Miałam robić koperty, szybko znikły pieniądze z kopert. 😂 Dopiero dziś robię pantry chellange...bo mole wyleciały z szafki. Nie wiem, dostaje na głowę i po wypłacie kupuję, jak by jutra miało nie być. Oczywiście 5go dnia danego miesiąca przychodzi opamiętanie. Musiałam kupić sobie buty, kupiłam też spodnie, bo trafiłam w miarę mój rozmiar, co nie było takie łatwe. Spodnie przecierają mi się błyskawicznie w udach. Dziecko pojechało na zieloną szkołę -500zl plus kieszonkowe, kupiłam też jej nowy plecak... Dziś suszi z zachomikowanych nori, avocado z promki było czarne w środku 🥺
Dziś gołąbki z kaszą jęczmienną i mięsem, robiłam drugi raz w życiu gołąbki w ogóle. Wyszły smakowite, ale nie umiem zawijać, rozlało mi si też na kuchence -sos- nie miałam dobrego garnka. Wydałam też 50 zł w cerfie trochę z kosza brałam: mięso wieprzowo- wołowe, pieczarki, kiszona, główka kapusty białej,.cytryny, sery, jaja...Normalnie kuchnia domowa. Kiedyś tak nie było u mnie, żebym się do gołąbków brała. Oto one
Zabieram się za pantry chellange. Czyli wymiatam wszytko z szafek, dokupuje tyko minimum. Zrobię też koperty spożywka+woda+ kot na tydzień. Daje 400 w każdej, ale z zamiarem że nie wydam wszystkiego???
Nie wiem, chyba znów wszystko skoczyło z cenami, bo nie wyrabiam się na zakrętach. Apka tgtg umarła dla mnie, teraz za 1/2 ceny jest, jak już w ogóle się coś pokarze. Nie opłaca się , bo nigdy nie wiadomo co jest i w jakim stanie. Kosz cerfura znika na pniu...zostają mi same resztki. Nie dałabym chyba rady teraz za 250 zł na tydzień przy 3 osobach. Muszę przeliczyć od nowa.
To dzisiejsze zakupy z łowów z kosza i mrożonki, druga za 1/2 ceny. 38,80 zł. Słabo. Udka zagrodowe, boczek, chleb, mleko owsiane, winogrona, truskawki, rzodkiewki. Tyle.
Wczoraj z kolei poszło 119 w aldim na nic szczególnego, ale podstawowego typu kilo ryżu, ser, śmietana etc. i 41 zł w aptece na witaminy z żelazem dla dziecka. Daje jej też tran.
To dzisiejszy obiad, fasolka po bretońsku z boczkiem. Kilo fasoli jest stosunkowo tanie. Zależy mi na białku, bo na dłużej zapycha. Cukier też mi tak nie skacze. Do tego każdy dostanie truskawek, albo zrobię koktajl z mlekiem owsianymi.
Trzeba kombinować. A inflacja ma jeszcze iść w górę. Jak w szale minimalizmu wywalałam graty, to teraz mam ochotę chomikować wszytko na trudne czasy.
Ale się najadłam dzisiaj rano- mini pizze podplomyki z patelni, potem jogurtowiec cytrynowy, a na koniec schabowe sojowe z mizerią. Wpadł też śledzik na raz. Śledź za mną chodził już tydzień i grejpfrut wchodzi też idealnie. Nic diety nie pilnuję. Narazie nie wiem jeszcze jak to ugryzę. Jakieś 2 tyg temu brałam antybiotyk na gardło, ale niespodziewanie pomógł mi na brzuch. Potem wyczytałam, że działa też na helikobakter. A może to nie alergia sama, tylko jeszcze to do tego? Grzecznie jadłam też leki przeciwgrzybicze i bakterie. Różnica bardzo duża. Mówiąc brzydko kupa ładniejsza i redukcja biegunek, które mam na co dzień. Kupa kupą, ale tu jeszcze produkt pierwotny😁
Wywalając dziś śmieci, znaleźliśmy bańki. Wyparzyłam. Może się nauczymy stawiać, kto wie. Do teraz mąż masuje mnie gumowa bańką po plecach. Generalnie lubię śmietniki, bo można ciekawe rzeczy znaleźć. Mamy trochę mebli, drukarkę, kryształowe lustro...
