Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktualnie zajmuje się współcierpiętniczym głodowaniem wraz z moja lepszą częścią - ROBALEM. Stosowana dieta to ŻRYJ MNIEJ, Oraz zdroworozsądkowe krojenie każdej kalorii na 4 części by wyłuskać sedno kaloryczności i wysłać je do krainy wiecznego niebytu. Nie bedę się zbijał, żeby schudnąć - wyznaje zasadę, że jeśli tyłem 4 lata, to tyle samo czasu mam na schudnięcie. Wtedy będę mógł powiedziec, że jestem piękny i młody. Zapewne równie piekny, jak i młody ;]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 52012
Komentarzy: 283
Założony: 23 maja 2006
Ostatni wpis: 19 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gadzinka

mężczyzna, 48 lat,

182 cm, 108.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2006 , Komentarze (4)

    No więc ( tak wiem, nie zaczyna się zdania od więc ) dziś jest impreza garażowa. jak nazwa wskazuje odbywa się ona w garażu gdzie nasza lokalna społeczność integruje się przy pomocy jadła i napitków różnorakich. Postanowiłem też coś od siebie przygotować ( poza jakąś borowicką, która zamarzła w lodówce ) i wybór padł standardowo na pałki kuraka.
Nabyłem drogą wymiany ( pieniądz za towar ) ze 2,5 kilo tego paskudztwa i lezy teraz w kuchni i paruje czekając aż coś z tym zrobie. Zaraz jakąś marynatę trzeba będzie wykombinować i do tego boski sosik czosnkowy oczywiście.
Dziś dieta ma wolne więc można sobie pozwolić.

Aha, prosze mnie nie nagabywać na temat mojego futrzanego ogona. już nie jest fytrzany, jest wydepilowany!

17 sierpnia 2006 , Komentarze (3)

    no uwzieła się ROBACZNICA na mnie. Nie może zrozumieć, że bez warstewki tłuszczu facetowi będzie w zimowe dni chłodno. Tylko odchudzać się i odchudzać. Powoli zaczynają mi rosnąć 2 zęby z przodu długie uszy i futro na ogonie, w jakiegoś zająca się zmieniam od tej zieleniny.
Dobrze, że człek może se podjadać jak ona nie patrzy, bo inaczej już dawno nie miałbym siły, by dotoczyć się do lodówki...

14 sierpnia 2006 , Komentarze (3)

    Do pracy szedł powoli, ospale. Tydzień urlopu zrobił swoje. Zatracił swój dziarski krok weterana i wyprostowaną sylwetkę. Przygarbiony dotarł do swojego pokoju, otworzył laptopa i poszedł spać. Znaczy prawie poszedł, bo trochę mu zawracali głowę. Potem ROBAL dzwonił pomarudzić na swój los, bo też po tygodniu wrócił do pracy.
Kupujemy diete na vitalii. Zobaczymy z czym to się je.

a ja wczoraj jadłem ciacha o 23 i wcale nie jest mi przykro...

11 sierpnia 2006 , Komentarze (4)

    No właśnie człek sobie "odpoczywa" a Wy tu marudzicie. W międzyczasie ROBAL nakazał malowanie małego pokoju na kolor pokarmowy - oliwkowo zielony.
Zreszta ROBAL juz dla mnie nie istnieje, 2 dni temu przyssała sie do komputera i nie daje się oderwać... dziś przed nim nawet śniadanie robiła :(

28 lipca 2006 , Komentarze (3)

