Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2018 , Komentarze (5)

To był dobrze spędzony weekend, zarówno pod względem aktywności, jak i wykonanych zadań - gorzej było tylko z wodą. Ale po kolei. W piątek wieczorem mąż pyta czy w sobotę rano idę na kije na to ja, że tak. Więc w sobotę o 5:55 RANO (nie ma pomyłki) budzi mnie i mówi wstawaj chciałaś iść na kije, a ja człowieku daj pospać przecież jest sobota!!! A on a co ty myślisz, że chcesz spać trzy minuty dłużej to ja mam czekać? Mój mąż wstaje codziennie o 5 rano i już się przyzwyczaił bez budzika... Więc wstałam i poszłam. Zrobiłam niecałe 7 km, potem szybkie zakupy w miejscowym sklepie, potem śniadanie, pojechaliśmy jeszcze na ryneczek po warzywka i na działkę. Na śniadanie były kanapki z chleba razowego z zieloną sałatą, wędlina i pomidorem. Przez 3 godziny przerywałam pietruszkę i marchewkę, pieliłam grządki. Zebrałam kilka ogórków, narwałam koperku i zielonej pietruszki. Byłam już zmęczona więc przyjechaliśmy do domu i zrobiłam obiad: wątróbkę z indyka i frytki. Wątróbki nie jadłam chyba ze 4 lata i bardzo mi smakowała, taka mięciutka z cebulką... Pycha. Po południu posprzątałam łazienkę, wstawiłam dwa prania, poprasowałam i już nie miałam na nic siły. Zjadłam jeszcze pojemniczek malin i trochę czereśni. Zrobiłam sobie hennę, nałożyłam maseczkę na włosy oraz twarz, coś obejrzałam w telewizji i ani się nie spostrzegłam, a było przed północą. Więc jak się kładłam mąż mnie znowu zapytał czy idę rano na kije więc ja na to, ze zobaczę jak będę się czuła. Dzisiaj mąż był wyrozumiały i obudził mnie po 6:00 i pół godziny później już maszerowałam. Zrobiłam niecałe 6,5 km, a potem to już była codzienność: śniadanie, potem obiad... Po obiadku wypiłam kawkę, zrobiłam paznokcie i szybka decyzja idziemy pojeździć na rowerze - zaliczyłam niecałe 20 km.

W ciągu weekendu nie jadłam słodyczy, żadnych słonych przekąsek i pustych kalorii. Oby tak dalej. A jak Wam minął weekend? pozdrawiam i miłego wieczoru życzę.

29 czerwca 2018 , Komentarze (16)

i nic się nie zmieniło. Zaczynam znowu moją przyjaźń z wodą - jak na razie nie wypijam jej dużo, ale fakt, że jest zimno i pada - dopiero dzisiaj zrobiło się ciepło i nie było deszczu, Dieta? Tak, coś takiego istnieje, ale niekoniecznie u mnie. Śniadania na tak, 4-5 posiłków każdego dnia słodyczy w tym tygodniu brak, aktywności fizycznej brak, Obiecuję sobie, że wrócę na właściwe tory i w tym celu zapisałam się na wyzwanie " Rywalizacja pkt reaktywacja wakacyjna" oraz do akcji "T-mobil pomoc mierzona kilometrami". Potrzebuję solidnego kopa!!! I  mam nadzieję, że go od Was otrzymam! 

Aha no i jeszcze ważna rzecz z działki zerwałam już kilka ogórków i jednego pomidorka :):):). Taka mała rzecz, a jak cieszy. Zmykam teraz Was poczytać i pozdrawiam wieczorową porą.

24 czerwca 2018 , Komentarze (9)

witaj Was serdecznie

mój pierwszy od dwóch tygodni wpis i ten czas mogę zaliczyć do ... straconych. Jak zawsze coś sobie obiecuję, mam nawet jakiś plan, a wychodzi jak zwykle. Czyli doopa!!! Od tygodnia nie pije wody bo zimno, bo po niej mam brzuch jak balon, bo nie odczuwam pragnienia. Jeżeli chodzi o posiłki to oczywiście były: ale nieregularne, z dużymi przerwami, wieczornym podjadaniem i oczywiście: słodyczami, orzeszkami, czekoladkami itp... Porażka na całej linii. Fakt kilka razy byłam na kijach czy na rowerze, ale to i tak ujemny bilans. Przecież nie tak ma wyglądać walka z kilogramami, ładniejszą i zdrowszą JA. Przecież obiecałam sobie, że czerwiec to już napewno ten czas na walkę, że go dobrze wykorzystam, że ten cza będzie moim czasem. I myślę że chyba oszukałam samą siebie... 

Życzę Wam mi milej niedzieli, spędzenia czasu, w sposób dla Was jak najbardziej optymalny. Lecę Was czytać.

