Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Włóczykij, miłośnik kultury i duszy słowiańskiej.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4806
Komentarzy: 72
Założony: 20 maja 2018
Ostatni wpis: 20 stycznia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cukerka

kobieta, 37 lat,

167 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2023 , Komentarze (2)

Siedzę właśnie na kawce, a zaraz idę na sesję terapeutyczną.

Cieżko mi idzie ta zmiana stylu życia. Mam dni „dobre” i dni obżarstwa.

Niedawno byłam w kinie na filmie „Wieloryb” i bliskie jest mi to pochłanianie jedzenia bez opamiętania. Ciastka (kiedy mnie już mdli) zagryzam kanapką z wędliną żeby wcisnąć jeszcze trochę słodyczy.

Moja terapeutka ciągle zauważa w moim zachowaniu dwie skrajne pozycje, czerń-biel. Ciężko mi znaleźć te „szarości”. Jeżeli chodzę na siłownię to się trzymam, a kiedy mam dzień bez wysiłku fizycznego to siedzę w domu i objadam się.

Mam też tak w życiu codziennym, szef mnie obraził to już szukam nowej. Koleżanka mnie zawiodła, nie chcę mieć z nią już nic wspólnego. No mercy.

Pracuję nad tym, nie chcę tak żyć. Chcę być łaskawsza i dla innych i dla siebie samej.

29 grudnia 2022 , Komentarze (8)

W końcu przyjdzie mi się zmienić swoje parametry na vitalii, bo:

- ważę na czczo 83 kg

- biust 102 cm

- talia: 85 cm

- pod pępkiem 100 cm

- biodra 114,5 cm

- udo prawe 65 cm

- udo lewe 64 cm

Nie będę szaleć z tym mierzeniem się, zważę się dopiero za 2 tygodnie.

Dzisiaj odniosłam swój mały, prywatny sukces. Rano była walka, albo idę do sklepu do ciastka do kawy albo idę na siłkę. Wygrała siłownia! 

27 grudnia 2022 , Komentarze (16)

Wcześniej miałam potrzebę wypisywania co jadłam danego dnia, ale teraz czas się skupić na emocjach. Myślę, że mój pamiętnik może być teraz prowadzony w ciemniejszych barwach.

Ja 27.12.2022:

1. Pracuję w domu od ponad 2 lat, często w ogóle nie mam potrzeby wychodzenia z domu.

2. Do Polski wróciłam w złym stanie psychicznym, diagnoza u psychiatry: epizod depresyjny, lęki mieszane. Od dwóch lat chodzę na terapię i biorę leki, i szczerze mam już dość leków, chcę zobaczyć siebie bez ich "pomocy".

3. Cierpię na straszne zaparcia (teraz wizyta w wc co 5-6 dni to norma).

4. Jestem w błędnym kole: nie wychodzę z domu, bo jestem gruba; jestem gruba, bo siedzę w domu.

5. Czuję, że życie przemyka obok mnie, ja jestem jedynie obserwatorem zza szyby.

6. "Lubię" robić z siebie ofiarę, bo inaczej nie potrafiłam. Do dzisiaj wolę się wycofać niż stawić czoła swoim strachom, wstydowi i temu, że ktoś może przestać mnie lubić za moją szczerość. Teraz przynajmniej potrafię to rozpoznać.

7. Jest we mnie dużo gniewu. Czasem, kiedy idę ulicą, szukam wzrokiem kogo mogę opieprzyć, niech no pojawi się ktoś kto źle traktuje psa lub wyzywa dziecko - od razu wkraczam!

8. Mam potrzebę przyglądania się swoim emocjom. Chcę zrozumieć, dlaczego opycham się słodyczami w konkretnym momencie, z czym sobie nie radzę?

26 grudnia 2022 , Komentarze (5)

Problemy w małżeństwie, problemy ze sobą, zerowa pewność siebie, pocieszania się słodyczami i jestem obecnie o najwyższej wadze ever! Misiąc temu było to 80 kg, myślę, że teraz jest 82-84 kg. Boję się zobaczyć jak bardzi jest źle.