        A m iało być tak piękie...
Jestem w tym Kazimierzu, nad tą Wisłą tak chwlaonym, tak reklamowanym...
I zastanawiam się, że chyba coś ze mną jest nie tak. Nie widze nic, co wywołałoby głośniejsze westchnienie z mych spieczonych słońcem ust.
Niemiłosierne słońce palące swymi promieniami bruk, odbijające się od kamienic wyglądających na postkomunistyczne budynki z nałożoną warstwą "starości" miliony budek z lodami piwem, natłok ludzi...
Gdzie ta cisza, romantyzm? Na rynku jedna z kamienic cała obwieszona reklamą jednej z sieci komurkowych działających w naszym pięknym kraju.
Reklama dzwignią handlu. na prospektach zdjęciach wszystko wygląda lepiej, a gdy dotyka się oosbiście tego to na palcach zostają ślady brudu i potu.
Dawno nie widziałem równie przereklamowanego miejsca. Dla mnie równie dobrze moglibyśmy pojechać doz akopanegi i polansować się po krupówkach. tam przynajmniej oscypek mają.
Jednym z niewielu pozytywów był obiadek.
Placek po węgiersku z surówką z kapusty zapity piwem.
Duży, smaczny, doprawiony, sprawił, że wróciła jakaś chęć do życia... która zniknęła gdzieś 15 minut później, zapewnie chowając się gdzieś w cień. Jeśli jakiś znalazła...

W sumie to dziś powinniśmy sobie zrobić romantycznego grill'a z okazji 14 miesiąca spólnego pożycia z ROBALEM.
Właśnie ROBAL. ROBAL właśnie śpi i posapuje z cicha, wystawiając w stronę słońca swoje stopy. Albo se je opaliła albo brudne ma, chyba będę musiał to dokładniej zbadać.
KOT schował się do swojego przenośnego domku i śpi, po wypiciu kubka wody i wygląda jak 7 nieszcześć.

Właśnie znalazłem następną zaletę posiadania wystającego brzucha!
mianowicie dzieki temu brzuchowi człowiek ma odzuniętego laptopa od siebie i jest to bardziej ergonomiczna postawa...

Patrząc na żar lejący się z nieba, wydaje mi się, że mim planem na dziś będzie polożyć się gdzieś i przewegetować do zimy...

27 lipca 2006 , Komentarze (2)

    najbliżej rozwiązania poprzedniego końkursu była asiakr twierdząc, że to krzesło. No była dość blisko, jakieś 2 metry...
jest to mianowicie CUKIERNICA. Drewniana. Oczywiście w powiększeniu. Fajną mamy, nie? ;]
Z uwagi na to, iż nie do końca była to prawidłowa odpowiedz, przesyłam tylko lewostronny uśmiech oraz z tej czegolady to przesyłam tylko light.
nastaw się do odbioru:
3

2

1

PRZEKAZ!!!

dziękujemy...

A teraz spadam spać, rano jedziemy do Kazimierza nad Wisłą.
Nie znam tego kazimierza, ale kazik to swój chłop, pewnie się zaprzyjaźnimy.
Już widze, jak się tam dietujemy, patrzac na to, że znajomi z kórymi jedziemy przytaskali ze 2 kilo karkówki i miliardy kiełbasek... dobrze, że będziemy gdzieś łazili, to może się uda to spalić.
No i ten romantyczny wieczorny rejs gondolą... mam nadzieje, że wdłuż Wisły, a nie w jej głąb...

27 lipca 2006 , Komentarze (6)

    No skandal, nie chce mi się iść do pracy. W sumie to nie skandal tylko normalna rzecz, ale nie zmienia to faktu, że mi się nie chce. Przeczytałem już jakieś 2/3 internetu, pograłem sobie i nawet ROBAL zrobił mi kanapki. Co prawda bułką ziarenka na bułce były bardziej miękkoe niż sama bułka, ale zaakceptowałem to i wybrzydzac nie mogłem.  Wszak siedzi teraz w domu i jeszcze obiadu by nie zrobiła i co ja biedny bym zrobił. pewnie do jakiegoś fastfuda bym musiał iść ;]
Wczoraj ROBAL zrobił pizze i to nawet smaczną. Z uwagi na to, iż kolacji nie jadamy, a przynajmniej ja nie używam ( ROBAL potrafi zacząć jęczeć o jedzenie o 19 i tak do 24... uparta bestia ) uznaliśmy, że taka dawka kalorii jest wskazana dla utrzymaniu naszych okrągłych kształtów na odpowiednim poziomie.
Dostałem sugestie, iż herbata jest dobra na oczy.
To jakaś kpina! usiłował ktoś z Was postawić sobie szklanke na oku? normalnie nawet usiłowałem, najpierw profilaktycznie z zimną herbatą. Dobrze, że ręką trzymałem, bo by się wylała.
pomysł z ogórkiem wydawał sie niezły, ale spadał na boki i nawet mocowanie za pomocą dzemu morelowego nie dało poprawnych rezultatów.