11 czerwca 2018 , Komentarze (7)

witajcie moje Drogie i Drodzy:)

Pierwszy tydzień czerwca minął niepostrzeżenie, a ja nie miałam czasu się ogarnąć. Troszkę Was podczytywalam, ale na wpisy niestety nie bo czasu. To tygodniu mogę stwierdzić, że pilnowałam dietę lepiej lub gorzej- moja słabością są lody i zdarzyło mi się je przytulić. Wodę piłam i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że akurat z nią nie mam problemu. Przez ten tydzień zrobiłam ponad 35 tys. krokow, przeszłam 27 km wiem, że nie dużo, ale zawsze coś, raz byłam na rowerku .... Od dzisiaj nowy tydzień i też będę się starała. Życzę dobrego tygodnia, efektywnego pod względem spadku wagi i trzymam kciuki, aby Wam się udało. 

ps. Czy wspomniałam, że byłam kilka razy na działce i pracowalam dzielnie? 

31 maja 2018 , Komentarze (2)

Nie było tak źle, ale za dobrze też nie było. Brak regularności w posiłkach i ćwiczeniach to moje największe grzechy; zdarzyło się podjadanie lodów, czekolady czy ciasteczka. Dietę trzymałam tak na 90% i to zaliczam na plus, dodatkowo też picie wody i zaczęłam ponownie swoją przygodę z aktywnością fizyczną.Jutro pierwszy dzień czerwca i moje plany nie będą jakieś specjalne: chcę ćwiczyć - ruszać się, trzymać dietę, pić wodę, nie jeść słodyczy. To zaczynam odnowa .A jak Wam poszła realizacja majowy planów? Macie już czerwcowe postanowienia? Pozdrawiam Ewa

26 maja 2018 , Komentarze (9)

wczorajszy dzień minął szybko, bez biegania, spaceru i kijkowania. Za to była działka i jej plewienie. Nie wiem jak to się dzieje ale wystarczy, że nie pojadę dwa- trzy dni i chwasty takie, że porażka. Więc wczoraj pojechaliśmy na 2 godziny: ja dokładnie wyrywałam każdego nawet najmniejszego chwasta, a mój mąż tylko te większe, ale wolałam się nie odzywać bo lepiej, że robi coś niż nic:) Dzisiaj o 6:45 budzi mnie i mówi: masz 15 minut żeby się zebrać i idziemy na kije. Jeny przecież jest sobota a ja chcę spać!!!! On chyba jest nienormalny!!!! O 7:10 już byliśmy już na trasie i w sumie prawie 7 km zrobiliśmy. Potem zakupy i ..... na działkę tylko do 14.00 (takie były plany) o wyjechaliśmy o 16.20 Był upał, a ja wyrywałam chwascik po chwasciku i tak wyplewiłam grządkę pietruszki, marchewki, fasoli i posadziłam mnóstwo astrów. Po południu pojechaliśmy na cmentarz i wtedy okazało się, ze jestem zmęczona i obolała. Nie mogłam wysiąść bo bolały mnie biodra, stopy, kolana... Masakra. Wczorajszy dzień dietowo ok, natomiast za dzisiaj już dostałam od jednej z Vitalii klapsa :) rano zjadłam owsiankę i potem długo, długo nic. Dopiero jak przyjechałam do domu zjadłam zupę i kluski leniwe. Zaraz zrobię kolację więc też coś przytulę. Ale taka mała ilość kalorii to nie jest rozsądne. I nie usprawiedliwia mnie nawet ilość wypitych  litrów wody. 

Pozdrawiam bardzo i miłego wieczoru

24 maja 2018 , Komentarze (12)

Kiedyś - przy okazji moich wpisów działkowych - napisałam, że ilość i jakość komentarzy pod adresem moim i męża odnośnie działki mojego taty przeszła moje pojęcie. Ilość negatywnych słów, wypowiedzi które powodowały smutek i żal było mnostwo. Ale też były pozytywne slowa. Napisałam wtedy, że to tak podobnie jak na Vitalii; coraz więcej jest negatywnych komentarzy, aby tylko komuś dokopać. Sytuacja z koleżanką z tego portalu skłania mnie do dwóch przemyśleń: nie oceniaj nikogo za wygląd tylko za to kim jest, a jezeli chcesz komuś dokopać to może komuś komu będziesz mogł/ mogła spojrzeć w oczy i mu to powiedzieć. Nie ma przymusu tutaj być, pisać, czytać, komentować... Drugie moje przemyślenie to ilość wsparcia, którą otrzymała koleżanka!!!! To jest mega, mega super !!!! I życzyłbym sobie, że jeżeli bedzie mi źle lub coś będzie się ze mna dzialo to też ktoś napisze: hej głowa do góry, jestem z tobą itp.