Ludziom nigdy nie dogodzisz, patrzę na wpis z kwietnia 2019 i widzę wagę 66 kg na liczniku. Teraz mamy koniec 2022 roku a ja marzę żeby wrócić do wagi 66!

Jestem na siebie zła i wszelkimi siłami skaram się nie obwiniać męża, bo to nie on wpychał we mnie co wieczór ciastka i batony. Nie radziłam i nie radzę sobie do tej pory, że między nami nie ma więzi. Już nie mam siłu organizować nam wyjazdów, czasu wolnego, widocznie on tego nie potrzebuje. A ja jak głupia potrzebuję uwagi, przytulenia, wyjścia gdzieś razem. 
Nawet w sumie odpuściłam, bo każde nasze wyjście i wyjazd to kłótnie i jego nos na kwintę.

Znacie kogoś kto zawsze znajdzie jakieś wady choćby słońce świeciło i ptaki śpiewały? To mój mąż.

Tydzień temu dostałam „opieprz”za to, że zechciałam wejść do sklepu zoologicznego (a nie było tego w planach), potem na hali sklepowej znowu się czepiał. Uciekłam między półki, bo wstydziłam się przed innymi ludźmi.

Doszło do tego, że głupieję i nie wierzę swoim uczuciom, bo już nie wiem:

1. Czy on jest marudą i bufonem?

2. Czy może ja jestem tak słaba psychicznie, że nie daję sobie rady z tym, że ktoś może być niezadowolony?

23 kwietnia 2019 , Komentarze (4)

Inni najedli się na Świętach, a ja i bez świąt ;) nie mam wymówek, bo nie obchodziłam Wielkanocy. W niedzielę poszliśmy po śniadaniu (nie-świątecznym) na spacer, posiedzieliśmy godzinkę w Puzatej Chacie przy cieście i kawie, wczoraj rano mąż wyjechał na kilkudniową delegację na Białoruś, a mi dzień minął na zakupach i przygotowywaniu materiałów do korepetycji. Nawet nie mogła spotkać się z kimkolwiek, bo wszyscy pracowali (za tydzień oni mają wolny poniedziałek a ja pracuję). Obejrzałam drugi odcinek „Gry o tron”, ale mam tak „super” pamięć, że dużo zapomniałam i nie wszystkie wątki kojarzę.

Na Święta prawosławne będzie trochę bardziej świątecznie, bo mąż co roku dostaje prezent od szefa: babkę i strudel makowy. Ze mnie jest taka gospodyni jak z koziej... Przecież mogłam przygotować coś polskiego, świątecznego, ale mam ważny argument „przeciw” – nie chce mi się :D Wstyd!

Wstyd to też moja dieta, której póki co nie ma, śniadanie i obiad – super, a potem są lody, jakieś ciastko. Do piątku jadłam bez zarzutu, ale w sobotę wpadło ciasto i batonik, niedziela – ciasto, lody. Nie wiem co się ze mną dzieje...

Nie jestem zwolennikiem E. Chodakowskiej (jej stylu bycia, filozofii itp.), ale uważam, ze jej Skalpel zdaje egzamin w walce z cellulitem i jest dobry na dni bez energii (kiedy nie mam siły na interwały), wystarczyły 4 dni ćwiczeń i nogi mam napięte, co wieczór masuje uda (szczypanie) i widzę, że w palcach mam już mniej skóry, tłuszczu.

Ostatnio poważnie zastanawiam się na zmianami. Macie czasem poczucie, że gdzieś nie pasujecie? Ja mam tak często. Ciśnie mnie życie.

