Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2018 , Komentarze (14)

dokładnie tyle minęło od mojego ostatniego wpisu i niestety nic się nie zmieniło. Nie ćwiczyłam, jadłam i to niekoniecznie dietetycznie bo czekoladki, ciasteczka, lody do posiłków mało kalorycznych nie należą. I kolejny raz sobie obiecuję, usprawiedliwiam i tlumaczę, że jeszcze zdążę i dam radę. Wczoraj pojechałam na działkę i plewilam 3 godziny, a potem poszłam na kije - prawie 7 km. Jednak wczoraj wieczorem już bolał mnie kręgosłup, biodra... Ale dzisiaj rano mąż mnie obudził i mówi: wstajesz? Idziemy na kije? I poszlismy i znowu prawie 7 km. Brawo dla mnie, ale potem były lody i kawałek ciasta urodzinowego koleżanki. Chodzę jak paralityk, jak pokrecona, ale mąż powiedział, że to że zmęczenia, że brak kondycji itp. Popatrzyłam na niego smutnymi oczyma, bo wiem że ma rację, a on no to wieczorem także idziemy na spacer.... Narazie siedzę w domu, ale jeszcze wszystko przede mną. I znowu sobie obiecuję, że od jutra zaczynam. Pozdrawiam Was i zmykam Was poczytać. 

13 maja 2018 , Komentarze (18)

ale bez szału! Mało tego, nie zrobiłam nic co przybliżyłoby mnie do do spadku wagi. Codziennie w domu około 18, a to wizyta u ortodontki, a to problemy w szkole u szesnastolatka i rodzinne spowodowały, że nie poświęciłam ani minuty na aktywność fizyczną. Zdarzyło mi się zjeść lody, a dzisiaj nawet ciasto z rabarbarem. Jak kiedyś pisałam wczoraj miałam plotkarski babski wieczór i powiem, że miło było usłyszeć: jak ty dobrze wyglądasz, wow, super... Teraz następny test będzie pod koniec lipca, kiedy przyjedzie moja kuzynka (ta, która w ciągu 4 miesięcy schudła 20 kg) więc niby mam trochę czasu, ale wiadomo jak on szybko biegnie. Wczoraj pojechałam na działkę trochę poplewilam i wiecie jaka to radość jak widzisz efekty swojej pracy, nawet jak są one jeszcze malusie:) Ale widać już marchewkę, buraczki i fasolkę, wzeszła cebula, ładnie ruszyły się pomidory, ogórki i seler. Teraz będę wracała troszkę wcześniej więc może uda się poświęcić troszkę czasu na aktywność? Zmykam poczytać co u Was i sprawdzić jak wam idzie. Pozdrawiam 

7 maja 2018 , Komentarze (17)

Dzisuaj krótko podsumuje co udało mi się zrobić podczas tych wolnych dni. Dni, w których miałam odpoczywać i zrelaksować się. Weekend był aktywny: 

27.04 praca na działce 2 godziny

28.04 praca na działce od 10-17

29.04 rower 17 km

30. 04 10-13 działka oraz 5 km na kijach

1.05 rower 

2.05 działka 10-16 oraz 5 km spaceru 

3.05 rower

4.05 działka 10-17 oraz spacer 5 km

5.05 działka 10-14 rower

6.05 kije 5 km

Plan był 2 x rower zrealizowano

Kije 3 x byłam tylko 2 razy nie zrealizowane

Działka 3 x zrealizowano 

A dzisiaj jestem w pracy i ciśnienie mam na maxa. Tutaj jest pogoda górkę jak to w firmie handlowej, a jeszcze starszy syn ... Któremu wydaje się, że jest najmądrzejszy ....