A, miałem się pochwalić. Skromny jestem, wiem, skromny to moje trzecie imie. Więc kilka zdjęć spod grunwaldu które zrobiłem będzie w gazecie. O. A co, chwale się bo mogę.

I na koniec konkurs pod tytułem  - CO TO JEST:


odpowiedzi prosimy przesyłać na numer .....
nagrodą jest mój uśmiech dla Ciebie i twojej rodziny, odciśnięty w masie czekoladowej light.

26 lipca 2006 , Komentarze (13)

       Jak zwyke siedzę przy kompie wieczorową porą, oglądam różne rzeczy, trochę się zajmuje pracą, gdy mój ulubiony komunikator - gadu-gadu zabłyskał do mnie swoim oczkiem.
Kogo diabli niosą o tej godzinie zastanawiałem się popychając kursor na ekranie, przy pomocy myszy. Klik i stało się światło, napisało do mnie dziewcze, że czeeeeść i że szuka chopaka. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, iż nie ma u mnie żadnego więc zły adres, a ponadto jak go zgubiła, to niech poszuka koo smietnika, faceci szybko sie zuzywaja i trzeba ich wyrzucać, bo po czasie pierwszej fascynacji zalegają w pokoju stanowiąc swoista kapę na wersalce. Na to dziewcze zupełnie nie zniechęcone tłumaczy mi, że jest w separacji i potrzebuje faceta, do różnych spraw, że jest ładna zgrabna nadobna i ogólnie ma ochotę na jakiś sex. No normalnie juz chciałem wsiadac w samochód, ale do gliwic, skąd niby pisała droga daleka,, a ja już nie namłodszy i mógłbym takiej okazji nie sprostać...
W 3 swoim zdaniu usłyszałem pytanie co preferuje. No normalnie szybka jest. A no i oczywiście mam się opisać. Jeszcze czego, lustro mnie nie może opisać więc jak sam mógłbym się opisywać? jeszcze 3 zdania i usłyszałem, znaczy przeczytałem, że mam spadac bo ona traci czas...
no normalnie jakie teraz te kobiety są... normalnie wszystko od razu, a gdzie gra wstępna? oczywiście później przeczytałem  kilka miłych słów pod swoim adresem, jak widać nie pomyliłem się, oceniając wiek tego czegoś na jakieś 13-15 lat...
I znów nie udało mi się zaliczyć "okazji", następny siwy włos na głowie. To juz 2 chyba. A podobno każdy siwy włos, to niewykozystana okazja... Ale to nieprawda, bo jakby tak było, to miałbym łysinke wytarta tymi no... e, sami/same wiecie ;]
I tak się zastanawiam, co to będzie za lat kilka...
Brzuch wisi, oczka podpuchnięte, siwe włosy porastające małymi gromadkami głowę... Normalnie zaczne w horrorach azjatyckich grać.
I tak sobie myslę, żeczas najwyższy coś z tym wszystkim zrobić. Zaczne od małego kroku, ale jakże ważnego - kiedyś takie astronauta powiedział, że jeden mały krok dla człowieka, to jeden wielki dla ludzkości czy jakos tak.
Więc w ramach małego kroczka zapyle ROBALOWI krem pod oczy i poczekam aż ludzkość zrobi swój krok z resztą moich wad.
Ale jak znam zycie to ludzkość nie wymierzy tego kroku i wdepta mnie w ziemię...

