Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55722
Komentarzy: 440
Założony: 6 lutego 2019
Ostatni wpis: 29 grudnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mia_versa

kobieta, 28 lat, Toruń

170 cm, 76.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 50 kilo na walentynki

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 czerwca 2019 , Komentarze (15)

Wynajmuję pokój z 2 chłopakami. Mieszkamy razem 2 lata, jest nam wszystkim dobrze. Ja jestem tu od 3. 2 dni temu właściciel powiedział, ze sprzedaje mieszkanie, że będzie trzeba się wyprowadzić do końca miesiąca. Dziś był z ludźmi z biura nieruchomości robić zdjęcia, potwierdził wyprowadzkę, a 3h później dostaliśmy wiadomość, że w przyszłą środę przychodzi klient oglądać mieszkanie i będzie chciał na 90% zostawić lokatorów. Zaczęliśmy już sobie szukać nowych "domów" a tu taka sytuacja. Obecnie płacę 600 zł + prąd jakieś 50zł miesięcznie. W tej cenie nic nie znalazłam w takim samym standardzie i lokalizacji. 

Co byście zrobiły? Szukały czegoś nowego nawet droższego i w gorszym standardzie, czy czekały na rozwój sytuacji z klientem? Mamy czerwiec, zaraz na uniwerek zjadą się 1-szo roczni i będzie ciężko z ewentualnym wynajmem. Jestem w kropce i ne wiem co zrobić. Biorę pod uwage, ze nowy wlaściciel może nam podnieść czynsz trochę, no ale nawet wolę za ten pokój dać 700 niż za te co widziałam do tej pory.

2 czerwca 2019 , Skomentuj

Coś zaczęłam znowu zajadać stres. Obrona coraz bliżej a ja wciągam grześki i lody świderki. Ehh... jestem na siebie zła. Przez to po 700 kcal ponad limit dziś i wczoraj. Od jutra już się muszę pilnować bo nie chce zaprzepaścić dotychczasowych efektów. Obrona 24 czerwca. Zostało mi 5 ostatnich stron do napisania, ale ja juz nie wiem o czym pisać. Jutro przeczytam pracę raz jeszcze, zobaczę co by można było dopisać i oddam we wtorek do sprawdzenia. Potem egzaminy i po 10 czerwca już mam czas dla siebie. Ma być gorąco wiec planuję co 2gi dzień chodzić na basen. Dziś stepperek przez 30 minut, wczoraj marsz więc wróciłam wraz z czerwcem do aktywności. 

Buziaki

Podobny obraz

27 maja 2019 , Komentarze (2)

Powoli kończę praktyki II i pracę dyplomową. Dziś machnęłam 4 strony, mam siły to pewnie skończę rozdzial. W ogóle to mój promotor nieźle mnie wkurzył (albo po prostu minął się z moimi przypuszczeniami). Poszłam do niego na dyżur i pytam o ilość stron - no 70 (w tym wstęp, spis i inne duperele) to takie minimum. Oczy wywaliłam, co proszę? Ja ledwo 30 jestem w stanie pocisnąć, ba przyjaciółka mi powiedziała, ze u niej na wydziale turystycznym no 30 to tak okej, maks 50. No i ja sobie tę wiedzę przyswoiłam. A tu zonk. Trudno, trzeba się zmobilizować i pisać dalej, na chwilę obecną mam prawie 50. Obrony mają być 24-26 czerwca. Pracę planuję oddać do ostatecznego sprawdzenia około 3 czerwca. Boję się strasznie że promotor mi wszystko przekreśli bo nie chciał wcześniej czytać "w kawałkach". 

Jestem zmęczona tym ciagłym siedzeniem przy biurku. Przymierzyłam kostium i pasuje jako tako (dupa jeszcze ciut za duża) więc jutro albo w środę po pracy idę na basen. Wreszcie. Obym znowu ataku rwy nie dostała to będzie dobrze.

PS. Jestem między łzami a ddl

Podobny obraz

19 maja 2019 , Skomentuj

Z niczym się nie wyrabiam. Trochę za późno zabrałam się rzetelnie za licencjat (moja wina), trochę za dużo na siebie wzięłam bo dodatkową 4-ro tygodniową praktykę (moja wina) i teraz w połowie będę musiała chyba z niej zrezygnować. Z niczym się nie wyrabiam. Na przyszły poniedziałek mam do napisania jeszcze jeden pokaźny referat. Jestem ledwo w połowie. Licencjatu został mi ostatni rozdział, ewentualne (a raczej pewne) poprawki i te inne duperele jak wstęp i zakończenie, wiec jeszcze ze 2 tygodnie minimum na to zejdzie. Na początku czerwca mam egzaminy gdzie ciągle było mówione, że mają być na koniec czerwca. Z jednego przedmiotu komputerowego musiałam nadrabiać zaległości  z osobami z zaocznych przez wizyty u lekarzy. Nie mam czasu na spacery co dodatkowo mnie dołuje. Waga idzie jak krew z nosa. Przez cały kwiecień ledwo kilogram w dół, od początku maja 600g.  

12 maja 2019 , Skomentuj

Nie idzie... od początku miesiaca praktycznie zero spadku. Ba... 300g w górę. Niby nie dużo ale jestem wpieniona. Już powinnam mieć 6 z przodu. Nie wiem gdzie tkwi problem. Poza kalorie nie wychodzę. 

Zaczęłam nowe praktyki. Chciałam iść jeszcze gdzieś na wakacje ale przez to zahamowanie plan się zmienił. W tym roku daruję sobie pracę, postawię na poprawę wagi (niestety jak idę do biura już potem nic mi się nie chce, ani nigdzie iść ani nic robić i tak gniję od 16 w domu z migreną). Basen i tak wejdzie obowiązkowo bo w ciepłe dni puchnę po całej linii a to jedyna opcja schłodzenia się. Spacery, może siłka ale nie wiem na ile się przemęczę. Chcę we wrześniu polecieć do Francji i tam mieć już 5 z przodu, a najlepiej dwie piątki.

