poszli do mnie na wieś, chociaż mieszkanie z moimi rodzicami by było na prawdę... ciężkie... Aleee... Oni mają wielki dom, tylko oni są tak dziwnie nastawieni do tego. Wiecie... Ojciec sobie myśli, że ma obcego w domu (mojego męża). No nie jest to fajne. 

Oczywiście ja bardzo doceniam, że teściowie nam już tyle dali i wcale nie będę jakaś wściekła, że woleliby, byśmy się wynieśli stąd. Niektórzy mają gorzej. Dlatego tak czy inaczej jestem wdzięczna. Tylko mogliby też powiedzieć, żebyśmy się za bardzo z tymi meblami nie rozpędzali, bo oni by chcieli jednak tu wrócić :p Z tego co mówili to dali nam kilka lat na rozkręcenie się, no i żeby się wynieść. Przecież teść na pewno będzie chciał wrócić tu na starość. I wcale się nie dziwię. 

Mam tylko nadzieję, że moi rodzice by nam pozwolili w razie "w" wprowadzić się do nich. Wybudowali duży dom, każda z nas miała mieć własny pokój. Jeden nadal nie jest dokończony. Ogólnie na górze jest tylko sypialnia mamy i siostry skończona, a łazienka, poddasze, jeszcze jeden pokój i taka spora sypialnia, niestety z dużymi skosami i tuż obok rodziców jest nieskończona.


Ogólnie to póki co mamy plan, by spłacić ten kredyt na meble (by zapunktować w BIKu) i dopiero zacząć starać się o kolejny. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może akurat jakaś działka się dla nas znajdzie.


Nie myślcie sobie, że jestem "och i ach" :) Ja od dziecka pomagam rodzicom w pracach polowych. A, że mają bardzo okropną sytuację finansową w tym roku to jest inna kwestia.

Mam krzywy brzuch, czy mi się wydaje? :p Ogólnie wydaje mi się, że mam prawą stronę większą, tak się układa, bo czuć, że tam coś "napiera". P.S. mam spodenki, ale ich nie widać (smiech)


WAGA Z DZISIAJ: 119,5 kg!!! (+3 kg przez miesiąc, 14 kg od początku). Lipa, lipa, lipa... Chociaż wiecie, ostatnio przeczytałam na forum, że jedna dziewczyna przytyła w ciąży... 70 kg! (tajemnica)(tajemnica)(tajemnica)(tajemnica)(tajemnica)(tajemnica)(tajemnica)


Dzisiaj wizyta u ginekologa. Jadę niedługo na wieś trochę posiedzieć, mam do lekarza dopiero na 17.

Prezent dla chrześnicy na Mikołaja już mam :) Kupiłam jej mikrofon i telefon (ona zawsze zabiera mi mój i mówi: "halo, halo, haloo..." :p Mam nadzieję, że nie ma już takiego, ale nie widziałam u niej. Mikrofon też fajny, bo można podobno nagrywać, tylko ja nie umiem tego rozgryźć, bo chyba trzeba go otworzyć.


Brzuchol w 30 tc!!!


23 listopada 2018 , Komentarze (9)

Hej :)


Miałam dzisiaj siedzieć w domu, ale wybrałam się do tesco, bo podobno jakieś Black Friday... No i kupiłam sobie bluzkę i legginsy do ćwiczeń! Niestety zacznę dopiero po porodzie, ale moje ubrania do biegania są strasznie przelatane, więc tak na prawdę mi się przydały. Leggi były po 38 zł, a bluzka po 29,90.

Może dodam zdjęcie kiedyś.

I tak nudziłam się jak wróciłam, więc sobie zaczęłam robić prezentację na zajęcia. 

Od poniedziałku zaczynam się uczyć na kolokwium. Muszę pójść do prowadzących i zapytać o możliwość pisania zaliczeń jak najwcześniej.


Dzisiaj na obiad ryba pieczona w sosie brokułowo-serowym z warzywami na patelnię i ogórkiem konserwowym (jak mąż przyniesie z piwnicy :p).

Jutro... Jutro nudy. Teściowa jedzie na wieś.

Mi się marzą naleśniki z serem, chyba jutro zrobię. Zjadłam dzisiaj na śniadanie omleta i nie miałam chcicy na słodkie jak zawsze. Chociaż przechodząc koło GRYCANA w tesco korciło mnie, żeby zajść na kawę i ciastko, ale fundusze sprowadziły mnie na ziemię. :D


I kolejne zamówienie z Ori zrobiłam, muszę sprzedać moje rzeczy, które mi zostały z poprzedniego zamówienia. :?


22 listopada 2018 , Komentarze (12)

Hej!


Czy Wam też czas tak leci?!


Ja dwa dni pod rząd byłam poza domem prawie cały dzień :) Raz pojechałam na wieś, a wczoraj byłam z koleżanką (tajemnica) w galerii posiedzieć i pogadać, bo nie widziałyśmy się od kwietnia.

