Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

35 Lat. Z tłuszczem zmagam się od bardzo dawna. W styczniu 2008 ważyłem 62kg. Po wyjściu z wojska (luty 2008) złamałem nogę - pęknięta kostka, prawie 3 miesiące w gipsie. W okresie tym utyłem do 81kg. Zanim nogę wyleczyłem do końca utyłem do prawie 90kg. Obecnie 92kg. W styczniu 2023 minéło 15 lat w tej obłej zbroi, chcę znowu zobaczyć mięśnie swojego brzucha.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4378
Komentarzy: 31
Założony: 4 czerwca 2017
Ostatni wpis: 5 marca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TapChan

mężczyzna, 36 lat,

180 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2017 , Komentarze (3)

Mam jakieś wrażenie, że tempo zrzucania balastu zwalnia ostatnio. A mimo to, nawet tocząc się po te 0,6kg doczołgałem się do 82 na wadze. I jest różnica. Wczoraj byłem w wodnym parku rozrywki Erperheide. Ostatni raz byłem tam 1,5 roku temu. Wczoraj wziąłem zapasowe, starsze kąpielówki - i była to dobra decyzja. Moje kąpielówki zwyczajnie się nie trzymały. Fajnie. Zakładam spodnie do pracy - kilka cm luzu. Zakładam kąpielówki - spadają. Zakładam krótkie spodenki, 2 lata temu kupione na wymiar, a które 3 miesiące temu z trudem dopinałem - bez paska lecą. Zakładam spodenki kupione 4 lata temu, na styk i... mogę włożyć za pas jeszcze 2 pięści, po włożeniu portfela do kieszeni spadają na ziemię. I to jest coś. 15 kg mniej od wagi maksymalnej, 8 od początku obecnego odchudzania. I jest ochota iść na siłownię, nawet po całym dniu pracy.

Czy nie zaliczam wpadek? Zaliczam. Zdarza mi się wchłonąć czekoladkę, wypić kawę z syropem karmelowym czy zjeść kawałek pizzy. Czy to oznacza porażkę? W żadnym razie. Po zrzuceniu balastu muszę przecież jakoś żyć. Nie zamierzam wracać całkowicie do starej diety, pomimo tego, że z łatwością utrzymywałem na niej wagę, a nawet w pewnym stopniu ją redukowałem. Nie zamierzam też jednak odmawiać sobie do końca życia małych smakowych przyjemności. Każdy wyskok powoduje, że jeszcze restrykcyjniej trzymam się diety w najbliższym czasie i chętniej wskakuję na bieżnię.

Dieta od dłuższego czasu przestaje być obowiązkiem, zaczyna być świadomym i dobrowolnym wyborem. 

No i fajnie jest, kiedy pierwsze słowa znajomych, nie widzianych od jakiegoś czasu brzmią "o stary, ale schudłeś".

4 lipca 2017 , Komentarze (1)

1/4 odchudzania za mną. Znaczy się zacząłem od 90kg, ale z Vitalią jestem od 88kg, mimo to więc praktycznie rzecz ujmując 1/3 poszła. Niestety idzie coraz ciężej. Mam wrażenie, że to przez treningi, które zacząłem w zeszłym tygodniu. Co złapię zakwasy, to waga staje w miejscu. W zeszłym tygodniu wraz z zakwasami waga trzymała się jednego poziomu, żeby pod koniec tygodnia spaść o niemal kilogram. teraz też ważę więcej, niż przy ostatnich pomiarach.

A na dodatek nie jest lekko, bo dziewczyna w ogóle się niczym nie przejmując, zajada się pizzami i innym rozkosznie smakującym śmieciożarciem. To potrafi przynieść kryzys, kiedy wracasz z pracy, mając za sobą 2 banany, a i to 6 godzin wcześniej. I musisz gotować swoje żarcie co zajmuje minimum pół godziny, podczas gdy obok leży blacha z ciepłą pizzą. Albo kurczak pieczony. 

O słodyczach nie wspomnę, bo są dosłownie w każdej szafce w kuchni. Co bym nie robił zawsze na coś trafię. Niby do tej pory się trzymam, ale wiadomo, jak to będzie?

22 czerwca 2017 , Komentarze (1)

Jak zwykle, kiedy biorę się za odchudzanie - zaczęły się problemy. Poddałem się w niedzielę i pojechaliśmy nad morze. Pomysł nie mógł być dobry. I w samej rzeczy - w 4 godziny udało nam się dostać oparzeń słonecznych. Moja racja wypłynęła na wierzch, szkoda, że trzeba do tego było oparzeń. Dostałem zwolnienie na ten tydzień w związku z czym omija mnie lwia część codziennej aktywności fizycznej. W domu też ciężko ćwiczyć, bo spalone kostki spuchły mi jak balony, a każdy ruch szyją to katorga. Pogodziłem się więc, że w tym tygodniu nie zrzucę wagi, walka toczy się o nie przytycie. Porcję ograniczyłem m.in. rezygnując z pieczywa i jedząc zaledwie połowę porcji obiadowej. Mam nadzieję, że uda się utrzymać wagę.

17 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Dzisiaj minął ten pierwszy tydzień diety. Podsumowanie - 2500kcal to za dużo, na 5 posiłków nie mam czasu. Porcje są ogromne, niektóre przekraczają kilogram. Od jutra wchodzą w życie modyfikacje z tego tygodnia - obniżenie do 2000kcal dziennie i 4 posiłków.

Myślałem, że będzie ciężej, ale przepisy są bardzo fajne (większość). W tym tygodniu niby tylko 0,5kg w dół, ale wynik nie jest miarodajny - poprzedni pomiar robiony był "na pusto", dzisiaj nie. W podobnym stanie ważyłem się w niedzielę i wyszło nie 85,9 tylko 86,5kg, dałoby to więc 1,1 zrzuconego kilograma powłoki tłuszczowej. 

Od jutra zaczynam z siłownią, można się więc spodziewać lepszych wyników (chociaż z drugiej strony dieta jest bogata w białko, więc masy mięśniowej powinno przybywać).