Pozdrawiam 

6 maja 2018 , Komentarze (19)

niestety zbliża się wielkimi krokami. Mimo nawału zajęć bardzo podobało mi się, że byłam w domu i robiłam co chciałam  lub co miałam zaplanowane. Zdałam sobie sprawę, że byłam zajęta zarówno rano, jak i wieczorem. Tylko jedno popołudnie byłam w domu i nic nie robiłam - to było 3 maja kiedy padał deszcz. Wczoraj po tym, jak wróciliśmy z działki i odpoczęliśmy, pojechaliśmy na rowery i przejechałam jakieś 26 km. A dzisiaj raniutko poszłam na kije, ale zrobiłam tylko 5 km. Teraz się zastanawiam czy znowu zrobić jeszcze jedną rundkę, bo od jutra tak już nie będzie. Praca, szkoła dzieci, codzienne obowiązki spowodują, że czas ,,wolny'' będzie bardzo ograniczony. A Wy jak spędzacie końcówkę majówki? Pozdrawiam

5 maja 2018 , Komentarze (11)

Witajcie moje walczące :) wczoraj jak zwykle przed dziesiątą byliśmy już na działce: pilnowałam pomidory, ogórki, posadziliśmy trzy grządki ziemniaków bo młody sobie zażyczył :) chciał niech ma!!! Posadziliśmy jakieś krzaki przed plotem, trochę poplewilam i nie wiem kiedy na zegarku była 16.00 wodę oczywiście piłam, ale kto by pamiętał o jedzeniu? Bo przecież nie ja. Zjadłam jabłko i na tym koniec. Normalnie zero rozumu!!! Chyba go wyrwałam razem z chwastami. Wczoraj jak pracowaliśmy przechodzi alejka jakiś gość przystanął i patrzy... Patrzy, patrzy, a my robimy image gość krzyczy do taty: Kaziu, a Ty tę działkę sprzedałes? A mój mąż odpowiada tak córce, a gość a pan to zięć: a mąż tak. A gość ale państwo to tacy pracowici... A mąż może i pracowici, ale córka ambitna, może nawet aż za bardzo :) nie powiem miło słyszeć takie slowa, ale ile pracy tam włożyliśmy... Potem pojechaliśmy do domku, szybki obiadek i na spacer jakieś 5 km, zakupy i ... Wieczór. Dzisiaj znowu pojechaliśmy na działkę, ale wróciliśmy wcześniej około 14. Teraz posiedziałam na tarasie, wypiłam kawkę, troszkę złapałam promieni słonecznych i jadę na rower. Wkońcu mam motywacje: widziałam zdjęcia lżejszej o 20 kg kuzynki, która wczoraj powiedziała, że jeszcze zrzuci 10 kg i będzie już ok. Czy ktoś chciałby ode mnie trochę mojego balastu? Pozdrawiam. 

3 maja 2018 , Komentarze (4)

Wczoraj we środę u mnie był piękny, słoneczny i bardzo ciepły dzień więc pojechaliśmy na działkę. Zaczęliśmy przed 10 a skończyliśmy po 16.00, ale już niedużo nam zostało. Chcemy Robić jak najwięcej ponieważ mamy świadomość, że wracamy do pracy i już nie będzie możliwości tak częstego jeżdżenia i pracownia na niej. Skopana prawie całą działka, posiane prawie wszystko, jutro będę sadzić w szklarni ogórki i pomidory, mały sobie zażyczył kilka grządków ziemniaków więc jutro będzie sobie sadził :) w połowie maja popikuje astry i cynie i będzie po mojej stronie wszystko oczywiście nie wspominając o pieleniu. Jednak wczoraj widziałam już wschodzące marchewki, buraki, nie wspominając o cebuli także uśmiech na twarzy się pojawił. Przyjechaliśmy zmęczeni, zjedliśmy obiadek, odpoczęliśmy i mówię do męża, że może bym na siłownię skoczyła albo na kije. A on, że spoko, pojedziemy na działkę (moje oczy jak pięć złoty) a on mowi: ja sobie jeszcze trochę poronienia, powyrywam mlecze, a ty sobie pójdziesz, a potem jak wrócisz pojedziemy do domu. Więc tak zrobiliśmy: ja zaliczyłam 50 minut na siłowni i 5 km szybkim krokiem. Kiedy przyjechaliśmy do domy byłam zmęczona, bolały mnie stopy, ale byłam zadowolona. To zmęczenie przybliża mnie do lepszej sylwetki, do mniejszej wagi. Dzisiaj pojechaliśmy na rower zrobiliśmy 22 km nie jest to dużo, ale zostałam miss mokrego podkoszulka, ponieważ w drodze powrotnej złapał nas deszcz. Momentalnie się ochłodziło i teraz jest 13 stopni więc na kije nie ma szans. Dietę trzymam, pije wodę, nie jem słodyczy choć jakieś ciasteczko bym przytuliła:) Jednak pamiętam, że w połowie maja mam babskie spotkanie, a pod koniec lipca przyjeżdża moja lzejsza o 20 kg  kuzynka więc mam do czego dążyć:) To taka zdrowa rywalizacja. Teraz odpoczywam pod kocykiem i Was poczytuje. A Wy macie jakieś szczególne postanowienia w związku z rozpoczęciem maja? Bo chce zobaczyć 7 z przodu w ciągu najbliższych dwóch tygodni :) pozdrawiam  