Boję się mojej masy ciała jaką zobaczę teraz w poniedziałek. Brzuch mam spory jak leżę, natomiast jak stoję to nie jest taki duży. 

Dzisiaj zjadłam śniadanie i poszłam na piechotę (puchar) do sklepu kupić prezent na mikołajki dla chrześnicy. Zrobiłam 3 km z hakiem. Mało, wiem. Wiecie, że się zmęczyłam? Nawet nogi czułam :p Jutro chcę iść też na spacer, ale już więcej. Ogólnie to ładnie jest, ale zimno. 



Kupiłam sobie bluzkę na alie... Czekałam tylko 2 tyg!


W auchan jest co kupić dla noworodka i na wyprawkę do szpitala. Znalazłam wanienkę za 19 zł! Wanienka w toys4ur kosztowała 70 zł... Wiem, że cena = jakość... 

Na razie umówiłam się z teściową na zakupy do hurtowni. Ciekawe jak tam jest cenowo.

19 listopada 2018 , Komentarze (9)

Heja.


Wiecie... Ale mam parcie na słodycze. Dajcie spokój. Dzisiaj już zjadłam normalne śniadanie, normalne drugie no i do tego kawałeczek szarlotki, którą zrobiłam (z pianką budyniową, teściowej bardzo posmakowała, na całe szczęście zjadła prawie wszystko ;)). Później zagryzłam kilka orzeszków ziemnych. Piję kawę 3 in 1. Jakbym już mogła biegać to bym coś przynajmniej zrobiła, by to spalić. A tak to... Masakra. Jeszcze nie poćwiczę, bo teściowa chodzi ciągle i co jakiś czas coś chce :p

Na obiad zrobię jeszcze nie wiem co. Na pewno kurczak. Mężowi i teściowej robię makaron z krewetkami.


Muszę się pouczyć na następny zjazd, bo mam kolokwium. 



Dzisiaj się elegancko wyspałam. Mąż wyszedł po 6 do pracy. Jak nie ja usnęłam dalej (zazwyczaj wstawałam z nim, nie wiem po co).

Coraz bardziej mnie przeraża poród. Boję się.


Zrobiłam sobie zdjęcie porównawcze włosów. Od tego startujemy.


16 listopada 2018 , Komentarze (6)

Już wszystko ogarnięte. 

Przyszły nam już komody i będziemy je montować. W końcu pokój będzie kompletny. Jednak najpierw teściowa musi zrobić porządek z jej rzeczami, które znalazłam w szafie.

Byłam dzisiaj w Toys4ur (czy jakoś tak). No, można by już powoli zacząć coś kupować. :) Czekam jednak na wypłatę. W sklepach wszędzie już święta <3


Jeszcze tylko przeżyć weekendowy zjazd i będzie luzik. 


Dzisiaj na obiadek moja ulubiona rybka z ziemniaczkami i kapustą kiszoną. Wielbię. <3


15 listopada 2018 , Komentarze (8)

W związku z tym, że mamy w planach ślub postanowiłam, że napiszę o tym, co chciałabym zmienić do tego czasu.


1. Chcę schudnąć - "czysta micha", umiar, ujemny bilans kaloryczny i zdrowe jedzenie.

2. Chcę poprawić wygląd swojej sylwetki i poprawić wydolność - uprawianie sportów (spacery, bieganie, rower, ćwiczenia stabilizujące i siłowe).

3. Chcę mieć włosy minimum do talii - już niewiele mi brakuje, ale chciałabym też, by przy okazji były gęstsze (moje wszystkie specyfiki na porost włosów: Hair Jazz, Pharmaceris, maseczka z drożdży 1 x w tygodniu, przyjmowanie suplementów jeśli karmienie piersią nie będzie przeciwwskazaniem, picie codziennie siemienia lnianego oraz herbat z pokrzywy i skrzypu), dodatkowo chcę rozjaśnić naturalnie włosy rumiankiem.

4. Chcę mieć długie rzęsy - używanie odżywek do rzęs (biotebal i regenerum, chyba że znajdę coś lepszego).

5. Chcę mieć długie paznokcie - nie wiem czy to będzie możliwe, bo zawsze miałam z tym problem (używanie od poniedziałku do piątku odżywki z Dermo Future na porost paznokci).


Z programem pielęgnacyjnym (3, 4, 5) startuję od poniedziałku (z wyjątkiem herbat i suplementów) - te po porodzie. Z ćwiczeniami (oprócz spacerów) startuję jak tylko będę mogła po porodzie. Spacery codziennie jak najwięcej. A dieta cały czas, ale odliczanie zacznę od poniedziałku. Porobię też zdjęcia, ale nie wiem czy wrzucę tu na razie. 


Idę ogarnąć obiadek ;)