Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128940
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2011 , Komentarze (5)

Wczoraj znów latałam na miotle u "Pana Starszego"  ale nie było lekko. P.S. dosłownie deptał mi po piętach, patrzył na ręce, i co chwilę powtarzał, że już wystarczy, że już mogę skończyć to sprzątanie, że on sam sobie.... itp itd. Powiedziałam mu z uśmiechem na twarzy, żeby go nie zrazić, że to nie On jest moim pracodawcą, tylko jego syn... . Trochę rozładowałam napięcie, ale pan ciągle wisiał nade mną.  Na "do widzenia" P.S. powiedział, żebym za tydzień nie przyjeżdżała... to zapytałam "a co nie wpóści mnie pan", to staruszek się uśmiechnął... . Zapakowałam graty do samochodu i jeszcze na podwóku u P.S. zadzwoniłam do jego syna. Powiedziałam, co zrobiłam, czego P.S. mi nie pozwolił ruszyć, powiedziałam, że P.S. nie chce, żebym przyjeżdżała za tydzień... . I mój pracodawca mnie pocieszył, że nie ma takiej opcji, że za tydzień będzie cd odgruzowywania. Że rozmawiał z ojcem i że niby ten jest. b. zadowolony z efektów mojej pracy... . To myśłę, sobie,  że P.S. chodzi o pieniądzie... bo o co innego, chociaż to też śmieszne, bo płaci mi pracodawca a nie P.S.
 Do domu wróciłam resztkami sił, Bella aż piszczała na mój widok, przecież nigdy nie była sama przez 8h. Wyprowadziłam ją, nakarmiłam i poszłam się wykąpać. Zaraz też nastawiłam pranie tych brudnych ubań i wreszcie siadłam. Mój Pan Mąż wysłam mi sms że nie wraca do domu na noc, to mnie dobiło, normalnie zwaliło z nóg, dlaczego on mi to robi... . Padłam o 20.00. ale i tak całą noc nie spałam. Wstałam o 4.30. bo obiecałam koleżance na dzisiaj pierogi na słodko dla jej mamy. Pierogi już zrobione, kuchnia posprzątana, teraz piję kawę. Myślę, że jeszcze wrócę do łóżka, może się wyśpię. W domu będę dzisiaj przesadzać storczyki. Później wybiorę się na długi spacer z Bellą, pouczę się francuskiego. 
Dieta ok: monotonnie ale dietetycznie zjadam grzecznie wyznaczone porcje. Waga wczoraj tylko o 100g w dół, ale pewnie stres 
Życzę Wam spokojengo i udanego weekendu. 

1 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Ooo! wczoraj nie zrobiłam wpisu  zapomniałam, ... nie miałam nastroju do niczego. Co to ja wczoraj robiłam... . Rano pojechałam do myjni samochodowej, w między czasie kupiłam nowe felgi, bo poprzednie pogubiłam. Później lepiłam pierogi ruskie i mięsno-kapustne. I tak jakoś dzień zleciał. Zmarzłam trochę, więc po powrocie wypiłam kubek gorącej herbaty i wpełzłam pod koc. Źle się czułam, ciągle myślałam o tym, jak to dzisiaj będzie w "nowej pracy"... nie wyspałam się. W domu bez zmian. Wczoraj P.M. miał imieniny, nie złożyłam życzeń, byłyby nieszczere, więc po co robić cyrk. Zadzwoniła moja mama nieświadoma niczego, złożyła zięciowi życzenia... . 
A dzisiaj miałam b. pracowity dzień. Bezsenność dokuczała okropnie, nie spałam pół nocy i dopiero nad ranem oczy się zamykały a tu  trzeba się zbierać. Dom ogromny, piętrowy. Dzisiaj sprzątnęłam tylko górę, właściwie to ją odgruzowałam, bo Pani chora i nie sprzątała od tygodni.Myłam też olbrzymie okna.  Zapierniczałam od 9 do 16. z przerwą na kawę, do której zjadłam banana, żeby mnie z nóg nie ścięło. Jestem padnięta, wykończona, a teraz gotuję sobie zupę na jutro, bo rano jadę do drugiego domu, więc po powrocie muszę mieć gotowy obiad, bo inaczej rzucę się na cokolwiek, a tzn złapię pierwszy przyskam, który się nawinie. Gotuję barszcz, będzie dla mnie i dla mojego podopiecznego. Mam też dla niego pierogi. Może się ucieszy, a może będzie się bał, bo gotował mu ktoś obcy...  trzeba Pana sposobem jakoś podejść. 
Menu dzisiejsze: 
śniad: 70g chleba, 100g twarogu, ogórek zielony
II śniad. banan
obiad: sos do spagetti z pieczywem, bo właśnie dzisiaj nie ugotowałam sobie gotowca..
kol: jogurt Tola i jabłko
Dla ciałka, było sprzątanie chaty z myciem okien.
Wieczorem jeszcze jadę na francuski.
Oby jutro było lżej i spokojniej. I oby jutro waga była łaskawa dla mnie. 

