Dzisiejszy dzień był jednym z takich, których nie znoszę - rozdrażniona od rana, w końcu po 14 prawie 3h kimono, żeby czas zleciał..
Właśnie jestem po ostatnich ćwiczeniach. Miałam w nagrodę zjeść kostkę walentynkowej czekolady, ale oddam mojemu Ł. ostatni pasek jak wróci za warsztatu . I wyjdzie na to, że zje za mnie.
OK, bilans jedzeniowy:
I śniadanie:
-serek wiejski + łyżka zmielonego ostropestu;
-kromka chia;
-szklanka wody z sokiem z 1 cytryny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
II śniadanie:
-ogórek + pomidor + ząbek czosnku;
-jogurt "7 zbóż".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
obiad:
-woreczek kaszy gryczanej;
-pół małego kalafiora;
-jajko sadzone.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
kolacja:
-kawa sypana bez mleka i cukru
--zapewne jakieś piwko z Menszem
Bilans ćwiczeniowy:
-Stretching dla początkujących 11 minut
-orbi 30,04 /10,08km
-Stretching dla początkujących 2 11 minut [mój kochany teść musiał wparować do pokoju i zacząć mędzić..]
Ufff.. zaraz kawka, w piecyku napalić i pod prysznic. Oliwka czeka na wysmarowanie