Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128981
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Jest trochę mniej, równe pół kg no może to nie dużo ale jednak w dół.
Wieczorem napiszę więcej, teraz się zbieram do P.S. 
Obiecałam dopisać parę słów, więc jestem i piszę...  Dzisiaj piątek, więc byłam u Pana S. chatkę obleciałam dość szybko, bo przecież 2tyg. temu odszorowałam i odgruzowałam wszystko... . Takie bieżące porządki już nie są takie "bolesne". Dzisiaj gruntownie odszorowałam łazienkę, szczególnie brodzik porośnięty kamieniem i pleśnią. Ile się dało, tyle zrobiłam... . Później zajęłam się podwórkiem... tzn. odchwaśniłam polbruk, który porósł trawą i innymi chwaściorami, od razu było widać, że ścieżka do domu jest dwa razy szersza, niż była. Wygrabiłam liście orzecha włoskiego, sprzątnęłam po kotach... . Brudna, zmęczona i spocona wróciłam do domu. Kąpiel, pranie, fervex i 2h w łóżku... ,bo jednak dopadło mnie jakieś przeziębienie. Teraz w kuchni studzą się ugotowane grzyby na farsz i dusi się cebula z pieczarkami do innego farszu pierogowego. . Farsz muszę w całości przygotować dzisiaj, schować do lodówki, żeby jutro lepiej się lepiło pierogi. 
Jutro jadę do Krakowa spotkać się z córką i z przyjaciółką. Wypijemy kawę na Kazimierzu, może kupię wreszcie jakiś prezent córce, bo jeszcze nie mam. Obym tylko jeszcze bardziej się nie pochorowała. 
Poza tym, bez zmian, w domu ciągle czarne chmury. Dzisiaj wziął sobie P.Mąż urlop, przede mną jeszcze wyjechał z domu, ale gdy wróciłam już był. Zauważyłam, że kupił żywą choinkę i nowy stojak. Ciekawe, kto mu tę choinkę ubierze... .
Miłego weekendu Wam życzę. 
Baju, ciągle muszę jeszcze zrzucić te zbędne kg, jeszcze trochę mi zostało, a wiadomo, końcówka do zrzucania jest najgorsza, dłuży się wtedy i dłuży... .
Kopiko, to zapraszam na pierogową ucztę, jak tylko będziesz w okolicy Krakowa. 

15 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Coś ostatnio przegapiam wpisy... właściwie, to nie mam sił i czasu. Wracam z "pracy" padnięta i marzę tylko o tym, żeby się położyć. A to jeszcze trzeba obiad sobie przygotować na następny dzień, żeby się nie rzucać na żarcie po powrocie do domu, jakieś pranie nastawić, rozwiesić, na drugi dzień prasowanie itp itd. 
Dzisiaj mam trochę wolnego wieczora, bo odwołano zajęcia z francuskiego, rozchorowała się koleżanka. Tym razem jest mi to na rękę, bo nie odrobiłam lekcji pisemnych, nie miałam czasu i głowy do nauki. 
Gdy byłam u M. sprzątać dom, zadzwinił P. S. jak zwykle z informacją, "że on sam sobie już posprzątał, żebym jutro nie przyjeżdżała"... oczywiście jadę i już. Trochę mnie irytują te zagrywki... .W sobotę będę robić uszka i ostatnią partię pierogów z kapustą i grzybami na kolację wigilijną dla znajomej. Trzeba wykorzystać chwilę, tzn zapotrzebawanie na takie potrawy, bo po świętach pewnie będzie "posucha" i nie będzie chętnych na moje pierożki . W domu sytuacja bez zmian ...
A co w dietkowaniu?... OK dzisiaj "zaszalałam"  na obiad zrobiłam sobie ryż z truskawkami, jogurtem i łyżeczką cukru, chodziło za mną "słodkie" ... . 
śniad: graham, twarożek i ogórek zielony,
II śniad: jogurt i 2 małe jabłka
obiad j/w
kol: nie mam ochoty na kolację, to może wypiję chociaż kefir 200ml. 
Jutro ważenie, trzymajcie za mnie kciuki, bo nie ważyłam się w poniedziałek, więc nie wiem co jutro pokaże waga. 

