...
...dzisiejsza waga: 61 kg...
... dzisiaj strasznie się przestraszyłam w nocy... zbudziłam się z jakimś
takim dyskomfortem między piersiami... trudno powiedzieć, że to jest
ból... nie wiem, jak to określić... już kilka razy mi się zdarzyło coś
takiego... szok... ale zasnęłam... teraz czuję się dobrze, ale boję się, że to jakiś stan przedzawałowy czy coś takiego...
i jeszcze troszkę...
"Jeżeli mamy taki obraz świata - obraz życia jako nieustannej harówy, walki i związanej z tym potrzeby mobilizacji, to grozi nam energetyczne wyczerpanie, spadek odporności i chorowanie. Lepiej patrzeć na życie jak na bal, na którym tańczy się różne tańce: taniec pracy, taniec dbania o dom, taniec radości... W ten sposób dzień, który jest wypełniony różnymi obowiązkami, czynnościami, spotkaniami, można przeżyć w rytmie tańca. Raz grają rocka, raz fokstrota, raz tango, a my wchodzimy w każdą sytuację tak, jakbyśmy byli zapraszani do tańca lub jakbyśmy kogoś zapraszali."
/źródło: wrześniowy "Świat kobiety"/
... w związku z tym wcale nie zamierzam się dziś martwić tym, że waga podskoczyła i wskazuje równe 61 kg... ona mi lubi robić takie niespodzianki w dniu oficjalnego ważenia... ;)
... życzę Wam, moje kochane kobietki, by dzisiejszy dzień był wypełniony samymi przyjemnymi sprawami :) pozdrowionka :) dziękuję, że jesteście :)
czy macie jakieś swoje metody...
... na rozładowanie stresu, napięcia? co Was relaksuje? bo ja zauważam, że to, co jeszcze niedawno mnie relaksowało (np. siedzenie na vitalii), teraz już w taki sposób nie działa... za radą Moni dzisiaj będę dużo ziewać :) ... i wezmę się za mycie okien - żeby rozładować nagromadzoną energię :)
... dzisiejsza waga: 60,4 kg :)
... pozdrowionka :)
... to o mnie!
"Przepracowanie bierze się stąd, że przestajemy słuchać naturalnego rytmu ciała, w którym okresy mobilizacji muszą być przeplatane okresami regeneracji. To jest podstawowy rytm przyrody. I nasze ciało, i umysł też mu podlegają. Ale my często zapominamy, że należymy do przyrody i zaczynamy zachowywać się arogancko, próbując wygrać z naturą /nie odpoczywamy/. (...) Jeżeli dłużej w ten sposób postępujemy, to
blokuje się naturalna funkcja naszego organizmu, można powiedzieć - przełącznik trybów, który samoczynnie wprowadza organizm w stan regeneracji w każdej sytuacji, która się do tego nadaje. Organizm ludzki działa w dwóch trybach - mobilizacji i regeneracji. Mobilizacja może być bardziej nasilona albo regeneracja głębsza, ale granica między jednym stanem, a drugim jest bardzo czytelna. I w każdym z nas taki przełącznik trybów powinien działać sprawnie. Jeśli próbujemy zwalczać naturalny odruch regeneracyjny, czyli wyłączenia się, wtedy ten przełącznik zacina się w pozycji mobilizacja, co uniemożliwia nam odpoczynek również wtedy, kiedy okoliczności temu sprzyjają. Na przykład jest wieczór, czujemy się bardzo zmęczeni, kładziemy się spać i nie możemy zasnąć. Dzieje się tak dlatego, że w krwiobiegu jest mnóstwo hormonów stresowych, które dają sygnał, że trzeba się mobilizować. A kiedy nie śpimy, zaległości regeneracyjne się kumulują. W końcu pojawia się stan swoistej euforii. Wydaje się nam, że już nie potrzebujemy snu, że możemy nieustannie działać na wysokich obrotach. Ale w którymś momencie nadużywamy naszych zasobów energetycznych do tego stopnia, że wewnętrzny dyspozytor, czyli instynkt samozachowawczy, po prostu odcina nam prąd. Bez względu na nasze aspiracje, plany, misje i zawodowe ambicje...
Pojawia się stresowe wypalenie energetyczne, które daje objawy podobne do syndromu depresyjno-lękowego. I jeśli się w porę nie zatrzymamy, to sprowadzimy się do formy przetrwalnikowej (...)
Jeżeli nadużywamy naszej podstawowej energii życiowej, wtedy katastrofalnie spada nam odporność. Nie tylko na stres, ale również na inwazję bakterii, wirusów, wolnych rodników. Stajemy się podatni na różnego rodzaju choroby (wzrasta także zagrożenie chorobami onkologicznymi). Hormony stresowe, które nie zostały wydalone, krążą w naszym organizmie, kumulując się. Najlepiej pozbyć się ich przez ruch - energia, którą one mobilizują, musi zostać rozładowana. Dlatego ruch jest szczególnie ważny dla osób, które przeżywają stresy psychiczne, siedząc za biurkiem czy przy komputerze.