Obserwuję siebie i  mam bardzo zmienne humory/nastroje, bywa, że mam dość pracy, ludzi wokół. Wkurza mnie to, że muszę być jakaś. Biorę do siebie każdą uwagę np. dzisiaj, patrzę w ekran, coś czytam (nie wiem jaki mam wyraz twarzy, bo przecież nie patrzę w lustro) i mój kierownik zaczyna lament „X co się stało?? Dlaczego masz taką minę??”. Kompletnie nie wiem jaką mam minę...i dlaczego to komuś przeszkadza :/

Zastanawiam się nad terapią żeby popracować nad sobą, jestem typowym introwertykiem z elementami neurotyka (potwierdzone przez psychologa). Nie potrafię rozmawiać o „d... Maryny”, tzw. small talk. Często jakieś wkurzenie siedzi w mnie, nie wiem na co i na kogo (depresja?). Zazdroszczę ludziom wesołym, komunikatywnym, ale przy tym nie obgadujących innych i nie narzekających na wszystko i wszystkich.

Chciałabym coś zmienić, dokształcić się (mój angielski i niemiecki kuleją), ale z drugiej strony sama siebie ograniczam. W sumie, skoro nawet nie potrafię odmówić sobie słodyczy, co świadczy o tym jaka jestem twarda i konsekwentna...

śniadanie: zupa jarzynowa, „pudding” (jogurt grecki, odżywka białkowa o smaku cytrynowego sernika i ryż basmati)

obiad: dwie białe kiełbasy z musztardą (o! Jest i akcent wielkanocny, ale bez żurku ;)

kolacja: dwa kawałki pizzy

       Widok z okna

19 kwietnia 2019 , Komentarze (4)

Jestem za Zielieńskim, może nie ma historii politycznej, może to tylko komik jak niektórzy mówią, ale chyba w każdym kraju powinien być ktoś nowy, ktoś kto rozbije układy.

Wczoraj z mężem oglądalismy jego wystąpienie w tv (przedstawiał swój plan i zespół), i ma to „coś” czego brakuje Poroszence.

Może za rok, dwa czy 5 lat wrócę do Polski, ale chcę żeby żyło się w Ukrainie chociaż na takim poziomie jak w RP (wiem, u nas też nie jest słodko). Dzisiaj rozmawiałam z naszą sprzątaczką, jest emerytką, ale pomaga córce sprzątać biura. Jej emerytura wynosi 1400 uah (około 210 zł), a córka za sprzątanie otrzymuje 4000 uah (około 600zł). 

Najniższa krajowa to niespełna 4000 uah, a wynajęcie pokoju to 2000-5000 uah w zależności od części Kijowa (o kawalerce nawet nie mówię), dojazdy do pracy około 400-500 uah miesięcznie (lub więcej jeżeli przesiadasz się z jednego środka transportu na drugi), jedzienie cenowo podobnie jak w Polsce (1 kg piersi z kurczaka 14-20 zł/kg w zależności od gatunku, mleko 3,50zł, chleb 2-3zł, bułka słodka 1-1,5zł, serek waniliowy 2,0-2,70zł, jajka 10 szt. około 5,00zł). Naprawdę nie wiem jak oni dają sobie radę. Przy każdym wyjściu z metra babcie sprzedają co tylko mogą: używane ubrania, swoje konfitury, swoje kiszonki, kwiatki, czosnek, cebulę itp.

Nie wiem dlaczego obecny prezydent szczyci się osiągnięciami skoro emeryci mają po 200 zł emerytury, a najniższa krajowa jest równie głodowa? 

16 kwietnia 2019 , Komentarze (12)

O przerywanym poście 16:8 przeczytałam dwa miesiące temu i postanowiłam zastosować u siebie, bo rano mam problemy z przełknięciem czegokolwiek, więc takie rozwiązanie nie było trudno wprowadzić w życie.

„Szybkie 16/8 oznacza, że pościsz przez 16 godzin i jesz tylko w 8-godzinnym oknie przez cały dzień, np. Od 12.00 do 20.00.

Przerywany post spowoduje autofagię, która jest kluczowym mechanizmem obronnym przeciwko nowotworom, infekcjom i chorobom neurodegeneracyjnym. To w zasadzie sposób oczyszczania organizmu z komórek, które nie działają najlepiej.

Badania pokazują, że krótkotrwały głód jest skutecznym sposobem wywołania neurofagii neuronalnej (oczyszczenia komórek mózgowych, które nie działają dobrze), a zatem ochrony mózgu przed chorobami neurodegeneracyjnymi.