29 listopada 2011 , Komentarze (3)

Gdy zmienia mi się wcześniej ustalony porządek dnia, tygodni, życia, to jakoś tak dziwnie się gubię. Ciągle mam wrażenie, że dzisiaj już środa a to przecież wtorek. Rano zrobiłam farsz na pierogi z kapustą i mięsem, będę lepić jutro. Upiekłam też "gołąbki bez zawijania". Na to wszystko mam zamówienie  . Cieszę się bardzo, bo to znaczy, że z głodu nie umrę, co prawda, szampana i kawioru za to nie kupię i bez wędzonego łososia też da się żyć   Zdrowie jest najważniejsze, bo bez niego nawet pracować się nie da. Wczoraj sprzedałam 6kg pierogów ze szpinakiem tzn farsz był ze szpinaku, białego sera i żółtego. Dziewczyny wysyłały wieczorem sms, że bardzo im smakowały, to miłe, że ktoś docenia nasze wysiłki i starania i jeszcze za to płaci.
W domy ciągle bez zmian... nie depczemy sobie po piętach, nie prowokujemy do zaczepek słownych... ale idą święta, nie wiem, co to będzie. Chyba chciałabym zostać sama, ja i Bella. 
Wzruszył mnie dzisiaj wpis Kopiko,... czytając Jej przemyślenia, popłakałam się, jakbym czytała o sobie, choć pewnie  różnią się nasze prywatne problemy... . 
Ciągle jestem na etapie słuchania utworów z płyty "Notre Dame de Paris" ... dzisiaj muszę oddać nauczycielce płytkę, żal... dlatego słucham i słucham i ciągle nie mam dość. 
A za oknem  tak pięknie świeci słońce, 
Dla ciałka dzisiaj był rano rowerek ( gdy farsz się studził) , zrobiłam 90min = 1000kcal
A co w menu: 
śn. chlebek na serwatce 80g, twarożek 100g, parę plasterków ogórka zielonego
II śniad. jogurt Tola i 2 maleńkie jabłka
obiad: kasza jaglana  3 łyżki (surowej) , 2 parówki drobiowe, papryka marynowana i korniszonek,
kol. banan i kefir 200ml. 
Kolację zabieram ze sobę, bo po francuskim jadę jeszcze na rozmowę o pracę, więc do domu wrócę późno, za późno, żeby jeszcze jeść kolację.  

28 listopada 2011 , Komentarze (3)

PIEROGI... dziewczyny, dzisiaj sprawdziłam dokładnie... na 1kg mąki wlałam całe pół litra gorącej wody. To takie sprostowanie. Miłego lepienia pierogów 

28 listopada 2011 , Skomentuj

I kolejny tydzień przed nami. Od godziny jestem już sama,  duszę już szpinak i gotuję ziemniaki, bo dzisiaj muszę zrobić 3kg pierogów ze szpinakiem i 2kg ruskich. Te ze szpinakiem, to będzie mój debiut . Poza tym ogarnę trochę chatkę, wyjdę z Bellą jak mi czas pozwoli a na rowerek to już dopiero późnym wieczorem.
Teraz wcinam śniadanie: 74g chleba, 20g twarogu, sama robiłam, surówka z kiszonej kapusty
II śniad: jogurt Tola i banan
obiad: pierś z indyka, surówka z kiszonej kapusty, zupa kapuśniaczek, 1 pierożek ze szpinakiem, muszę spróbować jakie będą. 
kol: galaretka drobiowo- warzywna, dostałam jedną na spróbowanie od sąsiadki.
Miłego dnia życzę.

27 listopada 2011 , Komentarze (2)

Niedziela... nudy... . Siedzę sobie z Bellą w domu, cisza i spokój. Pan Mąż pojechał do miasta... i niech mu ... . A ja słucham sobie piosenek ze spektaklu "Notre-Dame de Paris" cudne, wzruszające historie o dzwonniku z N. D. i pięknej Esmeraldzie. Żałuję, że w ubiegłym roku nie pojechałam na spektakl... oj jak żałuję  . Teraz zostaje tylko muzyka do posłuchania.  Najbardziej podoba mi się piosenka " Belle". Poszukajcie jej w necie i posłuchajcie francuskiej wersji.  Po koleji śpiewają ją trzej mężczyźni zakochani w Esmeraldzie : garbus, ksiądź i rycerz...a na zakończenie, śpiewają razem...  eeehhh  . 
Pięknie świeci słońce, mam jeszcze w planie spacer z Bellą taki półtorej godzinny, obie to lubimy, taki spacer wśród pól, bez gwaru i tłoku. Zdarza się, że spotykamy sarny, bażanty czy zajęce. Sarny nie boją się ludzi, są bardzo ufne. 
Menu na dzisiaj: śniadanie: graham 58g, filet z indyka 48h, surówka z kiszonej kapusty,
II śniad: jogurt Tola 250ml i małe jabłko
obiad: kapuśniaczek, kasza jaglana 3łyżki surowej ( oczywiście ugotowałam) , 2 parówki drobiowe i surówka z kiszonej kapusty, o tej porze roku, to chyba jedyne warzywo o tak dużej zawartości witamin... 
kolacja: zsiadłe mleko, banan

Uliczko, a tak pod katedrą N.D. w Paryżu karmi się wróble  . Pierwszy raz miałam okazję to zrobić w 2005. Pokazał mi to starszy pan, nawet ułamał mi kawałek własnej bagietki, żebym mogła sama spróbować, czy do mnie przylecą. Udało się. A w ubiegłym roku, już wiedziałam ,że wróble same przylecą, jeśli się  wyciągnie rękę z bagietką i cierpliwie poczeka chwilkę. 