1 maja 2018 , Komentarze (6)

Witajcie

dzisiaj kolejny dzień mojej przemiany i oczywiście kolejny dzień mojego długiego weekendu, który wcale nie mija na kanapie przed telewizorem. Dzisiaj nie było pracy na działce, ale za to wycieczka do Berzdorfer See, do granicy z Niemcami mam 70 km więc nie daleko, wsiedliśmy w autko i pojechaliśmy. Berzdorfer See to sztuczne jezioro, które powstało w latach 2002-2013 wskutek celowego zalania kopalni węgla brunatnego. Wokół akwenu powstaje zaplecze rekreacyjno-sportowe – na chwilę obecną działa przystań jachtowa, kilka plaży, dwa campingi, wieża widokowa, pole golfowe oraz kilka restauracji, placów zabaw oraz punktów widokowych. Jezioro otaczają dwie asfaltowe ścieżki przeznaczone dla rowerzystów i osób jeżdżących na rolkach, liczące łącznie 38 km. Mimo, że było chłodno było mnóstwo ludzi: Niemców, Polaków, Czechów i Rosjan. Wokół jeziora asfaltowa droga super dla rolkarzy i rowerzystów (jedynie jest około 2 km jest drogi szutrowej i wtedy na rolkach to raczej kiepsko). Porozkładane koce, leżaki, oczywiście grille, całe rodziny grające w piłki, dzieci bawiące się w piasku... Więc my kaski na głowę, rękawiczki i na rowery... Ponieważ mą bawi się w geocaching pojechał inną dłuższą trasą, natomiast ja z małym trasą przy brzegu jeziora. Trasa rowerowa jest raczej płaska, także dobrze radzą sobie nawet pięciolatki, jest mnóstwo ławek, na których można odpocząć. Zrobiliśmy ponad 30 km, ale rekord mojego 11 latka to 54 km wiec do pobicia rekordu jeszcze daleko. Byliśmy zadowoleni z wycieczki, choć mnie bolą kolana, no ale przecież zmierzam ku lepszej siebie! Rano była woda z cytryną, dzień był bez słodyczy, wypiłam ponad 2 litry wody więc mogę odhaczyć realizację wyzwań, w których uczestniczę. A Wam jak minął kolejny dzień długiego weekendu?


30 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

ale u mnie lenistwa nie było. Przed 9.00 pojechałam z mężem do mechanika, aby wymienić opony na letnie. Tak, tak na letnie, jakoś czas uciekał inie zdążyłam tego zrobić wcześniej, no ale się udało. Potem pojechaliśmy na działkę: nie udało się zrealizować tego co zaplanowaliśmy, ale zawsze coś poszło do przodu. Myślę, że jeszcze jedno popołudnie, a wszystko co przeznaczone jest do zasianie czy zasadzenia będzie przygotowane. Ale dzisiaj miałam już kryzys i już się popłakałam chyba z bezsilności. Mąż powiedział, że chyba do mnie dopiero dotarło ile tam jest pracy do zrobienia, mimo, że wiele już jest zrobione. Ma rację, mamy długi weekend, a my harujemy w upale. Przyjechaliśmy do domu około 13 ponieważ mąż musiał jechać do firmy, a ja zjadłam obiadek, wypiłam kawkę, odpoczęłam i poszłam na kije. Niestety gps się nie włączył i aplikacja nie zadziałała więc nie wiem ile kilometrów przeszła, wiem tylko, że chodziłam 65 minut. Brawo ja! Żeby sobie pomóc w dążeniu do lepszej sylwetki, a przede wszystkim lepszego zdrowia założyłam trzy wyzwania: Maj bez słodyczy, 1000 minut majowej aktywności  i 2 litry wody każdego dnia w maju. Także zapraszam do udziału, będziemy wspólnie walczyć i jednocześnie ćwiczyć wytrwałość i systematyczność. A teraz robię paznokcie, żeby ładnie się prezentowały jutro na rowerku :) Pozdrawiam