Przerywany post powoduje również korzystną reakcję metaboliczną, która obejmuje:

·         Zmniejszają się markery zapalne

·         Poziom glukozy we krwi i insulina maleją

·         Wzrasta BDNF neurotrofiny”.  https://perfectketo.com/16-8-intermittent-fasting-ketosis/

 

Od kilku miesięcy pochłaniam książki, reportaże o zbrodniach, które miały miejsce w Polsce i z takiej to książki dowiedziałam się, że gorzkie migdały zjedzone w dużej ilości mogą zabić, przytoczono przykład kobiety, która zjadła ich 50. Mają cyjanowodoru, który jest silną trucizną. O tych migdałach wspomniano przy zbrodni sprzed kilkunastu lat (teraz zajmuje się tych Archiwum X) i właśnie w ciele ofiary znaleziono tę truciznę, i chociaż śledztwo ponownie wszczętno i z ksiązki jednoznacznie nie wynika kto zabił (nie było jeszcze wyroku) to można wywnioskować, że zrobił to jej mąż i jego rodzina chyba pomagała.

Bardzo zainteresowało mnie profilowanie, psychologia śledcza, chociaż sama pewnie mam za słabą psychikę żeby brać udział w badaniu takich spraw, ale jeżeli miałabym wstąpić w szeregi policji to tylko dla pracy przy zbrodniach.

 

A co dzisiaj?

11:30 śniadanie: zupa grochowa z kromką chleba białoruskiego, ryż z jogurtem i odżywką białkową, kawa ze śmietanką 15%

15:30 obiad: ryż z kurczakiem, fetą i szpinakiem

19:00 kolacja: jajka smażone na słoninie, sałatka – sałata lodowa, czerwona cebula, papryka, potem jabłko

Nie mam pojęcia ile może tu być kalorii...chyba trochę za mało, na oko 1400 kcal

15 kwietnia 2019 , Komentarze (21)

Nie mam motywacji, nie mam czasu, nie mam chęci, dzień przelewa mi się przez palce, w domu jestem o 18:30, trzy razy w tygodniu pracuję zdalnie od 19:00 do 21-22:00, a o 22:00-22:30 staram się  być już w łóżku, coś poczytam i lulu, pobudka między 7 a 7:45. Wymówki wymówkami, a dobrze wiemy, że im mniej masz czasu tym łatwiej o dobrą organizację. Staram się ćwiczyć w domu 4 razy w tygodniu, ale ostatnio obżeram się na potęgę, i oczywiście słodycze najważniejsze. Nie cieszy mnie samo jedzenie: typu kotleciki, ziemniaczki, dawać mi tylko słooooodkie! W sobotę i wczoraj miałam maratony, w sobotę na drugie śniadanie zjadłam, gruziński przysmak czurczela– orzechy zalewane sokiem gotowanym z mąką kukurydzianą (w smaku jak bardzo gęsta galaretka lub żelki), dwie bułki słodkie i do tego 2 batony kit kat (słony karmel – moje ulubione), na obiad zjadłam 2 eklery i ciastka typu pieguski, wieczorem połowę dużej pizzy 4 sery. Wczoraj podobnie, śniadanie ładne, bo jajka na bekonie, potem kawa z Oksaną, po spotkaniu dosłownie poleciałam do sklepu po małą babkę piaskową w czekoladzie i 4 ciastka (markizy oblane czekoladą), potem robiłam obiad do pracy i nic „normalnego” mi się nie chciało, więc wieczorem zjadłam opakowanie żelek i czekoladę karmelową. Brawo ja :( Dzisiaj dostałam @, więc podwójnie jest mi źle, spodnie mnie opinają, czuję się mega gruba, boczki powoli wychodzą zza paska. Wczoraj zrobiłam Skalpel, ale dzisiaj o 21:00 postram się zrobić coś bardziej dynamicznego np. Gasia i Kępkę, 20 min trening całościowy.