Czas juz spać, a toto małe grasuje -
Znaczy teraz jest już bardziej wyrośniete, ale bawi się dalej jak mały kot.
I też jest na diecie!
Dostaje tyle ile powinien jeść kot w jego wieku, a zjada tylko 3/4 tej porcji... to prawie tak jak większość tu piszących i czytających...
I tak jak tu piszący/piszące, potrafi nagle zrezygnować z diety... dzis zjadła poza swoja porcja karmy jakieś 2 muchy i kilka ciem.
Zabiłem kilka ciem. Ciem? kotem...
dobranoc

24 lipca 2006 , Komentarze (1)

    Musi schudłem. Normalnie nie wiem, ale no musi być, że schudłem... w sobotę tyle komarów wypiło ze mnie hektolitry krwi, więc powinienem schudnąć. Na szczęście, by zniwelować tą stratę wypiliśmy z ROBALEM po 2 piwa z sokiem i kaszankę z grilla. Normalnie do końca życia będziemy opływowi :)
W niedziele ROBAL wykonał pozę "ja chce coś jeść, a Ty mi to ugotuj" więc musiałem przerwać błogie lenistwo. Znalazłem wśród dziwnych rzeczy w naszej lodówce mięso mielone, więc postanowiłem zrobić Lasagne.
Jak postanowiłem tak zrobiłem. Nawet mało tłuste wyszło, bo mięcho po usmażeniu ciskałem i ciskałem, aż cały tłuszcz se poszedł. Normalnie siebie też bym tak uściskał :)
Dodałem jakieś pierdoły w stylu pomidory i przypraw, oraz CZOSNEK. tak z pół główki, cob y dobrze smak czuć ;]
Nawet ROBAL nie protestował jak jadł. Nawet kulturalnie podałem maślankę do tego... prawie cholera restauracja...

A wieczorkiem zjedliśmy dmuchaną czekoladę.
Swoją drogą ciekawa sprawa tak nadmuchać czekolade... a z innej strony kosztuje tyle samo co normalna czekolada, a przez te dmuchanie jest jej o połowe mniej. Uważam, że powinna być połowe tańsza.
DOŚĆ PŁACENIA ZA POWIETRZE.
No chyba, że to taksa klimatyczna, bo czeklada była robiona w górach/nad morzem ...


22 lipca 2006 , Komentarze (2)


    Ale dziś przyszalałem.
Ogólnie ostatnio troszkę zaniedbaliśmy nasz domek, i dziś idąc do kuchni by w chwili słabości ROBALA ( znaczy nieobecności ) wciamkać coś z lodówki, nastapiło przyklejenie sie do podłogi.
na początku myslałem, że to jakas niecna sztuczka tej paskudy, która usiłuje wszelkimi sposobami pozbawić mnie mojego malastu brzusznego, ale wzrok skierowawszy w dół, okazało się, cóż to było takiego.
Mianowicie ostatnio sprzatanie domu wyglądało tak, że sprzatało się po kilku dniach naczynia, żeby było w czym jeść/pić i robiło się miejsce jak przejść się z pokoju do pokoju nie dawało. W związku z tym, dziś w ramach kilku wolnych chwil, poświęciłem się dla dobra rodziny i domu i postanowiłem posprzątać.
Ludzie, wiecie jaką my mamy fajna podłogę? i wcale nie nakrapianą. No chyba, że czyszcząc podłogę, zdrapałem te ciapki co fabrycznie były, ale nie wydaje mi się. Nawet kot mi pomagał, latajjąc za mopem, co było bardzo pozytywne, bo cała sierść się przylepiła do podłogi i nie latała pod sufitem. Doszło nawet do tego, że stół i ławę wyczyściłem. tak, wiem jestem świetny, wiem wiem, nie trzeba mnie chwalić, wiem ;p
Ale w zamian za to, postanowiłem nie robić obiadu. A co mi tam. nie będzie obiad pluł mi w twarz i dzieci mi.. eee... nie to... Miało być, że nie będzie zajmował mi czasu, szczególnie, że ROBAL z <powstań> Groszkiem i resztą Pawlaków <padnij> umówił się pod jakieś parasolki nad wisłe, w celu używania napojów wpływających na powiększenie oponki nadpaskowej. A pewnikiem i jakiś grill będzie i inne dziwactwa.
A że ROBAL sobie ostatnio folguje w jedzonku ( ostatnio o 20 zrobiliśmy pizze :P z tuńczykiem ) to będzie śróddzienna dieta.
Tylko muszę coś zjeść, zanim przyjdzie z pracy, żeby potem grać twardego, który jest na diecie...