13 grudnia 2011 , Komentarze (3)

Ciężko mi się spało, bolały mnie wszystkie gnaty, ze zmęczenia i wysiłku i w ogóle byłam jakaś taka rozdrażniona. Dzisiaj bolą ramiona, nogi, plecy... .Dzisiaj trochę spokojniej, choć jeszcze nie ma południa a ja już zrobiłam pierogi, rozwiesiłam pranie, odkurzyłam pokoje i jeszcze chcę poprasować trochę nim pojadę na francuski. Pani zadzwoniła, że dzisiaj zajęcia już o 16.00. Mam czas żeby trochę odpocząć. 
P.Mąż wrócił z weekendowych wojaży chory, smarczy się, kicha, kaszle... wyniosłam się z Bellą do drugiego pokoju, nie chciałabym teraz chorować a już zwłaszcza nie chcę przeleżeć świąt w łóżku.
Menu: śniad: pieczywo 63g, 2 jajka, ogórek zielony
II śniad: kefir 400ml
obiad: zupa jarzynowa z przewagą fasolki szparagowej, gotowana na pałeczce drobiowej i to mięsko rozdrobnione trafiło do zupy 
 kolajca: banan i jogurt Tola

12 grudnia 2011 , Skomentuj

Nie zważyłam się dzisiaj, nie było kiedy... . Wyszłam z domu przed P.Małż. a przy nim się nie ważę. Trudno jutro to zrobię i tak najważniejsza jest waga piątkowa. 2h temu wróciłam z "pracy" tego nowego domu... koszmar. Teraz drugi etat, robię farsz do pierogów z kapustą i grzybami, jutro będę lepić. Jestem zmęczona i nic mi się już nie chce. Padam dosłownie na pyszczek, ale muszę ten farsz zrobić dzisiaj. 
Dietkowo OK, dla ciała... 8h mycie okien, to chyba dużo spalonych kalorii? 

11 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Dzięki serdeczne za pochwały teraz żeby tylko tego nie zmarnować i oby dalej szło tak pięknie. Ciężkie czasy przede mną, bo święta...  ale skoro spędzam je sama, to ugotuję sobie to, co lubię a są tu głównie rybne wariacje  . 
Wczoraj zadzwoniła córka, żebym wzięła Bellę i przyjechała do Niej. Miło spędziłyśmy popołudnie, dostałam książkę "kucharską" "Przepisy z Zielonego Wzgórza" pękne wydanie, cacko jednym słowem. Namawiałam córkę, żeby zabrała się ze mną i żebyśmy razem spędziły wieczór, a rano ją odwiozę... miała też przyjść moja przyjaciółka. Ale córka coś zmęczona, i że po pracy i w ogóle, to musi sprzątnąć chatkę itp itd., to nie nalegałam. Gdy już byłyśmy z Bellą prawie przed domem, dzwoni moja córuchna, że jednak zmieniła zdanie, pakuje wino, ser, salami, pyszny żytni chlebek i przyjedzie taksówką... no myślałam, że pęknę ze śmiechu.  Siedziałyśmy sobie we trzy do pierwszej w nocy, polało się trochę wina wytrawnego, ale myślę, że bardzo nie nagrzeszyłam. Sąsiadka przyniosła 3 rodziaje ciasta... ale skubnęłam tylko odrobinkę drożdżowego ze śliwkami. Za to Bella, wykorzystała sytuację, że odprowadzałyśmy sąsiadkę do drzwi i zjadła ostatnie 4 kawały ciasta... całe szczęście, że nic jej nie było. Tym sposobem, rano do kawy córka nie miała nic słodkiego... . 
Przed chwilą odwiozłam ją do domu. Gdy wróciłam, okazało się, że i P.Mąż już powrócił z weekendowych wojaży. 
Jutro idę do nowego domu, myć okna. Tę panią miałam okazję poznać, wydaje się miła, ale jako pracodawczyni, nie wiem, jaka będzie. Trzymajcie za mnie kciuki jutro. 