Tęsknię za siłownią, i na pewno zapisałabym się tutaj gdyby była niedaleko (około 5-20 min piechotą), ale nie chce mi się wysiadać z metra, a potem jeszcze szukać transportu, który mnie dowiezie na siłownię. I powrót znowu busik-metro i od metra 15 min „z buta” do domu. Na razie psychicznie jestem gotowa tylko na treningi domowe.

Muszę przemyśleć moje obżarstwo; z czego to wynika, czy jestem aż takim słabeuszem? 

Kiedyś słyszałam/czytałam, że po przeprowadzce do drugiego państwa po około roku, dwóch latach pobytu człowiek zaczyna tyć (oczywiście nie dotyczy to 100% emigrantów), bo wciska w siebie wszystko czego nie ma w Polsce (oczywiście w celach testowych ;) ) albo często wybiera takie „rarytasy” jak kebaby, bo uliczne jedzenie jest dobre, tańsze, szybko podane i na pewno nie fit. Czas akceptacji ma już za sobą, więc zaczyna żyć dom-praca-dom, nie w głowie mu wojaże po danym kraju, często w danym państwie zaklada rodzinę, więc jako formę relaksu wybiera wieczorne przegryzki z małżonkiem, partnerem przed tv (kiedy latorośl w końcu usnęła). Czy to prawda? Na pewno coś w tym jest, szczególnie kiedy dane państwo nie jest już nowym, fascynującym miejscem a zaczyna być codziennością i po pracy marzysz tylko o powrocie do swoich „4 ścian”.

Niektóre grzechy weekendu:

20 maja 2018 , Skomentuj

Mam nadzieję, że prowadzenie pamiętanika pomoże mi w prowadzeniu mniej „żarłocznego” trybu życia i przy okazji opowiem jak żyje się Polce w/na Ukrainie*. 

Trochę o odchudzaniu i wszystkim co z tym związane:

1. Każdy ma swoją „kulę u nogi”, która może zaprzepaścić starania, liczenie kcal, tygodnie ćwiczeń itp. itd., w moim przypadku jest to wszystko co słodkie: pierogi z owocami i śmietaną, naleśniki z owocami i...śmiataną, ciasta, ciasteczka, bułeczki. 

2. Mam już prawie półroczną przerwę od aktywności fizycznej. Wcześniej przez 5 lat 3-5 razy w tygodniu uprawiałam sport (3 lata bieganie i hiit w domu, 2 lata siłownia).

3. Na typ figury nie będę narzekać, bo teraz duże tyłki, wcięcie w talii i płaski brzuch są w modzie, i tak to u mnie wygląda - co przytuję to ląduje w cyckach, tyłku i udach, najszybciej chudnę z górnych partii, ale najwolniej spada mi z ud.

Mam nadzieję, że wytrwam i to nie będzie „zryw” kobiety, która z pełnym brzuchem wróciła z wycieczki i czuje się na siłach (bo tak mi podpowiada wypchany po brzegi żołądek) aby zostać drugą „trenerką wszystkich Polek”. 

W weekend dużo się jadło i dużo piło, ale jak śpiewała Edith Piaf - niczego nie żałuję!!! Były chinkali, wino, pierogi z wiśniami i czerwoną borówką, napoleonka, ciastko serowe, piwo i skrzydełka w miodzie. Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Kijowie i okolicach zachęcam żeby przyjechać do Czernihowa. Z Kijowa to tylko 2h jazdy autobusem, ale w porównaniu ze stolicą odczuwa się tutaj jakby przeniesienie w czasie - spokój, “przytulność” i gdyby nie współczesne samochody i ubrania przechodniów, czułabym się jak bohaterka filmu sprzed 40 lat. Tama, cerkwie, kamienice mają w sobie coś „romantycznego”, może mam takie wrażenie, bo każdego dnia jadąc do pracy jestem bombardowana tłumami w metrze, reklamami na każdym kroku, straganami od truskawek po chińskie majtki.

*spotkałam się z opiniami Ukraińców, że „na” jest charakterystyczne dla państw należacych kiedyś do ZSRR, a oni odzyskali już dawno niepodległość i powinno być „w Ukrainie”.