Dzisiaj mija czwarty dzień mojej przemiany. Wbrew temu co myślą i piszą osoby jem około 1600 kcal. Pisząc, że zjadłam kanapkę z wędliną to przecież nie będę pisała że zjadłam 5 czy 6 plastrów, które wazyły tyle i tyle. Jak pisze, że wypiłam kawę z mlekiem to też nie pisze, że na kubek 250 ml połowa to mleczko 7,5  %. Wpisując co jem i co robię jestem uczciwa wobec siebie !!!! Więc jeżeli chcesz komentować, według Ciebie to jest tak czy owak napisz z jasnego konta abym mogła się do tego odnieść oczywiście jak będę chciała. 

Śniadanie: 2 kromki chleba z sałatą, wędliną i pomidorem 

Il śniadanie: jabłka i marchewki, jajko

Obiad zupa porowa z kawałkami piersi z kurczaka

Podwieczorek: pasta jajeczna ze szczypiorkiem, 2 kromki chleba z ogórkiem 

Kolacja: 2 kromki chleba z wędliną, zielona sałatą i ogórkami kanapkowym i z zalewy octowej.

Wypiłam 2 kawy z mlekiem i 1,5 wody

Wszystkim Asiom i Zuziom najlepsze życzenia imieninowe.

Sorry za chaos, pozdrawiam i miłego wieczoru.

23 maja 2018 , Komentarze (9)

witajcie moje Kochane

dzisiaj mija trzeci dzień i czuję, jak już mi się nie chce, jak mam ochotę na coś ponad jadłospis, jak chcę się poddać ... No ale motywacja jest lżejsza o 20 kg kuzynka :) Moje dzisiejsze menu:

- śniadanie: 2 kromki chleba razowego z zieloną sałatą i wędliną

- II śniadanie: kanapka z pastą jajeczną i szczypiorkiem, ogórki kwaszone

- obiad: zupa jarzynowa

- podwieczorek: jabłko

- kolacja: dwie kromki pieczywa chrupkiego z ogórkiem

Wypiłam 2 litry wody, dwie kawki z mlekiem bez cukru. Dzisiaj nie było biegania bo boli kręgosłup, był krótki spacer, ale w sumie 5 km zaliczone.

Teraz zmykam Was poczytać i ...dobranoc.

22 maja 2018 , Komentarze (12)

dzisiaj minął drugi dzień mojej nowej przemiany i jak na razie się trzymam :) Dzisiaj zjadłam: 

śniadanie: serek wiejski, 2 kromki chleba szpinakowego z masłem i zieloną sałatą

II śniadanie dwie kromki pieczywa chrupkiego, ogórki kiszone

obiad: zupa koperkowa, młoda kapustka z koperkiem 

kolacja: 2 kromki chleba z wędliną, pomidorem i ogórkiem .

Wypiłam dwie kawki z mlekiem bez cukru i wypiłam 1,5 l wody 

Wieczorem byłam na spacerze, ale takim szybkim krokiem:) i w sumie dzisiaj zrobiłam 7,5 km. A teraz piję herbatkę i zmykam zaraz spać. Dobrej nocki życzę.

21 maja 2018 , Komentarze (8)

że znowu zaczynam, że dam radę i sie postaram. Wczoraj o godzinie 17 tak postanowiłam i zobaczymy na ile teraz mi starczy samozaparcia. Ponieważ wczoraj rano byłam na kijach (6,5 km), stwierdziłam, że wieczorem pójdziemy się tylko troszkę przejść. I zrobiliśmy 4,5 km, z czego jakieś 2 km przebiegłam. I to był mój wyczyn ponieważ nigdy nie biegałam i nawet chyba tego nie lubiłam :). Dzisiaj zjadłam: 

na śniadanie serek wiejski, 2 kromki chleba szpinakowego z masłem i zieloną sałatą

II śniadanie dwie kromki chleba vasa i activia

obiadd: zupa pomidorowa z makaronem z semoliny 

podwieczorek truskawki

na kolację będą kanapki z sałatą wędliną i pomidorem.

Wypiłam dwie kawki z mlekiem bez cukru i wypiłam 1,5 l wody 

Dzisiaj znowu zamierzam iść na spacer no i jeszcze mam zaplanowany masaż :) wprawdzie masażysta o tym jeszcze nie wie, ale się dowie. Mężu zbieraj siły :)  Na razie trzymam się dzielnie, a przede mną stoi karton z popcornem. I jak tu się odchudzać? Pozdrawiam

Edit: wieczorem był jeszcze 4,5 km spacer, z czego jakieś 2km przebiegłam, wypiłam jeszcze wodę, a na koniec dnia wspomniany masaż. Buziaki