Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128717
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 stycznia 2011 , Skomentuj

a ja ciągle przeziębiona i nic mi się nie chce. W poniedziałek sprzątnęłam chatę i to tak porządnie po okresie świątecznym. Małżonek miał tydzień urlopu, on gotował, rządził w kuchni, trzeba było to wszystko jakoś uporządkować, bo podłogi się zaczynały kleić do papci  . Tak więc, poniedziałek spędziłam na porządkach a po południu zaliczyłam wyjazd do miasta. Źle się ubrałam, zmarzłam okropnie. Nie mogłam się rozgrzać po powrocie. 

31 grudnia 2010 , Komentarze (2)

To podsumujmy. Nie był to dobry rok. A zaczął się takimi wielkimi planami. Mieliśmy odświeżyć mieszkanie, położyć kostkę brukową na podwórku, zrobić piękne, nowe oświetlenie w ogrodzie, wykopać nową studnię przy grillu. Miały powstać nowe klomby kwiatowe... . I nici z planów, majowa powódź pokrzyżowała nam wszystko. Tydzień mieszkaliśmy u sąsiadów na piętrze i chodziliśmy zaglądać, co się dzieje w domu. Cały ogród do poprawki, nie planowany kapitalny remont domu, zrywanie podłóg, które i tak się zapadły, robienie nowych wylewek, ścianek działowych, wymiana pieca gazowego i elektrycznego... i tak możnaby wymieniać w nieskończoność... . Remont zakończyliśmy w sierpniu. Chwilę wytchnienia dał nam tygodniowy wyjazd do córki do Paryża. Odpoczęłiśmy trochę, po to, żeby  po powrocie wziąć się za kończenie porządkowania otoczenia. Ale już na kopanie studni, czy robienie oświetlenia w ogrodzie nie starczyło czasu. Mam tylko nadzieję, że wiosną ogród znów zakwitnie tysiącem kolorowych wiosennych kwiatów. Że nie zginęły przez powódź tulipany, żonkile czy krokusy. Ale to się okaże za parę miesięcy. Nie był to rok sprzyjający odchudzaniu. Zajadałam stresy i nerwy okropnie łapczywie. To głupie, to znów wymówka, ale tak było i widać to po mojej wadze  i wyglądzie. Mam nadzieję naprawisz wszelkie szkody i te  w domu i te w ogrodzie i we własnym wyglądzie. I tak ma być. 

30 grudnia 2010 , Komentarze (2)

że zapomniałam hasła i loginu  aż mi wstyd. Stęskniłam się chyba troszeczkę za moim pamiętniczkiem i za Wami. Może w Nowym Roku powalczę, choć idzie mi coraz gorzej. Waga złośliwie nie w tę stronę się przechyla, co powinna. Dobija mnie to i wpadam w kolejne obżarstwo, to znów się głodzę i bez końca i bez efektów. Koszmar. Już nawet nie chce mi się niczego planować, obiecywać... , bo nowy rok, no i co z tego. Ile to już takich nowych roków było i obietnic i planów i figa z makiem. To może lepiej nie planować, tylko wziąć się za siebie i zacząć coś robić a później się z tych maleńkich sukcesów cieszyć. Tak zrobię. 

18 lutego 2010 , Komentarze (2)

Dzisiaj się zważyłam i waga pokazała 75,9kg . Wreszcie,coś ruszyło. Cieszę się, choć nie jest łatwo. Ćwiczę, dietkuję i trochę marudzę, bo zima tak długo trzyma a chciałabym już w ogródku popracować.
Oprócz aerobiku i stepu codziennie robię godzinny marsz i nawet udało mi się do tego namówić parę sąsiadek.  Trochę się przeziębiłam, dzisiaj wizyta u lekarza, pewnie zapalenie górnych dróg oddechowych, bo u mnie to najczęściej właśnie to. Poza tym męczy mnie brzydki kaszel. Co tam, ważne, że waga zrobiła się łaskawa.

8 lutego 2010 , Komentarze (1)

tylko 1kg w dół było w ubiegły czwartek. Nie zasypało mnie, Grażynko, ale jakoś tak szybko czas płynie... . W ten czwartek też się zważę. Pilnuję się, jest mi ciężko. Ograniczyłam węglowodany za to jem dużo warzyw w różnej postaci, gotowane, duszone, na surowo. Dostałam od mażłonka prodiż halogenowy, ten, co to go reklamują w TV markecie. Przygotowuję sobie w nim ryby i nie używam do tego tłuszczu. Robiłam też brokuły, mięso... . Oliwkę z oliwki to używam tylko do polania np. surówek. Staram się, wiem, że wiek już robi swoje i moja przemiana materii jest w kiepskiej formie, przez to ciągłe "odchudzanie", dlatego cieszy mnie utracone każde pół kilo. Trudno będzie szło wolno, ale może wreszcie skutecznie.