9 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Od rana nie mogę znaleźć czasu, żeby się pochwalić wynikiem na wadze 72,5kg  tak się czuję. Jestem lekka i radosna. Może do nowego roku uda mi się zobaczyć szósteczkę... . Byłam rano u P.S.  Zrobiłam co mogłam, a właściwie na co mi pozwolił P.S. do swojego pokoju mnie nie wpuszcza. Poza tym kłamie... . Dzisiaj przywitał mnie w drzwiach słowami " ja umyłem już okna w kominkowym pokoju, kurze też powycierałem...." a jak weszłam, to okna i owszem pomazane szmatą, a kurz pokrywał wszystkie meble, blaty i całe mnóstwo pięknych porcelanowych świeczników, aniołków itp. Dopiero gdy to wszystko odkurzyłam i powycierałam, nabrało blasku i powróciło ich piękno. Cudne drobiazgi, takie stare i niespotykane, nic z tych obecnych sztampowych rupieci. Na koniec P.S. osobiście przyznał, że zdecydowanie lepiej posprzątałam ja...  Martwi mnie to, że nie mogę dokładnie posprzątać reszty domu, muszę o tym porozmawiać z synem P.S. to w końcu on mnie zatrudnił. 
Przed nami weekend... będę sama, bo mój P.M. już wczoraj spakował plecak a dzisiaj rano mi oznajmił, że wraca w niedzielę. Życzyłam mu dobrej zabawy i wyszłam z psem. Wiem, gdzie i po co pojechał, bo córka go wydała  .Niech robi co mu się podoba, ja sobie odpocznę ,trochę. Wieczorem zrobię farsz do pierogów z mięsem i kapustą. Mam już zamówienie na pierogi  z kapustą i grzybami, muszę je zrobić na wtorek i czwartek. W poniedziałek mam nowy dom do sprzątania. Jakoś sobie radzę, choć jest mi ciężko na duszy. 
Dietkowo OK, rowerka nie było i do poniedziałku nie będzie. Życzę Wam udanego weekendu.

7 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Wczoraj oddałam do zwężenia jedną spódnicę, już nie dało się dłużej czekać... , ubierając ją, bałam się, że spadnie ze mnie na środku chodnika  Więc pomyślałam, że dam tę jedną, wyjściową, pozostałe przerobię już jak zakończę dietę, żeby nie robić zamieszania... . O kupnie nowych na razie nie mam co marzyć. Muszę oszczędzać, bo różnie jeszcze może być. 
Dzisiaj pięknie świeci słońce, ale na drogach gołoledź, musiałam wyprowadzić samochód przed bramę, bo jutro będzie mi potrzebny już o 6.30. a wjazd jest na jeden samochód, więc gdyby mnie P. M. przyblokował, to mogłabym mieć kłopoty z dojechaniem do pracy. Zależy mi na utrzymaniu tych domów, które już mam. Wczoraj pięknie sprzedały się uszka, dzisiaj robię pierogi z kapustą i grzybami. Jutro dom u M. w piątek nie wiem, czy będzie dom u P.S. , w sobotę pierogi mięsno-kapustne a w poniedziałek mam nowy dom . Na razie to tylko świąteczne porządki, nie wiem, czy będzie z tego stała praca... ale dobre i to. 
Teraz jem śniadanie, wypiję kawę i startuję z lepieniem. Chcę też zaliczyć długi spacer z Bellą więc z lepieniem muszę się wyrobić do 14.00. 
Menu: śniad: 40g grahama, 2 wiejskie jajka, sałata lodowa i łyżka oliwki.
II śniad: kefir 200ml
 obiad: krupnik i 100g pierogów kapustno-grzybowych. 
kol: banan i jogurt 250ml.
 Miłego dnia życzę.