Rośnie już podbiał i fiołki, życie napływa, a ja złożyłam już kolejne CV...🙈
Twórczość może i się odrodzi. Tu z moją młoda lepimy kota z gliny. Ponoć otyłość to właśnie zahamowana twórczość i kreatywność.
Chociaż ta stara musiała umrzeć. Poszłam do piwnicy po schowane z 10 lat temu prace ze szkoły, chciałam zrobić portfolio. Wszytko obsikane, zalane i zjedzone przez szczury. RIP. Złamało mnie to przez chwilę, bo nie miałam nic, musiałam odkopać jakieś stare porysowane płyty, ale coś tam nazbierałam. Ale najwyraźniej muszę zacząć od początku...
Wciąż nie mogę się nadziwić cenom spożywki, dziś oddawaliśmy w kasie olej, zabrałam tylko stówkę. Olej masło, chleb, warzywa, owoce , ser, jajka, jogurt, piwo, dla kota i syrop z czarnego bzu i nagle 120 zł 😱
To już rok mojej pracy na 1/2 etatu. W tym czasie miałam schudnąć, rozkręci swoją stronę artystyczną, zająć się córką. Z moich postanowień zrealizowałem tylko ostatnie. Córa ma teraz dobre oceny i nie szoruje świetlicy do zamknięcia, wygląda na szczęśliwszą i pewniejsza siebie. 🥳
Ale zaskakująco zrealizowałam coś, co było dla mnie nie do pomyślenia. Oszczędzanie i to z mniejszymi środkami finansowymi. Kupiliśmy Ipada air z pensilem, wymieniliśmy drzwi wejściowe, kupiliśmy panele i teraz już mamy uzbierane na nowe okna i tynki wewnętrzne. A ja się zrobiłam minimalistą. W sumie nie potrzeba tak wiele💵💵💵💵💵
Nie schudłam i nie przytyłam. To czeka wciąż na realizację, by ważyć mniej 40 kg😭 Miałam być też zdrowsza. No niestety....
Biznes artystyczny też czeka 🥺 może się nigdy nie doczeka. Chyba mam kryzys wieku średniego, albo...?
A z bardziej codziennych:
Apka tgtg po licznych aktualizacjach jest do kitu, prawie nie udaje mi się nic złapać.🥺 Smuteczek. Za to realizuje kuchnię z PRLu, bo jest tania. Czipsy zrobiły się teraz takie drogie, jak kiedyś faje. Droga używka, to jedna z ostatnich bezsensownych jakie mam. Zżera kasę i powiększa obwód w pasie. I tak w sumie jakoś bez zmian, zahibernowałam się.
Wiosno, chodź do mnie, może coś ruszy z tym wszystkim. Jakieś życie napłynie wraz ze słońcem i kwiatami.
ale działam jak najbardziej. Wkręciłam się w to zdrowo-oszczędne gotowanie i sprawia mi to naprawde dużo radości. Jakoś nie czuję już potrzeby raportowania tego, wchodzi mi to w nawyk. Może mniej siedzę na tgtg, ale kupuję bardziej przemyślane podstawowe produkty typu marchew, burak, por, ryż, kasza i z tego coś kombinuję. Odwiedzam też kosze na dacie, bo mam taką możliwość. To ogromny postęp, gdzie w zeszłym roku o tej porze bazowałam na niezdrowych gotowcach typu frytki z foli, pizza. Ogólnie to mam ble na to już, wolę swój włąsnoręcznie przygotowany posiłek. Rzadko teraz kupuję gotowce, chyba że mam naprawdę zły dzień, typu jestem zajechana/chora w pracy i tylko czekam na ciepły kocyk i szklankę herbaty.