25 stycznia 2010 , Komentarze (2)

już nie aktualne, udało mi się zmienić udostępnienie pamiętnika. Ciągle nie wiem, jak to się przestawiło "samo" ... .
Zaczął się nowy tydzień. Idzie mi tak na "trzy z plusem" , tzn. w weekend pozwalam sobie na parę lampek wytrawnego wina a wiadomo to nie idzie w parze z dietkowaniem. Poza tym trzymam się planu, jem dużo warzyw, piję wodę, herbatki owocowe. Same owoce też ograniczyłam do jednego dziennie. Ćwiczę i jakoś to się kręci.
Dzisiaj zaskoczył nas siarczysty mróz -21,5 samochód małżonka odmówił posłuszeństwa a mój został zablokowany na podjeździe przez małżonkowy. Przykro się zrobiło, zwłaszcza, że sunia mi się pochorowała i musiałam pojechać do weterynarza. Dobrze, że są taksówki. Sunia ma zapalenie ucha, przykre choróbsko, będzie miała już zawsze skłonności  do takiej przypadłości. Problem w tym, że ma piękną, gęstą sierść a tym samym jak to u pudli bywa, zarastają jej małżowinki. Trzeba taką martwą sierść z ucha usuwać, robię to raz w miesiącu ale i tak uszko zarosło i zrobił się stan zapalny. Wiem, że to nie o dietkowaniu ale wkońcu to mój pamiętnik, więc piszę, co mi na wątrobie leży. Oby do wiosny

24 stycznia 2010 , Skomentuj

Nie wiem jak to się stało, co takiego zrobiłam, że mój pamiętnik jest dostępny tylko dla "wtajemniczonych" nie jest dostępny publicznie. Musiałam coś nie tak zrobić a teraz nie umiem tego odkręcić. Proszę mi pomóc, będę wdzięczna.
Pozdrawiam serdecznie.

22 stycznia 2010 , Skomentuj

Już to przerabiałam, efekty były ale zabrakło mi cierpliwości. Wracam do liczenia, kalkulator w pogotowiu  na lodówce, zeszyt do robienia notatek też. Teraz tylko wytrwałość, silna wola i może wreszcie się uda. Kolejny tydzień w Zakopanem był udany ale wiadomo bez kontroli dietetycznej. Niby nie jadłam słodyczy, węglowodanów a oscypek z żurawiną był tylko raz na widelcu :) ale grzańce z wina... w każdym razie trudno było sobie ich odmówić. Odbyło się to na wadze, więc tym bardziej muszę o siebie zadbać.
Zaczęły się ferie, nie ma zajęć z aerobiku, szkoda. Do łask wrócił rowerek. Za oknem prawdziwa zima, mróz, wieje wiatr, przeraźliwy ziąb. Nawet sunia nie chce wychodzić z domu częściej jak za potrzebą. Jednym słowem rozleniwiłyśmy się obie. Oby do wiosny, będzie dużo pracy w ogrodzie. Życzę sobie i Wam udanego weekendu.
 
 

5 stycznia 2010 , Skomentuj

2 DZIEŃ
Bo po co się oszukiwać, nie o to przecież chodzi. Rano stanęłam na wadze, żeby spojrzeć prawdzie w oczy. No i mam za swoje, z moich zrzuconych niedawno 8kg zostło ledwie 3kg... smutne ale prawdziwe. Więc biorę się ostro do pracy. Żeby się bardziej zmobilizować, poprawiłam pasek wagi, może jak będzie mi się w oczy rzucał przy każdym otwieraniu strony, to go tak znienawidzę, że waga sama zacznie spadać. Dzisiaj wieczorem aerobik-step. Wiem, że będzie ciężko po długiej, świątecznej przerwie, ale dam radę.Żebym tylko jeszcze umiała się zdecydować na jakąś konkretną dietę... .

4 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Zaczynam.
Skończyły się święta, resztki świąteczne z lodówki zniknęły. Małżonek poszedł do pracy. Jestem sama z psiakiem. Zaczęłam dzień od porządków, kurze, podłogi, sterta po świątecznego prania. Wyrzuciłam też całe mnóstwo "szmat", w których i tak już się nie mieściłam albo nie mogłam już na nie patrzeć. Prawie pusta szafa to mobilizacja do dietkowania, bo każdy zgubiony kilogram będzie nagradzany drobiazgiem, dodatkiem do ubrań, które zostawiłam. A każdy udany miesiąc, nagrodzę sobie nowym ciuszkiem :) takie mam plany ale czy się uda gubić te fałdy tłuszczu... .
Plan ogólny ćwiczeniowy jest taki: w poniedziałki aerobik wodny wieczorem,  wtorek i czwartek aerobik na sali, środa basen, piątek i środa siłownia. Weekend odpoczynek ale dużo spaceru jeśli pogoda pozwoli. Jeśli któreś zajęcia mi "wypadną" z harmonogramu, to w domu będzie rowerek. Te wcześniej zgubione 8kg to właśnie dzięki w/w planowi ćwiczeń. Wiem, że jeśli ćwiczymy, to możemy sobie pozwolić na więcej przyjemności "jedzeniowych" .Ważne, żeby te ćwiczenia były systematyczne a nie takie "jak nam się przypomni". Wiem też z własnego doświadczenia, że wykupione karnety bardziej mobilizują, bo to zawsze żal, że się marnuje wejściówka.
Jedzenie: dzisiaj rano był twarożek 3% , pieczywo ryżowe. Później kefir, na obiad potrawka z kurczaka, marchewki i groszku. Na kolację sałatka owocowa. Dużo wody. Oczywiście 2 kawy; jedna czarna, druga z mlekiem ale obie bez cukru. Kończę jedzenie o 18.00.