Pierwszym ostrzeżeniem są nieuzasadnione bóle mięśni lub stawów. Nie pracujemy fizycznie, a wszystko nas boli, jakbyśmy harowali w kopalni. Okazuje się, że ten ból jest wynikiem nadmiernego napięcia mięśni przez długi czas. Również w nocy. My tego nie zauważamy, przyzwyczajamy się i nie jesteśmy tego świadomi. (...) Następny objaw to kłopoty z zasypianiem. Potem - budzenie się w nocy, szczególnie między 3. a 5. rano. A później pojawia się tzw napięcie weekendowe, czyli przeżywamy niepokój i napięcie również wtedy, kiedy nie mamy nic do zrobienia, gdyż mamy wolny czas i moglibyśmy wypocząć.
Jeżeli ciągle będziemy żyć w nadmiernej mobilizacji, nasze funkcje fizjologiczne związane z regeneracją, np. pokarmowe czy oddechowe ulegną zaburzeniu. Bowiem w stresie i mobilizacji te funkcje są przez organizm w ogromnej mierze ograniczane. Żołądek źle trawi, a nadmiernie zmobilizowane serce zaczyna źle pracować, rośnie ciśnienie, pojawiają się bóle w klatce piersiowej, niedotlenienie mózgu i całego organizmu, ponieważ za płytko oddychamy, kłopoty z oczami, które w stresie za rzadko mrugają i są nadmiernie napięte i wyschnięte, a także kłopoty z dziąsłami, zębami, ponieważ szczęki są ciągle zaciśnięte. To tylko najczęstsze objawy permanentnego stresu. (...)
Nie nadmiar pracy, lecz nasza niezdolność do przełączania się w stan odpoczynku, regeneracji w każdych okolicznościach, które na to pozwalają, wyczerpuje nas energetycznie."
/źródło: wrześniowy "Świat kobiety"/ ... to dokładnie mój problem... opisane objawy się zgadzają... wszystko... już kiedyś to pisałam, że zatraciłam gdzieś umiejętność odstresowywania się... i w tym sęk...
... moja dzisiejsza waga: 60,7 kg :) tu nie jest źle :)
ufff...
... 60,4 kg :D
... stokrotnie dziękuję za wsparcie Kobietki :) wczoraj byłam bardzo grzeczna - zero słodyczy... tylko normalnych pięć posiłków... no i dłuższa wizyta w kibelku... i już dobrze :) nawet brzuch mi się jakby po niej zmniejszył ;)
... Wam też życzę ładnych wyników na wadze :) przesyłam pozdrowionka :)
o zgrozo!
... 61,9 kg! :(
... kilka razy stawałam na wadze i cały czas to samo... nie pamiętam już, kiedy tyle ważyłam... chyba na początku czerwca... co się dzieje!? ... jak tak dalej pójdzie, bardzo szybko wrócę do moich wyjściowych 70 kg :(
no tak...
... dzisiaj jest 60,9 kg... ale nie ma się czemu dziwić... wczoraj postanowiłam zrobić normalny (w znaczeniu - niedietetyczny) obiad, bo mój Mąż ciągle ze mną na diecie... nie narzeka, ale cóż... wiadomo... były udka z kurczaka w panierce, ziemniaczki pieczone razem z kurczakiem i mizeria... to jedno... wieczorem było piwko, a zamiast II śniadania i przekąski m&m'sy... ależ było pysznie :)
... w ogóle zauważam taką prawidłowość, że kiedy waga spada, ja pozwalam sobie na różne "grzeszki"... a wtedy waga idzie w górę...
... dziś wracam na dietetyczne tory :)
... pozdrowionka :)
ładnie :)
... dzisiejsza waga: 60,3 kg :)
...
... dzisiejsza waga: 60,5 kg :) spadła troszeczkę :)
... ależ wczoraj rano burza się rozpętała... jeszcze nigdy takiej nie widziałam... zrobiło się ciemno tak, jakby to był późny wieczór... i tylko błyski i grzmoty... raz za razem... szok! tak się bałam, jak nie wiem... jeszcze prąd zabrali w pewnym momencie... dobrze, że Tomek miał akurat wolne... mogłam się w niego wtulić i już było lepiej... dzisiaj on ma służbę, więc cały dzień będę sama... a wygląda mi na to, że chyba będzie powtórka...
... życzę jak najmniej takich anomalii pogodowych wszystkim :) buziaczki :*