Znalezione obrazy dla zapytania odchudzanie memy

3 maja 2019 , Komentarze (10)

Od 4 lutego czyli w sumie w 4 msc zgubiłam 9 kg. Najśmieszniejsze, że ja totalnie tego nie widzę. Stare spodnie wyrzuciłam ale dlatego, że były przetarte więc nawet nie mam poglądu. W centymetrach utrata 11 w ciągu miesiaca (bardzo słabo myślę) z całego ciała. Cycki dalej mam bambole jak diabli (nie cierpię ich, wolę małe biusty) i nawet stanika nie mogę kupić. 85C w h&m u mnie nie uświadczysz. Same A no max B. A lubiłam od nich staniczki swego czasu :( 

Waga stanęła mi na okres pobytu w domu, nawet w którymś momencie skoczyła w górę, o zgrozo! W tę niedzielę wg prognozy powinnam mieć 71,5 kg i powiedzieć BYE BYE NADWAGO!, ale to jeszcze chwila bo dziś 72,4 :( Na koniec maja zrobię kolejną fotę w gaciach żeby zobaczyć czy cokolwiek widać. 

Znalezione obrazy dla zapytania dieta memy

25 kwietnia 2019 , Komentarze (7)

Torcik się udał. Mama zachwycona. Ponoć jak z bajki, taki jak sobie wymarzyła, różowy z kwiatkami. Przełożyłam kremem ajerkoniakowym i dżemem czereśniowym domowej roboty.

31 marca 2019 , Komentarze (2)

Powoli szykuję się do robienia tortu na urodziny mamy. Wyjątkowo dostanie go nie 23 kwietnia a w pierwszy dzień świąt (kwiaty mi zdechną przez święta jeśli nie zrobię go wcześniej :D) Kupiłam wybielacz, różowy barwnik, paterę obrotową, topper, złotą podstawkę - będzie gut. Tort bardziej fancy bo i okragłe urodziny. Mam w założeniu zrobić tynk ombre i biały drip, udekorować kwiatami, makaronikami i kawałkami dekorowanej czekolady. Chociaż znając życie to wyjdzie totalnie inaczej :D

Waga pokazała wczoraj 74kg. Ale coś mnie kurde wzięło zjadłam opakowanie lodów. Wyszło mi kalorii ponad limit (koło 2000 powinnam jeść max 1800) więc poszłam po kolacji na spacer-6,5 km i waga dziś bez wzrostu. Dawno nie spacerowałam, tym bardziej dłuższe dystanse. Źle się ostatnio czuję. Ciagle mi słabo. Mama ma mi wysłać jutro swój stary glukometr żeby zobaczyć czy to wina poziomu cukru czy żołądka. Jutro wizyta u gastrologa.

Podobny obraz

18 marca 2019 , Komentarze (3)

Nie idę dzisiaj na wykład, pójdę dopiero na ćwiki na 9:40. Okres rządzi sie swoimi prawami. Szczególnie ten bolesny. Tym bardziej, że i tak mam ćwiczenia do 18 to ten jeden wykład mogę sobie odpuścić. 

Zrobiłam nowa prognozę spadku wagi. Tym razem dla średniej wartości spadków. Spadki wliczam jako różnica niedzieli i poprzedniej niedzieli. Tak patrzę to wychodzi nawet zbliżone do tego, co faktycznie rzeczywiście pojawia się w niedzielę na wadze. Po majówce powinnam przekroczyć 70, a na obronę jeśli wrzucą mnie na początku lipca będzie ok 63-62kg. Chciałam wrzucić screen-a ale coś nie idzie. Na razie waga leci. Ma swoje humorki gdzie 3 dni nic, a potem petarda. Wczoraj więcej podjadłam bo wleciały i mandarynki i wafle kukurydziane, banan i jakieś płatki bez cukru z żabki a waga i tak w dół. Oby szło tak dalej. W środę po pracy przejdę się odebrać badania do szpitala, ale raczej wszystko będzie cacy.

16 marca 2019 , Komentarze (8)

Cieszę się meega! Jeszcze 6,3kg żeby zobaczyć 6 z przodu. Wtedy to już chyba będzie z górki. Kończe 6-ty tydzień na diecie i 5ty na lekach. Apetytu nadal nie mam. Niestety ten tydzień nie mam nawet sił na spacer dłuższy jak 3km. Po tych 3 jestem diabelnie zmęczona. Ciągle mam "zjazdy" cukrowe. Słabo, głowa boli, ręce drżą. Koleżanka z pracy ma tak samo ale reaguje tak jak jest długo bez jedzenia i nie tyle przez poziom cukru co od strony żołądka. To by się w sumie zgadzało. Dla bezpieczeństwa poprosiłam mamę o jej glukometr i żeby kupiła mi paski do niego. W kwietniu będe mogła się sprawdzać gdy go odbiorę.  Trochę wahania cukru mogą byc spowodowane tym, że mało jem. Od tygodnia nie jem więcej jak 1500kcal. Po prostu nie daję rady. Po 2 kanapkach brzuch mam pełen. Wczoraj na lunch o 13 zjadłam 80g twarogu, 100g serka wiejskiego bez śmietanki(waga przed odsączeniem), 1 pomidora, 100g cukini i trochę sałaty- jako taką sałatkę. Do blisko 17:30 ni byłam w stanie nic zjeść, a czułam się słabo już po 16. W połowie kwietnia znów mam konsultację u dietetyka, a 1go gastro. Także zapytam jaką mają opinie.