26 listopada 2011 , Komentarze (7)

Generalnie nie lubię nic planować w piątki... jakoś tak, zawsze później coś stawało na przeszkodzie realizacji planów... a tu wczoraj miła niespodzianka  udało mi się załatwić dwie dorywcze prace. Jedna u znajomej znajomej  "podoc domowa" i z ogłoszenia też "pomoc domowa" ale w obu przypadkach w sezonie będzie jeszcze pielęgnacja ogrodu, co mnie b. cieszy. W obu domach są też zwierzaki, też się cieszę. Gdyby trafił się jeszcze jeden dom, to byłoby już super. Dzisiaj sprzątam i gotuję u siebie i dla siebie. Później spacer z Bellą a wieczorem jadę na rozmowę dogadać szczegóły pracy u znajomej znajomej  . Ona kupuje też u mnie pierogi, więc właściwie znam ją trochę. 
Menu na dzisiaj: śniad: pł. kukurydz. 50g + 1/2 szkl. mleka
II śniad: jogurt i banan
obiad: 2 pałeczki drobiowe gotowane, surówka z kiszonej kapusty i 3 łyżki kaszy jaglanej.
kol. zsiadłe mleko  
Miłego dnia.

Nie byłam na spotkaniu o pracę, bo Pani zadzwoniła, że się przeziębiła i nie chciałaby mnie zarazić, spotkamy się we wtorek po moich zajęciach z francuskiego, ale praca będzie  .

25 listopada 2011 , Komentarze (5)

 tak się dzisiaj czuję   waga była  bardzo łaskawa, zobaczyłam już ładne "4 " na drugim miejscu. Wczoraj miałam bardzo napięty dzień, bo oprócz pierogów 300szt ( ruskie, kapustnomięsne) to jeszcze robiłam gołąbki, też na sprzedaż. Nie przypuszczałam, że gołąbki będę cieszyć się takim zainteresowaniem, ale jest z nimi dużo więcej pracy niż z pierogami, a pieniądze mniejsze i jeszcze zostają te resztki kapusty... . A w pierogach nie zostaje nic. W każdym razie, to lepienie i gotowanie zajęło mi wczoraj 9h pracy w kuchni... no cóż trzeba się przyzwyczajać, tylko czy mój kręgosłup to wytrzyma... . 
Dzisiaj trochę odpoczynku. Tzn. sprzątnę chatkę, pojeżdżę na rowerku, pójdę z Bellą na długi spacer, zwłaszcza, że zapowiadają dzisiaj ostatni dzień bez opadów... . 
Pouczę się trochę francuskiego, bo w tygodniu przy tych pierogach naprawdę nie bardzo mam czas.Jednym słowem, dzisiaj będę głównie odpoczywać 
A co w planie dla ciałka: rowerek 1000kcal
menu: śniad: graham 2 kr., parówka drob. 1szt., sałata lodowa
II śiad: jogurt Tola , 2 małe jabłka
obiad: mięso z ryżem ( farsz po gołąbkach) kapusta kiszona,
kol. : banan, mleko zsiadłe ( prosto od krowy) 
 Życzę Wam udanego weekendu.

23 listopada 2011 , Komentarze (3)

Bardzo źle się dzisiaj czuję, boli mnie głowa, mam trzęsawkę, nie znoszę takiego samopoczucia. Rano pracowałam w kuchni, zrobiłam farsze na pierogi, będę lepić je jutro. Ugotowałam też gołąbki... . Później sprzątałam kuchnię i właściwie nic więcej nie zrobiłam. Oczywiście rowerek zaliczony. Dietkowo też ok, nawet nie bardzo mam apetyt na jedzenie. Powinnam jeszcze pouczyć się francuskiego, ale naprawdę nie mam sił, może jutro będzie lepiej. 

22 listopada 2011 , Komentarze (2)

Dzisiaj zobaczyłam na wadze piękny wynik 74,8  ale coś czuję, że to jakiaś dziwna sprawa i raczej się do piątku nie utrzyma, za szybko by się to wszystko działo. Już jestem po śniadaniu, po kawie, zaraz będę lepić pierogi, dzisiaj  będą z kapustą i grzybami, ruskie i na próbę uszka 
Zajmie mi to sporo  czasu, a jeszcze chciałabym zaliczyć rowerek, a wieczorem francuski, wypadałoby coś powtórzyć. Więc nie marnuję czasu, uciekam do kuchni. Miłego dnia Wam życzę.
Menu: śniad: graham 72g, filet z indyka gotowany 52g, sałata lodowa i zielony ogórek,
II śniad: kefir, jabłko
obiad: kasza gryczana, parówka drobiowa, ogórek kiszony,
kol: jogurt, banan