29 kwietnia 2018 , Komentarze (17)

zaplanowałam, że podczas tego weekendu rozpocznę sezon rowerowy i co najmniej trzy razy na niego pojadę, ponadto pójdę na kije ze cztery razy no i oczywiście pojadę na działkę trzy - no może cztery razy. Wczoraj byłam na działce, a dzisiaj pojechałam pierwszy raz w tym sezonie na rower, przejechaliśmy 17 km, więc nie za dużo, ale czuję jak mnie bolą kolana. Dieta w normie, obyło się dzisiaj bez słodyczy, woda była, ale nie w porażającej ilości. Na wadze ciut mniej, ale takie ważenie "prawdziwe" będzie we wtorek. Moja kuzynka przyjeżdża na urlop końcem lipca (mieszka za granicą i przyjeżdża dwa razy do roku) i ostatnio powiedziała, że w ciągu 4 miesięcy schudła 16 kg więc mam dodatkową motywację!!!! A 12 maja mam jak to określiła koleżanka spotkanie plotkarskie :)  - akurat tą grupą nie spotykamy się zbyt często więc jakieś 2 kg mniej też byłoby wskazane. Więc plan jest trzeba się tylko wziąć za jego realizację. I nie napiszę, że się zabieram i zaczynam, bo ja już kilka dni temu to zrobiłam. Pozdrawiam wieczorową porą.

28 kwietnia 2018 , Komentarze (13)

Juz wczoraj! Zaraz po pracy pojechałam na działkę - jak to w piątek- i popracowalismy ponad 2 godziny, ale zmęczenia nie było, za to przyświecała mi myśl, że spalam kalorie. Na tej działce jest jeszcze tyle pracy (wiedziałam, że będzie jej sporo), ale nie myślałam, że aż tyle. Czasem patrzę na sąsiadów z lekką zazdrością, że przyjdą, posiedzą, pogadaja, mają wszystko zrobione... No ale to raczej niepracujący więc nie będę się do nich porównywać. Dzisiaj pojechaliśmy znowu około 10 rano i jak zakręciło mi się w głowie wtedy zorientowałam się, że jest około 14, a ja na porannej kawie i dwóch kanapkach z warzywami. Bo przecież nie jestem głodna!!!! A razem z chwastami wyrzuciłam chyba myślenie!!!! Kilka łyków wody czy jabłko nie załatwi jedzenia!!! Ewka pojechałaś po bandzie!!! Ale do domu przyjechaliśmy około 17 bo jeszcze ten chwast i jeszcze jedna grządka... Teraz leżę na huśtawce, zjadłam kiełbaskę z grilla i jest zmęczona na maxa. Myślałam, że pójdę na kije, ale nie dam rady, jestem przegrzana i mam na dzisiaj dosyć. Praca w ogródku nie była moim noworocznym postanowieniem, ale skoro się tego podjęłam to przynajmniej spróbuję wytrwać. Do pracy wracam 7 mają i zaplanowałam, że pojadę co najmniej dwa razy na rower, trzy razy pójdę na kije, że trzy razy pojadę na działkę. Nie planuje szaleństw czy imprez, tylko czas z najbliższymi. Bo coraz częściej za nimi tęsknię. Mimo, że da obok to często się mijamy, wymieniamy informacjami, a tak powiedzieć, pogadać, pośmiać się to jakoś brakuje czasu. Małymi kroczkami wracam na właściwe tory jeżeli chodzi o jedzenie: w moim menu pojawiło się więcej warzyw, zniknęły słodycze, popcorn. Wierze, że tak będzie dalej. A jakie Wy macie plany na ten długi weekend, planujecie coś specjalnego? Pozdrawiam Ewa.