Zdowotności pilnuję, kawa tylko w weekend, herbata czarna rzadko. Trochę się uspokoiła alergia. Na pewno nie służy mi : cola, gotowe sushi, zupki z proszku. Rumień na twarzy i biegunka murowane.
Waga nie wiem, nie ważyłam się ostatnio, ale wizualnie bez zmian....
Jeszcze nie wiem jak, ale chciałabym chociaż 10 kg pożegnać do lata. Już miałam się zapisać na jogę z koleżanką ale godziny fatalne, albo w pracy jestem albo już idę spać. Może kije wypalą z nią.
Moje witaminki, w słoiku sama suszyłam imbir z przeceny. Czuję sie naprawdę jak bogacz. Mamy (jeszcze) dostęp do takiej różnorodności jedzenia, a nie zarabiam jakoś dużo.
Nauka oszczędzania idzie bardzo dobrze. W przeciągu tego roku kupiliśmy ipd10 z penem, wymieniliśmy na dniach drzwi wejściowe, są kupione nowe panele, w miarę wyprowadzeni jesteśmy u dentysty( koszt kosmos), były i urodziny córki w lokalu. Także zarabiam mniej, a oszczędzamy więcej. Nie wiem jak to możliwe mimo tej inflacji. Może też dlatego, że już nic nie ładuję w pracę/oświatę, pomoce, książki i inne przydasie. I gotuje.
bardzo fajna inflacyjna inspiracja na oszczędzanie
Nowy tydzień przed nami. Weekend spędziłam obolała i na lekach alergicznych. Mam podejrzenie , że oprócz tego, że miałam jelitowke mam też nietolerancję histaminy. Objawy bardzo się zgadzają. Natomiast by to sprawdzić muszę mieć dietę eliminacyjną i prowadzić dzienniczek. No wesoło. Podejrzenia miałam wcześniej , ale teraźniejsze objawy to już nieprzeleweki. Bardzo nie chce kombinować, bo syndrom diety dla mojej psychiki to wyzwalacz kompulsow po jakimś czasie. Ale... Dobra narazie dzienniczek, wywalam kawę , herbaty, słodycze i czipsy. Codziennie wiśnie, bo czuję jak to wszytko łagodzą.Resztę zapisuję w dzienniczku. Leczę się brzmi poważniej niż prowadzę dietę odchudzająca.
Wyzwanie tygodniowe na 280 zł trwa. W sobotę zrobiliśmy zakupy w Piotrze i Pawle, drogie ze pierun, ale to było w pobliżu zamówień nowych drzwi i paneli. Coś koło 40 zł, w niedzielę nie wychodziłam, dzisiaj 63 zł w owadzie. Czyli łącznie 103 zł. Teraz i przyszły miesiąc cieniutkie więc i tak musimy oszczędzać.
I poszło...bez kupowania. Z wczoraj makaron z tym co było w lodówce: szpinak, pomidorki koktajlowe, śmietaną, mozarella. Koktajl jogurtowo truskawkowy z miodem.
Dzisiaj kombinowanie z resztek: naleśniki na wodzie z wygrzebanym dżemem, cebularze ( zabrakło mi pszennej dosypalam sojowej, do zjedzenia) frytki z piekarnika z marchewka, colesław i do tego wiśnie mrożone.
rano córka wygrzebała cebulę z kosza na warzywa i pyta czy może zjeść 😛💪 mówię tak, obrała sobie, pokroiła i zjadła z grzanką. No!!
Znacie tego artystę?
Poznajcie mojego...
znów się zaczęło ozdabianie moich nóg skaryfikacjami.
Wczoraj wydane jeszcze 12 zł, zupy po 99groszy, dobre na dacie i pierogi po 1,99 i phuysalis po 1,99. Bardzo wszyscy lubimy i są urocze, wrozkowe owoce.
Dogotowalam makaron i dodałam ser do zupek plus pierogi i wiśnie. Do tego pasta z fety i suszonych pomidorów i pestek. To na kanapki z podwiedla rukola😉
A to z dzisiaj 28 zl
Łącznie wydane już 278,5. Także koniec ze sklepami do soboty.🙈