6 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Wczoraj mama zrobiła mi niespodziankę  dostałam od Niej paczkę a w niej spodnie w rozmiarze 42 i są na mnie luźne w pasie i to bardzo, bez paska się nie obejdzie  . Do kieszonki włożyła dwieście złotych  na Mikołaja . Oj kochana Mamcia, od razu poprowił mi się nastrój. Mieszkamy od siebie 500km więc widujemy się b. rzadko, ale dzwonię do Niej co drugi dzień, rano przy kawie. 
Uszka nie wiem jak wyszły, ja nie jestem zadowolona z farszu tak do końca  będę musiała policzyć taniej niż planowałam, trudno. 
Dzisiaj troszkę luźniejszy dzień. Teraz jem śniadanie, za półtorej godziny siadam na rowerek, spalę tradycyjnie 1000kcal. A wieczorem francuski. 
Menu:śniad: twarożek 150g, graham 58g, zielony ogórek i cebulka
II śnaid: jabłko i jogurt Tola
obiad: krupnik, surówka z kiszonej kapusty, parówka drobiowa. 
kol: banan
Bardzo chciałabym do końca roku zobaczyć juz z przodu maleńką samotną szósteczkę na wadze 

5 grudnia 2011 , Komentarze (2)

choć dzisiaj nie jest dzień oficjalnego ważenia, ale waga pokazała piękne "3" ...  więc to zapisuję na pasku, niech moje oczy się nacieszą. 
W teatrze było świetnie, miałam okazję oglądnąć "Szkołę żon" Moliera  wystąpił minn. Krzysztof Globisz. Do domu wróciłam przed 23, pod drzwiami czekała już Bella, żeby ją wypuścić. Noc minęła bez koszmarów, spałam b. dobrze i obudziłam się dopiero o 6.30. Jednym słowem wypoczęłam. To dobrze, bo przede mną pracowity tydzień. Już gotują się grzybki na uszka, dusi się cebula i pieczarki do drugiego grzybowego farszu. . Ale dzisiaj będzie się pracować spokojnie, bo te uszka to dopiero na jutro. Pogoda nie pozwala na spacery, bo dzisiaj pada od rana i okropnie wieje. Odpocznę w domu sprzątając po weekendzie. Pouczę się trochę. 
A co w menu: śniad: graham, jajko, twarożek, ogórek zielony,
II śniad: kefir 200ml  i jabłko
obiad: krupnik, parówka drobiowa, surówka z kiszonej kapusty
kol: kefir 200ml i banan
Dla ciałka rowerek 1000kcal, choć przyznaję, że nie chce mi się dzisiaj. Muszę poszukać dobrego filmu, żeby mi się nie dłużyło.
Dziękuję Wam Kochane za wsparcie i ciepłe słowa. To bardzo pomaga i wzmacnia. Pomaga też inaczej spojrzeć na problemy. Jeszcze raz Wam dziękuję. Życzę miłego dnia i udanego tygodnia. Żebyście się nie przepracowywały.  Może uśmechajmy się częściej choćby do obcych ludzi czy nawet do własnych myśle... .

4 grudnia 2011 , Komentarze (4)

Nudy okropne w niedzielę. Źle spałam całą noc, miałam jakieś koszmary, śniło mi się, że przytrzasnęłam Belli ogon i to tak, że go urwałam w połowie do gołego mięsa... aż mnie ten sen wybudził. Przysnęłam dopiero nad ranem, więc wylegiwałam się w łóżku do 8.00. Później śniadanie, spacer z Bellą. Przygotowałam sobie obiad. Poklikałam trochę w necie. Po obiedzie długi spacer z Bellą, była piękna pogoda, więc ruszyłyśmy na pola... . Po spacerku psinka padła a ja z kawą i książką zasiadłam w bujanym fotelu. Pan Mąż zniknął gdzieś na 2h w porze obiadu, więc pewnie był w restauracji na obiedzie. 
Przyjaciółka zrobiła mi niespodziankę, zadzwoniła, i zaprosiła mnie do teatru na 19.00. nie wiem, jeszcze co to za sztuka, ale bardzo się cieszę na samo wyjście do teatru, tak dawno w nim nie byłam, bo Pan Mąż uznaje koncerty, teatrem gardzi. Dlaczego, ja całe życie robiłam tylko to, co on lubi a co z moimi potrzebami... . Szkoda, że dopiero na stare lata otwierają mi się oczy .
 Dietkowo było ok, rowerka nie było, bo w weekendy nie ujeżdżam "smoka". Czeka mnie pracowity tydzień, bo od jutra lepię uszka z grzybami na święta, dla znajomych. 
Życzę Wam i sobie pomyślnych wyników na wadze w nadchodzącym tygodniu.